UFC

UFC Fight Night 76 – wyniki i relacja na żywo

Relacja na żywo oraz wyniki gali UFC Fight Night 76, na której Krzysztof Jotko mierzy się ze Scottem Askhamem.

125 lbs: Louis Smolka (10-1) > Patrick Holohan (12-2-1) – poddanie

Holohan od samego początku narzucił mordercze tempo, niczym wściekły pies rzucając się na Smolkę. Pierwsza runda toczyła się głównie w parterze, gdzie sytuacja zmieniała się w jak w kalejdoskopie, a obaj zawodnicy prezentowali świetne umiejętności w walce na chwyty – choć to bardziej opanowany Hawajczyk wydawał się mieć tutaj niewielką przewagę techniczną. W stójce natomiast jego przewaga nie podlegała już dyskusji – prezentował znacznie lepsze szlify bokserskie w porównaniu z chaotycznym Irlandczykiem.

W drugiej rundzie Holohan szybko w jednej z kotłowanin zdobył plecy Smolki, szukając poddania, ale Hawajczyk, który w każdej walce w oktagonie oddawał plecy, znalazł po raz kolejny sposób na wydostanie się z niedogodnej pozycji, ostatecznie łamiąc mentalnie mocno zmęczonego już rywala. Wkrótce zdobył dosiad, zasypując Holohana ciosami z góry, by skończyć pojedynek duszeniem zza pleców.

Hawajczyk notuje w ten sposób trzecie zwycięstwo z rzędu w UFC, mocno zbliżając się do walk ze ścisłą czołówką dywizji muszej.

155 lbs: Norman Parke (21-4-1) > Reza Madadi (13-5) – decyzja jednogłośna

Norman Parke po niezbyt porywającej walce pewnie wypunktował Rezę Madadiego. Irlandczyk z Północy na przestrzeni całego pojedynku doskonale bronił prób zapaśniczych rywala, z odwrotnej pozycji częstując go świetnymi kopnięciami kłującymi na korpus oraz okrężnymi na głowę, a także dobrymi prostymi na głowę, będąc też znacznie mobilniejszym. Wraz z upływem czasu jednak Parke słabł, a w walce pojawiało się coraz więcej morderczej, ale niezbyt miłej dla oka walki w klinczu.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wskazali Parke’a jako zwycięzcę, który tym samym udanie podnosi się po dwóch kolejnych porażkach.

170 lbs: Nicolas Dalby (14-0-1) = Darren Till (13-0-1)

W pierwszej rundzie Darren Till zaprezentował się rewelacyjnie – walcząc z odwrotnej pozycji, doskonale kontrował ofensywne zapędy ruchliwego rywala, wkładając w kopnięcia (zwłaszcza na korpus) i ciosy bardzo dużą moc. Przyjął co prawda jednego mocneg middle kicka, ale sam zadał ich znacznie więcej, prezentując też doskonałą pracę w defensywie w postaci świetnych odchyleń i naprawdę dobrej pracy na nogach, umiejętnie schodząc z linii ataku rywala, narażając go tym samym na kontry. W końcówce rundy powalił Dalby’ego rewelacyjnym podbródkowym w kontrze, ale zabrakło mu czasu, aby skończyć Duńczyka.

Druga runda była bardziej wyrównana. Till zwolnił tempo i pomimo, że trafił kilkoma świetnymi krosami oraz kopnięciami na korpus, to Dalby, który zmienił pozycję na odwrotną, swoją aktywnością i odrobiną klinczu i walki na chwyty, które wprowadził, mocno utrudnił zadania Brytyjczykowi z Brazylii.

W ostatniej odsłonie jednak kondycja Dalby’ego, z której zawsze słynął, okazała się decydująca – Duńczyk zdecydowanie ją wygrał, okrutnie obijając w stójce i parterze wyczerpanego Tilla, który pokazał charakter, docierając do syreny końcowej. Zaraz po walce sygnalizował też kontuzję barku lub ramienia.

