Polskie MMATechnika MMAUFC

Adesanya ograny – czyli jak profesor Błachowicz zaszokował świat?

Jan Błachowicz zaprezentował świetną formę i żelazną konsekwencję w działaniu, zadając w sobotę Israelowi Adesanyi pierwszą w karierze porażkę.

W najważniejszej walce w dziejach nadwiślańskiej sceny MMA mistrz wagi półciężkiej Jan Błachowicz odniósł najcenniejsze w jej historii zwycięstwo, podczas gali UFC 259 pokonując jednogłośną decyzją sędziowską niezwyciężonego wcześniej Israela Adesanyę.

Co zadecydowały o triumfie Cieszyńskiego Księcia? Bez przydługawych wstępów przejdźmy do rzeczy.

Cierpliwość

Zarówno Israel Adesanya, jak i jego trener Eugene Bareman przyznali po walce, że spodziewali się znacznie agresywniejszego podejścia ze strony Polaka – zarówno w obszarze kickbokserskim, jak i zapaśniczym. Sądzili, że od pierwszych sekund ruszy on ostro do przodu, stroniąc od metodycznej szermierki na pieści i kopnięcia na środku oktagonu. Nigeryjczyk miał przygotowane akcje, którymi chciał skontrować Polaka.

Nasz zawodnik nie tylko jednak nie szukał ostrych ataków, ale też nie reagował w ten sposób na setki kiwek, zmyłek i przyruchów ze strony rywala, który w ten sposób próbował sprowokować go do szarży.

A skoro o ten elementy gry zahaczyliśmy…

Nigeryjska magia kiwek

Amerykańscy komentatorzy raz za razem podkreślali, że Jan Błachowicz reaguje bardzo wyraźnie na wszelkiego rodzaju kiwki, zmyłki i przyruchy ze strony gustującego w nich Israela Adesanyi. I rzeczywiście – Polak nie raz, nie dwa unosił gardę, podrywał nogę czy też odskakiwał, spodziewając się ataków ze strony czarującego zwodami rywala.

Rzecz jednak w tym, że pomijając kilka udanych akcji mistrza 185 funtów, nic z tego nie wynikało! Może i przesadzone czasami reakcje Janka nie wyglądały najprzyjemniej dla oka, ale nie przekładały się one na udane akcje Nigeryjczyka. Najczęściej bowiem nasz zawodnik w reakcji na kiwki oddawał pole, jeszcze zwiększając dystans – w rezultacie był on zbyt duży do pokonania dla Israela.

Gdy natomiast Polak zostawał w miejscu, mocno reagując na zmyłki, również nie otwierał żadnej drogi dla Adesanyi do ataku. Podrywał bowiem ręce do szczelnej gardy, unosił nogę przed ewentualnym niskim kopnięciem. Owszem, może i nie był wtedy szczególnie stabilny, ale przecież Nigeryjczyk obalać i tak nie zamierzał. Błachowicz mógł sobie na to pozwolić.

Na tym jednak nie koniec, bo zdarzyło się też kilka razy, że bezpośrednio z tej przesadzonej reakcji cieszynianin był w stanie wyprowadzić efektywną ofensywę – raz potraktował Nigeryjczyka kopnięciem na korpus, a raz bezpośrednio z reakcji na kiwkę przeszedł do klinczu, szukając obalenia.

Podsumowując, przesadzone może reakcje Błachowicza nie narażały go na ataki – zamiast zirytowany kiwkami ruszać do ostrych szarży, wzmacniał wówczas defensywę.

Jeśli zaś mowa o defensywie…

Zbicia

Jan Błachowicz jest absolutnym gigantem w aspekcie zbijania ciosów prostych. Element ten – czyli zbijanie nadlatujących uderzeń – nie jest oczywiście łatwy do wychwycenia w trakcie walki, bo milisekundy decydują tutaj o milimetrach, ale… Zapewniam Was – Polak zaprezentował się pod tym kątem spektakularnie.

Prawą ręką raz za razem zbijał krosy i jaby Nigeryjczyka – i to bez względu na ustawienie przeciwnika! W rezultacie uderzenia Adesanyi – z naruszoną już trajektorią lotu – pruły powietrze albo trafiały w ramiona, barki czy klatkę piersiową Polaka.

Zaryzykowałbym tezę, że ze świecą szukać w kategorii półciężkiej UFC zawodnika, który w tym konkretnym obszarze – tj. zbijania uderzeń – prezentuje się tak fantastycznie jak Jan Błachowicz. Ba! W elemencie tym cieszynianin wyróżnia sią na tle całego UFC – bez podziału na kategorie wagowe!

Tego typu akcji – Błachowicz w czerwonych rękawicach zbija lewego prostego Adesanyi – było w walce wieczoru sobotniej gali UFC 259 bez liku.

Owszem, tu i ówdzie oczywiście prawy czy lewy proste Nigeryjczyka doszły celu, ale ich większość została kapitalnie zbita. W ten sposób cieszynianin efektywnie ograniczył to jedno z najczęściej stosowanych przez Adsanyę narzędzi.

