Polskie MMAUFC

„Jednak coś tam jeszcze mogę przyjąć” – Karolina Kowalkiewicz w szoku, że Xiaonan Yan jej nie skończyła pomimo urazu oka

Karolina Kowalkiewicz podsumowała trzecią z rzędu porażkę, jaką pod banderą UFC zadała jej w Auckland Xiaonan Yan.

Karolina Kowalkiewicz powróciła już do Polski po nieudanym wojażu do Auckland. W ramach gali UFC on ESPN+ 26 w Auckland łodzianka przegrała jednogłośną decyzją z Xiaonan Yan, kończąc pojedynek z poważnym urazem oka.

Jak opowiedziała po przylocie w rozmowie z portalem Sportowe Fakty WP, za tydzień czeka ją operacja. Lekarze umieszczą w okolicach jej prawego oka tytanowe blaszki. Po kilku tygodniach będzie można ocenić postępy w rehabilitacji. Całe leczenie ma potrwać trzy miesiące.

Kowalkiewicz póki co nie czuje dobrze prawej strony twarzy, ale pozostaje dobrej myśli, wierząc, że powrót będzie możliwy.

Polka powiedziała, że w pierwszej chwili miała w oktagonie wrażenie, że dostała palcem w oko. Sądziła, że ból szybko przeminie i znów wróci jej wzrok.

– Myślałam, że tak jest w moim przypadku – powiedziała. – Nie miałam pojęcia, że to jest aż tak poważny uraz. Teraz z perspektywy czasu wiem, że już od drugiej minuty tego pojedynku ja nie byłam zdolna do walki, bo po prostu nic nie widziałam. Widziałam podwójnie. Jeden obraz był na wprost, drugi zakrzywiony, który się nakładał. Do tego wszystko wirowało.

– Jestem w szoku – kontynuowała. – Jestem w ogromnym szoku, że Yan nie dała rady mnie skończyć na przykład w drugiej rundzie.

Na tym jednak nie koniec, bo Polka zapewniła, że Chinka regularnie ją faulowała, co umykało uwadze sędziego.

– W klinczu kiedy tylko miała okazje, to wkładała mi palce w oczy – powiedziała Kowalkiewicz. – Sędzia chyba tylko dwa razy to zauważył. Nie wiem, czy ktoś dotrze do tych nagrań z walki – dokładnie niech przeanalizuje. Najmocniej oberwałam w to oko tak pod koniec pierwszej rundy w klinczu. Kiedy ją dociskałam do siatki, to mi tak na chama ładowała paluchy w oczy, więc byłoby fajnie, gdyby ktos to znalazł, bo bym chciała zobaczyć to nagranie.

Karolina stwierdziła, że gdyby wiedziała o swoim urazie to, co wie teraz, wówczas prawdopodobnie nie wyszłaby do drugiej rundy pojedynku. Nie wini jednak nikogo za to, jak potoczyła się walka.

– Chcę jednak powiedzieć, że absolutnie nie mam do nikogo pretensji – powiedziała. – Broń Boże do moich trenerów. Gdyby moi trenerzy przerwali ten pojedynek, to chyba bym im tego nie wybaczyła. Tak samo nie mam pretensji do lekarza, który mnie badał.

Polska zawodniczka przyznała, że ból, jaki odczuwała w oktagonie i już po jego opuszczeniu, był największym, jakiego kiedykolwiek doświadczyła. Na ogół jest on tłumiony przez adrenalinę, ale tak nie było w tym przypadku.

Lekarz, który oglądał ją w szpitalu po gali, nie ukrywał zdziwienia, że Kowalkiewicz przetrwała do końca pojedynku.

– Dlatego też się dziwię, że Yan nie dała rady mnie znokautować – powiedziała Karolina. – Jednak coś tam jeszcze mogę przyjąć. Niestety, szkoda, że tak ta walka wyglądała. Szkoda, że tak wyszło, bo gdybym była w pełni sprawna i gdyby ten pojedynek by tak wyglądał, że ona by mnie zmasakrowała to co innego. A ja wiem, że nie byłam zdolna do tej walki i to trochę boli.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Błachowicz czy Reyes? „Nie wiem, jak można gościowi odmówić” – Jones zabiera głos!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button