UFC

UFC Fight Night 56 – wyniki i relacja

Zapraszamy do relacji na żywo z gali UFC Fight Night 56, na której Mauricio Rua zmierzy się z Ovincem St. Preuxem.

205 lbs: Ovince St. Preux (17-6) > Mauricio Rua (22-10) – TKO

Ku rozpaczy zgromadzonych na trybunach fanów walka wieczoru potrwała jedynie 34 sekundy i to nie ich bożyszcze wyszedł z niej z tarczą. Shogun po pierwszej poważnej szarży, w której jego głowa wytyczała ścieżkę reszcie ciała, został ustrzelony fantastycznym lewym sierpowym Ovince’a St. Preuxa, po którym padł na deski. Po kilku dodatkowych ciosach na szczękę zamroczonego Brazylijczyka sędzia przerwał pojedynek, pieczętując największy w karierze sukces OSP.

Wydaje się, że Brazylijczyk zdecydowanie zbyt pochopnie ruszył do szalonego natarcia, chcąc chyba za wszelką cenę jak najszybciej skończyć pojedynek. Trzeba jednak przyznać, że kontrujący sierp Amerykanina był najwyższej próby – czegoś takiego w jego wykonaniu jeszcze nie widzieliśmy.

170 lbs: Warlley Alves (8-0) > Alan Jouban (10-3) – decyzja jednogłośna

Warlley Alves z absolutną furią rozpoczął pojedynek przeciwko Alanowi Joubanowi, zasypując go gradem mocnych ciosów, po których Amerykanin wylądował na macie, gdzie Brazylijczyk robił wszystko, by skończyć swojego przeciwnika – najpierw ciosami, potem nie do końca jednak przygotowaną gilotyną, na którą stracił masę sił, co odbiło się na nim w dalszej części pojedynku. Po tym, jak Alvesowi nie udało się skończyć Joubana, szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę tego ostatniego, któremu w baku pozostało dużo więcej paliwa. Amerykanin zaczął też okopywać wątrobę już i tam ciężko oddychającego Brazylijczyka i choć mocnym akcentem zakończył pierwszą rundę, to należała ona jednak do Warlley’a. W drugiej odsłonie walka Jouban trafiał częściej, choć Brazylijczyk również zaliczyć kilka mocnych, pojedynczych głównie ciosów. Jego zmęczenie jedna narastało, a Alan nie zwalniał tempa. O ile runda była w miarę wyrównana, to z której strony by nie spojrzeć, wydaje się, ze Alves jej nie wygrał – w najlepszym, naciąganym, razie co najwyżej ją zremisował. Ostatnia odsłona natomiast stała już pod znakiem dominacji Joubana i pomimo tego, że będący na permanentnym wstecznym Alves próbował się odgryzać, bez wątpienia należała ona do Amerykanina.

Sędziowie tymczasem jednogłośnie orzekli zwycięstwo Warlley’a Alvesa, przyznając mu zapewne dwie pierwsze rundy. Wydaje się to dużym błędem – przynajmniej po jednym obejrzeniu pojedynku. Brazylijczyk zdecydowanie nastawił się na skończenie starcia w pierwszej odsłonie, czego niepowiedzenie przypłacił utratą masy sił, ostatecznie jednak w oczach sędziów zwyciężając na punkty.

170 lbs: Claudio Silva (12-1) > Leon Edwards (8-2) – niejednogłośna decyzja

W nadspodziewanie wyrównanej walce Claudio Silva pokonał Leona Edwardsa. Na przestrzeni całego pojedynku Leon Edwards był zdecydowanie lepszym kickbokserem, wielokrotnie karząc bezmyślnie szarżującego Brazylijczyka mocnymi uderzeniami. Anglik nie był jednak szczególnie aktywny, zdecydowanie preferując wyczekiwanie na ataki Silvy i próby, na ogół udane, kontry. Po pierwszej, bardzo wyrównanej odsłonie, w której akcje w stójce przeplatały się z parterowymi (Brazylijczyk obalił Brytyjczyka), w drugiej Edwards zyskał wyraźną przewagę, raz po raz trafiając Silvę. Ostatnią rundę jednak Leon spędził w ogromnej większości na plecach po tym, jak błyskawicznie walkę do parterze przeniósł Brazylijczyk, by następnie z dosiadu obijać rywala. Sędziowie ostatecznie przyznali wygraną Claudio Silvie. Leon Edwards rozczarował – pomimo nieporównanie większych umiejętności kickbokserskich nie był w stanie skończyć słabiutkiego w stójce Silvy, deficyty parterowe w ostateczności przypłacając porażką.

