UFCWiadomości MMA

Dziennik MMA – 10 marca 2015

Najciekawsze wiadomości MMA z Polski i zagranicy z 10 marca 2015.

Theodorou zamierza narzucić ostre tempo Narvaezowi

Elias Theodorou w sobotę na UFC 185 może zaliczyć trzecie z rzędu zwycięstwo w UFC. Warunek jest jeden – musi uporać się z Rogerem Narvaezem. Kanadyjczyk w rozmowie z UFC.com wypowiedział się na temat swojego rywala oraz jego ostatniej walki – zwycięstwa nad Lukiem Barnattem.

To była dla niego świetna wygrana. Zwłaszcza, że powracał po porażce z Patrickiem Cumminsem spowodowanej prawdopodobnie stresem (debiut w UFC) oraz inną kategorią wagową. W walce z Lukiem natomiast pokazał naprawdę dobre umiejętności w poszukiwaniu swoich okazji i ich wykorzystywaniu.

Z drugiej strony, myślę, że sporą rolę odegrał w tym wszystkim sam Luke, który po prostu spartolił tę walkę. Chciał być zbyt nieszablonowy, przesadził i sprezentował okazję do zwycięstwa Rogerowi.

Theodorou nie zamierza wiele zmieniać w swoim stylu walki polegającym przede wszystkim na ciągłym wywieraniu presji i męczeniu przeciwników pod siatką i w parterze.

Narzucę tempo, którego nie wytrzyma. W swoich walkach jest czasami trochę niepewny. Zawsze bardzo chce zajmować środek oktagonu, ale potem niewiele z tym robi. Zamierzam po prostu zaatakować go wszystkim, co mam, a to będzie dla niego za dużo.

Presja, kondycja, klincz i zapasy faworyzują przygotowującego się do tego boju w Brazylii z braćmi Nogueira Kanadyjczyka, choć wydaje się, że potężny jak na kategorię średnią Amerykanin może być niego najpoważniejszym testem w karierze.

To dla mnie test. Ale pilnie się uczyłem i zamierzam zdać go z wyróżnieniem. Zrobiłem to już dziesięć razy w przeszłości i nie mogę doczekać się kolejnego.

| naiver |

Khabib: RDA rozniesie Pettisa

Przygotowujący się do zaplanowanego na 23 maja boju z Donaldem Cerrone na UFC 187 Khabib Nurmagomedov w rozmowie z MMAFighting nie pozostawił wątpliwości co do tego, kogo widzi w roli faworyta w pojedynku Anthony’ego Pettisa z Rafaelem dos Anjosem.

Myślę, że dos Anjos rozniesie Pettisa w stójce i rozniesie go w parterze. Tak sądzę. Nie wiem, dlaczego, ale myślę, że go rozniesie.

Dos Anjos to nie jest łatwy rywal. Wielu ludzi oglądało naszą walkę i myślą, że pokonałem go z łatwością, ale tak nie było. To nie była łatwa walka.

Nurmagomedov wie, co mówi. Zgodnie z niepisaną zasadą promocji w MMA, im bardziej nadymasz swoich poprzednich rywali po tym, jak ich ubiłeś, tym cenniejszym te zwycięstwa uczynisz w oczach fanów oraz ekspertów większych i mniejszych.

| naiver |

Lentz wkurzony na Makashviliego

Pamiętacie słowa Levana Makashvilego i jego menadżera o tym, że Nik Lentz wystraszył się walki z nienotowanym rywalem? Amerykanin w formie przydługiego listu odpowiedział na te oskarżenia.

Całości tłumaczyć nie będę, bo zwyczajnie nie warto, ale pozwolę sobie wyciągnąć jego esencję. Lentz wcale się nie boi niżej notowanych rywali i dokopałby Levanowi. Ba, nawet proponuje mu walkę – obaj oddadzą 10 procent na cele charytatywne. Dodatkowo opiekun niedoszłego rywala, który przytaczał przypadki zawodników, którzy w gorszym stanie wychodzili do walki w razie przegranej, ma włożyć sukienkę na konferencję.

Ależ ten Nik zabawny. Tak czy siak jednak bardzo chętnie zobaczyłbym ponownie zestawione ich starcie – Levan po pełnym obozie mógłby sprawić w mojej opinii niespodziankę.

| Bolt |

Burt Watson przerywa milczenie

Przedstawiany przez Joe Rogana jako „babysitter to the stars”, wiecznie zagrzewający zawodników do boju Burt Watson postanowił przerwać milczenie i w programie MMA Hour powiedział kilka słów na temat swojego odejścia z UFC po ponad 14-letniej współpracy.

