UFC

UFC Fight Night 99 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 99 z Gegardem Mousasim i Uriahem Hallem w rolach głównych.

185 lbs: Gegard Mousasi (41-6-2) > Uriah Hall (12-8) – TKO

Pierwsze cztery minuty pojedynku toczyły się na nogach, gdzie obaj zawodnicy podeszli do siebie z dużym respektem. Hall polował na obrotowe kopnięcia na głowę i korpus, ale Mousasi tym razem był ich bardzo świadomy, błyskawicznie odskakując, gdy tylko Jamajczyk zaczynał się kręcić. Obaj wymieniali się niskimi kopnięciami. Ormianin trafił kilka razy soczystymi prostymi. Na minutę przed końcem poszukał obalenia pod siatką i dopiął swego. Szybko uwolnił się z próby kimury rywala – która w pierwszej walce obu sprawiła mu sporo problemów – następnie wykluczył jedną rękę Halla pod siatką, zasypując go – uwięzionego pod siatką – gradem uderzeń. Sędzia w końcu uznał, że wystarczy i przerwał pojedynek.

Mousasi w ten sposób rewanżuje się Hallowi za porażkę z zeszłego roku, jednocześnie odnosząc czwarte z rzędu i szóste w ostatnich siedmiu walkach zwycięstwo.

Natomiast dla Halla jest to trzecia kolejna przegrana.

155 lbs: Stevie Ray (20-6) > Ross Pearson (19-13) – decyzja niejednogłośna

Pierwsza runda okazała się stójkowymi szachami. Pearson był agresorem, ale obaj zawodnicy korzystali niemal wyłącznie z kopnięć, od wielkiego dzwona zaprzęgając do akcji ciosy. W końcówce Ray zdołał na chwilę obalić Pearsona, prawdopodobnie w ten sposób zapewniając sobie zwycięstwo w pierwszej rundzie.

W drugiej walka wyglądała podobnie – Ray krążył przy siatce, rażąc Pearona kopnięciami – także tymi na kolano, zniechęcającymi Brytyjczyka do skracania dystansu – i nie pozwalając mu przechodzić do półdystansu. Z minuty na minutę Brytyjczyk wydawał się coraz bardziej sfrustrowany, nie mogąc dosięgnąć dobrze pracującego na nogach, walczącego z odwrotnej pozycji rywala.

Trzecia runda niewiele różniła się od dwóch poprzednich – z tą może różnicą, że Pearson, zdając sobie prawdopodobnie sprawę z tego, że przegrywa na kartach sędziowskich – atakował śmielej. Niewiele jednak z tego wynikało – masa jego ciosów pruła powietrze z uwagi na dobrą kontrolę dystansu w wykonaniu Ray’a. Obaj trafiali przede wszystkim kopnięciami na każdej wysokości.

Sędziowie niejednogłośnie wskazali na Steviego Ray’a – dwóch z nich wypunktowało walkę w stosunku 30-27 dla Szkota, podczas gdy jeden ocenił ją jako… 30-27 dla Brytyjczyka.

Ray tym samym podnosi się po ostatniej porażce z Alanem Patrickiem, zwyciężając trzeci raz w ostatnich czterech występach. Dla Pearson jest to natomiast już trzecia porażka z rzędu.

265 lbs: Alexander Volkov (27-6) > Tim Johnson (10-3) – decyzja niejednogłośna

Volkov rozpoczął walkę agresywnie, spychając Johnsona do defensywy. Amerykanin trafił jednak dobrą szarżą, ale presja Rosjanina z czasem przyniosła sukcesy – zaczął trafiać kombinacjami, jedną z nich mocno naruszając Amerykanina i rzucając go na siatkę. Tam zasypał go gradem ciosów, ale w pewnej chwili Johnson odpalił potężny podbródkowy znikąd, posyłając giganta na deski. Rzucił się, aby go skończyć, ale choć jeszcze zdzielił go serię kilkunastu ciosów, nie zdołał skończyć pojedynku. W końcówce Volkov wrócił do stójki, spróbował ostrego ataku i obalenia, ale Johnson złapał klincz.

