UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC Fight Night, Brown vs Silva

KARTA GŁÓWNA

185 lbs: Lorenz Larkin vs Costas Philippou

W starciu poprzedzającym danie główne gali Costas Philippou (12-4, 5-3 UFC) skrzyżuje rękawice z Lorenzem Larkinem (14-2, 1-2 UFC).

Uważam, że Cypryjczyk znajduje się na równi pochyłej. W ostatnich dwóch starciach, przeciwko Francisowi Carmontowi oraz Luke’owi Rockholdowi, zaprezentował się tragicznie, dając się stłamsić zapaśniczo Francuzowi i obić kickboksersko Amerykaninowi. Ba, już w poprzedzającym te dwie porażki boju z Timem Boetschem nie pokazał nic wielkiego, zwycięstwo zawdzięczając poniekąd kontuzji Barbarzyńcy. Ograniczony jedynie do boksu Costas nie ma odpowiednich narzędzi do tego, by wygrywać z zawodnikami z wyższej półki.

Do takowych w mojej ocenie należy Lorenz Larkin. Amerykanin to bardzo sprawny technicznie kickbokser, dysponujący bardzo dobrą dynamiką i bogatym arsenałem ofensywnym. Toczy go jednak ta sama choroba, która tak często dawała się we znaki chociażby Jorge Masvidalowi – czasem po prostu Monsoon zapomina, że wchodzi do klatki, żeby uderzyć przeciwnika. Koncentruje się na defensywie, człapie, markuje, człapie, koncentruje się na defensywie, markuje, człapie… i tak dalej. Jak sam jednak mówi w wywiadach przed tym starciem, doskonale zdaje sobie sprawę, że pasywność kosztowała go już dwie walki w UFC – z Francisem Carmontem (i tak wypadł w konfrontacji z Francuzem dużo lepiej niż Cypryjczyk) oraz ostatnio z Bradem Tavaresem. Larkin obiecuje, że tym razem nie będzie przez 4 minuty i 59 sekund każdej rundy poszukiwał idealnej okazji do wyprowadzenia ataku.

Nawet jednak jeśli tak się stanie, to… i tak uważam, że Larkin będzie w stanie wypunktować jednowymiarowego Costę, trzymając go na dystans kopnięciami – czymś, czego temu ostatniemu bardzo brakuje. Zresztą, Philippou sam nie jest szczególnie aktywnym fighterem, który zamyka się w sobie, gdy mu nie idzie.

Nie spodziewam się, by ta walka trafiła do parteru, a jeśli już, to prędzej Amerykanin powali Cypryjczyka niż odwrotnie – przypomnijmy sobie bowiem, co w płaszczyźnie zapaśniczej z tym ostatnim zrobił wspomniany tu już kilkukrotnie Carmont, w opozycji do tego, jak wielkie problemy Francuz miał z obaleniem Larkina.

Trudno mi wyobrazić sobie scenariusz, w którym już 34-letni Philippou nokautuje czy wypunktowuje 27-letniego Larkina. Myślę, że Monsoon w końcu zacznie strzelać z mocniejszych dział i napocznie Costasa, by potem go skończyć i pozbawić tym samym kontraktu z UFC.

Zwycięzca: Lorenz Larkin przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Lorenz jest faworytem tego starcia – kurs na jego wiktorię wynosi około 1.40, natomiast zwycięstwo Costasa wyceniono na około 3.00. Zdecydowanie atrakcyjniejsza moim zdaniem jest oferta na Monsoona. Uważam go za zdecydowanego faworyta, wobec czego trudno pogardzić takim kursem.

Propozycja – zwycięstwo Lorenza Larkina (1.40)

155 lbs: Erik Koch vs Daron Cruickshank

Daron Cruickshank (14-4, 4-2 UFC) to sprawny i kreatywny kickbokser, ale tylko wtedy, gdy czuje się w oktagonie pewnie. Tak czuł się we wszystkich swoich zwycięstwach, podczas gdy przegrywając, w zasadzie oddawał pojedynki bez walki, nie będąc w stanie zmienić nic w swoim stylu.