Na tym jednak nie koniec, jeśli chodzi o szczelną defensywę Polaka…

Blokowanie wysokich kopnięć

W drodze do walki Cieszyński Książę przyznał, że najbardziej obawia się wysokich kopnięć ze strony Israela Adesanyi. Okazało się jednak, że defensywa naszego zawodnika w tym obszarze była nie do sforsowania.

Janek rewelacyjnie blokował kopnięcia na głowę z obu nóg, także te brazylijskie czy też te przygotowane kopnięcie na nogi czy na kolano. Nigeryjczyk nie był w stanie przedrzeć się przez zasieki defensywne Polaka bez względu na to, jak pieczołowicie przygotował sobie kopnięcia. Ani razu nie był nawet bliski dosięgnięcia naszego reprezentant. Większość kopnięć Błachowicz przyjął na gardę, a te, których na gardę nie przyjął, przepuścił na odchyleniu.

Innymi słowy, kopnięcia na głowę autorstwa Adesanyi zostały całkowite zneutralizowane.

Lowkingi

Czy Israel Adesanya grzmotnął Jana Błachowicza dobrymi lowkingami na wysokości łydki? Owszem. Kilka czystych doszło celu. Jednak zdecydowana – naprawdę zdecydowana! – ich większość została w mniejszym, a najczęściej w większym stopniu zblokowana przez cieszynianina.

Blok Polaka działał tutaj wyśmienicie, instynktownie. Nawet gdy Adesanya przygotowywał sobie lowkinga rozmaitymi zmyłkami, kiwkami, Błachowicz był w stanie w ostatniej chwili wystawić kolano – i to zarówno przy niskich kopnięciach zewnętrznych, jak i wewnętrznych.

Nie oddał zatem Nigeryjczykowi niczego za darmo. Każde kopnięcie The Last Stylebender przypłacał bólem. Nieprzypadkowo po walce narzekał na ból nogi, mając sobie za złe, że kopał za rzadko.

Jak natomiast polski mistrz prezentował się pod kątem ofensywy?

(Podwójny) lewy prosty

Błachowicz świetnie pracował lewym prostym, często podwójnym. Nie zapominał też o ostrzeliwaniu korpusu Nigeryjczyka. Było to – tj. podwójne lewe oraz ataki na doły – skuteczne oczywiście z uwagi na ciągłe odchylanie się Nigeryjczyka. Gdy tak się odchylał, na ogół unikał pierwszego lewego na głwoe, ale dosięgał go ten drugi albo też cios na korpus – bo ten był cały czas dostępny.

Właśnie efektywny jab Polaka okrutnie utrudnił przeciwnikowi złapanie rytmu walki. Janek nieustannie mu go zaburzał właśnie (podwójnym) lewym prostym na górę i doły.

Tu i ówdzie Adesanya przepuścił oczywiście jaba Błachowicza, a nawet zdarzyło się, że kapitalnie go skontrował, ale lewy Polaka był niczym mucha latająca wokół głowy – nieuchwytna, frustrująca, irytująca, niepozwalająca skupić się na działaniu.

Lewy sierpowy

Reprezentant WCA Fight Team robił kapitalny użytek ze swojego firmowego lewego sierpowego. Kilka razy zaskoczył Adesanyę bezpośrednim lewym, ale najczęściej wykorzystywał go w charakterze kontruderzenia, odpalając go po zbiciu prostego Nigeryjczyka.

W końcówce trzeciej rundy mistrz wagi półciężkiej popisał się najlepszą prawdopodobnie pięściarską akcją w całym pojedynku.

Odwrotnie ustawiony Adsanya inicjuje atak długim krosem (pierwsze zdjęcie), ale zostaje on kapitalnie zbity prawą ręką Błachowicza (drugie zdjęcie).

Zanim Nigeryjczyk zwarł szeregi obronne, unosząc prawicę czy odskakując (pierwsze zdjęcie), Polak zdzielił go soczystym lewym sierpowym.

Lewy middlekick

Śmiem twierdzić, że Jan Błachowicz okopał prawy bok Israelowi Adesanyni bardziej nawet aniżeli Dominickowi Reyesowi. Nasz zawodnik zdzielił bowiem kopnięciami w to właśnie miejsce – na ogół jednak trafiał Nigeryjczyka odrobinę niżej niż Amerykanina – aż osiem razy, z czego pięć kopnięć weszło czysto pod łokieć rywala.

Polak atakował lewym middlekickiem na dwa sposoby – albo, jak w starciu z Reyesem, kończąc nim krótką kombinację kicbkokserską, albo też niemal z miejsca atakując lewą nogą po szybkim przekroku. Zdarzyło się też raz, że po prostu zmienił ustawieni na odwrotne, ruszył na Adesanyą i rąbnął go lewym kopnięciem na korpus.

Innymi słowy, The Last Stylebender nie był w stanie odrobić pracy domowej. Zapowiadał bowiem przed walką, że musi uważać na kopnięcia na korpus Cieszyńskiego Księcia, a jednak prawie każde dochodziło czysto celu. Dlaczego? Adesanya trzymał ręce zbyt wysoko, nie będąc też w stanie złapać bezpiecznego dystansu – często bowiem odchylał się, co oczywiście chroniło jego głowę, ale już schabów – nie.