Na początku drugiej rundy Johnson – zepchnięty ponownie do defensywy – poszedł z ostrą szarżą, trafiając dwoma bombami, w tym podbródkowym, który upodobał sobie szczególnie. Volkov ustał jednak na nogach. Walka przeniosła się do klinczu, gdzie obaj walczyli o ustabilizowanie dominującej pozycji. Johnson przewrócił na chwilę Rosjanina, trafiając kilkoma krótkimi ciosami, ale ten szybko wstał i obaj znów mocowali się w klinczu. Niewiele jednak się tam działo i sędzia rozdzielił zawodników. Amerykanin znów trafił serią ciosów, ale Volkov nadal wywierał presję. Złapał klincz, ale tam ponownie zainkasował dwa dobre ciosy rywala na jego rozerwanie. Akcja przeniosła się na środek oktagonu. Obaj zawodnicy ciężko już oddychali, tempo pojedynku spadło.

W trzeciej odsłonie nie działo się wiele. Johnson próbował pojedynczych szarż – kilka razy nawet trafiając nie grzeszącego stójkową defensywą Rosjanina, ale ten trafiał kopnięciami i przez większość rundy rozdawał karty w klinczu – co znaczyło jednak jedynie tyle, że wciskałJohnsona do siatki.

Ostatecznie sędziowie zadecydowali niejednogłośnie o zwycięstwie debiutanta Volkova punktując 29-28, 29-28, 27-30. Tym samym seria dwóch kolejnych zwycięstw Johnsona dobiegła końca.

145 lbs: Artem Lobov (13-12-1) > Teruto Ishihara (9-3-2) – decyzja jednogłośna

Lobov od początku wywarł mocną presję, starając się zamknąć Ishiharę na siatce. Ten atakował przede wszystkim pojedynczymi kopnięciami z odwrotnej pozycji oraz krosami na korpus. Z czasem Rosjanin rozkręcił się i kilka z jego ciosów – często atakował mocnym prawym po lowkingu w stylu Dana Hendersona – doszło celu. Dysponujący sporą przewagą zasięgu Japończyk nie był szczególnie aktywny. Jego kopnięcia, szczególnie na korpus, dochodziły jednak celu. W końcówce Lobov trafił kilkoma bardzo dobrymi ciosami – zapoczątkowanymi kontrą na kopnięcie Ishihary – które Japończyk wyraźnie odczuł.

Drugą odsłonę Japończyk rozpoczął od dobrych kopnięć, ale wkrótce zainkasował kilka kontrujących sierpów od Lobova. Rosjanin – teraz walczący już z odwrotnej pozycji – zaczął przejmować stery pojedynku w swoje ręce. Przedzierał się do półdystansu z bitymi z dołu prawymi, sierpami kontrował kopnięcia Japończyka, okopywał jego nogi. Będący cały czas w odwrocie Ishihara był już wyraźnie zmęczony, polując już niemal tylko na jakiś potężny sierpowy. W samej końcówce Lobov naruszył go kolejną serią, rzucając się do skończenia walki. Japończyk zdołał jednak przetrwać, a nawet jednym z sierpów odpłacił Rosjaninowi.

Pierwsza połowa trzeciej rundy była absolutna dominacją Lobova, który robił ze zmęczonym rywalem, co chciał. Trafił nawet ciosem młotkowym w stójce! Jednak później zainkasował potężny lewy Ishihary w kontrze na kopnięcie, po którym padł na deski, mocno naruszony. Japończyk podążył jednak za nim do parteru, trafiając do gardy. Tam zebrał siły i niebawem walka wróciła na nogi. Rosjanin ponownie rozdawał karty, okrutnie obijając wycieńczonego Ishiharę. Walkę skończył na górze w parterze, spuszczając kanonadę ciosów ku uciesze siedzącego pod oktagonem Conora McGregora.

Sędziowie nie mieli wątpliwości, wskazując na Lobova, który odnosi drugie zwycięstwo z rzędu, przerywając serię dwóch wygranych Ishihary.