170 lbs: Dhiego Lima (10-2) > Jorge Oliveira (7-1) – decyzja jednogłośna

Wyraźnie przed walką faworyzowany Dhiego Lima zdominował zapaśniczo i parterowo mocno ustępującego mu warunkami fizycznymi, walczącego na co dzień w kategorii lekkiej Jorge Oliveirę. Ten ostatni jednak nie zaprezentował się źle, w stójce w pierwszej rundzie będąc blisko ustrzelenia niedoszłego przeciwnika Pawła Pawlaka. Lima wygrał wyraźnie, ale nie zachwycił – jego występ zdaje się potwierdzać, że jego szczęka do tytanowych nie należy, a i w parterze pomimo dominujących pozycji nie był w stanie poddać słabego w tej płaszczyźnie, ale dysponującego ogromnym sercem do walki i niezłomnym charakterem Oliveiry. Lima nie błyszczał także pod względem kondycyjnym, choć Oliveira był w tym aspekcie jeszcze słabszy, w trzeciej rundzie ledwie niemalże stojąc. Zapasy, parter i uderzenia z góry zawiodły jednak młodszego brata mistrza Bellatora do pierwszej wygranej w UFC.

115 lbs: Juliana Lima (7-2) > Nina Ansaroff (6-4) – decyzja jednogłośna

Obie panie zaserwowały fanom widowisko nudne jak flaki z olejem. Juliana Lima po tym „taktycznym”, jak zwykli komentatorzy UFC określać potwornie nudne starcia, boju okazała się lepsza, wygrywając dwie pierwsze rundy dzięki kontroli z góry. Wiele tam co prawa nie robiła, a Ansaroff próbowała jej się odgryzać z dołu, ale to wystarczyło. Stójkę obu pań pozostawmy bez komentarza.

145 lbs: Diego Rivas (6-0) > Rodolfo Rubio (12-7) – decyzja jednogłośna

Po bardzo słabym starciu pełnym cepów i nicnierobienia w stójce oraz ogromnej nieporadności w parterze mniej fatalny Diego Rivas zyskał uznanie w oczach znudzonych sędziów, demonstrując odrobinę mniejszą nieporadność na macie niż jego przeciwnik. Pojedynek dwóch debiutantów, którzy długo w UFC raczej nie zabawią.

185 lbs: Caio Magalhaes (9-1) > Trevor Smith (12-6) – KO

Magalhaes potrzebował zaledwie 31 sekund, by rozprawić się z Trevorem Smithem. Brazylijczyk rozpoczął spokojnie, ale była to tylko cisza przed burzą – po kilkunastu sekundach ruszył z morderczą szarżą podbródkowego, którym chybił, potężnego lewego sierpa, którym zachwiał Amerykaninem, oraz prawego sierpa, którym nie trafił czysto. Naruszonego Smitha doprawił potężnym kolanem na głowę, po którym pod Amerykaninem ugięły się nogi – wówczas Brazylijczyk zasypał go gradem ciosów młotkowych, co najmniej dwoma jednak trafiając w tył głowy przeciwnika. Wszystko działo się jednak bardzo szybko i pomimo nieco kontrowersyjnych okoliczności („nieco”, bo po tym kolanie Magalhaes pewnie i tak by zwyciężył) Brazylijczyk zasłużenie notuje czwarte kolejne zwycięstwo w UFC. W kolejnej walce niezwykle agresywnie walczący Hellboy może spodziewać się kogoś z szerokiej czołówki kategorii średniej.

