UFC

UFC Atlanta: Usman vs. Buckley – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night: Usman vs. Buckley, która odbyła się w Atlancie.

W walce wieczoru skazywany na porażkę Kamaru Usman (21-4) sponiewierał zapaśniczo Joaquina Buckleya (21-7). Pełna relacja z walki – tutaj.


Edmen Shahbazyan (15-5) rozdawał karty w pierwszej rundzie walki z Andre Petroskim (13-4). Mający ormiańskie korzenie Amerykanin powstrzymał dwie próby zapaśnicze rywala, kąsając go w stójce soczystymi jabami i okolicznościowymi ciasnymi sierpami. Dwa razy zachwiał nawet delikatnie Petroskim. Jednoczenie walczył bardzo wyrachowanie, nigdzie się nie spiesząc. Potraktował też rywala mocnym middlekickiem. Drobne sukcesy Andre notował tylko pod kątem lowkingów.

Początek drugiej rundy należał do Petroskiego, który nieco otworzył się w stójce, kilka razy dosięgając Shahbazyana ładnymi kontrami. Poszukał też obaleń, ale bez powodzenia. Z czasem jednak stery walki przejął Shahbazyan, który przestał oddawać pole i zdzielił rywala kilkoma dobrymi prostymi, wprowadzając w jego szyki defensywne sporo chaosu. Polował też z sukcesami na kopnięcia okrężne na korpus.

Także trzecia odsłona przebiegała pod dyktando Edmena, który kąsał rywala prostymi, masakrował jego ręce middlekickami. Po jednym z takowych Petroski ułożył się nawet na macie, sygnalizując uraz ramienia. Shahbazyan powstrzymał dobrze zapaśnicze zapędy Petroskiego, a raz gdy znalazł się na dole, natychmiast zerwał się na góre.

Werdykt był formalnością. Sędziowie orzekli jednogłośnie o zwycięstwie Edmena Shahbazyana w stosunku 2 x 30-27, 29-28. Dla 27-latka była to druga wygrana z rzędu i trzecia w ostatnich czterech występach.


Cody Garbrandt (14-6) rozpoczął walkę z Raonim Barcelosem (19-5) agresywnie, od razu odpalając kilka ostrych i szybkich kombinacji bokserskich. Barcelos nie dał sobie zrobić jednak krzywdy.

Chwilę potem No Love ponownie doskoczył do Brazylijczyka z kombinacją kilku uderzeń – i posłał rywala na deski! Zamiast jednak doskoczyć do niego z ciosami, zaczął popisywać się na środku oktagonu.

Barcelos wrócił na nogi i w kolejnej wymianie sam naruszył Gardbrandta. Podkręcił tempo, przy ogrodzeniu dosięgając jeszcze Amerykanina kolejnymi uderzeniami. Uśmiech zniknął z twarzy Cody’ego, choć dobrze wybronił się przed próbą obalenia ze strony rywala.

Barcelos zdzielił Garbrandta srogim lowkingiem. Amerykanin ponownie jednak zachwiał Brazylijczykiem, dosięgając go kontrującymi ciosami. Szybko Barcelos odgryzł się srogim sierpem. Były mistrz czaił się na kontry na obalenia rywala, ale nie trafiał czysto. W samej końcówce w kotle Barcelos skończył na górze, choć nie wyprowadził żadnej ofensywy.

Runda druga przebiegała pod dyktando Barcelosa, który przez pięć minut zmuszał Garbrandta do walki ze wstecznego, zamykając go na ogrodzeniu. Uderzenia mieszał z próbami zapaśniczymi. Amerykanin dobrze co prawda powstrzymywał jego obalenia, ale nie grzeszył aktywnością w stójce – a sam inkasował pojedyncze uderzenia. W samej końcówce Brazylijczyk posłał nawet Garbrandta na deski, ale syrena uniemożliwiła mu dobicie rywala.

W trzeciej odsłonie obaj zawodnicy mieli swoje momenty, ale to Barcelos był skuteczniejszy. Zmasakrował wykroczną nogę Amerykanina lowkingami, zmuszając go do pójścia w zapasy. W kotle zaszedł Garbrandtowi za plecy, polując na duszenie – ale Amerykanin wydostał się. W końcówce No Love naruszył nawet rywala, ale nie wystarczyło to, aby zmienić losy walki.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 3 x 29-28 na Raoniego Barcelosa, który wyśrubował swoją serię zwycięstw do trzech.

Cody Garbrandt doznał drugiej porażki z rzędu.


Nie działo się wiele w pierwszej odsłonie walki Cody’ego Brundage’a (11-7) z Mansurem Abdulem-Malikiem (9-0). Obaj zawodnicy byli bardzo uważni. Brundage kilka razy skontrował prawym sierpem – poruszał się boksersko znacznie lepiej niż w poprzednich potyczkach – i trafił lowkingami ale Abdul-Malik naruszył go frontalnym kopnięciem na szczękę.

