UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 194 – Aldo vs. McGregor

Redakcyjne typowanie wybitnie zapowiadającej się gali UFC 194, na której Jose Aldo stanie w szranki z Conorem McGregorem.

Transmisja z gali rozpocznie się o godzinie 0:30 w nocy z soboty na niedzielę.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

145 lbs: Jose Aldo (25-1) vs. Conor McGregor (18-2)

Kursy UNIBET: Jose Aldo vs. Conor McGregor 1.95 – 1.90

Bartłomiej Stachura: Tej szlagierowo zapowiadającej się batalii poświęciłem wiele czasu i uwagi w osobnym tekście z cyklu Sierpem, rozkładając ją tam na czynniki pierwsze. Nie rozwodząc się zatem ponad miarę, w telegraficznym skrócie stwierdzę, że pojedynek zapowiada się na bardzo wyrównany, a faworyta nie jest łatwo wskazać. Dla obu rywalizacja z tej klasy rywalem będzie nowym doświadczeniem. Jednak atomowe lowkingi Brazylijczyka w połączeniu z problemami McGregora z ich blokowaniem – co demonstrował w poprzednich starciach – mogą okazać się największą bronią Brazylijczyka. Ma on też niesamowity balans oraz precyzyjną grę w kontrze, co również stanowi cenny zestaw umiejętności z preferującym agresywny styl Irlandczykiem, który czasami nie cofa rąk po przestrzelonych atakach. Wreszcie po stronie Aldo powinny być też zapasy oraz parter, które mogą urozmaicić jego stójkową grę, czyniąc go jeszcze bardziej nieprzewidywalnym. Nie odmawiając szans ciężkorękiemu McGregorowi, stawiam na to, że Brazylijczyk zdoła wyciągnąć decyzję sędziowską.

Zwycięzca: Jose Aldo przez decyzję

Tomasz Marczuk: Po wielu miesiącach wyczekiwania wreszcie ziści się marzenie fanów MMA o zobaczeniu naprzeciwko siebie w oktagonie Jose Aldo i Conora McGregora. Obaj zawodnicy są już po obozach przygotowawczych i teraz tylko katastrofa mogłaby doprowadzić do odwołania tej walki, ale lepiej nie krakać. Irlandczyk jest faworytem bukmacherów, pomimo tego, że to Brazylijczyk od dziesięciu lat dzieli i rządzi w dywizji piórkowej.

Najważniejszą bronią Conora w tej walce będzie jego mordercza precyzja w stójce, nieszablonowość, ciągła presja i zasięg. W świetle stójkowych umiejętności Conora wydaje mi się, że wiele osób zapomina o korzeniach Scarface’a i jego szlifów kickbokserskich, chociaż to raczej Irlandczyk powinien mieć przewagę w stójce. Reprezentant Nova Uniao to również świetny ofensywny zapaśnik i grappler, a parter to ostatnie miejsce, w którym chce się znaleźć The Notorious, co można było zauważyć już w walce z Chadem Mendesem. Niewiadomą dla mnie jest też kondycja Irlandczyka – jego najdłuższa walka w karierze to trzy rundy przeciwko Maxowi Holloway’owi, natomiast Aldo stoczył aż sześć bojów pięciorundowych i właśnie te doświadczenia mogą okazać się kluczowe.

Conor będzie wywierał presję i szedł do przodu ze swoimi świetnymi kopnięciami na korpus, szukając przy tym jego firmowych crossów. Te działania mogą z pewnością ograniczać i wprowadzać pewne zaniepokojenie u Jose Aldo, zwłaszcza na przestrzeni pierwszych dwóch rund. Mimo wszystko uważam, że bestia, jaką jest Aldo, przetrwa początkowy napór Conora i będzie korzystał ze swoich firmowych ataków z lowkingami na czele, ostatecznie przełamując przez ground and pound niezwykle zmęczonego Irlandczyka w piątej rundzie.

