UFC

UFC 175 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC 175, na której Chris Weidman będzie bronił pasa mistrzowskiego w walce z Lyoto Machidą.

185 lbs: Chris Weidman > Lyoto Machida (decyzje jednogłośna)

Chris Weidman pojedynkiem z Lyoto Machidą potwierdził, że może stać się legendą, a jego panowanie w dywizji średniej może potrwać bardzo długo. Od początku Amerykanin zepchnął Brazylijczyka do głębokiej defensywy, nieustannie zagrażając pretendentowi obaleniami, ale też będąc ostrożnym i nie dając szansy na kontry rywalowi – jeśli już takowe dochodziły celu, Weidmanowi w sukurs przychodziło diablo twarda szczęka. Gdy wydawało się, że po trzech rundach ten pojedynek jest już rozstrzygnięty, w czwartej rytm złapał w końcu Machida, trafiając kilkoma mocnymi ciosami i kopnięciami – wcześniej takowymi posyłał rywali do snu, ale Weidman zdawał się nie robić sobie nic z tych uderzeń. W ostatniej rundzie obaj zawodnicy byli już bardzo mocno zmęczeni i więcej było tam siły charakteru i determinacji – zwłaszcza w wykonaniu Brazylijczyka – niż techniki. Ostatecznie Weidman w pełni zasłużenie obronił pas mistrzowski i teraz czeka prawdopodobnie na Vitora Belforta.

135 lbs: Ronda Rousey > Alexis Davis (KO)

Ronda Rousey potrzebowała 16 sekund, by ubić Alexis Davis. Najpierw trafiła mocnym prawym w półdystansie, dołożyła kolano, rzuciła rywalką jak szmacianą kukłą i zasypała półprzytomną już wówczas pretendentkę gradem ciosów, zmuszając sędziego Yvesa Lavigne’a do przerwania pojedynku.

ronda

185 lbs: Uriah Hall > Thiago Santos (decyzja jednogłośna)

Thiago Santos sprawił olbrzymie problemy Uriahowi Hallowi, który po raz kolejny nie był tak aktywny, jak można było od niego oczekiwać. Na domiar złego w pierwszej rundzie złamał palec u nogi, co bez wątpienia wpłynęło na jego dyspozycję. Walka przez pełne niemal 15 minut odbywała się w stójce, gdzie obaj zawodnicy mieli swoje momenty i walka mogła pójść w obie strony, choć w mojej ocenie to Brazylijczyk prezentował się lepiej i nie przegrał tej walki. Gdy Hall przyspieszał, opuszczając nisko ręce, imitując Andersona Silvę, miał nawet pewne sukcesy, ale takich momentów nie było wiele.

Nie mam wątpliwości, że Hall to bardziej utalentowany zawodnik, który może zajść dalej niż Santos i z tej, trochę kuriozalnej perspektywy jego zwycięstwo jest dobre, ale…

135 lbs: Russell Doane > Marcus Brimage (decyzja niejednogłośna)

Russell Doane zdominował Marcusa Brimage’a w parterze w pierwszej rundzie, ale od drugiej ten ostatni zaczął odzyskiwać rezon i regularnie okopywać nogi Hawajczyka. Doprowadziło to do patowej sytuacji, w której obawiający się kolejnych lowkingów Doane rzadko atakował, natomiast obawiający się sprowadzenia Brimage koncentrował się tylko na kopnięciach na nogi. Tak czy inaczej, w drugiej rundzie lepiej zaprezentował się Brimage, trzecia natomiast była bardzo wyrównana. Osobiście punktowałem ją dla Brimage’a, ale przypuszczam, że przyznanie jej Doane’owi da się wybronić.

135 lbs: Urijah Faber > Alex Caceres (poddanie – duszenie zza pleców)

Urijah Faber w pierwszej rundzie zdominował z góry Alexa Caceresa, zasypując go gradem mocnych łokci. W drugiej odsłonie nie prezentował się już tak dobrze – Bruce Leeroy był w stanie wybronić kilku sprowadzeń, nieźle radził sobie w klinczu, w stójce trafił kilkoma mocnymi ciosami. Na przestrzeni całego pojedynku wiele ryzykował, próbując za wszelką cenę wydostać się spod Fabera, gdy ten znajdował się na górze. W trzeciej rundzie ta niedbałość kosztowała go porażkę – po jednym z obaleń Urijaha próbował szybko wstać, ale zostawił szyję, którą błyskawicznie oplótł Faber, notując kolejną wygraną.

