UFC

„Gdybym miał tam telefon, to pewnie bym jeszcze do kogoś napisał” – Max Holloway zdradza, co powiedział Joemu Roganowi

Mistrz wagi piórkowej Max Holloway opowiedział o słowach, jakie skierował do komentatora Joego Rogana przed i po czwartej rundzie walki z Brianem Ortegą.

Od dawien dawna tu i ówdzie w oktagonie dochodziło do wymian uprzejmości mniejszych lub większych w formie werbalnej, ale to Khabib Nurmagomedov był pierwszym zawodnikiem, który oktagonowe gadulstwo wyniósł na nowy poziom, rozmawiając w trakcie walk z rywalami, ich trenerami oraz Daną Whitem.

Śladami Dagestańczyka od jakiegoś czasu podąża też jego niedoszły przed kilkoma miesiącami rywal, dominator wagi piórkowej Max Holloway.

Podczas konferencji prasowej po gali UFC 231 w Toronto, gdzie w czwartej rundzie tak porozbijał Briana Ortegę, że ten nie został dopuszczony do ostatniej, Hawajczyk zdradził, że zasygnalizował komentatorowi Joemu Roganowi, co się wydarzy.

Gdy schodziłem do narożnika po trzeciej rundzie, powiedziałem do Joego: „Joe, już czas, to ta runda, przygotuj się na rozmowę w oktagonie”.

– zrelacjonował Holloway.

A gdy go nie skończyłem, podchodzę do Joego i mówię, że byłem o włos. Może w następnej. A gdy jednak przerwali walkę, wyskoczyłem z klatki i pierwszą osobą, do której się zwróciłem, był Joe. „Hej, jednak miałem rację, cofam to więc”.




Hawajczyk stwierdził też, że słyszał wskazówki, jakie w trakcie walki otrzymywał Ortega, aby naciskać, wywierać presję. Z każdą kolejną rundą czuł jednak, że pretendent słabnie, jest coraz mniej agresywny, zaczyna się cofać.

27-latek nie ukrywa, że była to jedna z najprzyjemniejszych walk w jego sportowej karierze.

Rozluźniłem się tam. Rozmawiałem z Joe Roganem, mówił do mnie narożnik, ja odpowiadałem, rozmawialiśmy.

– powiedział.

Mówiłem do Ortegi, mówiłem do wszystkich. Gdybym miał tam telefon, to pewnie bym jeszcze do kogoś napisał. Kto wie. Bawiłem się wybornie. Brakowało mi tego.

Mówiłem o depresji wcześniej w tym tygodniu, bo tak bardzo to kocham – a zabrano mi to. Nie mogłem nawet trenować. A teraz w końcu mogłem wejść do klatki i zrobić swoje. Było świetnie.

*****

Błogosławiona era, bezradna Joanna, rzeźnik z Kraju Kawy i 55 minut dramatu – pięć wniosków z UFC 231

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button