O Eriku Kochu (14-3, 3-2 UFC) można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że ma słabą psychikę. Jeśli wygrywa, tłamsi swoich rywali. Nie spodziewam się, by któryś z nich próbował przenosić walkę do parteru, nawet pomimo tego, że przewagę tam powinien mieć Koch. Ze świecą jednak szukać pojedynków, w których dążyłby do obalenia.

Wszystko zatem powinno rozstrzygnąć się w stójce. Jeśli Cruickshank wyjdzie do walki na luzie, jeśli zanotuje udany początek, jakąś udaną akcję, ta walka może należeć do niego. Jeśli z kolei to Koch rozpocznie lepiej, poziom pewności siebie Darona spadnie na łeb, na szyję. Pod względem umiejętności technicznych obaj prezentują podobny poziom, Daron jest momentami bardziej spektakularny, ale i Koch – jako przedstawiciel Roufusport – nie jest z pierwszej łapanki. Jest też mańkutem i pomimo tego, że dysponował będzie drobnym deficytem zasięgu, to myślę, że jego odwrotna pozycja może sprawić Cruickshankowi sporo problemów.

Absolutnie nie skreślając Darona, postawię jednak na to, że to Koch wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Jako, że nie spodziewam się, by walka to rozegrała się na pełnym dystansie, zmuszony jestem postawić na nokaut…

Zwycięzca: Erik Koch przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Murowanym faworytem do wygranej jest według bukmacherów Koch – kurs na jego zwycięstwo wynosi tylko około 1.24. Za wiktorię Cruickshanka płacą aż 4.80, co według mnie jest liczbą nie oddającą rzeczywistych szans Darona. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak zachęcić do postawienia nań drobnej sumy…

Propozycja – zwycięstwo Darona Cruickshanka (4.80)

170 lbs: Neil Magny vs Tim Means

Tim Means (20-5-1, 2-2 UFC) powraca do UFC po tym, jak został zwolniony w rezultacie dwóch porażek – z Dannym Castillo i Jorge Masvidalem. Na przymusowym urlopie powrócił do kategorii półśredniej, odprawiając szybko dwóch rywali, by teraz znów zawitać w progi największej organizacji. Uprzejmości nie szczędził mu będzie Neil Magny (9-3, 2-2 UFC).

Means to sprawny kickbokser, który korzysta z szerokiego wachlarza ataków – pięści, kopnięcia, kolana, łokcie. Tym razem nie będzie miał przewagi wzrostu i zasięgu, do której przyzwyczaił się, walcząc w kategorii lekkiej, ale i tak jest znacznie groźniejszym zawodnikiem w płaszczyźnie stójkowej od Magny’ego. Jest szybszy, bije też zdecydowanie mocniej. Jak sam mówi, telefon od Joe Silvy zastał go w trakcie przygotowań do walki bokserskiej. Zdaję sobie co prawda sprawę, że w swojej ostatniej potyczce Neil Magny zademonstrował całkiem niezłą pracę ciosami prostymi, korzystając z ogromnego zasięgu, ale nie mam najwyższego mniemania o jego ówczesnym rywalu Gasamie Umalatovie. Means nie da się tak obijać w stójce. Pamiętajmy, że wygrywał kickbokserskie wymiany z piekielnie uzdolnionym w tej płaszczyźnie Jorge Masvidalem.

Magny swoich szans musi szukać w dwóch płaszczyznach – w klinczu, gdzie dzięki przewadze warunków fizycznych może próbować kontrolować Meansa, oraz w parterze. Neil nie jest co prawda jakimś wirtuozem BJJ, ale w ostatniej walce pokazał całkiem niezłą kontrolę z góry. Dodatkowo, defensywne zapasy Meansa stoją na niskim poziomie – Danny Castillo i wspomniany Masvidal raz po raz kładli go na plecach, choć uczciwie trzeba zaznaczyć, że to Tim z dołu zadawał znacznie więcej ciosów, zwłaszcza łokciami, niż obaj ci zawodnicy z góry. Tutaj jednak może przydać się wzrost Magny’ego i jego piekielnie długie kończyny.