Zwycięzca: Jose Aldo przez (T)KO

Konrad Hanejko: Koniec gadania, promocji, odgrażania się – czas walczyć. Chciałoby się rzec – w końcu. Jose Aldo ma więcej narzędzi do wygrania tej walki – McGregor, jakkolwiek by doceniać jego wybitność w stójce, jest zawodnikiem jednopłaszczyznowym. Jego defensywne zapasy nie są niczym szczególnym, parter pozostawia wiele do życzenia, a w klincz generalnie się nie pcha, bo woli uderzać – i co się dziwić, skoro jest wybornym uderzaczem, w dodatku walczy w dywizji, gdzie ma przewagę zasięgu nad większością przeciwników. Problem w tym, że zapomina się, iż Jose Aldo zjadł zęby na stójce – jego lowkicki są najbardziej dewastujące w całym UFC, jego dynamika jest niesamowita, jego walce z kontry nie można nic zarzucić. To prawda, Brazylijczyk jak do tej pory nigdy nie mierzył się ze strikerem takiej klasy jak McGregor, w dodatku mającym taką przewagę warunków fizycznych – ale ja odbiję piłeczkę twierdząc, że wygadany Irlandczyk nigdy jeszcze nie miał okazji się zetrzeć z tak wybitnym zawodnikiem MMA, jakim jest Jose Aldo. Różnicę między oboma zawodnikami ilustruje fakt, iż Conor to striker, tylko, aż i wyłącznie striker, zaś Aldo to zawodnik MMA, który może z tobą się bić, może cię sprowadzić, nie dać się sprowadzić, może cię poddać, jest niebezpieczny wszędzie. Tego samego nie można za nic powiedzieć o jego najbliższym rywalu. Boję się jednak o psychikę Aldo, bo podczas promocji wydarzenia odnosiłem wrażenie, że Conor wszedł mu do głowy – jeśli Jose pójdzie na wojnę wymian z Irlandczykiem, może skończyć znokautowany. Jeśli zaś zaprezentuje chłodne i wyrachowane podejście, podobne do tego z walki z Lamasem, jego szanse na zwycięstwo znacznie wzrosną. Nie wykluczam jednak i nie odbieram szans McGregorowi – ba, wszak uważam, iż jest to jedyny zawodnik w tej dywizji, który może znokautować Aldo. Bije mocniej, jego ciosy są znacznie bardziej niebezpieczne, ma bardzo groźne, choć często nazbyt eksploatowane na rzecz efektowności kopnięcia, jak chociażby z Siverem i potrafi cały siedzieć na przeciwniku, zamykając mu szerokim wachlarzem swych technik drogę ucieczki od swych uderzeń. Tym nie mniej, im bliżej jesteśmy gali, tym bardziej nie jestem w stanie oprzeć się wrażeniu, że chłodny, doświadczony Aldo po kilku wyrównanych wymianach stójkowych zdecyduje się sprowadzić w którymś momencie walkę do parteru, tam kontrolując poczynania Conora i poddając go. Nie wykluczam jednak, iż McGregor go znokautuje – bo posiada do tego narzędzia, nie skreślam też scenariusza, w którym Brazylijczyk wygrywa decyzją.

Zwycięzca: Jose Aldo przez poddanie

185 lbs: Chris Weidman (13-0) vs. Luke Rockhold (14-2)

Kursy UNIBET: Chris Weidman vs. Luke Rockhold 1.77 – 2.10

Bartłomiej Stachura: Również i tę walkę poddałem obszernej analizie w osobnym tekście. W skrócie zatem – kluczowym elementem w stójkowej grze Rockholda są jego kopnięcia, ale w starciu przeciwko Chrisowi Weidmanowi – który na przestrzeni swojej kariery wielokrotnie potwierdzał kapitalną umiejętność ich przechwytywania – ich zaprzęgnięcie do działania będzie piekielnie ryzykowne. Bez nich natomiast Rockholdowi w stójce nie zostaje specjalnie szeroki arsenał. Będzie prawdopodobnie miał niewielką przewagę warunków fizycznych (wzrostu na pewno, zasięgu być może), ale w konfrontacji z obdarzonym wyjątkowej klasy oktagonową inteligencją Weidmanem może okazać się to niewystarczająco dużo. Aktywniejszy i agresywniejszy mistrz powinien mieć niewielką przewagę na nogach, a dzięki lepszym zapasom powinien też decydować o tym, gdzie toczony będzie pojedynek.

Nie skreślam jednak pretendenta, bo jego parter jest bajeczny – najmniejszy błąd Weidmana w walce na chwyty może się dla niego skończyć klepaniem. Ponadto Rockhold powinien czuć się lepiej z rundy na rundę, bo przewaga kondycyjna będzie po jego stronie. Sądzę, że jednak Weidman, punktując w stójce oraz od czasu do czasu przenosząc walkę do parteru, zyska przychylność sędziów punktowych, utrzymując pas na swoich biodrach.

Zwycięzca: Chris Weidman przez decyzję

Maciej Słowiński: Bardzo cenię umiejętności Chrisa Weidmana. Uważam go za zawodnika nowej generacji w MMA, świetnie wyszkolonego w każdej płaszczyźnie. Zawsze doskonale przygotowanego nie tylko fizycznie, ale także taktycznie i mentalnie.

Jednocześnie jest mistrzem absolutnie przezroczystym. Ginie gdzieś w tle hiperhype’u Rondy Rousey i Conora McGregora czy wybryków Jona Jonesa. Jest grzeczny, spokojny, wyważony, nieinteresujący. Gdyby chociaż był Kanadyjczykiem wiodącym lud na barykady (trybuny). Nic z tych rzeczy. Czasami można odnieść wrażenie, że jeśli w piątek nie przyszedłby na ważenie, zauważyłby to tylko Luke Rockhold.

Waga średnia, szczególnie na tle ciężkiej, półciężkiej czy dywizji kobiecych, mieni się jako ostoja wysokiego poziomu sportowego i przymusu zapracowania na titleshota. Przydałaby się jej jednak szczypta medialności, nieprzewidywalności i chaosu. Coś takiego mógłby zapewnić Dan Bilzerian świata MMA, czyli Luke Rockhold.

Czytając liczne i szczegółowe analizy, jakie pojawiły się na naszej stronie, słuchając podcastu, oglądając walki, starałem się znaleźć cośn co pozwoliłoby mi uzasadnić postawienie na reprezentanta AKA, jednak z wszystkich stron wychodzi decyzja dla Weidmana. Mimo świadomości faktów, życzeniowo wskażę na wygraną Rockholda. Luke – niech moc będzie z Tobą!