Watson absolutnie zaprzecza, jakoby jego odejście miało związek z Rondą Rousey – okazało się, że to tylko plotka, która sprowokowała jednak bohatera newsa do wypowiedzenia się w mediach. Prawdziwym powodem odejścia „opiekuna gwiazd” z największej federacji świata okazała się obraza ze strony jednego z pracowników UFC, którego Burt nie zamierza podawać z imienia i nazwiska. Na chwilę obecną wiadomo tylko, że nie jest to ani Dana White, ani Lorenzo Fertitta, ani Donna Marcolini.

Była sytuacja, kiedy jeden z zawodników, którzy nie zrobili wagi, został odesłany na miejsce ważenia, gdzie normalnie oczekuję na zawodników. Czekałem na niego około godziny. Kiedy go dorwałem, postawiłem go na wadze, ucieszyłem się, że zbił odpowiednią ilość kilogramów.

Zawodnikiem tym okazał się Mark Munoz. Po drugim, udanym dla niego ważeniu został rzekomo pozbawiony możliwości powrotu do hotelu. Watson, którego podwładni odpowiadali za transport fighterów, został obarczony za to winą, jednak jak twierdzi – nie ma pojęcia, o co chodzi, gdyż z jego strony wszystko było zorganizowane tak, jak zawsze.

Godzinę później ktoś zechciał o tym ze mną porozmawiać. I zrobił to niewłaściwie. Po pierwsze, dopiero co widziałem, jak zawodnik robił wagę, a po drugie – byłem wystarczająco blisko, by widzieć, że każdy opuścił hotel. Nie spodziewałem się tego. Zostało mi to przekazane w niewłaściwy sposób – a przynajmniej wydaje mi się, że nie było to właściwe – słyszałem zastrzeżenia na temat mojej pracy, na temat tego, jak radzę sobie z różnymi rzeczami. Nie spodobało mi się to i nie zaakceptowałem tego. Byłem pewien, że zawodnik był bezpieczny i nie poniósł żadnych uszczerbków na zdrowiu.

Jedna rozmowa powodem przerwania kilkunastoletniej współpracy? Wydaje mi się, że czegoś tutaj jeszcze nie wiemy…

| Calo |

Cejudo o swoim nastawieniu

Henry Cejudo udzielił obszernego wywiadu MMAJunkie przed swoją sobotnią walką z Chrisem Cariaso na UFC 185. Rozpoczął od ciekawej w jego przypadku, z wiadomych przyczyn, kwestii zbijania wagi:

Wszystko, co wydarzyło się sierpniu (gdy wypadłem przez niezrobienie wagi), mocno mnie zniechęciło. Czułem się fatalnie. Postanowiłem wrócić do olimpijskiego podejścia. Skontaktowałem się z dobrym specjalistą od wagi. Zrobiłem badania i wróciłem do profesjonalnego podejścia. Mój człowiek od odżywiania mieszka ze mną, gotuje mi, waży mnie i dba o masę innych rzeczy. Kiedyś, jak robiłem 61 kilogramów, to już drżałem. Teraz nawet nie czuję się przy tym gorzej.

Mam wsparcie w robieniu wagi, niektóre rzeczy robię inaczej. Zapasy są dobrą rzeczą, ale 10 % tego sportu jest złe – to ścinanie wagi. Robimy je ekstremalnie. Zahaczamy o śmierć. Były zgony w zapasach ze względu na ścinanie. To się zdarza, a ja nie zamierzam paść tego ofiarą. Nigdy. To zbyt upokarzające.

Dalej poruszył on temat nastawienia do treningu oraz woli walki:

Chciałem wrócić do korzeni, więc zabrałem się za siebie, jakbym znów mieszkał w getcie. To robię – dręczę się, by móc osiągnąć sukces. Lubię takie cierpienie. Uszlachetnia mnie. Dzięki niemu mogę wkładać swój ból w walkę. To dobra rzecz.

Nie każdy myśli, jak ja. To mój największy atut. Nazywają mnie czasem palantem. To zabawne. Jestem gościem z najsilniejszą wolą, jakiego znam. Ktoś, kto został najmłodszym mistrzem olimpijskim, był rewelacją na szkolnym poziomie i opuścił dom w wieku 16 lat, by być na szczycie w wieku 21 lat, musi mieć mocną wolę i wielkie serce.

