UFC

UFC Fight Night 78 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 78, na której walczy Bartosz Fabiński

170 lbs: Neil Magny (17-4) > Kelvin Gastelum (11-2) – decyzja niejednogłośna

Neil Magny w pierwszych dwóch rundach zaprezentował się bardzo dobrze od strony klinczerskiej i zapaśniczej, kilka razy kładąc Gasteluma na plecach. W stójce walka była wyrównana, agresorem był oczywiście młodszy z Amerykanów.

Od trzeciej odsłony stery pojedynku w swoje ręce zaczął przejmować Gastelum. O ile trzecia runda była względnie wyrównana – choć i tak wydaje się, że reprezentant Kings MMA uczynił w niej wystarczająco dużo, aby ją wygrać – to rundy czwarta i piąta należały bezwzględnie do niego.

W czwartej dwukrotnie posadził na deskach Magny’ego, nie będąc jednak w stanie go skończyć, a w piątej, dysponując wyraźnie lepszą kondycją, kąsał go raz po raz ciosami, dobrze broniąc desperackich obaleń ciemnoskórego zawodnika. Sędziowie niejednogłośnie zdecydowali jednak o zwycięstwie Magny’ego, co wydaje się decyzją co najmniej dyskusyjną.

145 lbs: Ricardo Lamas (16-4) pok. Diego Sancheza (25-8) – decyzja jednogłośna

Ricardo Lamas nie miał większych problemów z rozstrzelaniem wyniszczonego przez wiele wojen, ale dysponującego ogromnym sercem do walki Diego Sancheza. O ile ten ostatni notował pewne sukcesy w klinczu, świetnie broniąc zapaśniczych prób rywala, karząc go za nie mocnymi łokciami, to w walce na dystans nie miał wiele do powiedzenie, przyjmując sporo ciosów i kopnięć Lamasa.

I właśnie po jednym z potężnych lowkingów – rzucanych na łydkę zamiast na udo – walczącego z klasycznej pozycji Bully’ego mańkut Sanchez doznał poważnych obrażeń. Miało to miejsce w drugiej rundzie i od tego momentu reprezentant Jackson-Wink walczył już niemal tylko o przetrwanie, nie mając stabilności w wykrocznej nodze.

I przetrwał, zakrwawiony i porozbijany, ale sędziowie jednogłośnie wypunktowali wszystkie trzy rundy na korzyść Lamasa.

125 lbs: Henry Cejudo (10-0) > Jussier Formiga (18-4) – decyzja niejednogłośna

Prawdopodobnie kluczowy dla losów kolejnego titleshota pojedynek Henry’ego Cejudo z Jussierem Formigą toczył się niemal wyłącznie w stójce. Tam Amerykanin z meksykańskimi korzeniami na przestrzeni trzech rund był precyzyjniejszy i aktywniejszy, korzystając głównie z kombinacji bokserskich. Brazylijczyk również zanotował kilka sukcesów, szczególnie w pierwszej rundzie, dobrze kontrując niektóre z akcji Cejudo, ale w ostatecznym rozrachunku było to za mało na szybkiego, dobrze przygotowanego kondycyjnie rywala. Obaj zanotowali też sporo sukcesów w chwilach, gdy walka przenosiła się do klinczu, rażąc się wtedy mocnymi kolanami na korpus i na nogi, choć i w tym elemencie aktywniejszy był Amerykanin.

Olimpijczyk wybronił też wszystkie próby obaleń ze strony rywala, sam dwukrotnie przenosząc walkę do parteru, a w pierwszej odsłonie mocnym prawym zdołał nawet powalić Formigę i wydawało się, że jego zwycięstwo na kartach sędziowskich będzie niepodważalne. I takim było w oczach dwóch sędziów. Jeden natomiast niespodziewanie dostrzegł zwycięstwo Brazylijczyka i w ostatecznym rozrachunku Cejudo zwyciężył po niejednogłośnej decyzji.