Zwycięzca: Luke Rockhold przez decyzję

Tomasz Marczuk: Nie ukrywam, że walka ta interesuje mnie chyba bardziej, niż main event gali w Las Vegas. Obaj zawodnicy mają naprawdę bardzo mało słabych punktów, a ich starcie zostało już na naszym portalu rozłożone na czynniki pierwsze. Weidman w stójce jest niezwykle solidny i ma granitową szczękę i nawet taki stójkowy ekspert jak Rockhold będzie miał piekielnie trudne zadanie, aby zdominować podopiecznego Serra/Longo w płaszczyźnie kickbokserskiej. Zawodnik AKA pomimo świetnej stójki, ma chyba jednak więcej do ugrania w parterze, gdyż jest niezwykle kreatywnym zawodnikiem w walce na chwyty i uważam, że w tej walce All-American popełni drobny błąd, będąc z góry w parterze i będzie zmuszony do odklepania, co będzie go kosztowało utratę pasa i pierwszą zawodową porażkę, jednak nie postawiłbym na takie rozstrzygnięcie dużych pieniędzy.

Zwycięzca: Luke Rockhold przez poddanie

Konrad Hanejko: Nikt tak dobrze nie czyta swoich rywali w oktagonie jak Chris Weidman. Nikt tak dobrze nie niweluje atutów swoich przeciwników jak obecny mistrz wagi średniej. Luke Rockhold to kawał bestii – silny, bardzo dobrze przygotowany kondycyjnie, bardzo kreatywny w parterze i posiadający kilka niebezpiecznych narzędzi w stójce. Czy to jednak wystarczy? Według mnie nie. Jeśli Weidman nie da się trafić firmowym prawym sierpowym Rockholda czy też nie da się złapać jakąś ekwilibrystyczną techniką w parterze, powinien wypunktować pretendenta na przestrzeni pięciu rund, prezentując większą dojrzałość, aktywność i przede wszystkim dużo mądrzejsze podejście taktyczne do walki. Nie zabieram jednak szans reprezentantowi American Kickboxing Academy, widząc je głównie w skończeniu przed czasem, gdyż nie jestem pewny, do kogo będzie należeć przewagą siły, aczkolwiek to, co zobaczyłem do tej pory, pozwala mi ujrzeć Weidmana w roli faworyta wygrywającego na pełnym dystansie.

Zwycięzca: Chris Weidman przez decyzję

185 lbs: Ronaldo Souza (22-3) vs. Yoel Romero (10-1)

Kursy UNIBET: Ronaldo Souza vs. Yoel Romero 1.62 – 2.30

Bartłomiej Stachura: Nie ukrywam, że to dla mnie druga najciekawsza – po starciu Aldo z McGregorem – walka gali UFC 194. Od pierwszej chwili, gdy została ogłoszona, czyli prawie rok temu – bo wtedy to intrygujące starcie zaplanowano po raz pierwszy – faworyzowałem minimalnie Kubańczyka i… do dnia dzisiejszego zdania nie zmieniłem. Ba, po kolejnym pojedynku Romero – przeciwko Lyoto Machidzie – nabrałem nawet odrobinę większego przekonania do typu na Żołnierza Boga.

Obejrzałem po raz kolejny ostatnie potyczki Ronaldo Souzy i nadal dziwię się zachwytom – choć może to zbyt mocne słowo – nad progresem jego umiejętności stójkowych. Może napiszę inaczej – rozumiem ten zachwyt, ale nie jest on dowodem na to, że szlify kickbokserskie Brazylijczyka stoją na wysokim poziomie; tenże zachwyt oznacza jedynie, że wcześniej jego stójka stała na żenująco niskim poziomie. Jacare jest dynamiczny, dysponuje ciężkimi rękami, ale jednocześnie jego gra na nogach nie jest skomplikowana – opiera ją przede wszystkim na bitych z pełną mocą sierpach, które czasami przyjmują postać cepów. Uderzenia nadal stanowią dla niego tylko środek do osiągnięcia celu, którym jest skrócenie dystansu i próba przeniesienia walki do parteru, gdzie Brazylijczyk nie ma sobie równych. Owszem, Jacare stosuje sporo przyruchów, kiwek, a to obniża, a to podnosi pozycję, ale i tak w swoich poczynaniach jest mocno przewidywalny. Ot, za chwilę będzie prawy overhand, który bez względu na to czy dojdzie celu, czy nie dojdzie, stanowił będzie przygrywkę przed skróceniem dystansu.

Stójka Yoela Romero, który w rodzinie posiada bogate tradycje rodzinne, jest zupełnie inna. Znacznie bardziej nieszablonowa, kreatywna, finezyjna, ale i czasami niedbała oraz ryzykowna.

Yoel Romero nie porusza się. On się buja. Powyżej kapitalnie balansem ciała i doskonałą pracą na nogach przepuszcza ciosy Ronny’ego Markesa. Tachnika tyleż piękna, co i ryzykowna, bo wymagająca chirurgicznej precyzji i nie przebaczająca błędów.

Nieuważne skrócenie dystansu – a do tego dążył będzie Jacare – w starciu z Romero może oznaczać spore kłopoty. Powyżej częstuje kontrującym łokciem szarżującego Brada Tavaresa.

Przede wszystkim Kubańczyk walczy z odwrotnej pozycji, bardzo lekko porusza się na nogach, będąc niezwykle mobilnym. Dysponuje nieludzką wręcz dynamiką obudowaną w lekkie poruszanie się oraz zwierzęcą siłę i niespotykaną gibkość. On nie porusza się po oktagonie – on się po nim buja. Palacio nie ma wielkiego doświadczenia w sportach uderzanych, a jednak chwilami wydaje się, że to urodzony striker, od którego mogliby uczyć się inni. Jest nieprzewidywalny, świetnie kontroluje dystans, posiada zjawiskowy balans tułowiem i głową, rewelacyjnie przepuszczając uderzenia rywali. W stójce dysponuje szerokim arsenałem narzędzi terroru – od firmowego krosa, często wyprowadzanego po niskim kopnięciu dla skrócenia dystansu przez latające kolana czy łokcie w kontrze.

