UFC

„Jestem teraz żyłą złota” – Henry Cejudo chce pieniędzy i rewanżu z TJ-em Dillashawem

Po sobotniej obronie pasa mistrzowskiego wagi muszej, w ramach której ubił ekspresowo TJ-a Dillashawa, Henry Cejudo podsumował wiktorię, opowiadając też o dalszych planach.

Dwa dni po rozbiciu w pył faworyzowanego TJ-a Dillashawa w walce wieczoru brooklyńskiej gali UFC on ESPN+ 1 goszcząc w programie Ariel Helwani’s MMA Show, Henry Cejudo nie miał wątpliwości, że jego zwycięstwo to pochodna rewelacyjnej formy, w jakiej się znajdował – jak twierdzi: życiowej i lepszej nawet niż za czasów startów olimpijskich – oraz taktyki na walkę. Ta ostatnia opierała się na wywarciu na mistrzu 135 funtów mocnej presji, bo, jak stwierdził Posłaniec, nikt wcześniej nie odbierał Killashawowi miejsca i czasu, zamiast tego pozwalając mu na jego wymyślne oktagonowe tany.

Cejudo nie ma też wątpliwości, że przerwanie walki – w ocenie Dillashawa: mające znamiona rabunku – było słuszne. Stwierdził, że już po pierwszym kopnięciu – tym na korpus z pierwszych sekund pojedynku – dostrzegł zmianę u Dillashawa, a gdy dobijał go po knockdownach, jego ciało było już wiotkie.




Posłaniec nie ukrywał też, że jego celem jest teraz przekucie ostatnich sukcesów sportowych – czyli zwycięstw nad TJ-em Dillashawem i Demetriousem Johnsonem – na sukces finansowy. Nie ma żadnych wątpliwości, że sukces biznesowy pierwszej gali UFC we współpracy z ESPN jest w głównej mierze właśnie jego zasługą – i chce pieniędzy, które będą odzwierciedlały jego nową wartość.

Jestem teraz żyłą złota. To waga Cejudo.

– stwierdził.

Wszyscy chcą teraz mnie dorwać, wszyscy powyłazili ze swoich jam. Mam na plecach wielką tarczę. I zamierzam to wykorzystać. Wszyscy są w stanie podwyższonej gotowości. Zawodnicy z kategorii muszej i koguciej. Nie wiemy, jak potoczą się losy wagi muszej, ale mogę powiedzieć jedno – będę walczył. Spotkam się z wujkiem Daną i wtedy postanowimy co dalej.

Mistrz przyznał, że po gali nie miał okazji zamienić ani słowa z Daną Whitem, który zawiesiwszy pas na jego biodrach, przepadł jak kamfora. W najbliższy czwartek spotka się jednak z głównodowodzącym UFC – i liczy na owocne rozmowy.

W drodze do gali Cejudo zapowiadał, że na szali jego starcia z Dillashawem znajdzie się los kategorii muszej. Zapewniał, że uratuje ją, że pokona schodzącego niżej asasyna w imieniu wszystkich niepewnych swojego losu w UFC muszych.

Nie przeszkodziło mu to jednak w snuciu planów przejścia do wagi koguciej, aby tam stoczyć rewanżową walkę z TJ-em, stając przed szansą zdobycia drugiego złota – co jednocześnie prawdopodobnie jednak pogrążyłoby dywizję muszą, w której jest obecnie jedynym jasnym punktem.

To kwestia dziedzictwa. Nie ma w tym niczego więcej. Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.

– wyjaśnił Cejudo, zapytany o ratowanie kategorii muszej z jednej strony i dążenia do rewanżu z Dillashawem w wadze koguciej z drugiej.

Byłbym gotowy to zrobić tylko dlatego, że pas kategorii muszej jest bezpieczny – dla nas wszystkich. Nie tylko dla mnie – dla nas wszystkich.

Musze usiąść i porozmawiać z Daną, bo nie wiem, co się dzieje. Mogę wam obiecać, że… Albo możemy zrobić to w 125 funtach! Nie mam z tym problemu. TJ, jeśli chcesz swojego rewanżu, masz go. Straciłeś swój blask, przegrałeś ze mną. Ja jestem twoją kolejną walką. Myślę, że to oczywiste dla wszystkich. Nie dadzą ci… Straciłeś swój blask, stary. Jeśli nie pomścisz porażki ze mną, twoje notowania pozostaną niskie.

Posłaniec zapowiedział też, że gdyby z jakiegokolwiek powodu nie doszło do jego rewanżowego starcia z TJ-em Dillashawem – bez względu na kategorię wagową – nie miałby nic przeciwko rewanżowej konfrontacji z Josephem Benavidezem, który pokonując w sobotę Dustina Ortiza, wysforował się na czoło rajdu po usługi mistrza 125 funtów.

*****

Maskarada Cejudo, gorycz TJ-a, rodeo Kowboja i charakter Hardy’ego – pięć wniosków po UFC w Brooklynie

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button