Uważam jednak, że ciężkie ręce Meansa (15 z 20 zwycięstw przez T/KO) okażą się gwoździem do trumny Magny’ego. Ten ostatni nie będzie mógł z takim luzem wyprowadzać ataków, jak miało to miejsce w ostatnim boju, a jego skracanie i przechodzenie do klinczu czy obalenia oznaczać będzie spore ryzyko. Absolutnie nie skreślam Magny’ego, bo zanotował ostatnio spory progres i jak najbardziej może wypunktować Meansa, ale myślę, że jednak Tim znajdzie sposób na dobranie się do szczęki rywala.

Zwycięzca: Tim Means przez (T)KO.

BUKMACHER MMA

Kursy dość mocno faworyzują Meansa, na zwycięstwo którego stawka wynosi około 1.40. Wygrana Magny’ego to około 3.20. Uważam, że kurs na Neila jest zawyżony. Ma 26 lat, będzie dysponował przewagą warunków fizycznych, udowodnił, że się rozwija, Means nie ma za sobą pełnego obozu przygotowawczego. Wszystko to w mojej ocenie uzasadnia postawienie drobnych na Magny’ego, chociaż nieznacznie faworyzuję Meansa.

Propozycja – zwycięstwa Neila Magny’ego (3.20)

265 lbs: Soa Palelei vs Ruan Potts

Ruan Potts (8-1, 0-0 UFC) ledwie trzy lata temu odbył swoją pierwszą zawodową walkę. Dzisiaj ma 36 lat. Z 9 zawodowych pojedynków 3 stoczył z Andrewem van Zylem, dwa razy wygrywając, raz przegrywając. UFC planuje podbój Republiki Południowej Afryki w 2015 bodajże roku. Potts był potrzebny. Rzućcie okiem na jego drugą walkę w karierze (z 2011 roku).

Odpowiedzcie sobie teraz na pytanie, jak bardzo ten wówczas 33-letni zawodnik mógł poprawić swoje umiejętności do dnia dzisiejszego?

Soa Palelei (20-3, 2-1 UFC) będzie dysponował przeogromna przewagą doświadczenia. Będzie też prawdopodobnie znacznie silniejszy i większy od Pottsa. Innymi słowy, myślę, że reprezentant RPA został tutaj rzucony na pożarcie Australijczykowi. Zarówno w stójce, jak i w parterze Palelei nie powinien mieć większych kłopotów z Pottsem, nawet pomimo tego, że ten ostatni dysponuje, patrząc na rekord, bogatym wachlarzem poddań. Być może też ma lepszą kondycję od przeciwnika, ale nie sądzę, by dane bym było się o tym przekonać.

Jako, że w dywizji ciężkiej o porażce zaważyć może jedna choćby chwila nieuwagi, to pozostawiam jednak Pottsowi pewne – iluzoryczne, bo ale jednak – szanse na to, że w oczach Joe Silvy nie będzie po tym starciu rywalizował z Jackiem May’em o miano kolejnego przeciwnika dla Daniela Omielańczuka.

Zwycięzca: Soa Palelei przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Wygrana Paleleia – ok. 1.40, zwycięstwo Pottsa – ok. 3.10. Uważam, że kurs na Soa jest nieco zawyżony i jeśli komuś nie jest straszne stawianie na walkę w kategorii ciężkiej pomiędzy średniakiem a nowicjuszem z masą znaków zapytania wokół siebie, to może się na singla skusić.

Propozycja – zwycięstwa Soa Paleleia (1.40)

125 lbs: Chris Cariaso vs Louis Smolka

Louis Smolka (7-0, 1-0 UFC) zaliczył bardzo udany debiut w UFC, pokonując faworyzowanego Alptekina Ozkilica. Teraz ten ledwie 22-letni Hawajczyk zmierzy się z mającym na koncie dwie kolejne wiktorie Chrisem Cariaso (16-5, 6-3 UFC).

Dysponujący bardzo dobrymi warunkami fizycznimi Smolka zawodowo walczy od ledwie dwóch lat, a zatem w aspekcie doświadczenia będzie bardzo wyraźnie ustępował Cariaso. Nie posiada żadnych niemal szlifów zapaśniczych, ale posiada kapitalną kondycję i twardą szczękę. Znajdował się w trudnych sytuacjach w walkach ze wspomnianym Turkiem oraz wcześniej Alvinem Cacdackiem (pokonanym kiedyś przez Cariaso bez większych problemów…), ale z obu starć wyszedł zwycięsko. Preferuje parter i duszenia sortu wszelakiego, w stójce pozostając agresywnym i kreatywnym, bez większego oglądania się na defensywę.