California Kid był prawdopodobnie i tak na drodze do zwycięstwa na punkty, ale trzeba przyznać, że Caceres zaprezentował się przyzwoicie, stawiając chwilami bardzo trudne warunki Faberowi.

170 lbs: Kenny Robertson > Ildemar Alcantara (decyzja jednogłośna)

Kenny Robertson zademonstrował absolutną wyższość zapaśniczą nad bezradnym z pleców Ildemarem Alcantarą, częstując Brazylijczyka gradem mocnych ciosów z góry. Młodszy z braci Alcantara nie był w stanie utrzyma walki w stójce, która była jedyną płaszczyzną, w której zanotował minimalne sukcesy. Zwyciężając w trzech z czterech ostatnich walk, Robertson wywalczył sobie prawo do walki z zawodnikami znajdującymi się w bliżej niż dalej czołowej piętnastki.

185 lbs: Bruno Santos > Chris Camozzi (decyzje niejednogłośna)

Bruno Santos i Chris Camozzi dali bardzo słabe widowisko. Amerykanin był lepszy w pierwszej rundzie, punktując w stójce po średnio efektownych akcjach, natomiast w dwóch kolejnych dawał się bezmyślnie obalać. Santos, jak to miewa w zwyczaju, nie robił z góry prawie nic, koncentrując się na utrzymywaniu kontroli i od czasu do czasu przechodząc pozycję, by chwilę potem znów trafiać do gardy. Z dołu to Amerykanin wyrządził dużo większe szkody na twarzy Santosa, zwłaszcza w drugiej rundzie, ale sędziowie nie mają w zwyczaju punktować rund na korzyść zawodnika będącego na plecach – i nie inaczej było tym razem.

Po trzeciej porażce z rzędu – w fatalnym na domiar złego stylu – Camozzi powinien pożegnać się z organizacją, choć pewnie jeszcze dostanie ostatnią szansę. Santos natomiast… nie wiem, czy ktoś chce go jeszcze oglądać, ale skoro wygrał… Myślę, że Joe Silva wymyśli kogoś, komu rzuci Brazylijczyka na pożarcie.

135 lbs: Rob Font > George Roop (KO)

Rob Font od początku polował na potężny prawy, z którego ostatnimi czasy jest znany. Zanim jednak dopiął swego, pokazał bardzo dobrą pracę na nogach, będąc przez większość czasu nieuchwytnym celem dla Georege’a Roopa. Ogromna dynamika przy skracaniu dystansu i ciężka prawica uprzedzająca ciasny (niewystarczająco) lewy sierpowy wieżowca doprowadziły do jednego z najdziwaczniejszych upadków po ciosie w UFC. Przyjąwszy na szczękę prawy Fonta oraz jego ramię Roop, powoli osuwał się na wyprostowanych nogach na deski, nie zdając sobie już wówczas prawdopodobnie sprawy z tego, co się właśnie wydarzyło.

27-letni Font notuje tym samym piorunujący debiut w UFC, ubijając zaprawionego w bojach weterana. Mogą być z niego ludzie!

185 lbs: Luke Zachrich > Guilherme Vasconcelos (decyzja jednogłośna)

W pojedynku, który przez 15 minut toczył się w stójce, Luke Zachrich okazał się lepszym kickbokserem, dzięki aktywności i dobrej pracy ciosami prostymi pokonując na punkty Guilherme Vasconcelosa. Amerykanin, prawdopodobnie obawiając się obaleń, nie wkładał zbyt wiele mocy w swoje uderzenia, robiąc wszystko, by po jakimś przestrzelonym ciosie nie narazić się na obalenie – których zresztą ze strony Brazylijczyka było jak na lekarstwo. W rezultacie walka ta nie należała do najbardziej widowiskowych – Zachrich jednak zrobił to, co musiał, by zachować kontrakt z UFC.

185 lbs: Kevin Casey > Bubba Bush (TKO)

Kevin Casey błyskawicznie rozprawił się z faworyzowanym Bubbą Bushem. Ten ostatni spróbował od razu skrócić dystans, by zaprzęgnąć do działania swoje zapasy, ale szarżował z głową w chmurach, dzięki czemu trenujący w Blackhouse w kontrze ustrzelił go pięknym lewym sierpowym. Bush próbował jeszcze przez jakiś czas bronić się, ale znajdujący się w półgardzie Casey mocnymi łokciami skończył pojedynek, notując tym samym bardzo udany powrót do UFC.

fot. Esther Lin / MMAFighting.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 34

  1. Dobrze że ta walka kobiet nie trwała długo. Najgorsze co dla mnie obecnie jest w UFC, to przerywanie gali walkami kobiet. Wchodzi kolejna kategoria kobieca więc takich przerw będzie więcej.

