UFC

Uriah Hall odpowiada Israelowi Adesanyi, wskazuje najmocniejszą stronę Paulo Costy

Uriah Hall opowiada o zbliżającym się wielkimi krokami pojedynku z Paulo Costą i odpowiada na medialne zaczepki Israela Adesanyi.

Uriah Hall był ostatnio widziany w akcji we wrześniu zeszłego roku, ale jego ówczesnej wizyty w oktagonie nadwiślańscy fani miło wspominać nie będą. Przetrwawszy bowiem pierwszą rundę – z ogromnym trudem, ale jednak – Jamajczyk w drugiej znokautował Krzysztofa Jotkę.

Taki sam los spróbuje 7 lipca zafundować Paulo Coście, z którym zmierzy się podczas gali UFC 226 w Las Vegas.

Brazylijczyk w kilku niedawnych wywiadach tryskał pewnością siebie, ale Jamajczyk podchodzi do tematu z dużym dystansem i w żadne medialne potańcówki wdawać się nie zamierza.

Duży, silny gość z Brazylii. Umięśniony. Gadatliwy.

– powiedział Hall o rywalu w rozmowie z dziennikarzami.

Zabawne, bo żaden Brazylijczyk, z jakim rozmawiałem, go nie lubi. Nie wiem, dlaczego. Mówią mi, żebym go zlał.

Jest młody, głodny. Robi to, jak trzeba. Trochę gada. Jest pewny siebie. I perfekcyjnie, bo wtedy właśnie błyszczę. Czyni to walkę ciekawszą. Domyślam się, że jest faworytem u bukmacherów, ale gdy drzwi klatki się zamykają, nie ma to znaczenia. Dobra jego, niech robi swoje. Niech sprzedaje walkę za mnie – jest w tym lepszy. Ja się zrelaksuję.

Do oktagonu Hall miał powrócić w styczniu tego roku, ale ogromne problemy ze ścinaniem wagi zmusiły go do wycofania się z walki z Vitorem Belfortem. Zapytany przez dziennikarzy, czy postrzega Paulo Costę właśnie jako młodszą wersję Phenoma, Jamajczyk zażartował, że co najwyżej pod kątem sterydów.

Nie ukrywa jednak, że Borrachinha robi na nim wrażenie w jednym elemencie.

Jest jednak jedna rzecz, w której jest naprawdę dobry – jest pewny siebie.

– powiedział.

Nie widzę jednak podobieństw z Vitorem. Może i jest agresywny, ale nigdy nie walczył z nikim takim jak ja. Jestem bardzo dynamiczny, kreatywny. To zawodnik, który rusza na ciebie, zastrasza cię. A ja potrzebuję tylko odpowiedniego wyczucia czasu. Najdrobniejszej okazji.

Nie tylko jednak Paulo Costa w ostatnich dniach wypowiadał się na temat Uriaha Halla. Zdecydowanie mniej szacunku okazywał mu bowiem Israel Adesanya, który dzień wcześniej – podczas gali TUF 27 Finale zmierzy się z klubowym kolegą Jamajczyka, Bradem Tavaresem.

Nigeryjczyk, który nawiasem mówiąc, chce walczyć ze zwycięzcą pojedynku Halla z Costą, porównywał styl walki tego pierwszego do losowego uderzaniem we wszystkie przyciski w Tekkenie.

Israel? Kim ona jest? Kto to taki?

– powiedział Hall, zapytany o Adesanyę.

Wielu nowym gościom doskwiera syndrom Conora. Pieprzą bzdury, chcą wyrobić sobie nazwisko. Wcielają się w kogoś innego. W tym biznesie chodzi o walkę, ranienie ludzi. Siedzimy w tym razem i chcesz mi powiedzieć, że jestem niewystarczająco dobry?

Próbuje tylko zajść Bradowi za skórę. Dobra strategia. Lekceważy rywali. Dostaję od Brada po dupie codziennie. Nie wiem, co się temu gościowi wydaje. Czeka go zimny prysznic.

W przyszłości może dojść do naszej walki, ale w ogóle o tym nie myślę. To słabeusz, który nawet nie ma dobrej gadki. Jest póki co nikim. Próbuje okrężną drogą wejść na szczyt. Ja ciężko na to harowałem. Możecie mnie zacytować: jebać go. Nie mam na to czasu.

*****

Vitor Belfort wskazuje pięciu potencjalnych rywali

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button