Chris Cariaso to już uznana firma w kategorii muszej. Nie dopcha się raczej do walki o pas mistrzowski, przede wszystkim z uwagi na braki zapaśnicze, które uwidoczniło jego starcie z Jussierem da Silvą, ale w stójce jest w stanie sprawić wiele problemów niemal każdemu przeciwnikowi. Odwrotna pozycja Kamikaze może bardzo utrudnić pracę Hawajczykowi, który w wywiadach przyznaje, że był problem z mańkutami podczas przygotowań do walki – o ile nie blefuje, rzecz jasna. Cariaso ma na swoim rozkładzie znacznie mocniejszych przeciwników. Dodajmy też, że prowadził na punkty w walce z Johnem Moragą, dopóki w trzeciej rundzie nie wpakował się w gilotynę. Smolka pokonał mocnego Ozkilica, owszem, ale Turej wziął tą walkę w zastępstwie, nie mając za sobą pełnego obozu przygotowawczego – od drugiej rundy już pływał.

Trudno przewidzieć, jak potoczy się pojedynek. Przewaga techniczna w stójce należeć powinna do Cariaso, ale zasięg, kondycja i nieustanna presja w wykonaniu Smolki mogą całkowicie ją zneutralizować, a nawet przechylić szalę na korzyść Hawajczyka. Kamikaze nie jest typem zawodnika kończącego pojedynki, a to może mieć negatywne implikacje w starciu z Ostatnim Samurajem, który narzuca mordercze tempo przez trzy rundy – nie będzie on bowiem musiał obawiać się jakiegoś nokautującego ciosu w wykonaniu Chrisa.

Podsumowując, minimalnie skłaniam się ku zdecydowanie bardziej aktywnemu Smolce, który może i przegra pierwszą rundę, ale potem dzięki doskonałej kondycji powinien zacząć przejmować inicjatywę w drodze do zwycięstwa na punkty.

Zwycięzca: Louis Smolka przez decyzję

BUKMACHER MMA

Bukmacherzy delikatnie faworyzują Smolkę po kursie 1.70. Kurs na wygraną Cariaso waha się w granicach 2.20. Jako, że oceniam tą walkę jako 50/50, to atrakcyjniej przedstawia się oferta na zwycięstwo Chrisa, ale nie na tyle atrakcyjnie, bym postawił na to pieniądze.

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4 5Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 45

  1. W sytuacji, w której wrzucasz walki pojedynczo, te które pojawiają się jako pierwsze powinny znaleźć się na pierwszej stronie. Obecnie raz, że źle to wygląda, to jeszcze trzeba klikać. Dzień czy dwa przed galą można by odwrócić kolejność i walkę wieczoru umieścić na pierwszej stronie. Takie jest moje, skromne, zdanie :)

  2. Zmieniłem układ na ten, który był poprzednio, czyli brak pustych pól. Powiem szczerze, że usprawniało to robotę, bo raz wklepałem wszystko i tylko uzupełniałem, ale… Czytelnik, mój pan :P

    Co do obstawiania, już zagrałem Natala. Nad resztą dumam. Poza tym cieszę się, bo widzę, że 5dimes utrzymało zakład 4.30 na Alvareza :)

      1. Hehe, no, Puczi, rozumiesz przecież, że jak wrzucę main event od razu, to przeczytasz i więcej nie zajrzysz do tematu, a tak to wejdziesz raz na jakiś czas, żeby sprawdzić, czy jest i kabzę mi nabijesz :)

  3. Ja puściłem już dawno Browna jak jeszcze był za 3,10 i myślę nad Smolka za 1,80. I tym razem chyba na tym poprzestanę. Same wyrównane walki na papierze.

    Uważam, że Betsafe nie docenia Philippou i Potts (101 w rankingu HW ale wszystko wygrywa przez szybkie podania) obaj są po 3,00 ale po ostatniej wpadce bukmacherskiej nie zaryzykuję postawienia na nich pieniędzy.

