UFC

UFC Nashville: Sandhagen vs. Font – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night, którą w Nashville uświetni starcie pomiędzy Corym Sandhagenem i Robem Fontem.

W walce wieczoru Cory Sandhagen (17-4) po słabiutkim widowisku wypunktował Roba Fonta (20-7). Pełna relacja – tutaj.


W co-main evencie gali Tatiana Suarez (10-0) poddała Jessicę Andrade (24-12) piekielnie ciasną gilotyną w drugiej rundzie.

32-letnia Amerykanka wyśrubowała tym samym swój bilans w UFC do 7-0.


Dustin Jacoby (19-7-1) potrzebował ledwie 82 sekundy, aby pokonać Kennedy’ego Nzechukwu (12-4). Pełna relacja z walki – tutaj.


Diego Lopes (22-6) efektownie poddał w pierwszej rundzie Gavina Tuckera (13-3). Pełna relacja z walki – tutaj.


Pierwsza odsłona walki Tannera Bosera (20-10-1) z Aleksą Camurem (6-2) toczyła się w stójce, gdzie zawodnicy wymieniali się przede wszystkim lewymi prostymi. Boser okolicznościowo trafiał też lewym sierpem, podczas gdy Camur był strona atakującą, zmuszając Kanadyjczyka do walki ze wstecznego.

Druga runda przebiegała już pod wyraźnego dyktando znacznie aktywniejszego i skuteczniejszego Bosera. Kanadyjczyk zasypywał pochodzącego z Bośni rywala gradem uderzeń w krótkich, intensywnych kombinacjach, nie stroniąc też od łokci w klinczu. Camur wszystkie te uderzenia – nawet te, które wydawały się piekielnie mocne – doskonale zniósł, a tu i ówdzie odpowiadał kontrami. To jednak na jego głowie lądowało znacznie więcej ciosów.

W ostatniej odsłonie Camur podjął próbę odwrócenia losów pojedynku – z niemałymi sukcesami! Kilka razy okrutnie grzmotnął Bosera, ale ten przetrwał. Ba! Sam nie pozostawał przeciwnikowi dłużny, szczególnie w końcówce walki okrutnie go bombardując. Camur przetrwał jednak do syreny kończącej zawody.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 3 x 30-27 na Tannera Bosera, który powrócił tym samym na zwycięskie tory po dwóch porażkach.


W pojedynku otwierającym kartę główną Ludovit Klein (20-4-1) w dobrym stylu pokonał faworyzowanego Ignacio Bahamondesa (14-5).

Początek walki należał zdecydowanie do Kleina. Wykorzystując swoją przewagę szybkościową, Słowak przedzierał się do półdystansu, dosięgając Chilijczyka krótkimi, mocnymi kombinacjami. W pewnym momencie naruszył bardzo mocno Bahamondesa, który zachwiał się na ogrodzeniu. Spróbował klinczu, obalenia – i Słowak zaakceptował pozycję na górze, broniąc się przed sprowadzeniem.

Chilijczyk pracował aktywnie z pleców, poszukując poddań, ale Słowak neutralizował jego ataki, odpowiadając mocnymi uderzeniami z góry. W końcówce rundy Bahamondes w końcu zdołał wrócić na nogi, gdzie odrobinę podkręcił tempo, dosięgając rywala kilkoma ciosami.

W drugiej rundzie walka się wyrównała. Bahamondes zaczął notować sukcesy w stójce, gdzie dobrze korzystał z ciosów prostych. Nadal jednak Klei sprawiał mu poważne problemy, gdy przedzierał się do półdystansu – rozpuszczał tam ostre sierpy, kilka lokując na głowie Chilijczyka. Słowak zanotował też dwa obalenia.

W ostatnich pięciu minutach Bahamondes nie był w stanie odwrócić losów walki, choć podjął takie próby. Nadal to Ludovit Klein był skuteczniejszy w stójce, notując też obalenie. Spędził na górze kilkadziesiąt sekund.

Sędziowie orzekli jednogłośnie o zwycięstwie Ludovita Kleina w stosunku 2 x 29-28, 30-27. 28-latek jest niepokonany od czterech walk, z których trzy wygrał, jedną zremisował.