Raczej nie obawia się Chrisa Cariaso:

Jest twardy, ale żeby mnie pokonać potrzeba AK – 47 i paru gości. Jest fighterem. To wszystko, co mogę o nim powiedzieć. Myśli zachowuję dla siebie, bo nie chcę palnąć czegoś, czego nie powinienem. Po prostu jestem pewny siebie i chcę okazać mu szacunek.

Ani kogokolwiek innego:

Mogą mi dać kogokolwiek. Jestem sportowcem, więc mogę rywalizować. Ludzie zobaczą, że jestem inteligentny. Potrafię się dostosować i planować. Dajcie mi kogoś z top 10 albo i top 5. Rozwalę ich. Jestem urodzonym wojownikiem. Robię to od dziecka. To dar od Boga i jestem tutaj, by go pokazywać.

TJ Dillashaw, Demetrious Johnson – jestem dla nich obu złym zestawieniem. Mam dobrą stójkę i zapasy, więc mogą sobie gadać o swojej superwalce, a ja z chęcią zmierzę się z oboma w dowolnej wadze. Mogę po wyczyszczeniu muszej iść walczyć wyżej.

Wywiad zaś kończy nieudaną próba udawania Conora:

Jestem bardzo kreatywny i eksplozywny – mogę Cię wyboksować, okopać i obalić. Jestem nowym szeryfem w mieście, który smaga batem. Nie przegapcie mnie. W mieście pojawił się samiec alfa u szczytu formy i musi o tym wiedzą.

Byłbym szczerze ubawiony, gdyby jednak Cariaso sprawił niespodziankę i pokonał Cejudo.

| Bolt |

Hendricks świadom zagrożeń ze strony Browna

Johny Hendricks przed sobotnią potyczką z Mattem Brownem w rozmowie z MMAOddsbreaker scharakteryzował swojego rywala.

Widzę gościa, który dobrze czuje się, idąc do przodu. To taki typ zawodnika. Jeśli chcesz go uderzyć, musisz naprawdę się przyłożyć, bo jeśli tego nie zrobisz, to po prostu przejdzie przez te ciosy, żeby uderzyć swoimi. Nieustannie stara się być aktywnym i napierać, ale mnie to pasuje, bo wtedy łatwiej takich zawodników trafiać. Poza tym to dodaje mocy twoim ciosom, kiedy gość idzie na ciebie. To mi się w pewien sposób nawet podoba.

Poza tym, jeśli go obalisz, nie możesz czuć się zbyt pewnie. Walczyłem już z podobnie wysokim gościem w osobie Carlosa Condita. Myślisz, że jak go obalisz, to sprawa załatwiona, ale obaj są świetni z pleców. Mogą być bardzo niebezpieczni, jeśli im na to pozwolisz.

Przyznaję, że Bigg Rigg brzmi naprawdę rozsądnie przed tym starciem. Wydaje się, że zdaje sobie doskonale sprawę z wszelkich niebezpieczeństw, które grozić mu będą w starciu z Nieśmiertelnym, a formę już teraz – sądząc po fotkach – ma doskonałą. Porównuje też Browna do Condita, co dobrze mu wróży – bo myślę, że właśnie w podobny sposób potoczy się jego sobotnie starcie z Mattem.

| naiver |

Nowy Jork, UFC – Lesnar vs Mir 3, grudzień 2015?

Takowo rzecze Dana White, który w tym temacie wypowiedział się dla stacji AXS. Szef UFC jest przekonany, że w grudniu uda się zorganizować pierwszą galę w Nowym Jorku.

Nie wspominał co prawda nic o potencjalnej walce Franka Mira z Brockiem Lesnarem, ale zrobił to za niego Dave Meltzer, który w Wrestling Observer prorokuje, że UFC rzeczywiście może zawitać do Nowego Jorku w 2015 roku, a trylogia między Brockiem Lesnarem a Frankiem Mirem nie jest tak nierealna, jak mogłoby się wydawać.

| naiver |

Raubo: Jotko był dziwny

W rozmowie z portalem Sporty-walki.org były trener boksu Krzysztofa Jotko, Zbigniew Raubo, wypowiedział się o swoim byłym (przejął kadrę olimpijską, wobec czego musiał zaprzestać treningów innych dyscyplin) podopiecznym:

Dziwny. Dziwny, bo nigdy na nic nie narzekał, nigdy niczego nie chciał. Słuchał wszystko to, co się mówiło. Chory. Chory! Jeden z nielicznych ludzi, z którymi miałem przez wiele lat do czynienia na sali, który jako jedyny nie narzekał, nic nie chciał, tylko Tylko trenował i słuchał, co się do niego mówi. Mało tego – jeszcze robił to, co się mu kazało.

| naiver |

fot. mmafighting.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button