    1. Zaraz zaraz. Widziałeś w ogóle walki Pottsa? Ja wiem, że Palelei to dno dywizji, ale Ruan – z tego, co widziałem, a nie widziałem wiele, bo nie mogłem znaleźć materiału – to taka mizeria, że szok, więc jeśli bym miał ryzykować, to od 3,5 w górę.

      1. zacznę od tego że ja też nie ryzykuję. potts jest dla mnie niewiadomą, ale statystyki ma imponujące, wg. mnie nie jest bez szans, ale kasy na niego nie postawię.
        raczej palelei wygra przez szybkie KO ale nie zdziwię się wcale jak potts wygra przez poddanie.

  4. „Słabsza stójka” – no Panie naiver, co Pan…
    Silva z nikim dobrym stójki nie wygrywał. Z nikim. Efektowniejsza, bogatsza – jak najbardziej. Ale Brown robiący także w stójce olbrzymie kuku Meinowi, THompsonowi czy nawet Pylowi – to nie jest słabsza stójka.
    A przynajmniej mam taką nadzieję, bo obstawiam Matta :D

    1. „Słabsza stójka?” ze znakiem zapytania (!) na końcu to było podsumowanie wcześniejszych wypocin na ten temat. Dodatkowo po tym pytaniu padła odpowiedź „Absolutnie nie!” ;)

      Oceniając stójkę, możemy przyjmować różne kryteria – kto lepszy technicznie, kto szybszy, kto lepiej czuje dystans itd (to przyjąłem ja). Ale najprościej być może i najlepiej byłoby sprowadzić to do pytania – kto kogo znokautuje, czyli kryterium skuteczności z całkowitym pominięciem wszelakiej otoczki. Wiadomo bowiem, że w MMA nie chodzi o to, by ładnie wyprowadzać ataki, ale o to, by trafić w mordę swojego rywala – jakkolwiek.

      Pyle to zapaśnik, Thompson sparaliżowany obawą o sprowadzenie nie był sobą, debiutant niemalże, Mein – ok.

  5. A to przepraszam, całe czytelnicze moce mi dziś na maturę poszły ;)
    Pyle to zapaśnik, ale nie jest kaleką w stójce, a został rozmontowany w ile, 30 sekund? w przypadku Thompsona owszem, ale w czysto stójkowych sekwencjach również łokcie łapał.

  6. Jest i main event :)
    Generalnie od momentu ogłoszenia pojedynku zgadzałem się z prawie każdym słowem, które teraz napisałeś. Mimo to uważam, że szanse rozkładają się 50/50. Cios, po którym Silva padł nieprzytomny był znacznie słabszy od tego, który może mu zaserwować Brown. Niepokoi mnie jednak kręgosłup Matta, to chyba była jedna z gorszych możliwych kontuzji. Czy powróci w pełni sił fizycznych i psychicznych? Cholera wie. Co zrobić? Pozostaje mi jedynie trzymać kciuki za Immortala i liczyć, że pobije Brazylijczyka o spedalonym imieniu (no do cholery, jak można mieć na imię Eryk?!) i wygra dla mnie grube hajsy.
    :)

  7. Mocno poleciałeś z tym, że Brown nie ma mocnego ciosu – a Swicka lub Pylea czym uśpił? Nie nazwałbym zwycięstwa w pierwszej minucie walki „kumulacją ciosów”. Brown ma czym uderzyć, a przypominam, że Silvę uśpił Kim pojedynczym ciosem. Moim zdaniem Brown ma większe predyspozycje w stójce niż Kim do nakautowania.

    1. Z Pylem nie było żadnej petardy nokautującej tylko uderzenie + kolano, po których Mike padł, ale do nieprzytomności było jeszcze daleko. Ze Swickiem mogę się zgodzić, ale twierdzę, że Brown nie jest zawodnikiem, w walce z którym musisz obawiać się każdego ciosu. Zdecydowana większość zwycięstw przez (T)KO a nie KO to potwierdza, a także styl walki, w którym ilość przedkłada nad moc. Co, oczywiście, nie oznacza, że nie ma czym uderzyć.