Ostatecznie jeden z sędziów wypunktował walkę dla Tilla, a dwóch pozostałych wskazało remis i takim też rezultatem zakończyło się starcie.

125 lbs: Neil Seery (16-11) > Jon Delos Reyes (8-5) – poddanie

Obaj zawodnicy od początku poszli na wojnę, rzucając raz po raz potężne ciosy w stójce. W pierwszej rundzie Delos Reyes zaprezentował się odrobinę lepiej w płaszczyźnie zapaśniczej, dwukrotnie kładąc Seery’ego na plecach, ale w płaszczyźnie kickbokserskiej to lepiej poukładany bokserski Irlandczyk był precyzyjniejszy, raz po raz atakując w co najmniej dwu-uderzeniowych kombinacjach.

W drugiej odsłonie obaj znów dali fajerwerki. Gdy wydawało się, że to Delos Reyes zaczyna uzyskiwać przewagę, będąc agresywniejszym i świeższym od rywala, Seery złapał ciasną gilotynę w kontrze na obalenie (nie pierwszy raz w tej walce, za co należą mu się brawa), zmuszając Guamczyka do odklepania.

155 lbs: Stevie Ray (19-5) > Mickael Lebout (14-5-2) – decyzja jednogłośna

Całą pierwsza runda stała pod znakiem wymian kickbokserskich, w których precyzyjniejszy był walczący z odwrotnej pozycji Ray, trafiając częściej – szczególnie krosami oraz kopnięciami na korpus. Lebout, który nieustannie krążył wokół rywala, również zanotował jednak kilka udanych akcji.

Druga runda miała bardzo podobny przebieg i nie wliczając kilku chwil, gdy walka toczyła się w klinczu pod siatką, obaj nadal wymieniali uprzejmości kickbokserskie. Szkot znów trafiał odrobinę częściej i mocniej, ale ani razu nie był bliski naruszenia Francuza, który odgryzł mu się również kilkoma dobrymi uderzeniami, będąc chwilami wyraźnie agresywniejszym.

Trzecia runda niewiele różniła się od dwóch poprzednich. Nadal Szkot trafiał częściej, szczególnie podstawową kombinacją prawego i lewego, natomiast Lebout – pomimo tego, że znów trafił kilkoma dobrymi ciosami – nie był w stanie skutecznie zamykać rywala pod siatką, ostatecznie przegrywając przez jednogłośna decyzję sędziowską.

https://twitter.com/GrabakaHitman/status/658011630572302336

Szkot tym samym zwyciężą trzecią kolejną walkę w UFC.

115 lbs: Aisling Daly (16-6) > Ericka Almeida (7-2) – decyzja jednogłośna

Aisling Daly po niezwykle emocjonującej dla irlandzkich kibiców, ale nie stojącej na najwyższym poziomie walce przewagą w walce na chwyty zapewniła sobie zwycięstwo nad Ericką Almeidą po jednogłośnej decyzji sędziowskiej. Oddać trzeba obu paniom, że pokazały duże serce do walki.

185 lbs: Krzysztof Jotko (16-1) > Scott Askham (13-2) – decyzja niejednogłośna

Od samego początku pojedynku Askham skupił się na obijaniu wykrocznej nogi Polaka mocnymi lowkingami. W ciągu minuty trafił aż czterema, raz po raz zmieniając pozycję na odwrotną. Jotko był bardzo mobilny, ale rzadko atakował. Po półtorej minuty jednak nasz zawodnik świetnie skontrował atak Askhama, kładąc go na plecach i pracując nad ustabilizowaniem pozycji. Anglik robił, co mógł, aby powrócić do stójki, ale Jotko dobrze utrzymywał się na górze, od czasu do czasu atakując też mocnymi ciosami i łokciami. Po niespełna dwóch minutach Aksham zdołał jednak wstać przy siatce, ale Jotko szybko sprowadził go ponownie do parteru – jednak Askham zapiął ciasną balachę, zagrażając Polakowi poddaniem. Ten jednak świetnie przeczekał atak, uderzając jeszcze kilkoma ciosami z góry, by potem z gardy kontynuować natarcie do końca rundy, tym samym zaliczając ją na swoje konto.