Seria trzech kolejnych wiktorii 26-latka z Chile dobiegła końca.


Kyler Phillips (11-2) i Raonie Barcelos (17-5) dali bardzo dobry pojedynek. W dwóch pierwszych rundach to szybki jak błyskawica Amerykanin był skuteczniejszy, kilka razy dosięgając Brazylijczyka soczystymi ciosami, także w kontrach.

Barcelos cały czas pozostawał jednak w grze, a w trzeciej odsłonie spróbował nawet odwrócić losy walki, atakując agresywniej. Odczuwający już trudy walki – a konkretnie krótkich, intensywnych szarży – Phillips walczył ze wstecznego, ale nie dał sobie zrobić większej krzywdy.

Punktowi przyznali zwycięstwo Amerykaninowi w stosunku 2 x 29-28, 30-27. Phillios odniósł tym samym drugą kolejną wygraną, a jego bilans w UFC wynosi 5-1.

Dla Brazylijczyka była to druga porażka z rzędu i czwarta w ostatnich pięciu występach.


Jeremiah Wells (12-3-1) przez dwie rundy okrutnie dominował Carlston Harris (19-5) w obszarze zapaśniczo-parterowym, zresztą także w stójce rozdając karty. W parterze świetnie kontrolował rywala, rozbijał, zagrażał poddaniami.

Wydawało się, że trzecia runda stanowić będzie formalność, bo Wells wyszedł do niej świeży, podczas gdy Harris był już wyraźnie zmęczony i porozbijany. A jednak! Gdy Wells poszedł po kolejne obalenie przy ogrodzeniu, Harris zapiął anakondę. Poprawił uchwyt, zaciągając rywala do parteru, a tam… Wells nie odklepał – poszedł spać!

Powracając z tej bardzo dalekiej podróży, Carlston Harris odniósł drugie zwycięstwo z rzędu. Jego bilans pod sztandarem UFC wynosi 4-1.

Seria czterech wygranych z rzędu niepokonanego wcześniej w oktagonie Jeremiaha Wellsa dobiegła końca.


Pierwsza odsłona pojedynku Billy’ego Quarantillo (18-5) z Damonem Jacksonem (22-6-1) należała zdecydowanie do Jacksona. Trafiał on znacznie częściej w stójce – głównie prawym sierpem – w czym pomagało mu zagrożenie zapaśnicze, jakie wniósł do oktagonu. W końcu zresztą obalił Quarantillo, dominując w parterze. Nie był jednak w stanie skończyć rywala.

Druga odsłona była znacznie bardziej wyrównana – a to z uwagi na dobrą defensywę zapaśniczą Quarantillo. Ba! Billy miał swoje momenty, w których zamknął Jacksona na ogrodzeniu, tam rozpuszczając uderzenia, które wydawały się robić na rywalu wrażenie.

Trzecia runda okazała się prawdziwą jatką. Quarantillo podkręcił tempo, dosięgając Jacksona bombami. Kilka razy okrutnie nim zachwiał, broniąc się też świetnie przed obaleniami. Rzecz jednak w tym, że i Jackson miał swoje momenty w stójce, a w końcówce sfinalizował obalenie – choć nie był w stanie wyprowadzić większej ofensywy z góry.

Sędziowie orzekli jednogłośnie o zwycięstwie Billy’ego Quarantillo w stosunku 3 x 29-28. 34-latek powrócił tym samym na drogę wygranych po kwietniowej porażce z Edsonem Barbozą. Dla Damona Jacksona była to druga z rzędu przegrana.


Kapitalne widowisko dali Jake Hadley (10-2) i Cody Durden (16-4-1). W stójce obaj mieli swoje momenty, ale wydawało się, że to uderzenia Durdena ważyły jednak odrobinę więcej – pomagało mu w tym zagrożenie zapaśnicze, które wniósł do oktagonu.

Amerykanin chętnie inicjował i finalizował obalenia, w każdej rundzie przenosząc walkę do parteru. Tam na nudę nie sposób było narzekać. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie – szczególnie w drugiej rundzie, gdy najpierw Durden zaatakował ciasnym brabo, a potem Brytyjczyk wybrał balachę. Wydawało się, że Amerykanin będzie musiał odklepać, ale jednak sobie tylko znanym sposobem przetrwał.