Yoel Romero uwielbia atakować długim krosem po wcześniej zmyłce służącej skróceniu dystansu w postaci niskiego kopnięcia – tak, jak zawodnik, który zjadł zęby na sportach uderzanych Lyoto Machida.

Wobec tego, że Kubańczyk będzie miał po swojej stronie przewagę kickbokserską, pytanie brzmi – czy da się obalić? Jeśli bowiem walka trafi do parteru, najprawdopodobniej będzie tam całkowicie bezbronny w starciu z Jacare.

Brazylijczyk mocno poprawił swoje zapasy, bo kiedyś obalał niemal wyłącznie z klinczu. Jednak czy prezentują one wystarczająco wysoki poziom, aby położyć na plecach olimpijskiego zapaśnika, jakim jest Romero?

Zwracam uwagę, co odnotował kiedyś Jeremy Botter, że Kubańczyk nie trenował zapasów pod MMA aż do walki z Derekiem Brunsonem, w której kilkukrotnie wylądował na plecach. Polegał do tamtego momentu wyłącznie na swoim doświadczeniu i nabytych wcześniej umiejętnościach. Jednak od starcia z Brunsonem nie wylądował na plecach w oktagonie już ani razu, a próbowali położyć go niezły zapaśnik w osobie Brada Tavaresa i doskonały w osobie Tima Kennedy’ego – Kubańczyk wybronił jednak wszystko, z dziecinną łatwością. Nie sądzę, by przewidywalna stójkowa gra Souzy oraz jego obalenia, których chwilami był nawet w stanie bronić niedawno Gegard Mousasi, wystarczyły na Romero. Żołnierz Boga musiał będzie jednak wystrzegać się klinczu i utrzymywać walkę na środku oktagonu – a ten ostatni będzie duży, co powinno ułatwić mu zadanie.

Tak Yoel Romero bronił obaleń, jeszcze zanim zaczął trenować zapasy pod MMA – animacja pochodzi z jego walki z Ronnym Markesem.

Nie odbieram jednak szans Souzie. Umiłowanie Romero do przepuszczania ciosów balansem ciała nie raz, nie dwa przypłacił już ich przyjęciem na szczękę. Również kondycja Romero może budzić pewne podejrzenia. O ile w starciu z Machidą wyglądał pod tym względem bardzo dobrze, to trzeba zaznaczyć, że toczone było ono w dość wolnym tempie, natomiast w rywalizacji z Souzą, który prawdopodobnie będzie jeszcze agresywniejszy niż Kennedy, zapasy paliwa Kubańczyka mogą ulecieć znacznie szybciej. Zwłaszcza, że młodszy już nie będzie, a ma już 38 lat i prędzej czy później zacznie to się na nim odbijać.

Jednak spodziewam się, że dobra praca po łuku Romero (myślę, że to poszukujący obalenia Brazylijczyk będzie agresorem) oraz chwilami zjawiskowa walka z kontry w połączeniu z doskonałymi defensywnymi zapasami oraz eksplozywnością i kowadłami w pięściach zaprowadzą go do zwycięstwa. Przez nokaut.

Zwycięzca: Yoel Romero przez (T)KO

Tomasz Marczuk: Walka ta niemal na pewno wyłoni kolejnego pretendenta do walki z Chrisem Weidmanem lub Lukiem Rockholdem. Jacare powinien spodziewać się szturmu Romero w pierwszych minutach starcia i będzie musiał naprawdę ostrożnie poczynać sobie w stójce, gdyż ciosy Żołnierza Boga są w stanie powalić każdego. 38-latek trenujący w American Top Team będzie też starał się rozstrzygnąć ten pojedynek w stójce, gdyż Brazylijczyk to istny wirtuoz parteru i on swoje działania skupi na przenoszeniu walki na ziemię. Wraz z upływem czasu powinno to się stać o tyle łatwiejsze, że Romero będzie miał coraz mniej sił. Nie sądzę, aby walka dotrwała do decyzji, a jeśli mam wybierać sposób skończenia walki, to jednak bardziej ufam BJJ 36-latka z Manaus, niż brutalnej sile i zapasom Kubańczyka.