W drugiej odsłonie walka nieco się otworzyła, choć przestojów nadal nie brakowało. Obaj zawodnicy mieli swoje momenty, choć nikt tempa nie forsoował.

Natomiast trzecią rundę Abdul-Malik rozpoczął bardzo agresywnie, kombinacją kolana z prostym posyłając Brundage’a na deski. Ten jednak natychmiast zerwał się na nogi, gdzie na ogień odpowiedział ogniem. Zawodnicy rozpuścili furiackie sierpy – i to Brundage zmusił Adula-Malika do oddania pola! Jednak Abdul-Malik ponownie doskoczył do rywala z kolanem – którym przestrzelił – ale grzmotnął Brundage’a głową tak mocno, że ten runął na deski, zasłaniając twarz. Abdul-Malik zasypał go gradem uderzeń, a sędzia przerwał walkę.

Sędzia uznał, że był to przypadkowy faul, po którym Brundage nie był w stanie kontynuować zawodów. Innymi słowy, wypunktowano wszystkie rundy, orzekając o zwycięstwie Abdula-Malika w stosunku 2 x 29-28, 30-27.


Alonzo Menifield (17-5-1) przez całą pierwszą rundę polował na nokaut na Oumarze Sy (11-1), szukając okazji do kontr. Francuz kąsał natomiast rywala prostymi, kopnięciami na wszystkich poziomach. Obaj zawodnicy mieli swoje momenty, ale wydawało się, że to uderzenia Menifielda ważyły więcej, szczególnie sierp na rozerwanie klinczu w końcówce rundy, po którym Francuz delikatnie się zachwiał.

Niemal cała runda druga toczyła się w klinczu, gdzie Sy dociskał Menifielda do siatki, szukając obalenia – Amerykanin bronił się jednak bardzo dobrze. Gdy na moment wylądował na dole, szybko zerwał się na nogi, ale nie był w stanie wydostać się spod siatki.

W rundzie trzeciej nie działo się wiele, a na trybunach rozlegały się gwizdy. Nieco aktywniejszy Menifield trafiał częściej, podczas gdy Sy raził nieporadnością.

Sędziowie zgodnie orzekli o zwycięstwie Alonzo Menifielda w stosunku 3 x 29-28. Tym samym Oumar Sy doznał pierwszej porażki w karierze.


W niecodzienny sposób zakończyła się walka wieńcząca kartę wstępną pomiędzy Paulem Craigiem (17-9-1) i Rodolfo Bellato (12-2-1).

Początkowo Brazylijczyk prezentował się lepiej, wywierając presję i okopując nogi Szkota. Z czasem Craig zaczął dochodzić do głosu, kąsając Bellato i kopnięciami na korpus, także obrotowymi. Spróbował obaleń, ale Brazylijczyk dobrze się bronił. W pewnym momencie Bellato skontrował próbę zapaśniczą Craiga, kończąc na górze. Podniósł pozycję, okopując nogi rywala, a gdy w samej końcówce rzucił się na dół z ciosami, Szkot wypłacił mu nieprzepisowe kopnięcie na głowę.

Zainkasowawszy je, Bellato rozłożył ręce, spoglądając z pretensjami na przerywającego od razu walkę sędziego – a następnie nagle stracił jakoby przytomność i runął na deski jak długi, bez życia. Na tym jednak nie koniec, bo Brazylijczyk postanowił zawstydzić Aljamaina Sterlinga – następnie zatem się przebudził i dostrzegł duchy, nerwowo cofając się na ogrodzenie. Tam próbował powstrzymać sędziego, nie zdając sobie rzekomo sprawę z tego co się dzieje. Walkę przerwano i już jej nie wznowiono.

Sędzia uznał kopnięcie za nieintencjonalne, a w rezultacie walka została uznana za nieodbytą.


Nie stwierdzono fajerwerków w pojedynku dwóch weteranów, Michaela Chiesy (19-7) i Courta McGee (22-14). Walka toczyła się niemal wyłącznie w stójce, gdzie zawodnicy nieszczególnie poradnie wymieniali się ciosami i kopnięciami. Dysponujący przewagą warunków fizycznych Chiesa był nieco skuteczniejszy, powstrzymując też okolicznościowe próby obaleń ze strony McGee.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Mavericka w stosunku 2 x 30-27, 29-28. Dla 37-latka była to trzecia wygrana z rzędu.


Malcolm Wellmaker (10-0) ciężko pięknym prawym sierpem znokautował Krisa Moutinho (14-7). Relacja z walki i nagranie nokautu – tutaj.


Jose Ochoa (8-1) w pierwszej rundzie mocno porozbijał w stójce Cody’ego Durdena (17-8-1), korzystając z bogatego arsenału uderzeń – ciosów prostych, sierpowych, łokci, kopnięć na wszystkich poziomach. Jednak Amerykanin przetrwał tę nawałnicę, mocno odsłaniającego się w atakach – wszak próbował urwać rywalowi głowę – Peruwiańczyka, karcąc go potężnymi sierpami. Wstrząśniętego rywala przewrócił w końcówce rundy, choć tam Ochoa nie próżnował, wijąc się i atakując z pleców łokciami.

