UFC

Dominick Cruz: „Conor jest ofiarą swojego sukcesu”

Dominick Cruz analizuje spór między Conorem McGregorem i UFC w sprawie obowiązków medialnych i występu Irlandczyka na gali UFC 200.

Jeden z najlepszych analityków techniki walki, mistrz kategorii koguciej Dominick Cruz, przyjrzał się najgorętszemu tematowi ostatnich dni w światowym MMA – konfliktowi (targom?) na linii Conor McGregorUFC, którego kością niezgody jest, przynajmniej wedle przekazu medialnego, podejście do obowiązków promocyjnych. Organizacja wymaga, aby McGregor je respektował, ten natomiast przekonuje, że musi skupić się na treningu, a swoją dotychczasową postawą i wynikami finansowymi zapracował sobie na odrobinę swobody w tym temacie.

Dominator w programie The MMA Hour wziął pod lupę i ocenił całą sytuację.

Byłem w sytuacji Conora wcześniej, przegrałem walkę. Gdy przegrywasz walkę, w pewien sposób musisz zacząć od początku. Często słychać – „zacznę od początku, zrobię to, zrobię tamto”. Gdy przegrywasz walkę, musisz coś zmienić.

Po tej porażce zdał sobie sprawę, że jest człowiekiem, że może przegrać. Trafił Nate’a Diaza absolutnie wszystkim w tej pierwszej rundzie, a Nate nie cofnął się nawet na sekundę. To inny rodzaj walki.

Nie wspominając o tym, że nie widzieliśmy nikogo, kto nie ustępowałby Conorowi McGregorowi w jego gadkach przed walką. Każdy rywal, przed którym stawał wcześniej, był złamany mentalnie, rozbity mentalnie, zanim w ogóle wszedł do klatki. Nie możesz złamać Nate’a, on ma to gdzieś. Walczy dla innych celów. I jest prawdziwym OG (Original Gangster) – z braku lepszego określenia – po prostu nie dba o to. Nie złamiesz go, nie wyrzucisz go z walki, będziesz tam z nim od początku do końca. Musisz go trafić – a wtedy zdajesz sobie sprawę jaką twardą ma szczękę.

Więc rozumiem Conora – chce pochylić głowę, zająć się treningiem, być najlepszym Conorem, jakim może być z powodu tej ostatniej porażki. Gdy przegrywasz w ten sposób, może to tobą wstrząsnąć. Jego umysł jest skoncentrowany na tym, aby być najlepszym sobą, jakim może być. Mogę to zrozumieć.

Z drugiej strony, gdy spojrzysz na to, czego chce UFC – a chcą, abyś robił promocję w mediach – Conor jest ofiarą swojego sukcesu. Jest tak dobry w sprawach medialnych, że będą go o nie prosić ciągle.

Ale będę szczery – jeśli UFC powiedziałoby: „Hej, Dominick, zapłacimy ci sto razy więcej, niż dostajesz teraz i będziesz miał pieniądze na poziomie Conora McGregora” – mogę wtedy przez cały obóz przygotowawczy mieszkać z Arielem Helwanim, robić każdy wywiad i być gotowym do walki.

Więc mam mieszane uczucia – dostaje duże pieniądze, żeby robić te rzeczy, naprawdę duże, i ludzie chcą to widzieć, jest pożądanym towarem. I dlatego, że jest pożądanym towarem, jest też ofiarą własnego sukcesu.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button