155 lbs: Leandro Silva (17-2-1) > Charlie Brenneman (19-8) – poddanie

Charlie Brenneman, nie ryzykując żadnych wymian w stójce, niemal od razu odwołał się do swoich zapasów, próbując obalić Silvę i ustabilizować pozycję, co jednak przeciwko dobrze odnajdującemu się w walce na chwyty i silnemu Brazylijczykowi było bardzo trudne. Po kilkudziesięciu sekundach mocowania się i szukania przejścia do dogodniejszych pozycji w wykonaniu obu zawodników to Silva zdołał zajść za plecy Hiszpana i zmusić go do odklepania duszeniem zza pleców.

Brenneman tym samym notuje trzecią kolejną porażkę w organizacji po powrocie i najprawdopodobniej zostanie zwolniony. Leandro Silva tymczasem ratuje swój kontrakt, przedłużając przygodę z UFC. Brazylijczyk wyglądał dzisiaj bardzo przyzwoicie, nie dając się zdominować dobremu zapaśnikowi – a dodajmy, że najlepiej czuje się on w stójce.

135 lbs: Thomas Almeida (18-0) > Tim Gorman (8-4) – decyzja jednogłośna

Niepokonany 23-letni Thomas Almeida w swoim debiucie w UFC pewnie wypunktował Tima Gormana. Brazylijczyk bronił pojedynczych prób obaleń w wykonaniu Amerykanina, w stójce będąc znacznie precyzyjniejszym i przede wszystkim aktywniejszym zawodnikiem. W perspektywicznych Almeidzie drzemie spory potencjał – uwagę zwraca nie tylko jego doskonała kondycja, ale przede wszystkim ogromny arsenał ofensywny w płaszczyźnie kickbokserskiej – Brazylijczyk korzysta z ataków bokserskich, kopnięć na wszystkie partie ciała, łokci i kolan, wszystko to łącząc często w złożone, ładne dla oka kombinacje. Atakuje i kontruje, uderza na głowę i na korpus, nie gubi się pod naporem ciosów. Na pewno będzie musiał jeszcze popracować nad defensywą w stójce, bo chwilami dziurawa garda i nieruchoma głowa stanowiły łatwy cel do pojedynczych prostych Gormana. Tym niemniej, jak na debiut w UFC, Almeida potwierdził, że wkrótce może stać się mocnym graczem w dywizji koguciej.

170 lbs: Colby Covington (7-0) > Wagner Silva (3-2) – poddanie

W płaszczyźnie kickbokserskiej walka była bardzo wyrównana, ale dwa obalenia zapewniły Covingtonowi zwycięstwo w pierwszej rundzie. Również i drugą walczący z odwrotnej pozycji i dość lekki na nogach Amerykanin zapisał na swoją korzyść, nie będąc co prawda w stanie obalić Silvy, ale punktując w klinczu. Rozwiązanie nadeszło w ostatniej odsłonie, gdy po kolejnym udanym obaleniu Covington zdobył po kilku chwilach plecy Brazylijczyka, zmuszając go do odklepania.

Solidny występ Covingtona – świetne wykorzystanie zapasów, bardzo aktywna praca z góry, nieustanne poszukiwanie lepszej pozycji, dobre cardio i inteligentne skracanie dystansu w momentach zagrożenia.

Karta główna

205 lbs: Ovince St. Preux (17-6) pok. Mauricio Ruę (22-10) przez nokaut (lewy sierpowy i ciosy z góry) R1 0:34
170 lbs: Warlley Alves (8-0) pok. Alana Joubana (10-3) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
170 lbs: Claudio Silva (12-1) pok. Leona Edwardsa (8-2) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Dhiego Lima (10-2) pok. Jorge Oliveirę (7-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
115 lbs: Juliana Lima (7-2) pok. Ninę Ansaroff (6-4) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)

Karta wstępna

145 lbs: Diego Rivas (6-0) pok. Rodolfo Rubio (12-7) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
185 lbs: Caio Magalhaes (9-1) pok. Trevora Smitha (12-6) przez nokaut (lewy sierpowy, kolano i ciosy młotkowe) R1 0:31
155 lbs: Leandro Silva (17-2-1) pok. Charliego Brennemana (19-8) przez poddanie (duszenie zza pleców) R1 4:15
135 lbs: Thomas Almeida (18-0) pok. Tima Gormana (8-4) przed jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
170 lbs: Colby Covington (7-0) pok. Wagnera Silvę (3-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3 3:26

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button