155 lbs: Leandro Silva (19-2-1, 1 NC) > Efrain Escudero (23-10) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie walczący z odwrotnej pozycji Leandro Silva dawał się notorycznie zamykać pod siatką, ale to on trafił więcej soczystych uderzeń aniżeli wywierający nieustanną presję, ale bardzo ostrożny w atakach Efrain Escudero. Ten ostatni zdołał jednak zapisać na swoją korzyść drugą rundę, w której kilka minut spędził z góry, kontrolując i obijając Brazylijczyka. W ostatniej odsłonie Silva podkręcił odrobinę tempo, zaczął trafiać częściej, wybronił wszystkie zapędy zapaśnicze rywala, sam po wybronieniu jednego z obaleń dominując w parterze i tym samym zyskując uznanie w oczach trójki punktowych.

135 lbs: Erik Perez (15-6) > Taylor Lapilus (10-2) – decyzja jednogłośna

Obaj zawodnicy mieli swoje dobre momenty w pierwszej odsłonie toczonej na nogach. Walczący z odwrotnej pozycji Lapilus kilka raz bardzo dobrze skontrował Pereza ciosami, ale w później zarysowała się delikatna przewaga ochoczo rzucającego długie kombinacje Pereza. Na początku drugiej odsłony Francuz powalił rywala na deski świetnym kontrującym krosem, próbując jednak chwilę potem gilotyny, co skończyło się dla niego tym, że resztę rundy spędził na plecach, przegrywając ją.

Również w ostatniej odsłonie zapasy okazały się decydujące – Perez przeniósł walkę do parteru i z góry spędził kilka minut, aktywnie obijając rywala. Francuz z kolei nieustannie dążył do kimury z pleców, nie pracując nad powrotem do stójki, co okazało się błędem.

Zwycięstwem Perez prawdopodobnie ratuje się przed zwolnieniem z UFC, natomiast Lapilus po dwóch pierwszych zwycięstwach po raz pierwszy kończy w oktagonie pokonany.

170 lbs: Bartosz Fabiński (13-2) > Hector Urbina (17-9-1) – decyzja jednogłośna

Fabiński od samego początku ruszył do obalenia, ukrytego pod podwójnym prostym. Bez problemu sprowadził Urbinę, walcząc o przejście do półgardy. Zdobył ją, ale chwilę potem z powrotem trafił do gardy, stamtąd męcząc Meksykanina mocnymi młotkami i doskonale go kontrolując. Sędzia jednak dosć niespodziewanie przeniósł walkę z powrotem do stójki, ale tylko na chwilę, bo Polak od razu z powrotem położył Urbinę na plecy, unikając bardzo dobrze gilotyny. Polak mocno pracował pod siatką, zasypując uwięzionego tam Meksykanina mocnymi łokciami i ciosami z góry. Urbina spróbował trójkąta nogami, ale Fabiński szybko się uwolnił, przechodząc do półgardy i stamtąd terroryzując przeciwnika do końca pierwszej rundy.

Druga runda rozpoczęła się identycznie jak pierwsza, choć Urbina zagroził Polakowi kimurą podczas obrony obalenia. Polak zdołał się wydostać, ale przy kolejnej próbie skrócenia dystansu przyjął mocne kolano. Ostatecznie jednak, unikając dobrze gilotyny, trafił do gardy, z której obijał rywala. Urbina próbował co prawda zapinać trójkąt nogami, ale wszelkie te próby Rzeźnik dusił w zarodku, karząc za nie Meksykanina grzmotami z góry. Sędzie ponownie przeniósł walkę do stójki, ale tylko na kilka chwil, bo Bartosz od razu ponownie położył przeciwnika na deskach, przechodząc błyskawicznie do pozycji bocznej. Urbina jednak przetoczył Polaka, w kotłowaninie trafiając go kilkoma mocnymi ciosami.