  2. Pokazał Weidman klasę i niebywałą szczękę! Machida jednak był zbyt pasywny w trzech pierwszych rundach, nie będąc w stanie skracać dystansu i jednak obawiając się – słusznie – obaleń.

  3. Muszę przyznać rację tym, którzy upatrywali kondycji jako kluczowego czynnika. Jeśli szukać gdzieś słabości mistrza to na pewno tam. Rundy mistrzowskie były naprawdę nerwowe.

    Tak jak pisałem w odpowiedzi na analizę naivera – Weidman nie będzie bał się ewentualnych ataków Machidy, bo sam narzuca taki, a nie inny styl. Dopóki Weidman nie opadł nieco z sił kontry Machidy praktycznie nie istniały.
    Zgodnie z przypuszczeniami Weidman potrafił również obalać Machide, szczególnie kiedy był jeszcze w pełni sił. Nie mijałem się też daleko z prawdą mówiąć, że Weidman będzie ochoczo kopał nie bojąc się prób sprowadzeń ze strony Brazylijczyka. Obstawiałem co prawda, że częściej będzie kopał lowkingi, ale biorąc pod uwagę powyższe – mógł sobie na to pozwolić.

    W stójcie też Machida nie miał znaczącej przewagi tak jak przewidywał naiver. Moim zdaniem miał ją tylko w rundzie 4, kiedy naprawdę trafiał Weidmana bardzo celnie. Nie ma wątpliwości, że Weidman zwolnił w tej rundzie jeszcze zanim został porządnie trafiony.

    Podoba mi się styl Weidmana – naśladuje nieco Velasqueza. Musi jednak brać poprawkę, że Meksykanin ma gazu na 10, a nie na 5 rund! Weidman ma moim zdaniem gazu na 3.5 rundy, a nie na pełen dystans, więc przy tak ułożonym gameplanie musi poprawić cardio. Reszta wyglądała wyśmienicie, to będzie naprawdę długowieczny mistrz.

    Na ten moment najgroźniejszy powinien być Belfort. Oczywiście, Weidman ma wszelkie atuty, żeby go roznieść, bo jest zawodnikiem znacznie bardziej wszechstronnym, ale pozostaje pytanie, co zrobi Chris kiedy zostanie od samego gongu dosłownie napadnięty. Czy będzie potrafił walczyć na wstecznym lub schodzić szybo do nóg Belforta?
    Mam nadzieję, że będzie nam dane poznać na te pytania odpowiedzi.

  4. Nie widzę nikogo w obecnej średniej na Weidmana. Tu potrzeba jakiegoś średniego Thatcha, Nelsona czy Gasteluma, żeby było jakieś zagrożenie, bo póki co będą rządy Chrisa. Tak mi się wydaje, mimo, że ta walka wykazała, że też jest tylko człowiekiem.
    Szkoda mi Machidy, za bardzo dał się zamknąć w pierwszych trzech rundach, gdzie Weidman pokazał, a raczej jego sztab, świetne wyciągnięcie wniosków z walki z Shogunem i oczywiście dostosowanie elementów jego taktyki pod Amerykanina. Przy czwartej rundzie myślałem, że domowników pobudzę dopingiem dla Lyoto. Niestety Machida, chyba pomny walk z Shogunem (drugiej) i Jonesem bał się ruszyć do pełnej ofensywy na naruszonym nieco przeciwniku. No i odbił się też boleśnie mniejszy zasięg.
    Tak czy siak mimo, że Chrisa fanem nie jestem – przecież mi ubił drugiego pod rząd lubianego zawodnika ;) – to myślę, że będzie czekał na pogromcę jak Anderson. To znaczy bijąc wszystkich jak leci. Choć już opracowałem zawodnika na „All Americana” :
    -świetna kondycja
    -świetna stójka
    -świetny zasięg
    -świetna obrona przed obaleniami
    Prościzna ;)

  5. Weidman się zaprezentował dużo lepiej niż się spodziewałem mimo, że znowu podczas przygotowań dokuczały mu kontuzje. Nie wiem co jest w tych zawodnikach-mistrzach ale jakoś tak jest gdy wydaje się, że powoli tracą przewagę nad przeciwnikiem i jest coraz gorzej, oni nagle się podnoszą i są w stanie jeszcze coś ugrać. Mam na myśli 5 rundę w której Chris był jeszcze w stanie stawić opór Lyoto, obalić go mimo,że paliwa zaczynało brakować. Trochę mi się przypomniał GSP z ostatniej, decydującej rundy z Hendricksem.