Zwycięzca: Ronaldo Souza przez poddanie

Konrad Hanejko: Nie mam żadnego sprawdzonego scenariusza na tę walkę. Uważam, iż jest ona najbardziej wyrównaną z całej karty UFC 194 – i tak w ogóle nie zdziwi mnie widok zwycięstwa obu z tych panów. Romero jest silny jak tur, w ostatniej walce z Machidą, choć nieco pordzewiałym, trzeba dodać, to jednak wypadł na jego tle bardzo dobrze od strony stójkowej, z każdą upływającą sekundą był pewniejszy siebie, następnie wykorzystał pierwszą okazję, jaka nadarzyła się do sprowadzenia Brazylijczyka i zakończenia marzeń o jego zwycięstwie fantastycznymi, brutalnymi łokciami z góry. W płaszczyźnie uderzanej uważam Romero za lepszego, bardziej eksplozywnego gościa. O parterze nie ma wiele co mówić – przewaga po stronie Jacare powinna być ogromna i jeśli Brazylijczykowi udałoby się sprowadzić Romero, to Kubańczyka czekałyby naprawdę ciężkie chwile. Przewaga siły fizycznej należeć będzie wg mnie do Romero – tym samym nie jestem do końca przekonany, że Jacare będzie chciał wdawać się w klincz, co więcej, nie mam w ogóle przekonania do tego, iż zdoła go sprowadzić, choć takiego scenariusza nie wykluczam. Mimo tego, że w podcaście postawiłem na Jacare przez decyzję, nadrobiłem walki obu zawodników i zmieniam zdanie – uważam, iż Romero zaprezentuje inteligentne podejście do walki, nie dając się sprowadzać i samemu unikając dołu z maestro parteru, jakim niewątpliwie jest jego przeciwnik, w stójce powinien być dynamiczniejszy, konkretniejszy i bardziej niebezpieczny niż jego rywal, toteż beż żadnego przekonania stawiam, iż trafi i poważnie naruszy Brazylijczyka jakąś świetną akcją. Nie wykluczam jednak tutaj żadnego scenariusza – nokautu czy tym bardziej poddania Jacare na Romero, bo dla mnie szanse w tej walce są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Mimo wszystko…

Zwycięzca: Yoel Romero przez (T)KO

170 lbs: Demian Maia (21-6) vs. Gunnar Nelson (14-1-1)

Kursy UNIBET: Demian Maia vs. Gunnar Nelson 1.90 – 1.90

Bartłomiej Stachura: Piekielnie trudno wskazać tutaj faworyta. Obaj zawodnicy dysponują narzędziami, aby uprzykrzyć sobie wzajemnie życie. W stójce przewaga powinna bezwzględnie narzekać do znacznie szybszego Nelsona, ale jeśli walka trafi do parteru, spodziewam się, że karty rozdawał będzie jednak silniejszy, bardziej doświadczony grappler w osobie Demiana Mai. Kontrola z góry w wykonaniu Brazylijczyka to absolutne mistrzostwo świata i nie sądzę, by nawet tak kreatywny zawodnik w walce na chwyty jak Nelson był w stanie jej się przeciwstawić.

Nie wykluczając scenariusza, w którym szlify kickbokserskie Islandczyka wezmą górę i, utrzymując walkę na nogach, albo wypunktuje Brazylijczyka, albo nawet go znokautuje, za minimalnie bardziej realny scenariusz uważam jednak taki, w którym Maia robi, co w jego mocy, aby przenieść walkę do klinczu i parteru – co zresztą czynił w poprzednich walkach, nie bawiąc się w szermierkę na pięści – i stamtąd będzie w stanie kontrolować z góry rywala, raz na jakiś czas zagrażając mu a to poddaniami, a to stanowiącymi pewne novum w jego arsenale ciosami.

Bez najmniejszego przekonania zatem…

Zwycięzca: Demian Maia przez decyzję

Konrad Hanejko: To ciężka walka do typowania. A dalej będzie jeszcze ciężej. Cóż rzecz – dwóch znakomitych grapplerów stanie naprzeciw siebie o to, aby wygrywając włączyć się do walki o najwyższe cele w wadze półśredniej. Mimo, że Maia jest nieco drętwy stójkowo, to powinien mieć przewagę siłową, ogólnie mówiąc fizyczną. W dodatku nie jest tak, że Brazylijczyk przestał się rozwijać – w ostatniej walce z Magnym oprócz tego, iż zaprezentował się świetnie od strony zapaśniczej, wplótł do swej czystej jak łza gry parterowej, w której niegdyś wręcz brzydził się uderzeń właśnie ciosy z góry. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Maia spróbuje w którymś momencie walki wykorzystać przewagę fizyczną, przenosząc walkę do parteru – tam zaś spodziewam się nudnawej kulanki, w której Nelson będzie skupiał się głównie na neutralizowaniu grapplingu rywala. Bez większego przekonania stawiam na Brazylijczyka przez decyzję – sądzę, że nie da się poddać, a jego zapasy i to, że uda mu się sprowadzać Nelsona i zdobywać pozycje dominującą będzie stanowić klucz dla sędziów, którzy orzekną jednogłośną decyzją sędziowską. Nie wykluczam jednak, że Islandczyk ubije lub znajdzie inny sposób na swojego bardziej doświadczonego kolegę.

Zwycięzca: Demian Maia przez decyzję

145 lbs: Max Holloway (14-3) vs. Jeremy Stephens (24-11)

Kursy UNIBET: Max Holloway vs. Jeremy Stephens 1.17 – 5.05

Bartłomiej Stachura: Pojedynek, który Max Holloway może przegrać tylko na własne życzenie. Stephens dysponuje bowiem kowadłem w pięściach i jeśli trafi, może skruszyć każdą szczękę. Jednak ogromna przewaga w pracy na nogach Hawajczyka powinna neutralizować mordercze zapędy Stephensa. W szermierce na pięści i kopnięcia Holloway powinien dysponować wyraźną przewagą – jego arsenał uderzeń jest o wiele bogatszy, a i jego defensywne zapasy powinny z nawiązką wystarczyć – głównie dzięki pracy na nogach – by stopować ewentualne próby obaleń w wykonaniu Jeremy’ego. Uwzględniając jeszcze przewagę kondycyjną po stronie młodziana, trudno nie widzieć go w roli wyraźnego faworyta tego starcia. Przegra tylko wtedy, jeśli popełni błąd, jakiego jednak nie popełnił od wielu, wielu walk, więc…