Przez kilkanaście sekund walka toczyła się w stójce, gdzie obaj zawodnicy, już zmęczeni, rozpuścili ręce – to Fabiński trafiał jednak celniej, rozcinając też mocno skórę Urbiny nad okiem. Sędzia przerwał wówczas walkę, wzywając lekarza, ale ten orzekł, że Meksykanin może kontynuować.

Trzecią rundę Fabiński rozpoczął oczywiście od obalenia, ale tym razem pomimo tego, że dobrze skontrolował nogi Urbiny, to jednak pozwolił zapiąć rywalowi ciasne duszenie. Wkrótce jednak uwolnił się i zaczął pracować z góry, choć już z mniejszą aktywnością. Uderzał jednak bardzo mocno, dobrze ponownie broniąc się przed trójkątem nogami z dołu. Urbina spróbował kimury, będąc bliskim przetoczenia Polaka, ale ten zdobył dosiad. Chwilę potem go stracił, zdobywając półgardę, ale przy próbie zajęcia pleców stracił pozycję i walka przeniosła się do klinczu. Tam Urbina spróbował jeszcze duszenia, ale Polak był uważny. Przyjął jeszcze kilka łokci, ale przetrwał, raz jeszcze zapędzając Fabińskiego do klinczu, po czym zabrzmiała syrena kończąca pojedynek.

Sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo Fabińskiego – 2 x 30-27, 29-28.

135 lbs: Alejandro Perez (16-6) > Scott Jorgensen (15-12) – TKO

Pierwsza runda była bardzo wyrównana – Jorgensen dobrze pracował na nogach, raz po raz zaganiając pod siatkę Beniteza, gdzie kilka razy trafił go dobrymi ciosami, ale ten odgryzał się własnymi uderzeniami, broniąc prób obaleń w wykonaniu Young Gunsa. Częstował go też solidnymi lowkingami, z których ostatni w otwierającej odsłonie, rzucony na kilka sekund przed jej zakończeniem, zdemolował wykroczną nogę Jorgensena, prawdopodobnie całkowicie niszcząc mu staw skokowy. Dzielny Amerykanin wyszedł do drugiej rundy, pokazując nieprawdopodobny hard ducha, walcząc z odwrotnej pozycji. Kontuzja jednak nie dawała mu normalnie walczyć, a jego niestabilna kostka raz po raz uciekała, co wyglądało makabrycznie, nasuwając wspomnienia z walki Jamiego Varnera z Jamesem Krausem. Ostatecznie po jednej z akcji Jorgensen miał już dość i z grymasem bólu na twarzy odklepał, prawdopodobnie żegnając się też z UFC.

145 lbs: Andre Fili (15-3) > Gabriel Benitez (18-5) – KO

Od początku pojedynku walczący z odwrotnej pozycji Gabriel Benitez skoncentrował się na tym, co robi najlepiej – atomowych lowkigach, które raz po raz rozbijały wykroczną nogę Filiego. Ten próbował przede wszystkim kombinacji bokserskich, ale Meksykanin dobrze pracował po łuku, nie dając się zamknąć pod siatką. W końcu jednak Amerykanin odpalił kopnięcie na głowę, którym naruszył rywala, ale ten zdołał wykaraskać się z problemów. Był to jednak początek końca, bo wkrótce Fili po raz kolejny odpalił potężne okrężne kopnięcie na głowę, raz jeszcze rzucając mocno wstrząśniętego Beniteza na siatkę – tam zasypał go gradem ciosów, rzucając ledwie żywego na deski i tym samym zmuszając sędziego do przerwania pojedynku.

Radości nie było końca…

https://twitter.com/GrabakaHitman/status/668235569621766144

170 lbs: Alvaro Herrera (9-3) > Vernon Ramos (3-1) – KO

W kolejnym starciu dwóch debiutujących w oktagonie UFC zawodników Alvaro Herrera potrzebował jedynie 30 sekund, aby szybką kombinacją w półdystansie ubić Vernona Ramosa, fundując mu pierwszą zawodową porażkę w karierze.