Opłaciło się, bo sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 3 x 30-27 na niego. Hadley odniósł tym samym już czwarte zwycięstwo z rzędu. Bilans Brytyjczyka w oktagonie UFC wynosi obecnie 2-2.


Pierwsza runda walki Seana Woodsona (10-1-1) z biorącym ją w zastępstwie i debiutującym w oktagonie Dennisem Buzukją (11-3) toczyła się wyłącznie na nogach – w stójce i klinczu. Buzukja miał swoje momenty, gdy przedzierał się przez długi zasięg rywala, dosięgając go kombinacjami sierpów w półdystansie, ale gdy tylko pojedynek trafiał w dystans kickbokserski, jego stery przejmował Woodson. Trafiał długimi prostymi, kopał lowkingi i frontale, nie stronił od ataków hakami na korpus.

Niemal cała druga runda toczyła się pod dyktando Woodsona, który naruszył Buzukję kanonadą uderzeń na korpus – głównie hakami na korpus – by następnie przenieść walkę do parteru, gdzie polował na różnorodne duszenia. Buzukja zdołał jednak w samej końcówce odwrócić pozycję, rozpuszczając ręce z góry, a następnie – gdy Woodson wrócił na nogi – w stójce.

Także w trzeciej odsłonie karty w oktagonie rozdawał Woodson. Trafiał częściej w stójce – przede wszystkim kontrującym lewym sierpem oraz kontrującym kolanem – dobrze broniąc się też przed zapaśniczymi zapędami debiutanta.

Werdykt był formalnością. Sędziowie wskazali w stosunku 3 x 30-27 na niepokonanego od czterech walk – trzy z nich wygrał, jedną zremisował – Seana Woodsona.


W pojedynku otwierającym galę debiutujący w oktagonie UFC Asu Almabaev (18-2) zdominował zapaśniczo i w drugiej rundzie poddał Ode Osbourne (12-6).

Kazach był groźniejszy także w stójce, gdzie w pierwszej rundzie zdzielił Jamajczyka potężnym sierpem, a w drugiej zachwiał nim kopnięciem na głowę. W obu Almabaev przenosił walkę do parteru. W ostatnich sekundach pierwszej zaatakował peruwiańskim krawatem, ale Osbourne przetrwał. W drugiej zaszedł rywalowi za plecy, zmuszając go duszeniem do poddania walki.

29-letni Kazach z przytupem przywitał się tym samym z deskami UFC, zwyciężając już czternasty pojedynek z rzędu. Jest niepokonany od 2017 roku.


Wyniki UFC Nashville

Walka wieczoru

135 lb: Cory Sandhagen (17-4) pok. Roba Fonta (20-7) jednogłośną decyzją (3 x 50-45)

Co-main event

115 lb: Tatiana Suarez (10-0) pok. Jessicę Andrade (24-12) przez poddanie (gilotyna), R2, 1:31

Karta główna

205 lb: Dustin Jacoby (19-7-1) pok. Kennedy’ego Nzechukwu (12-4) przez TKO (kros i uderzenia z góry), R1, 1:22
145 lb: Diego Lopes (22-6) pok. Gavina Tuckera (13-3) przez poddanie (balacha), R1, 1:38
205 lb: Tanner Boser (21-10-1) pok. Aleksę Camura (6-3) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
155 lb: Ludovit Klein (29-4-1) pok. Ignacio Bahamondesa (14-5) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

Karta wstępna

135 lb: Kyler Phillips (11-2) pok. Raoniego Barcelosa (17-5) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
170 lb: Carlston Harris (19-5) pok. Jeremiaha Wellsa (12-3-1) przez poddanie techniczne (anakonda), R3, 1:50
145 lb: Billy Quarantillo (18-5) pok. Damona Jacksona (22-6-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
125 lb: Cody Durden (16-4-1) pok. Jake’a Hadleya (10-2) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
145 lb: Sean Woodson (10-1-1) pok. Dennisa Buzukję (11-3) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
125 lb: Asu Almabaev (18-2) pok. Ode Osbourne’a (12-6) przez poddanie (RNC), R2, 3:11

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button