185 lbs: Jack Marshman (21-5) > Magnus Cedenblad (14-5) – TKO

Boksersko nastawiony debiutant w osobie Jacka Marshmana rozpoczął walkę od przyjęcia kilku kopnięć, ale potem przedarł się do półdystansu, posyłając szwedzkiego giganta na deski soczystą kombinacją. Cedenblad przytomnie jednak skontrował szarżę Walijczyka, obalając go i lądując w gardzie.

Tam Marshman aktywnie atakował łokciami z pleców, ale z czasem Szwed także rozpuścił ręce, męcząc Walijczyka uderzeniami z góry i rozcinając mu twarz.

W drugiej rundzie obaj zawodnicy bili się wyłącznie w stójce. Cedenblad robił, co mógł, aby utrzymywać Marshmana na dystans kopnięciami i pojedynczymi prostymi – i czynił to całkiem nieźle. Jednak za każdym razem, gdy Marshman przedzierał się do półdystansu, trafiał soczystymi sierpowymi w kombinacjach, rozbijając twarz rywala. W pewnej chwili Szwed nie chciał już bić się na nogach, szukając obalenia – ale bez powodzenia. Walijczyk w stójce podkręcił tempo i skontrował latające kolano poobijanego i zmęczonego już Cedenblada doskonałą kombinacją, posyłając giganta na deski. Sędzia słusznie przerwał pojedynek.

Tym samym Marshman notuje udany debiut w UFC, przerywając serię czterech kolejnych wiktorii Cedenblada.

125 lbs: Kyoji Horiguchi (17-2) vs. Ali Bagautinov (15-5)

Pierwsza runda toczyła się przede wszystkim w klinczu, gdzie przeniósł walkę Bagautinov, przechwytując kopnięcie Horiguchiego. Zdołał dwa razy położyć Japończyka na plecach, ale ten nie tylko szybko wstawał, ale przez kilkadziesiąt sekund pod siatką kontrolował Rosjanina zza pleców, fundując mu serię bardzo dobrych ciosów.

Druga odsłona toczyła się już pod wyraźne dyktando Japończyka – akcji może nie było wiele, ale Horiguchi trafiał częściej, raz nawet świetnym lewym naruszając Rosjanina.

Nie zdołał go co prawda skończyć, ale w klinczu ponownie wyglądał doskonale, kontrolując tam i obijając Bagautinova.

Również ostatnia odsłona należała do Japończyka, który tym razem zaprezentował doskonałą obronę przed obaleniami, regularnie łokciami obijając wówczas Bagautinova. W stójce bardzo dobrą pracą na nogach unikał większości ataków Rosjanina.

Sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując dla Horiguchiego wszystkie trzy rundy – to trzecie z rzędu zwycięstwo Japończyka.

155 lbs: Kevin Lee (14-2) > Magomed Mustafaev (13-2) – poddanie

Mustafaev rozpoczął walkę od atomowego kopnięcia na korpus, które mocno wstrząsnęło Lee – ten od razu poszukał obalenia, ale bez rezultatu. Rosjanin zaatakował kolejnymi middlekickami, naruszając Amerykanina, ale ten poszedł po kolejne sprowadzenie i w końcu dopiął swego. Mustafaev zdołał jednak wydostać się, a w stójce znów trafił serią kopnięć na korpus i efektownym obrotowym backfistem, ale zapaśniczo nastawiony Lee wykorzystał to do przeniesienia walki do parteru.

Tam szybko utorował sobie drogę do dosiadu, ale Mustafaev sprytnie wykorzystał chwilę nieuwagi rywala, wracając na nogi. Lee pozostawał jednak konsekwentny, znów przewracając rywala, tym razem efektownym wyniesieniem.

Tam zaszedł mu za plecy, w końcówce zagrażając Rosjaninowi duszeniem.

Na początku drugiej rundy Mustafaef trafił dobrymi kopnięciami na korpus, ale szybko wylądował w parterze. Zdołał jednak wstać, znów trafiając soczystymi uderzeniami – Lee jednak ponownie utorował sobie drogę do obalenia, zachodząc Rosjaninowi za plecy. Ten jednak ponownie zdołał się wykaraskać, a gdy walka trafiła na środek oktagonu, ponownie – tym razem ciosami – soczyście zdzielił Amerykanina. Znów jednak dał się obalić. Lee znalazł ponownie drogę do dosiadu, potem zaszedł rywalowi za plecy, próbując duszenia. Następnie przeszedł do obijania Mustafaeva. W międzyczasie ponownie przeszedł do duszenie i tym razem dopiął swego – Mustafaev nie odklepał, ale stracił przytomność.

