UFC

UFC Fight Night 48 – wyniki i relacja

Zapraszamy do relacji oraz wyników gali UFC Fight Night 48, na której rękawice skrzyżują Cung Le i Michael Bisping.

185 lbs: Cung Le < Michael Bisping

Efektowny strikerski pojedynek stoczyli Michael Bisping i Cung Le. Pierwsze trzy rundy były w zasadzie bardzo podobne – każdą z nich zwyciężył Anglik. Hrabia obijał Wietnamczyka przeróżnymi kombinacjami wszelakich ciosów i kopnięć. Le często odpowiadał middlekickami i ciosami sierpowymi, jednak ani razu nie udało mu się poważnie zranić zwycięzcy trzeciego TUFa. Przełomowy moment walki nastąpił w drugiej rundzie, kiedy celnie wymierzony lewy sierp Bispinga spowodował obszerne krwawienie na twarzy byłego mistrza Strikeforce. Na początku czwartej odsłony Michael ruszył bardzo agresywnie – udało mu się zamknąć przeciwnika pod siatką i tam zasypać gradem ciosów. Największe spustoszenie spowodował jednak potężny cios lewym kolanem, po którym Le padł na matę. Anglik zadał jeszcze kilka uderzeń w parterze, po czym sędzia przerwał pojedynek.

170 lbs: Tyron Woodley > Dong Hyun Kim

Zaledwie 61 sekund potrwał pojedynek pomiędzy Tyronem Woodley’em a Dong Hyun Kimem. Koreańczyk w swoim stylu podszedł do starcia bardzo agresywnie. The Chosen One zainicjował klincz, w którym obaj zawodnicy spędzili kilkanaście sekund. Po rozerwaniu Stun Gun spróbował obrotowego backfista, podczas tej próby został jednak trafiony potężnym prawym, przez który runął na matę oktagonu. Woodley dokończył dzieła ciosami w parterze. Widząc bezradność Kima, sędzia przerwał pojedynek.

155 lbs: Lipeng Zhang > Brendan O’Reilly

Lipeng Zhang zanotował drugie zwycięstwo w UFC, pokonując na dystansie trzech rund Brendana O’Reilly. W pierwszej rundzie zwycięzca TUFa zdobył obalenie, po czym przez około dwie minuty kontrolował Badgera z półgardy. Australijczykowi udało się jednak odwrócić pozycję, przez co znalazł się on w gardzie Chińczyka – i w takiej pozycji spędził ostatnie chwile pierwszej odsłony. Druga i trzecia runda przebiegały już całkowicie pod dyktando Zhanga. Po wymianach chwytów w klinczu Lipeng znajdował drogę do obalenia, po czym zachodził za plecy Brendana i nie wypuszczał go do ostatnich gongów. Wszyscy trzej sędziowie zapisali wygraną na korzyść zwycięzcy chińskiego TUFa.

145 lbs: Jianping Yang < Guangyou Ning

Guangyou Ning został zwycięzcą chińskiego TUFa w wadze piórkowej, po trzyrundowej walce, o której zapewne wszyscy fani będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. W pierwszej rundzie obaj zawodnicy zdobywali obalenia, jednak to Guangyou był tym, który dłużej kontrolował swojego oponenta w parterze. W drugiej odsłonie pojedynku, zarówno jeden jak i drugi zrobili „bardzo wiele niczego” – prócz sprowadzenia i próby gilotyny ze strony Ninga nie działo się absolutnie nic. W ostatnich pięciu minutach mimo ciągłych napomnień sędziego o pasywności ze strony obu fighterów nie wydarzyło się nic, co można by było zapamiętać. Ning i Yang wymienili się kilkoma lowkingami i middlekickami i… to by było na tyle. Po trzech rundach wszyscy sędziowie orzekli zwycięstwo Smashera