Zwycięzca: Max Holloway przez decyzję

Tomasz Marczuk: Niech kursy robiące wielkiego underdoga w osobie Stephensa nikogo nie zmylą. Holloway jest faworytem tego starcia i to nie ulega wątpliwości, jednak ten pojedynek nie zanosi się na jednostronny spektakl, jak to wygląda u bukmacherów. Stephens to już prawdziwy weteran MMA, a ma dopiero 29 lat. Jest niezwykle twardy, z bardzo odporną szczęką i ciężkimi rękami, co zmusi jego rywala do utrzymania koncentracji. Jednakże czy to wystarczy na Holloway’a? 24-letni Hawajczyk od swojej porażki z Conorem, z walki na walkę wydaje się robić postępy, co zaowocowało aż siedmioma wiktoriami z rzędu i wydaje się, że jego rywal z Alliance MMA to jednak nie jest poziom, który będzie w stanie przerwać passę zwycięstw pewnie zmierzającego po walkę o pas Hollowaya.

Zwycięzca: Max Holloway przez decyzję

Konrad Hanejko: Szczerze mówiąc, dziwię się Maxowi Holloway’owi, iż wziął tę walkę. Walkę, w której do stracenia ma bardzo dużo, a do zyskania tak naprawdę niewiele. Na jego szczęście, Jeremy Stephens nie powinien stanowić wielkiego zagrożenia dla Holloway’a – jeśli Hawajczyk uniknie jego ciężkich jak diabli rąk, a udawało się to Oliveirze czy Swansonowi, których pokonywał, powinien spokojnie punktować starszego rodaka, mając wyraźną przewagę w stójce. Jego mobilność i kapitalna praca na nogach zapewni mu dominację w grze uderzanej, w której notorycznie będzie rozbijał rywala zyskując tym samym przychylność w oczach sędziów.

Zwycięzca: Max Holloway przez decyzję

135 lbs: Urijah Faber (32-8) vs. Frankie Saenz (10-2)

Kursy UNIBET: Urijah Faber vs. Frankie Saenz 1.13 – 6.00

Bartłomiej Stachura: Doświadczenie Fabera okaże się kluczowe, ale biorąc pod uwagę, że od kilku walk to już nie jest ten Faber, co przed laty, wyraźnie znajdując się na równi pochyłej, nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli Saenz zdoła ugrać tutaj decyzję – głównie klinczem i może w jakimś też stopniu zapasami. Tym niemniej nie mogę typować inaczej niż…

Zwycięzca: Urijah Faber przez decyzję

Tomasz Marczuk: Frankie Saenz jest na fali trzech kolejnych zwycięstw w UFC i nikt nie kwestionuje tego, że to całkiem solidny zawodnik. Jednak w poprzednich walkach dostał zawodników, którzy pasowali mu stylistycznie i wyraźnie przeważał w którejś z płaszczyzn. Niestety tym razem został rzucony na wyjątkowo głęboką wodę i nawet pomimo 36 lat na karku, Urijah Faber powinien na spokojnie rozprawić się z odrobinę młodszym rywalem. W stójce Saenz jest po prostu zbyt nonszalancki jak na takiego rywala, a zapaśnicza przewaga reprezentanta Team Alpha Male powinna robić jeszcze większą różnicę.

Zwycięzca: Urijah Faber przez poddanie

Konrad Hanejko: Faber zdziadział, ale czy na tyle, ażeby nie poradzić sobie z Saenzem, który w płaszczyźnie zapaśniczej orłem nie jest? Nie sądzę. Zwyczajnie Faber jest zbyt doświadczonym zawodnikiem, żeby nie radzić sobie z takimi rywalami. Kluczowy w tej walce będzie aspekt zapaśniczy.

Zwycięzca: Urijah Faber przez decyzję

115 lbs: Tecia Torres (6-0) vs. Jocelyn Jones-Lybarger (6-1)

Kursy UNIBET: Tecia Torres vs. Jocelyn Jones-Lybarger 1.30 – 3.55

Maciej Słowiński: Tiny Tornado to bardzo adekwatny pseudonim dla Tecii Torres. Amerykanka latynoskiego pochodzenia z lubością wpada w swoje rywalki, machając krótkimi rączkami z dużą szybkością aż do skutecznego naruszenia rywalki. Nie żeby robiła większą krzywdę (wszystkie wygrane przez decyzję), ale u sędziów wygląda to zawsze okazale. Jeśli do tego dołożymy poprawne zapasy, to otrzymujemy fighterkę, która z Jocelyn Jones powinna poradzić sobie bez większych problemów.

Zwycięzca: Tecia Torres przez decyzję

Konrad Hanejko: Tecia Torres to kawał twardzielki. Nie jest może szczególnie wybitna w jakiejkolwiek płaszczyźnie MMA, aczkolwiek jest świetną atletką, silna, ma dobrą kondycję, jest niezmordowana i przede wszystkim posiada wielkie serce do walki, co udowodniła w pojedynku z Rose Namajunas, kiedy ta druga zapięła jej już balachę, wkładając w nią wszystkie siły, a Tecia za nic w świecie nie chciała się poddać i w końcu wykaraskała się z tarapatów. Niewiele wiadomo o rywalce, może poza tym, że coś tam potrafi w płaszczyźnie bokserskiej – mimo wszystko debiut w największej organizacji świata, przeciwko jednej z najlepszych słomkowych globu, w dodatku weszła na zastępstwo. Większe doświadczenie i serce do walki, aktywność, zapewne lepsza kondycja skłaniają mnie ku wnioskom, że Tecia Torres ugra siódmą decyzję z rzędu w swej karierze.