Po walce Lee, dla którego jest to trzecie zwycięstwo z rzędu i siódme w ostatnich ośmiu występach, nazwał całą dywizję „dziwkami”, rzucając wyzwanie… tak, tak, Conorowi McGregorowi.

115 lbs: Amanda Cooper (2-2) > Anna Elmose (3-2) – decyzja jednogłośna

W pierwszej odsłonie mobilna i czasami zmieniająca pozycję na odwrotną Cooper prezentowała się znacznie lepiej na nogach, raz za razem trafiając krótkimi kombinacjami, ale później wylądowała na deskach po kontrze Elmose, która złapała wiatr w żagle.

Obie zawodniczki trafiały w stójce w drugiej rundzie, choć Elmose była precyzyjniejsza – jednak Cooper przeniosła walkę do parteru, gdzie zdominowała rywalkę, kontrolując ją i obijając, a także w samej końcówce będąc bliską zapięcia balachy.

Trzecia runda przebiegała już pod dyktando Cooper, która zachowała więcej sił, dobrze pracowała na nogach, raz po raz zaskakując słabą w defensywie Elmose dobrymi ciosami w kombinacjach czy kopnięciami, szczególnie bocznymi. Na koniec zanotowała jeszcze dobre obalenie, szybko przedostając się do dosiadu, z którego zdążyła spuścić jeszcze kilka ciosów.

Dla Cooper jest to pierwsze zwycięstwo w oktagonie po nieudanym debiucie, dla Elmose druga porażka z rzędu.

265 lbs: Justin Ledet (8-0) > Mark Godbeer (11-3) – poddanie

W pierwszych fragmentach walki Godbeer trafił kilkoma lowkingami, na które Ledet odpowiedział dobrymi ciosami, by następnie przenieść walkę do parteru – jak przyzna po walce, po raz pierwszy w karierze. Brytyjczyk zdołał jednak wstać, a potem sam poszukał obalenia, co okazało się początkiem jego końca. Znacznie sprawniejszy w walce na chwyty Ledet znalazł bowiem szybko sposób na skontrowanie próby dźwigni na nogę w wykonaniu Brytyjczyka, zachodząc mu za plecy i zmuszając go do klepania duszeniem.

Dla niepokoannego Ledeta jest to drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie UFC.

170 lbs: Zak Cummings (20-5) > Alexander Yakovlev (23-8-1) – poddanie

Cummings przez całą pierwszą rundę zmuszał Yakovleva do krążenia przy siatce, ale nie wyprowadzał wielu ataków i generalnie w pojedynku nie działo się wiele. Tym niemniej Amerykanin trafiał częściej, choć i Rosjanin zanotował kilka dobrych uderzeń, szczególnie lowkingów.

Również w drugiej odsłonie Cummings wywierał ostrą presję, teraz już znacznie częściej szukając mocnego lewego, a jednocześnie uzupełniając ataki o mocne lowkingi. Yakovlev ograniczał ataki do pojedynczych lewych zamachowych, z których niewiele jednak wynikało. W końcu coraz bardziej desperacko biegający wzdłuż siatki Rosjanin poszukał obalenia, ale zostało one świetnie zastopowane przez Cummingsa, który szybko zdobył pozycję dominującą, unieruchamiając rywala w odwrotnym trójkącie i balachą kończąc starcie.

W ten sposób Amerykanin podnosi się po porażce z Santiago Ponzinibbio, odnosząc trzecią wygraną w ostatnich czterech starciach. Dla Yakovleva jest to druga z rzędu porażka.

