ONE FC

Garry Tonon po świetnym debiucie w MMA: „Jeszcze nigdy tak mocno nie dostałem, nie byłem w prawdziwej walce”

Garry Tonon podsumował bardzo udany debiut w formule MMA, wyrażając gotowość do szybkiego powrotu do akcji.

Specjalizujący się w urywaniu nóg ekspert parteru, z którym w kocioł wdać nie chciał się nawet cięższy od kilkanaście kilogramów kolekcjoner kończyn w osobie Rousimara Palharesa, czyli Garry Tonon ma za sobą bardzo udany debiut w formule MMA.

27-letni Amerykanin podczas gali ONE Championship: Iron Will w Bangkoku ubił Richarda Corminala, prezentują się bardzo przyzwoicie w aspektach kickbokserskich.




Gdybym mógł stoczyć tę walkę tysiąc razy, to za każdym razem spróbowałbym go znokautować.

– powiedział po gali Tonon (za TheBodyLockMMA.com).

Chcę przetestować nowe stójkowe umiejętności, nad którymi pracowałem – i nadal chce je poprawiać.

Po prostu miałem wbite do głowy, że chcę spróbować rzeczy, których wcześniej nie robiłem. Cały czas wcześniej zajmowałem się grapplingiem. Nie mówię, że w przyszłości nie zobaczycie poddań, bo na pewno zobaczycie – ale chciałem nabrać pewności siebie w klatce.

W pierwszej rundzie Tonon, który absolutnie nie stronił od wymian w stójce, miał jednak okazję sprawdzić swoją reakcję na ciosy – bo kilka z uderzeń Filipińczyka doszło celu.

Nigdy nie byłem tak mocno uderzony.

– przyznał.

Gdy trafił prawym zamachowym… Nigdy tak nie dostałem. Nigdy nie robiłem sparingów w małych rękawicach, a nigdy wcześniej nie byłem przecież w prawdziwej walce.

Garry nie ukrywał zadowolenia ze swojego występu, ale też doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko wyglądało tak, jakby sobie tego życzył – szczególnie właśnie w aspektach stójkowych.

Jedną z najgorszych rzeczy, jakie tam zrobiłem, była praca na nogach – zero poruszania się do boków. Chodziłem tylko do przodu i do tyłu. To było straszne.

– stwierdził.

Wiele z moich kopnięć było też nieprzygotowanych. Ogólnie jednak jestem bardzo podekscytowany i cieszę się z tego doświadczenia.

Czarny pas BJJ pod Tomem deBlassem i Ricardo Almeidą, który bije się w limicie kategorii lekkiej, nie zamierza zasypiać gruszek w popiele, celując w szybki powrót do klatki.

Chciałbym walczyć tak często, jak to tylko możliwe.

– powiedział.

Czuje jakieś siniaki i tego typu rzeczy, ale ogólnie mam się dobrze. Upewnię się, że z moim zdrowiem wszystko w porządku. Rozmawiałem z organizatorami i mówili, że mógłbym potencjalnie bić się już za dwa miesiące. Gdyby to było możliwe – fantastycznie. Chciałbym walczyć nie później niż za trzy miesiące.

*****

Sierpem #63 – jak Błachowicz rozbił Manuwę?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button