155 lbs: Polo Reyes (4-1) > Cesar Arzamendia (7-2) – KO

Obaj debiutanci od samego początku wdali się w ostre wymiany stójkowe, w których pieści i kopnięcia raz po raz świszczały w powietrzu, często – z uwagi na przeciętną defensywę obu – dochodząc celu. Nie kalkulowali, szukając skończenia. W drugiej połowie pierwszej odsłony Arzamendia zaczął jednak słabnąć i zdecydował się zaprzęgnąć do działania zapasy – zanotował kilka dobrych obaleń, ale nie był w stanie utrzymać na plecach Reyesa, a po jednym z rozerwanych klinczów nie ustrzegł się krótkiego, ale soczystego lewego sierpowego Meksykanina, po którym, kolokwialnie rzecz ujmując, nie było co zbierać.

155 lbs: Michel Prazeres (19-2) > Valmir Lazaro (13-4) – decyzja niejednogłośna

Michel Prazeres po mało emocjonującym pojedynku wypunktował Valmira Lazaro – przynajmniej w oczach sędziów, bo decyzja wydaje się kontrowersyjna. Na przestrzeni 15 minut Lazaro systematycznie obijał Prazeresa jabami, a także, szczególnie w pierwszej rundzie, niskimi kopnięciami, świetnie broniąc prób zapaśniczych rywala. Traktor odgryzał się bardzo mocnymi sierpami w kontrach, ale nie robiły one większego wrażenia na Lazaro, który trafiał zdecydowanie częściej – choć niemal wyłącznie wspomnianymi jabami. Ostatecznie sędziowie zdecydowali, że agresja Prazeresa, który nieustannie napierał, oraz większy rozmach – dosłownie i w przenośni – przy pojedynczych celnych sierpach, które wyprowadzał, okazały się istotniejsze od mnóstwa pojedynczych i podwójnych prostych Lazaro, który dodatkowo kilka dłuższych fragmentów spędził w parterze w pozycji dominującej.

Walka wieczoru

170 lbs: Neil Magny (17-4) pok. Kelvina Gasteluma (11-2) przez niejednogłośną decyzję (2 x 48-47, 47-48)

Karta główna

145 lbs: Ricardo Lamas (16-4) pok. Diego Sancheza (25-8) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
125 lbs: Henry Cejudo (10-0) pok. Jussiera Formigę (18-4) przez niejednogłośną decyzję (2 x 30-27, 28-29)
170 lbs: Erick Montano (7-3) pok. Enrique Marina (8-3) przez niejednogłośną decyzję (2 x 30-27, 28-29)
155 lbs: Enrique Barzola (11-2-1) vs. Horacio Guttiereza (2-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 30-26)
155 lbs: Leandro Silva (19-2-1, 1 NC) pok. Efraina Escudero (23-10) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)

Karta wstępna

135 lbs: Erik Perez (15-6) pok. Taylora Lapilusa (10-2) przez jednogłośną decyzję
170 lbs: Bartosz Fabiński (13-2) pok. Hectora Urbinę (17-9-1) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
135 lbs: Alejandro Perez (16-6) pok. Scotta Jorgensena (15-12) przez TKO (kontuzja kostki), R2, 4:26
145 lbs: Andre Fili (15-3) pok. Gabriela Beniteza (18-5) przez KO (kopnięcie na głowę i ciosy), R1, 3:13

Karta przedwstępna

170 lbs: Alvaro Herrera (9-3) pok. Vernona Ramosa (3-1) przez KO (kombinacja), R1, 0:30
155 lbs: Polo Reyes (4-1) pok. Cesara Arzamendię (7-2) przez KO (lewy sierpowy), R1, 3:42
155 lbs: Michel Prazeres (19-2) pok. Valmira Lazaro (13-4) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button