UFC

Daniel Cormier: „To był najłatwiejszy pojedynek w mojej sportowej karierze”

Daniel Cormier zapowiada sprawienie Anthony’emu Johnsonowi jeszcze większego lania niż za pierwszym razem oraz wyjaśnia, dlaczego bukmacherzy się mylą, nie potrafiąc wskazać faworyta rewanżu.

Mistrz kategorii półciężkiej Daniel Cormier przed drugą obroną pasa mistrzowskiego regularnie podkreśla, że ma wiele dróg do zwycięstwa w rewanżowej konfrontacji z Anthonym Johnsonem, do której dojdzie 8 kwietnia w Buffalo podczas gali UFC 210. Zupełnie inaczej – zdaniem DC – ma się sprawa z pretendentem.

On nie ma najmniejszej wątpliwości, że jeśli mnie nie znokautuje, nie wygra tej walki.

– powiedział podczas telekonferencji przed galą Cormier.

Wie to. Wie, że to jego jedyna droga do zwycięstwa.

Jestem dzisiaj lepszym zawodnikiem niż wtedy, gdy walczyliśmy po raz pierwszy. Gdy biliśmy się pierwszy raz, miałem trzy i pół tygodnia na przygotowania. Trzy i pół tygodnia na obóz przygotowawczy – a i tak go zajechałem. Wiem, że byłem dla niego innym rywalem niż poprzedni gość (Jon Jones), ale i tak miał cały obóz przygotowawczy. Ja miałem trzy i pół tygodnia, żeby przygotować się na walkę o pas, a i tak znalazłem sposób na to, żeby go zajechać. Więc co będzie teraz, gdy mam dwanaście tygodni na treningi pod niego? Będzie dla niego gorzej niż za pierwszym razem.




Przed rewanżem tu i ówdzie pojawiają się głosy, wedle których Cormier po ostatnich morderczych walkach i przebytych kontuzjach mocno podupadł na zdrowiu względem pierwszej starcia. Mistrz jednak kwituje te spekulacje krótko.

Nie mam pojęcia, o czym ci ludzie mówią.

– powiedział ze zdziwieniem Cormier.

Biłem się z Andersonem Silvą z 2-dniowym wyprzedzeniem i pokonałem gościa, którego ludzie uważają za najlepszego w historii. 30-26 u wszystkich sędziów. Nie było zagrożenia w tamtej walce. To był najłatwiejszy pojedynek w mojej sportowej karierze. Nie wiem więc, gdzie niby zwolniłem. Jeśli już, to czuję, że nadal mogę zdobywać obalenia, kiedy tylko zechcę.

Inaczej na pojedynek zapatrują się jednak bukmacherzy i gracze, bo wedle kursów obaj zawodnicy mają równe szanse na zwycięstwo i w walce nie ma faworyta. Reprezentant American Kickboxing Academy nie ukrywa, że dziwi go taki stan rzeczy.

Nie mam pojęcia, jak ktokolwiek może sądzić, że jesteśmy na tym samym poziomie. Miał swój moment. Miał w pierwszej walce swój moment. Poza tym jednym momentem w zasadzie po prosu go obijałem. Nie rozumiem więc, co powoduje, że ktokolwiek może sądzić, że Anthony i ja mamy podobne szanse – ale w następną sobotę pokażę mu raz jeszcze i zleję go raz jeszcze, tak, jak ostatnim razem.

*****

Anthony Johnson: „Większość wierzy, że jestem typem zawodnika na jedną rundę”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button