170 lbs: Danny Mitchell < Wang Sai

Radość chińskim kibicom przysporzył Wang Sai, który po dość efektownej walce pokonał Danny’ego Mitchella. W pierwszej rundzie niezdolny do wykonania obalenia Anglik sam znalazł się na plecach. Finalista chińskiego TUFa do końca rundy obijał go z gardy, samemu broniąc się przed próbami dźwigni łokciowych i trójkątów. Od drugiej rundy pojedynek zamienił się w barową bójkę, w której fani mogli zobaczyć obszerne sierpy, latające kopnięcia, obrotowe backfisty i inne efektowne techniki. Z drugiej odsłonie lepszy był Wang – więcej jego ciosów dochodziło do głowy i korpusu Anglika. W ostatnich pięciu minutach inicjatywę przejął Cheesecake Assassin – zadał więcej ciosów, a raz udało mu się nawet poważnie naruszyć chińskiego oponenta. Po ostatnim gongu wszyscy trzej sędziowie wypunktowali pojedynek 29-28 na korzyść Wang Saia.

170 lbs: Alberto Mina > Shinsho Anzai

Bardzo efektowny pojedynek stoczyli Alberto Mina i Shinzo Anzai. Przez pierwszą część rundy obaj wzajemnie naruszali się w stójce. Japończyk skupiał się głównie na obszernych ciosach sierpowych, Brazylijczyk z kolei najczęściej korzystał z kolan i ciosów podbródkowych. Mniej więcej w połowie rundy Japończyk udanie skontrował próbę sprowadzenia Miny, przez co znalazł się w pozycji bocznej. Alberto nie pozostawał bierny – mimo tego, że był w mało korzystnej sytuacji , prawie wkręcił się za plecy rywala. Ostatecznie nie zajął ich jednak, a obaj wrócili do stójki. Po kolejnych efektownych wymianach wydawało się, że Anzai jest już mocno zmęczony. Fakt ten wykorzystał Mina, powalając go na deski kombinacją prawy podbródkowy – lewy sierp i dokańczając dzieła ciosami w parterze.

135 lbs: Roland Delorme < Yuta Sasaki

Yuta Sasaki zaliczył fenomenalny debiut w największej organizacji świata. Po krótkim pokazie efektownej stójki ( latające kolano, wysokie kopnięcia), wszedł w klincz, z którego z niesamowitą szybkością zaszedł za plecy Kanadyjczyka – i zrobił to bez uprzedniego wykonania obalenia! Nie czekając długo, zapiął ciasne mataleo, zmuszając Delorme’a do poddania pojedynku.

170 lbs: Colby Covington > Anying Wang

Amerykańską szkołę zapasów pokazał chińskiej publiczności debiutujący w UFC Colby Colvington. Już na początku starcia obalił Wanga Anyinga i kontrolował go w parterze przez około 2,5 minuty. Chińczykowi udało się wrócić do stójki – jednak nie na długo. Chwilę później Amerykanin zanotował kolejne sprowadzenie. Z pozycji bocznej najpierw porozcinał Anyinga łokciami, a następnie zasypał go gradem ciosów młotkowych, po których półfinalista TUFa odklepał, zmuszając tym samym sędziego do przerwania pojedynku na 10 sekund przed końcem pierwszej rundy.

135 lbs: Royston Wee > Zhikui Yao

Wielu zwrotów akcji dostarczyła fanom walka pomiędzy Roystonem Wee a Yao Zhikuiem. W pierwszej rundzie Chińczyk ruszył bardzo agresywnie, kilkukrotnie trafiając w stójce reprezentanta Singapuru. Roystonowi udało się jednak sprowadzić pojedynek do parteru, gdzie przez około dwie minuty kontrolował plecy rywala. Weteran chińskiego TUFa zdołał odwrócić pozycję – gdy znalazł się w gardzie rywala, nie był pasywny, demonstrując mocne ground&pound. Druga odsłona zaczęła się bardzo podobnie do pierwszej – tym razem Yao jeszcze dobitniej podkreślił swoją przewagę w stójce, wielokrotnie naruszając Wee. Na trzy minuty przed końcem oddał jednak obalenie, co Singapurczyk wykorzystał, zajmując plecy i zdobywając pozycje boczną. Trzecia runda boju była całkowicie zdominowana przez Chińczyka. Royston nie był w stanie dokończyć sprowadzenia, przez co znalazł się w niekorzystnej pozycji, z której zebrał sporo ciosów. Pod koniec to Zhikui znalazł się w gardzie oponenta, skąd rozbijał go potężnymi uderzeniami, zarówno pięściami, jak i łokciami. Wśród trzech sędziów punktowych dwóch podyktowało walkę dla Wee, jeden z kolei widział zwycięstwo Zhikuia.