Już w pierwszej akcji drugiej rundy rzeźniczo usposobiony Peruwiańczyk okrutnie zachwiał Durdenem, trafiając potężnym lewym szpadlowym. Ruszył na chwiejącego się rywala, szukając latającego kopnięcia. Nie trafił, ale próbującego odpowiadać ogniem Amerykanina ściął soczystym lewym sierpem, a następnie uderzeniami z góry dopełniając dzieła zniszczenia.

24-latek odniósł w ten sposób pierwszą wiktorię w oktagonie UFC, powracając na zwycięskie tory po porażce w debiucie z Lone’erem Kavanaghem.


Ricky Simon (22-6) w dwóch pierwszych rundach walki z Cameronem Smothermanem (12-6) z powodzeniem zaprzęgał do działania zapasy, męcząc rywala w parterze i w klinczu. W trzeciej odsłonie walczący o odwrócenie losów pojedynku Smotherman podkręcił tempo, dosięgając Simona mocnymi ciosami, ale ten nie pozostawał mu dłużny.

Ostatecznie sędziowie orzekli jednogłośnie w stosunku 2 x 30-27, 29-27 o zwycięstwie Ricky’ego Simona, drugim z rzędu.


Pierwsza runda walki Phila Rowe (1`-5) z Ange Loosą (10-5) należała do tego ostatniego. Loosa kilka razy przedarł się w półdystans, trafiając Rowe’a mocnymi ciosami, ale gdy ten odpowiedział kontrą, rzucił mu się do nóg, przenosząc walkę do parteru. Na górze utrzymał się do końca rundy, tu i ówdzie kąsając rywala uderzeniami.

W drugiej odsłonie Rowe dobrze powstrzymywał próby zapaśnicze Loosy, przejmując stery walki w stójce. Jego przewaga rosła, coraz więcej uderzeń lądowało na głowie Loosy. Wydawało się, że Rowe zaraz pośle rywala na deski, ale stało się coś zupełnie innego – to Loosa serią krótkich uderzeń z klinczu – podbródków i sierpów – powalił Rowe’a, rzucając się następnie za nim do skończenia. Rowe przetrwał jednak do końca drugiej rundy.

Na początku trzeciej odsłony Loosa przewrócił Rowe’a, ale ten z czasem zdołał wrócić na nogi, tam rozpoczynając polowania. Wyraźnie górując kondycyjnie nad rywalem, Rowe zasypywał go gradem uderzeń. W pewnym momencie Loosa stracił ochraniacz na zęby, czego nie dostrzegł sędzia. Rowe nadal bombardował Loosę, w końcu – po dziesiątkach czystych ciosów – posyłając go na deski i tym samym kończąc zawody.

Phil Rowe najprawdopodobniej uratował się w ten sposób przed zwolnieniem, bo dwie poprzednie walki kończył na tarczy.

Dla Ange Loosy była to druga porażka z rzędu.


Wyniki UFC Atlanta: Usman vs. Buckley

Walka wieczoru

170 lb: Kamaru Usman (21-4) pok. Joaquina Buckleya (21-7) jednogłośną decyzją (2 x 49-46, 48-47)

Co-main event

125 lb: Rose Namajunas (14-7) pok. Mirandę Maverick (15-6) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)

Karta główna

185 lb: Edmen Shahbazyan (15-5) pok. Andre Petroskiego (13-4) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
135 lb: Raoni Barcelos (20-5) pok. Cody’ego Garbrandta (14-7) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
185 lb: Mansur Abdul-Malik (9-0) pok. Cody’ego Brundage’a (11-7) techniczną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
205 lb: Alonzo Menifield (17-5-1) pok. Oumara Sy (11-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta wstępna

205 lb: Paul Craig (17-9-1) vs. Rodolfo Bellato (12-2-1) – no contest (nieintencjonalne kopnięcie na głowę w parterze w wykonaniu Craiga), R1, 4:59
170 lb: Michael Chiesa (19-7) pok. Courta McGee (22-14) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
135 lb: Malcolm Wellmaker (10-0) pok. Krisa Moutinho (14-7) przez KO (prawy sierp), R1, 2:37
125 lb: Jose Ochoa (8-1) pok. Cody’ego Durdena (17-8-1) przez KO (lewy sierp), R2, 0:11
135 lb: Ricky Simon (22-6) pok. Camerona Smothermana (12-6) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
170 lb: Phil Rowe (11-5) pok. Ange Loosę (10-5) przez TKO (ciosy), R3, 4:03
125 lb: Jamey-Lyn Horth (8-2) pok. Vanessa Demopoulos (11-8) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button