135 lbs: Marion Reneau (7-3) > Milana Dudieva (11-5) – TKO

Marion Reneau nie miała problemów z pokonaniem Milany Dudievy, choć długimi fragmentami wiało w pojedynku nudą. Reneau była aktywniejsza, w drugiej rundzie poobijała Rosjankę w klinczu, a w trzeciej skończyła uderzeniami w parterze.

https://twitter.com/jedigoodman/status/800047493962604544

135 lbs: Brett Johns (13-0) > Kwan Ho Kwak (9-1) – decyzja jednogłośna

Johns zdominował zapaśniczo pierwszą rundę, kilka razy przewracając i obijając Kwaka, który nie miał w ogóle odpowiedzi na obalenia Walijczyka.

Druga runda także przebiegała pod dyktando Johnsa, który dwa razy położył Koreańczyka na plecach, a gdy walka toczyła się na nogach, świetnie markował obalenia, by raz za razem trafiać Kwaka ciosami czy kolanami na głowę, od czasu do czasu zmieniając też pozycję na odwrotną.

Dość niespodziewanie w pierwszej minucie trzeciej rundy Kwak podkręcił tempo, okrutnie obijając Johnsa.

Tego jednak uratowało obalenie w tempo pod ciosami Koreańczyka. Z góry utrzymał go przez dwie minuty, spuszczając kilka uderzeń, ale gdy walka wróciła na nogi, Kwak ponownie rozpuścił ręce, po raz kolejny zasypując kompletnie już wyczerpanego Walijczyka kanonadą ciosów. Nie zdołał jednak skończyć go.

Ostatecznie wszyscy sędziowie zgodnie wypunktowali walkę w stosunku 30-27 dla Johnsa, zaskakująco nie przyznając trzeciej rundy Kwakowi.

170 lbs: Abdul Razak Alhassan (7-0) > Charlie Ward (3-2) – TKO

Gala UFC Fight Night 99 w Belfaście rozpoczęła się od pojedynku pomiędzy dwoma debiutantami – klubowym kolegą Conora McGregora Charliem Wardem (3-2) i Abdulem Razakiem Alhassanem (7-0).

Starcie nie trwało długo. Alhassan był zdecydowanie szybszym zawodnikiem i bez porównania lepiej poukładanym technicznie, bez problemu ubijając na nogach Irlandczyka, a wcześniej dwukrotnie posyłając go na deski. Rozstrzygnięcie pojedynku zajęło mu ledwie 53 sekundy.

Dla niepokonanego Amerykanina jest to już siódme z rzędu zwycięstwo w pierwszej rundzie. Jego najdłuższa walka w karierze trwała 86 sekund.

Wyniki UFC Fight Night 99

Walka wieczoru

185 lbs: Gegard Mousasi (41-6-2) pok. Uriaha Halla (12-8) przez TKO (gnp), R1, 4:31

Karta główna

155 lbs: Stevie Ray (20-6) pok. Rossa Pearsona (19-13) przez niejednogłośną decyzję (2 x 30-27, 27-30)
265 lbs: Alexander Volkov (27-6) pok. Tima Johnsona (10-3) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 27-30)
145 lbs: Artem Lobov (13-12-1) pok. Teruto Ishiharę (9-3-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)

Karta UFC Fight Pass

185 lbs: Jack Marshman (21-5) pok. Magnusa Cedenblada (14-5) przez TKO (ciosy), R2, 3:32
125 lbs: Kyoji Horiguchi (18-2) pok. Aliego Bagautinova (15-6) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
155 lbs: Kevin Lee (14-2) pok. Magomeda Mustafaeva (13-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R2, 4:31
115 lbs: Amanda Cooper (2-2) pok. Annę Elmose (3-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
265 lbs: Justin Ledet (8-0) pok. Marka Godbeera (11-3) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 2:16
170 lbs: Zak Cummings (20-5) pok. Alexandra Yakovleva (23-8-1) przez poddanie (balacha), R2, 4:02
135 lbs: Marion Reneau (7-3) pok. Milanę Dudievę (11-5) przez TKO (gnp), R3, 3:03
135 lbs: Brett Johns (13-0) pok. Kwana Ho Kwaka (9-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
170 lbs: Abdul Razak Alhassan (7-0) pok Charliego Warda (3-2) przez TKO (ciosy), R1, 0:53

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button