Bellator

Zapowiedź gali Bellator 162 – Shlemenko vs. Grove

Dziś w nocy w Memphis odbędzie się kolejna gala organizacji Bellator MMA. Walką wieczoru będzie starcie Alexandra Shlemenki z Kendallem Grovem. Na karcie wstępnej zobaczymy zawodowy debiut syna niedawno zmarłego Kimbo Slice’a.

Średnia kategoria wagowa: Alexander Shlemenko (53-9) vs. Kendall Grove (21-15).

Zarówno Shlemenko, jak i Grove najlepsze lata mają za sobą. Dwa lata temu wydawało się, że losy Rosjanina są przesądzone. Porażka z o wiele cięższym Tito Ortizem postawiła zbyt wiele znaków zapytania, by móc je wszystkie jednoznacznie rozwiać. W owej walce fani widzieli podstarzałego Ortiza, któremu biologiczny zegar dawno wybił zmierzch formy. Jednak Amerykanin udowodnił, że jeszcze co nieco potrafi się bić, a różnica w https://www.acheterviagrafr24.com/acheter-viagra-sans-ordonnance/ masie ciała pozwoliła mu pokonać bezradnego Storma. Pozornie ten argument da się obalić. Jednak warto zauważyć, że Shlemenko na wagę wniósł o 10 kg więcej niż zazwyczaj, zatem w chwili walki musiał ważyć mniej od zbijającego wiele masy rywala. Niemniej jaki koń jest, każdy widzi, a zwłaszcza fan MMA, którego oczy nie raczą się mylić.

Po katastrofalnej wizerunkowo walce z Ortizem przyszła jeszcze gorsza porażka z Brandonem Halsey’em. Byk był młodym gniewnym zapaśnikiem, który bez kłopotów pokonywał kolejnych rywali. Dla Halsey’a starcie z Rosjaninem było pierwszym tak poważnym testem i zdał go w 35 sekund. Dość powiedzieć, że jak pokazały późniejsze wydarzenia, była to ocena jedynie cząstkowa, bez przełożenia na całokształt.

Shlemenko stracił wszystko, o co walczył w Bellatorze. Mistrzostwo w kategorii średniej oraz wizerunek dobrego zawodnika. Jedynym słusznym kursem wydawał się powrót do Rosji i odbudowa formy. Udana walka z Yasubeyem Enomoto (znanym w Polsce z gali KSW 34 oraz zapowiedzianym na galę KSW 37) sprawiła, że nadzieje Scota Cokera odżyły. I rzeczywiście przepiękne nokautujące uderzenieMelvina Manhoefa obrotowym backfistem mogłoby pretendować do najlepszych nokautów roku. Jednak wraz z pięścią, Shlemenko wyrzucił z siebie nadmiar testosteronu (o zawrotnym stosunku 50:1), co doprowadziło do kompletnego upadku wiary w tego zawodnika.

Po dwumeczu zakończonym dwiema wygranymi z Wiaczesławem Wasilewskim po raz kolejny wzrosły akcje Storma. Alexander tym razem otrzymuje ostatnią szansę, by amerykański gigant nie zrezygnował z jego usług. Nawet nie z powodu umiejętności, ale ze względu na katastrofalny wizerunek. Wszak ileż razy można wchodzić do tej samej rzeki?

Rywalem Shlemenki będzie Kendall Grove, który w Polsce swego czasu robił furorę na galach KSW. Styl Hawajczyka nie budzi żadnych wątpliwości. Niesamowicie duży zasięg wsparty mobilnością siał spustoszenie w głowach fanów KSW. Jednak światowy poziom MMA wymaga nieco większych zdolności i kariera Grove’a to udowodniła. Brandon Halsey na gali Bellator 137 pokazał, że mając 20 cm mniejszy zasięg, można ustrzelić Kendalla. W walce ze Stormem różnica będzie jeszcze większa.

Niezwykle trudno wytypować wynik tego pojedynku. Z jednej strony czysto sportowymi umiejętnościami Rosjanin góruje nad rywalem. Grove jednak posiada lepsze warunki fizyczne. Niemniej obaj zawodnicy wydają się zmierzać po równi pochyłej i nie sposób ocenić realnej prędkości, jakiej w tej chwili nabrali. Niepewność wyniku powoduje, że walka powinna być ciekawa. Tym bardziej, jeśli USADA postawi sobie za punkt honoru odnalezienie w ciele Rosjanina pozostałości po poprzednim badaniu. Szala nie przechyla się na żadną ze stron i wyraźne faworyzowanie Shlemenki wydaje się być mocno przesadzonym myśleniem życzeniowym. A może jest to po prostu założenie a priori w głowach fanów?

Bez większego przekonania postawię na Kendalla Grove’a. Sądzę, że Hawajczyk zdoła trafić sporo mniejszego rywala, a wygrana z bardzo solidnym Francisco France tylko mnie w tym utwierdza.

Kendall Grove 5.png

Ciężka kategoria wagowa: Josh Appelt (7-2) vs. Bobby Lashley (14-2)

Josh Appelt powraca do Bellatora po dwuipółletniej przerwie. W międzyczasie ze zmiennym szczęściem toczył walki w lokalnym WFC. Appelt jest nieskalany umiejętnościami technicznymi, a jego zapasy prezentują równie nieciekawy poziom. Jego jedyną bronią przeciwko rywalom jest ogromna masa, połączona z siłą ciosu. Bobby Lashley niesiony serią siedmiu zwycięstw nie powinien mieć większych problemów, ze znacznie słabszym rywalem.

Bobby Lashley 1.png

Średnia kategoria wagowa: AJ Matthews (8-5) vs. Hisaki Kato (5-2)

Hisaki Kato wciąż jest zawodnikiem, który rodzi duże nadzieje dla japońskiej sceny MMA, choć na pewno brakuje mu chłodnej głowy. AJ Matthews walczy w okrągłej klatce ze zmiennym szczęściem. Jest zawodnikiem muay thai, posiada ciekawą technikę walki, choć niekoniecznie potrafi przystosować swoje umiejętności do formuły MMA. Niemniej, prezentuje dużą siłę ciosu, która przy odrobinie precyzji może odesłać Kato w objęcia Morfeusza.

Hisaki Kato 4.png

Lekka kategoria wagowa: Ryan Couture (10-4) vs. Goiti Yamauchi (19-3)

Ryan Couture wraca po potężnym nokaucie z rąk starszego z braci Pitbull. Scott Coker po raz kolejny wyciąga ręce do syna legendy MMA, choć upragniona walka o pas wagi lekkiej nieco się oddaliła. Jednak Couture będzie zdeterminowany, by wygrać i powrócić do walki o zwolniony po Willu Brooksie pas wagi lekkiej.

Goiti Yamauchi ma przyzwoicie wyglądający bilans walk, z czego aż 15 zwycięstw przez poddanie. Jednak na próżno tam szukać wielkich nazwisk. Najtrudniejszym rywalem tego zawodnika był Bubba Jenkins, który – choć z problemami – pokonał go przez decyzję sędziowską. Brazylijczyk w parterze chętnie szuka poddań. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w tym wszystkim brakuje mu jednak siły. Couture powinien przeważać na tyle, żeby nie dać się poddać. A to powinno wystarczyć do ugrania decyzji.

Ryan Couture 5.png

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button