W pierwszych dwóch minutach drugiej rundy nie działo się wiele. Mobilny Jotko krążył wokół rywala, a ten nastawił się na pojedyncze uderzenia, które nie przynosiły mu sukcesów. Polak od czasu do czasu próbował kontrować i choć nie był szczególnie aktywny, trafiał częściej – ulokował na głowie rywala nawet bity z dołu łokieć w stylu Andersona Silvy – polował na tę technikę zresztą kilkukrotnie. Na nieco ponad dwie minuty przed końcem rundy Polak dał się zepchnąć do klinczu, przyjmując kilka kolan, ale szybko odwrócił pozycję, a następnie akcja powróciła na środek oktagonu. W końcu szczęście uśmiechnęło się do Anglika, który trafił mocnym frontalnym kopnięciem na głowę, ale… Jotko ostentacyjnie dał mu do zrozumienia, że w ogóle tego ciosu nie odczuł.

Na początku trzeciej rundy obaj zawodnicy zaliczyli kilka udanych akcji, trafiając kilkoma ciosami. Polak próbował kontrować pojedyncze uderzenia Anglika, nadal będąc zdecydowanie mobilniejszym. Po niespełna dwóch minutach Jotko spróbował obalenia, ale nie udało mu się przenieść walki do parteru. Askham zyskał delikatną przewagę, wywierając coraz bardziej presję i trafiając kilkoma ciosami. Przyszpilił też Polaka do siatki, ale to Jotko z tej niedogodnej pozycji częściej atakował krótkimi ciosami. Askham starał się odgryzać kolanami na nogi i korpus. Na pół minuty przed końcem sędzia przeniósł walkę z powrotem na środek – tam lepiej radził sobie mocniejszy kondycyjnie Jotko, trafiając jeszcze kilkoma ciosami – choć kilka też zainkasował sam.

170 lbs: Tom Breese (9-0) > Cathal Pendred (17-4-1) – TKO

Ustawiony w odwrotnej pozycji Breese od samego początku nastawił się na walkę z kontry, cierpliwie czekając na swoją okazję. Po niespełna minucie w końcu ona nadeszła i Anglik pięknym krosem w kontrze powalił Irlandczyka na deski, całkowicie rozbijając mu nos i przejmując stery pojedynku w swoje ręce. Irlandczyk był aktywny, ale nic tego nie wynikało, a sam raz po raz inkasował ciosy. W połowie rundy w końcu przeniósł walkę pod siatkę, ale tylko na chwilę, bo Breese szybko wydostał się z niekorzystnej pozycji. Wywierający presję, ale cierpliwy reprezentant Tristar jeszcze kilka razy trafił w kontrze rywala, w samej końcówce naruszając go kopnięciem na korpus i dobijając morderczymi uderzeniami z góry.

Spektakularny występ Breese, który zademonstrował przepiękna pracę w kontrze, niebywałą moc z uderzeniach, stając się pierwszym zawodnikiem w UFC, który skończył Irlandczyka.

145 lbs: Darren Elkins (19-5) > Robert Whiteford (12-3) – decyzja jednogłośna

W otwierającej odsłonie Elkins zaprezentował nieco poprawioną stójkę, będąc znacznie mobilniejszym i nieźle markując obalenia, by trafiać w stójce. Jednak walczący z kontry Whiteford trafił go kilka razy bardzo mocnym prawym sierpowym – w czym mocno pomagała mu odwrotna pozycja. Amerykanin zdołał położyć Szkota dwukrotnie na plecach, ale nie był w stanie go tam utrzymać. W stójce natomiast zaczęła się zarysowywać przewaga świetnie kontrującego, odwrotnie ustawionego Whiteforda.