Reakcje na zmiany pozycji Adesanyi

Wielokrotnie w analizie przed walką podkreślałem, jak wielkim atutem Adesanyi jest umiejętność walki z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej – i częste ich mieszanie. Jednak Brad Tavares czy Marvin Vettori incydentalnie byli w stanie wykorzystać moment zmiany ustawienia przez Nigeryjczyka – a w środku tego procesu jest oczywiście znacznie bardziej narażony na uderzenia! – do wyprowadzenia udanych ataków.

Natomiast Jan Błachowicz wyniósł ten element na nowy poziom w porównaniu do poprzednich rywali Israela Adesanyi. Łącznie bowiem pięć razy złapał Nigeryjczyka na tym właśnie ryzykownym procederze – tj. zmienianiu ustawienia bez zadbania o bezpieczny dystans. Dwukrotnie grzmotnął go w takich okolicznościach – czyli w momencie gdy Izzy zmieniał ustawienie albo gdy dopiero co dostawił stopę – krosem i dwukrotnie lewym prostym.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Ba! Obalenie w piątej rundzie – poprzedzone sierpem dla zmyłki – również Janek zainicjował tuż po zmianie ustawienia przez Israela, udanie przenosząc walkę do parteru. Innymi słowy, cieszynianin czaił się na momenty zmiany ustawienia przez Adesanyę, kilka razy świetnie wykorzystując je na swoją korzyść.

Klincz

Gdy natomiast Israel Adesanya – zirytowany nieskutecznością swoich działań w długim dystansie – kilka razy zapędził się w atakach, Jan Błachowicz postraszył go obaleniami, łapiąc klincz – vide poniższe zdjęcia.

Tego rodzaju akcje zmuszały Nigeryjczyka do utrzymywania odrobinę większego dystansu, w następstwie czego wiele z jego uderzeń pruło powietrze czy też było zbijanych przez mającego wystarczająco dużo czasu na reakcję Polaka.

Obalenia

Trzeba odnotować, że udane obalenie autorstwa Błachowicza w czwartej rundzie – stanowiące początek końca Adesanyi – poprzedziła świetna seria Nigeryjczyka, który zdzielił Polaka kilkoma dobrymi uderzeniami, w tym fantastyczną kontrą prawym. Uważam, że w następstwie tych właśnie dobrych akcji rywala Cieszyński Książę poszukał obalenia, odnajdując je. Jak tego dokonał? Otóż, wykorzystał nawyk odchylania się Nigeryjczyka, który zostawia wówczas biodra.

Z kolei w rundzie piątek sfinalizował obalenie poprzez wspomniane wcześniej zejście do nóg Nigeryjczyka, gdy ten kończył proces zmiany ustawienia – ergo był narażony na ataki.

Podsumowanie

The Last Stylebener również oczywiście miał wiele dobrych momentów w obszarze kickbokserskim. Pierwsze trzy rundy były w tym obszarze bardzo wyrównane, ale obejrzawszy je ponownie, klatka po klatce, nie mam wątpliwości, że dwie pierwsze winny paść łupem Polaka. Trzecia była piekielnie bliska i mogła pójść w dwie strony.

Podsumowując powyższe, Jan Błachowicz po profesorsku zneutralizował najważniejsze oktagonowe narzędzia Nigeryjczyka. Zbiciami utrudniał mu ataki ciosami prostymi, blokami zmuszał do zastanowienia się nad lowkingami, a wszystkie kopnięcia na głowę kapitalnie zblokował. Na kiwki może i reagował, ale odpowiedzialnie, uszczelniając defensywę i nie dając się prowokować do ataków.

Innymi słowy, dowodzony przez trenerów Roberta Jocza i Roberta Złotkowskiego Jan Błachowicz, cierpliwy, wyrachowany i metodyczny, wykastrował nigeryjskiego wirtuoza z jego kluczowych broni, które w poprzednich walkach zapewniły mu tak wiele sukcesów.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

„Jak Foreman z Frazierem!” – legenda boksu wychwala Jana Błachowicza, wskazuje klucz do jego zwycięstwa z Adesanyą

Powiązane artykuły

Komentarze: 3

  1. Dokładnie tak jak napisałem pod typowaniem, Janek nie odstawał w stójce. Jego stójka jest mało efektowna, dlatego tak nie doceniana. Szczelna garda zamiast balansu, ciosy proste zamiast obrotówek. Może nie najlepiej się to ogląda, ale trzeba mu oddać, że ten styl jest bardzo skuteczny.

  2. W sumie bardzo podobnie widziałem tę walkę,od niedzieli czekałem na ten artykuł. :)

    Co do zmyłek Izziego i reakcji Janka. W czasie walki miałem delikatne wrażenie, że Jan zachowywał się bardzo elektrycznie, ale nie było to przypadkowe. Po obejrzeniu powtórki, jestem niemal pewien, że był to element planu – wyolbrzymiać reakcję na wszystko co robi Adesanya, jednocześnie zachowując koncentrację i robić swoje.
    Co myślisz na ten temat?

Dodaj komentarz

Back to top button