135 lbs: Elizabeth Phillips < Milana Dudieva

Dyskusyjną decyzją zakończył się bardzo mało efektowny pojedynek otwarcia pomiędzy Elizabeth Phillips a Milaną Dudievą. Przez większość czasu walka toczyła się na macie, głównie za sprawą Rosjanki, która kilkukrotnie dała radę obalić przeciwniczkę z klinczu. W parterze podejmowała ona jednak ryzykowne i nie do końca przemyślane próby dźwigni łokciowych i zajść za plecy, przez co traciła dominujące pozycje na korzyść rywalki. Po trzech pasywnych rundach, dwóch sędziów orzekło zwycięstwo Dudievy – jeden natomiast punktował walkę dla Phillips.

Wyniki

Karta główna

185 lbs: Michael Bisping pok. Cunga Le przez TKO (kolano i uderzenia w parterze), 0:57, runda 4
170 lbs: Tyron Woodley pok. Dong Hyun Kima przez TKO (prawy sierpowy i ciosy w parterze), 1:01, runda 1
155 lbs: Zhang Lipeng pok. Brendana O’Reilly przez jednogłośną decyzję (29-28, 30-27, 30-27)
145 lbs: Ning Guangyou pok. Jianpinga Yanga przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)

Karta wstępna

170 lbs: Wang Sai pok. Danny’ego Mitchella przez jednogłośną decyzję (29-28, 29-28, 29-28)
170 lbs: Alberto Mina pok. Shinsho Anzaia przez TKO (uderzenia w parterze), 4:17, runda 1
135 lbs: Yuta Sasaki pok. Rolanda Delorme’a przez poddanie (duszenie zza pleców), 1:06, runda 1
170 lbs: Colby Colvington pok. Wanga Anyinga przez poddanie ( ciosy w parterze), 4:50, runda 1
135 lbs: Royston Wee pok. Yao Zhikuia przez niejednogłośną decyzję (29-28, 27-30, 29-28)
135 lbs: Milana Dudieva pok. Elizabeth Phillips przez niejednogłośną decyzję (30-27, 28-29, 29-28)

fot. MMAJunkie.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 30

  1. Tak jeszcze odnośnie decyzji sędziowskich.

    Zhikui vs Wee mogło iść na korzyść tego drugiego – pierwsza i druga runda bez problemu mogły być wypunktowane na jego korzyść, i mimo że lepszym zawodnikiem był Yao, i to on wygrałby na zasadach ONE FC, to tutaj pojedynek mógł iść w dwie strony.

    Totalnym absurdem jest z kolei werdykt w pojedynku Phillips vs Dudieva, gdzie Elizabeth spokojnie wygrała rundę 2 i 3. Najbardziej zaskoczył mnie sędzia, który podyktował wszystkie 3 rundy na korzyść Rosjanki.

  2. Bisping pokazał się zajebiście. W takiej formie dałby radę Kennediemu bez problemu. Wiem, że Cung to nie najlepszy punkt odniesienia, ale i tak jestem pod wrażeniem postawy Angola. Walkę zresztą trzeba było przerwać po 3 rundzie, bo Le na jedno oko nic nie widział. No ale main event…

    Teraz tylko czekać na wyniki kontroli antydopingowej. Spadłbym z krzesła jakby Bisping który o nią zabiegał wpadł :-)

Dodaj komentarz

Back to top button