Zwycięzca: Tecia Torres przez decyzję

170 lbs: Warlley Alves (9-0) vs. Colby Covington (8-0)

Kursy UNIBET: Warlley Alves vs. Colby Covington 2.00 – 1.81

Bartłomiej Stachura: Jestem wielkim fanem talentu Warlley Alvesa. Agresywnie walczący Brazylijczyk w swoich pojedynkach prezentuje przebłyski, które mogą wskazywać na to, że będzie tym, kim nigdy nie został Erick Silva. Jest piekielnie dynamiczny, potrafi walczyć z obu pozycji, dysponuje ciężkimi rękami i szerokim arsenałem kopnięć, dobrze pracuje na nogach, a do tego dysponuje najlepszą możliwą bronią na zapaśników – morderczą gilotyną.

Colby Covington to jednak nie przelewki. Amerykanin to piekielnie twardy, charakterny, zadziorny zapaśnik, który nigdy się nie poddaje. Jednak obraz tego pojedynku widzę bardzo podobnie jak poprzedniego w wykonaniu Warlley’a Alvesa, w którym mierzył się z Nordinem Talebem. Analizowałem szczegółowo tę walkę, przewidując, że w pewnym momencie mający dość stójkowych wymian Taleb spróbuje zejścia po nogi, co okaże się jego gwoździem do trumny – bo mało który zawodnik potrafi tak błyskawicznie łapać gilotyny jak 24-letni Brazylijczyk. I tak też się stało, zawodnik Tristar poszedł po obalenie, by za chwilę klepać.

Moje przewidywania na tę walkę są w zasadzie identyczne – w stójce spodziewam się przewagi piekielnie dynamicznego Brazylijczyka, natomiast gdy Covington odwoła się w końcu do swoich zapasów – czyli raczej prędzej niż później, bo nie jest typem zawodnika chętnie wymieniającego się ciosami – zostanie uduszony gilotyną. Jeśli nie przy pierwszym obaleniu, to przy drugim albo trzecim.

Jeśli natomiast będzie w stanie unikać tej najgroźniejszej broni Alvesa… Cóż, wtedy zwycięstwo stanie przed nim otworem, bo ze swoimi doskonałymi zapasami powinien być w stanie kontrolować rywala z góry, zwłaszcza że niewykluczone, iż będzie miał przewagę kondycyjną nad mającym tendencje do tracenia rezonu z biegiem pojedynku Brazylijczykiem. Ten scenariusz uważam jednak za mniej realny.

Zwycięzca: Warlley Alves przez poddanie

Konrad Hanejko: Fascynująca walka dwóch niepokonanych zawodników, z których jeden jest dzikim agresorem, drugi zaś preferuje taktyczne podejście do walk. Faworyzuję Alvesa z uwagi na to, iż Colby nie ma wiele do zaprezentowania w stójce, a jego gra opiera się w dużej mierze na klinczu i zapasach, a moim skromnym zdaniem szukanie klinczu z takim zawodnikiem jak Alves jest samobójstwem – Brazylijczyk bowiem bryluje w tej płaszczyźnie, prezentując niebywałą siłę i atakując – a to poprzez brudny boks, kolana czy niedoceniane stompy. Colby jednak ma szanse – musi być cierpliwy i konsekwentny, z każdą upływającą sekundą powinien zyskiwać przewagę kondycyjną. Mimo to, bez wielkiego przekonania postawię, iż Alves złapie Covingtona w swoją gilotynę, gdy ten będzie próbował go obalić – Brazylijczyk zapina bowiem tę technikę błyskawicznie i kapitalnie, momentalnie odcinając rywalom dopływ tlenu.

Zwycięzca: Warlley Alves przez poddanie

155 lbs: Leonardo Santos (14-3-1) vs. Kevin Lee (11-1)

Kursy UNIBET: Leonardo Santos vs. Kevin Lee 6.00 – 1.13

Bartłomiej Stachura: Kevin Lee ma lepszą stójkę, lepsze zapasy, lepszy zasięg, jest o 12 lat młodszy od 35-letniego rywala, szybszy, silniejszy. Jeśli jakimś cudem wyląduje na plecach, znajdzie się w potwornych tarapatach, bo Leonardo Santos to zjawiskowy grappler, ale nie spodziewam się, by taki scenariusz się ziścił. Prędzej czy później Amerykanin ustrzeli Brazylijczyka na nogach.

Zwycięzca: Kevin Lee przez (T)KO

Konrad Hanejko: Cenię Santosa, ale Lee powinien dysponować przewagą w każdej płaszczyźnie walki, poza, co jest oczywiste, parterem. Nie sądzę, aby Santos posiadał umiejętności, aby sprowadzić Lee, toteż postawię na to iż aktywniejszy, szybszy i precyzyjniejszy w stójce Kevin wypunktuje swego rywala na pełnym dystansie.