      Jeszcze uzupełniając to, Brown może i groźniejszy od Kima w stójce, ale ta bomba Koreańczyka była możliwa także, a może przede wszystkim dzięki przebiegowi pierwszej rundy. Matt tak raczej nie będzie umiał :)

      1. Ta walka to w dużej mierze niewiadoma, więć założenie, że Matt tak nie będzie umiał jest mocno nieuzasadnione – nie wiemy w końcu jak Erick zniesie walkę z kimś, kto przez większość rundy biegnie przed siebie i próbuje zabić ;)

        1. Nie wyraziłem się jasno. Chodziło mi o to, że Matt tak nie będzie umiał zamęczać Silvę próbami przeniesienia walki do parteru. A uważam, że takie próby (ZAPAŚNICZE Kima) wysysają więcej energii z poddawanego nim zawodnika, niż ciągła agresja STÓJKOWA Matta.

          1. To też fakt, ale mimo wszystko ciężko przynajmniej mi przewidzieć postawę Silvy wobec największego agresora z topu dywizji. Nie mówiąc o tym, że gdy walka wyjdzie za drugą rundę to obaj osłabną, ale Erick raczej mocniej.

  8. Gdyby nie kontuzja, to nie miałbym najmniejszych wątpliwości, że to Matt Brown zwycięży, ale nie wiadomo czy jest w pełni sprawny. W każdym razie uważam, że Erick Silva to najbardziej przereklamowany zaodnik w UFC. Bardziej niż znienawidzeni Overeem czy Lombard. Ciągle słyszy się, że to materiał na mistrza, przyszła czołówka, tylko nie bardzo to widać. Owszem jest dynamiczny, efektowny itd itd. Ale to jak widać nie wystarczy. Najbardziej jednak śmieszy mnie mówienie o nim młody talent. 30-latek z rekordem UFC 4-3 to jest młody talent. W takim przypadku to Weidman też jest młodym talentem. Warto sobie uświadomić, na jakim etapie kariery był w jego wieku Shogun. Może przesadzam, ale nie wiem co ludzie w nim widzą.

    1. A z ciekawości zapytam (sam tego określenia nie widziałem w tym roku) – kto określił Ericka Silve w tym roku mianem „młody talent”. Ja powiem szczerze takich określeń o Silvie w ostatnim czasie sobie nie przypominam.

      1. Prawdę mówiąc to nie mam pojęcia kto. Anonimowe dla mnie osoby, w internecie. W każdym razie mignęło mi to kilka razy w miarę nie dawno, nawet nie wiem gdzie i nie ma szans, żebym teraz to znalazł. Zresztą w zeszłym roku też nie był on młodym talentem. Wg mnie młody talent to gość poniżej 25 roku życia, bez porażek, z dużymi perspektywami rozwoju.

  9. Ruan Potts bilans walk przed debiutem na UFC (8-1)
    Soa Palelei bilans walk przed debiutem na UFC (8-1)

    Soa Palelei przed walką z debiutantem Pottsem, bilans w UFC (2-1)
    Eddie Sanchez przed walką z debiutantem Palelei, bilans w UFC (2-1)

    Ciekawe, nie?

  10. Zdecydowanie najwięcej postawiłem na kombinację Wineland + Brown vs Silva nie potrwa 5 rund – wychodzi coś około 1.45.

    Do tego singiel na Browna i singiel na Natala. Jutro dopiszę wieczorem resztę.

    Wall był sporo większy od Salasa…

  11. Będzie analiza walki Erik Koch vs Daron Cruickshank? Bo ta walka mnie bardzo ciekawi. Przy okazji, to dość dziwne jest według mnie ustawienie walk w rozpisce, ale chyba ufc ustawiło tak główną kartę, aby były jak najefektowniejsze pojedynków, nie patrząc na ranking zawodników.

  12. Otóż to! Wreszcie, bo przed walką z Alcantarą typowałem jego zwycięstwo, nie szczędząc mu pochwał i w końcu dopiero dzisiaj nie mam się czego wstydzić :D Kawał zdolniachy, jest dużo jego walk na youtube, warto mieć na niego oko, bo może się ciekawie rozwinąć. Powstrzymywanie prób obaleń też dobre, silny jak dąb.

Dodaj komentarz

Back to top button