Polskie MMAUFC

Joanna Jędrzejczyk wraca do gry o złoto

Joanna Jędrzejczyk wyrosła właśnie na najpoważniejszą kandydatkę do walki o pas mistrzowski kategorii słomkowej z Jessicą Andrade.

Ostatnie tygodnie ułożyły się dla byłej mistrzyni kategorii słomkowej Joanny Jędrzejczyk niemal idealnie.

Jeszcze niedawno wydawało się, że domagając się walki mistrzowskiej w 115 funtach po porażkach w trzech z ostatnich czterech pojedynków, daje się ponieść pomroczności jasnej, ale dzisiaj… Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że olsztynianka właśnie wysunęła się na czoło rajdu po oktagonowe usługi mistrzyni Jessiki Andrade!

Zobacz także: Tony Ferguson z ostrą odpowiedzią na sugestie Dany White’a o zestawieniu rewanżu z Donaldem Cerrone

Do mistrzowskiej rozgrywki Joanna Jędrzejczyk powróciła miesiąc temu, gdy wspomniana Bate Estaca wyniosła Rose Namajunas wysoko w górę, następnie nokautując byłą już mistrzynię wulgarnym slamem.

Nie oszukujmy się – gdyby Róża obroniła wówczas złoto, żadne medialne harce nie zagwarantowałyby Jędrzejczyk trylogii. Jako jednak, że to Brazylijka rozsiadła się na tronie – ta sama, którą Polka rozbiła w pył dwa lata wcześniej – notowania naszej reprezentantki poszły mocno w góre.

Położenie byłej mistrzyni nadal dalekie było jednak od komfortowego. Na horyzoncie znajdowało się bowiem starcie w czubie dywizji słomkowej pomiędzy rozpędzonymi seriami czterech zwycięstw Tatianą Suarez i Niną Ansaroff – i każdy przyzwoity człowiek traktował je w charakterze eliminatora do pojedynku o złoto. Wśród ludzi przyzwoitych znalazł się też sternik amerykańskiego giganta Dana White, który przed sobotnią galą UFC 238 niemal otwarcie przyznał, że zwyciężczyni powalczy o pas mistrzowski.

Tymczasem w Chicago Tatiana Suarez wygrała pewnie, ale jej forma daleka była od zachwycającej. To jednak nie wszystko, bo w drodze do gali nabawiła się kontuzji szyi, która odnowiła się jej w pierwszej rundzie. Kto wie, ile czasu zmuszona będzie poświęcić teraz na rehabilitację. A Jędrzejczyk? Gotowa do walki choćby jutro!




Trudno też nie odnotować zmiany w nastawieniu amerykańskiej zapaśniczki. O ile przed galą stanowczo twierdziła, że pokonując Ansaroff, bezwzględnie zasłuży na starcia o tytuł mistrzowski, tak podczas konferencji prasowej po gali do tematu odniosła się znacznie ostrożniej. Owszem, nadal uważa się za pretendentkę numer jeden, ale wydaje się pogodzona z tym, że takim a nie innym występem nie postawiła pieczęci na swoich mistrzowskich aspiracjach.

Na tym nie koniec, bo o sytuacji w kategorii słomkowej opowiedział też Dana White. Pomimo iż trzeba zawsze mieć świadomość, że głównodowodzący UFC nagminnie myli się w prognozowaniu przyszłości, to jego wypowiedzi jak najbardziej stanowić mogą przesłankę wskazującą na to, że Joanna Jędrzejczyk otrzyma rewanżowe starcie o złoto z Jessicą Andrade.

Amerykański promotor kategorycznie wykluczył bowiem, aby do pojedynku o pas stanęła zabiegająca o to Michelle Waterson, niemalże wyśmiewając taką sugestię ze strony jednego z dziennikarzy. Zapytany natomiast o Tatianę Suarez, nie wykluczył niczego, zaznaczając jednak, że jest młoda, ma czas, a jakikolwiek pośpiech nie jest wskazany. Przypomniał, że w przeszłości zdarzało mu się zbyt wcześnie rzucić perspektywicznych zawodników na głęboką wodę, co przypłacili utonięciem.

Nie musi to wcale znaczyć, że Tatiana w najbliższej potyczce nie będzie walczyć o złoto, co – nawiasem mówiąc – należy jej się jak psu buda. Jak najbardziej pod koniec roku może stanąć do pojedynku mistrzowskiego – tyle że ze zwyciężczynią rewanżu Jessiki z Joanną.

W charakterze najpoważniejszej konkurentki Jędrzejczyk w rajdzie po pas – poza wspomnianymi Suarez i Waterson – jawi się teraz Namajunas. Zestawienie jej rewanżu z Andrade – pomimo iż pozbawione większego sensu sportowego – jest pożądane medialnie, a i sama Brazylijka wyraża nań pełną gotowość.




Rzecz jednak w tym, że swoim już zwyczajem Amerykanka zapadła się pod ziemię, a z każdym tygodniem zgiełk medialny towarzyszący jej osobie – a więc kluczowy składnik potencjalnego rewanżu – spada. Bóg jeden raczy zresztą wiedzieć, czy kiedykolwiek wejdzie jeszcze do oktagonu.

Jędrzejczyk udowodniła natomiast nie raz, nie dwa, że potrafi świetnie odnaleźć się w medialnej grze, nawet jeśli nierzadko ściąga w ten sposób na siebie falę krytyki, prezentując zatrważającą czasami immunizację na otaczającą ją sportową rzeczywistość.

Tak czy inaczej – Joanna idzie po pas.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 6

Dodaj komentarz

Back to top button