W drugiej odsłonie po kilku wymianach na początku Elkins przeniósł walkę do parteru, przez jej większość terroryzując z góry i rozbijając Whiteforda. Coraz ciężej oddychający Szkot nie był w stanie wytrzymać pitbullowej agresji niezmordowanego Amerykanina, zdecydowanie przegrywając tę odsłonę walki.

W pierwszej minucie ostatniej rundy Whiteford radził sobie całkiem nieźle, trafiając kilkoma mocnymi ciosami w kontrze, ale potem dał się zamknąć pod siatką, spędzając tam minutę na próbach przeniesienia walki na środek oktagonu, co w końcu mu się udało. Po kilku kolejnych wymianach w stójce dał się jednak trafić serią od nacierającego Amerykanina, który potem przeniósł walkę do parteru, znów terroryzując Szkota z góry. Później zdobył plecy mocno już zmęczonego rywala, zasypując go ciosami z tyłu i zagrażając duszeniem.

Ostatecznie sędziowie nie mieli żadnych problemów ze wskazaniem zwycięzcy. Elkins tym samym udanie podnosi się po ostatniej porażce, przerywając jednocześnie serię dwóch kolejnych zwycięstw Whiteforda.

185 lbs: Garreth McLellan (13-3) > Bubba Bush (8-3) – TKO (gnp)

W pierwszej rundzie otwierającego galę pojedynku Bush szybko przeniósł walkę do płaszczyzny, w której czuł się najlepiej, męcząc rywala zapasami pod siatką i w parterze z góry. McLellena bronił się jednak całkiem nieźle, strasząc Amerykanina próbami gilotyn i kimury.

W drugiej rundzie mocno zmęczonego Busha stać było na jeszcze jedno obalenie na jej początku, ale McLellan zdołał powrócić do stójki. Przy kolejnej próbie obalenia w wykonaniu Busha zawodnik z RPA mocno przytrzymał się siatki, ostatecznie zdobywając… dosiad. Widział to sędzia Piotr Michalak, ale zdecydował się jedynie na ostrzeżenie słowne, co było sporym błędem. Do końca rundy bowiem McLellan obijał już z góry Busha, chwilami będąc nawet blisko skończenia pojedynku.

W ostatniej odsłonie obaj zawodnicy notowali udane sprowadzenia, ale to McLellan zachował zdecydowanie więcej sił, w jej połowie zdobywając pozycję z góry i stamtąd zasypując rywala ciosami. W samej końcówce mocno przyspieszył, zmuszając sędziego do przerwania walki na ledwie dwie sekundy przed końcem pojedynku.

WYNIKI

Walka wieczoru

125 lbs: Louis Smolka (10-1) pok. Patricka Holohana (12-2-1) przez poddanie (duszenie zza pleców), R2, 4:09

Karta główna

155 lbs: Norman Parke (21-4-1) pok. Rezę Madadiego (13-4) przez jednogłośna decyzję (3 x 30-27)
170 lbs: Nicolas Dalby (14-0-1) zremisował z Darrenem Tillem (13-0-1) przez większościowy remis (2x 29-29, 28-29)
125 lbs: Neil Seery (16-11) pok. Jona Delos Reyesa (8-5) przez poddanie (gilotyna), R2, 4:12

Karta wstępna

155 lbs: Stevie Ray (19-5) pok. Mickaela Lebouta (14-5-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
115 lbs: Aisling Daly (16-6) pok. Erickę Almeidę (7-2) przez jednogłośną decyzję (30-27, 29-27, 29-28)
185 lbs: Krzysztof Jotko (16-1) pok. Scotta Askhama (13-2) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Tom Breese (9-0) pok. Cathala Pendreda (17-4-1) przez TKO (ciosy w stójce i z góry), R1, 4:37
145 lbs: Darren Elkins (19-5) pok. Roberta Whiteforda (12-3) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
185 lbs: Garreth McLellan (13-3) pok. Bubbę Busha (8-3) przez TKO (gnp), R3, 4:58

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button