Zwycięzca: Kevin Lee przez decyzję

155 lbs: Joe Proctor (11-3) vs. Magomed Mustafaev (12-1)

Kursy UNIBET: Joe Proctor vs. Magomed Mustafaev 4.00 – 1.25

Konrad Hanejko: Faworyzuję Rosjanina, choć nie w takim stopniu jak bukmacherzy. Powinien on dysponować przewagą siłową. Mustafaev uderza mocno, choć często jego ataki są nieprzygotowane. Styl prezentowany przez sambistę nie jest pomocny w toczeniu walk na pełnym dystansie, bowiem wkłada w swe akcje sporo sił. Czasem odwołuje się do obrotowych kopnięć, które wychodzą mu całkiem przyzwoicie. W klinczu używa niebezpiecznych łokci, jest aktywny i jak już wspomniałem dość silny. Kiedy uda mu się sprowadzić rywala przekłada agresję nad kontrolę, serwując swym rywalom mordercze GNP. Sądzę, że jego agresja będzie tutaj kluczowa, choć nie skreślam Proctora, który dobrze radzi sobie na wstecznym, a także lubuje się w gilotynach, więc Rosjanin będzie musiał być bardzo uważny przy wszelkich próbach zapaśniczy. Mustafaev nie dysponuje jednak najmocniejszą kondycją, co zobrazowała nam walka z naszym rodakiem, Piotrem Hallmannem, w której to Rosjanin, gdy sędzia poprosił o interwencję lekarza, usiadł i ciężko łapał oddechy.

Zwycięzca: Magomed Mustafaev przez (T)KO

155 lbs: John Makdessi (13-4) vs. Yancy Medeiros (11-3)

Kursy UNIBET: John Makdessi vs. Yancy Medeiros 1.57 – 2.40

Konrad Hanejko: Medeiros ma bardzo słabą defensywę, żeby nie rzecz nie ma defensywy. Makdessi to przede wszystkim i chyba tylko uderzacz, nie znaczy to, iż nie ma pojęcia o grapplingu – ma, tyle że bardziej o tym defensywnym. Medeiros będzie dysponował sporą przewagę warunków fizycznych, ale uważam, że stójkowa praca Makdessiego i właściwie brak defensywy Medeirosa będzie tu kluczowy w tym, iż Kanadyjczyk wypunktuje swego rywala na pełnym dystansie.

Zwycięzca: John Makdessi przez decyzję

170 lbs: Court McGee (16-4) vs. Marcio Alexandre Jr. (12-2)

Kursy UNIBET: Court McGee vs. Marcio Alexandre Jr. 1.53 – 2.50

Konrad Hanejko: Jeśli Marcio Alexandre Jr. ma wygrać, to sądzę, iż może to zrobić wyłącznie przed czasem przez jakieś wysokie kopnięcie. Court McGee jest twardym niezmordowanym zawodnikiem, który w ostatniej minucie trzeciej rundy prezentuje dokładnie taką samą nieugiętość i aktywność do walki jak na początku pojedynku. W dodatku nigdy nikt nie skończył go przed czasem, ani poddaniem, ani ciosami .Jest bardzo niewygodnym rywalem z uwagi na to, że ciągle siedzi na przeciwnikach, stara się non stop zadawać ciosy, przeć do przodu i przeważać. Jego przeciwnicy po prostu nie mają chwili spokoju w walce. Mimo, że zadaje sporo ciosów to jednak nieczęsto zdarza mu się ranić rywali, raczej stawiając na taktyczne podejście do walki. Do meritum – jeżeli dłuższa przerwa nie przerwa nie wpłynęła jakoś negatywnie na jego dyspozycję fizyczną, sądzę, iż ugra jednogłośną decyzję sędziowską z uwagi na swoją niebywałą aktywność. Brazylijczyk potrzebuje przestrzeni, ażeby czarować kopnięciami – tutaj zwyczajnie jej nie będzie. W dodatku jego obrona przed obaleniami nie powala, więc McGee będzie mógł straszyć zapasami.

Zwycięzca: Court McGee przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.Szymon B.WilkMaciej S.Konrad H.Tomasz M.
J. Aldo vs C. McGregor
1.95 - 1.90

Aldo

Aldo

McGregor

Aldo

Aldo

Aldo
Ch. Weidman vs L. Rockhold
1.77 - 2.10

Weidman

Weidman

Weidman

Rockhold

Weidman

Rockhold
R. Souza vs Y. Romero
1.62 - 2.30

Romero

Souza

Souza

Souza

Romero

Souza
D. Maia vs G. Nelson
1.90 - 1.90

Maia

Maia

Nelson

Nelson

Maia

Maia
M. Holloway vs J. Stephens
1.17 - 5.05

Holloway

Holloway

Holloway

Holloway

Holloway

Holloway
U. Faber vs F. Saenz
1.13 - 6.00

Faber

Faber

Faber

Faber

Faber

Faber
T. Torres vs J. Jones
1.30 - 3.55

Torres

Torres

Torres

Torres

Torres

Torres
W. Alves vs C. Covington
2.00 - 1.81

Alves

Covington

Covington

Covington

Alves

Alves
L. Santos vs K. Lee
6.00 - 1.13

Lee

Lee

Lee

Lee

Lee

Lee
J. Proctor vs M. Mustafaev
4.00 - 1.25

Mustafaev

Mustafaev

Proctor

Mustafaev

Mustafaev

Mustafaev
J. Makdessi vs Y. Medeiros
1.57 - 2.40

Makdessi

Makdessi

Medeiros

Medeiros

Makdessi

Medeiros
C. McGee vs A. Marcio Jr.
1.53 - 2.50

McGee

McGee

McGee

McGee

McGee

McGee
Ostatnia gala------------------
Łącznie459-257418-252106-5947-2337-1114-9
Poprawne64,10%62,38 %64,24 %67,14 %77,08 %60,86 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button