    Brawo Weidman. Jakoś nie widzę z nim Vitora, pewnie juz wielka forma nieco osłabła. Jedynym zagrozeniem dla mnie jest Jacare. Dobra stójka i świetny parter może jakoś zagrozić mistrzowi.

  6. Po raz pierwszy doceniłem Rondę. Nie jestem fanem kobiecego mma, na walkach kobiet zwykle przeglądam internet, czekając na prawdziwe mma. Ale to co ona pokazała, to nie jest coś obok czego można przejść obojętnie. Ona naprawdę potrafi walczyć i jak widać rozwija się. Problem w tym, że to co jest pozytywne dla niej, jest negatywne dla dyscypliny. Wszyscy wiemy, że gdyby nie ona w UFC nie byłoby walk kobiet. A tak w ogóle to Ronda chyba zrobiła sobie cycki;)

    Walka wieczoru mnie nie zachwyciła, może z wyjątkiem rund mistrzowskich. Weidman bez wątpienia jest świetnym zawodnikiem i w pełni na tytuł zasługuje, ale czuję jakiś niedosyt, a nawet niechęć. Przyszedł gość praktycznie znikąd (9 walk, gdy walczył o pas), rozbił czołówkę, w tym 2 wielkie legendy. Prawie każdy mistrz ma bogatszą od niego karierę. Wygląda na to, że musimy czekać na kolejnego młodego i utalentowanego zawodnika, który prędzej czy później się pojawi. Co prawda Belfort może go znokautować, a nawet wygrać decyzją (jeśli trafi na początku i Weidman się nie pozbiera do końca), ale prawdopodobnie zostanie zamęczony zapasami. Jacare z kolei ma na mistrza tylko parter, bo zapasy i stójka są po stronie Chrisa.

    A tak w ogóle wie ktoś co dokładnie stało się Struve? Słyszałem tylko, że zemdlał w szatni, ale czy to coś poważnego, czy nie?

  7. Tyle czasu czytam już lowkinga to wreszcie skomentuje :)

    Niestety nie ma na widoku przeciwnika zdolnego zdetronizować Weidmana. Vitor bez TRT jest sporą niewiadomą według mnie, a Jacare niestety nie ma takiej kondycji żeby zagrozić Chrisowi w rundach mistrzowskich.

  8. Bolt – jest taki zawodnik… Gustafson – po przegranej z Bonesem, schodzi do sredniej i idzie po pas ;) wiem, ze scenariusz troche jak sci-fi, ale czy na prawde az tak bardzo? Kto wie..

    1. Alex byłby ciekawy w średniej, ale po pierwsze zdobędzie pas ;) , a po drugie jeśli chodzi o wagę w jakiej chodzi to prędzej by mógł w HW startować z dobrym rezultatem niż po ścięciu jakiego wymagałoby od niego walczenie w MW. Za duży jest chłop po prostu. Co innego Rashad na przykład, on by dał radę w moim odczuciu zejść, inna rzecz, że z Weidmanem, ale także i całkiem prawdopodobnie z Jacare czy Rockholdem miałby jedne z mniej przyjemnych walk w życiu.

  9. Bolt – Przeciez Mauler wcale nie jest jakims wielkim polsrednim. Jak Hendricks scina ponad 20kg, to Alex bez problemu moglby zejsc do mw. A co do tego, ze przeszkoda w tym bedzie pas w lhw, to sie zgadzam jak najbardziej ;)

    1. Cóż, mogę się mylić, ale z tego co pamiętam, to ścina z podobnych okolic co Jones. Poza tym nie każdemu idzie tak fajnie ścinanie, ale to całkiem możliwe, że mylę się w materii Gusa.

  10. Cały dzień wojażowałem na kajakach, ale wracam… i mając dużo czasu na przemyślenia, znam nazwisko zawodnika, który będzie w stanie pokonać Weidmana! :D Jak Bóg da, to jutro pojawi się Technicznie #3 i postaram się uzasadnić, dlaczego akurat on może napsuć najwięcej krwi Weidmanowi.

      1. Też myślę, że Rockhold. Zaprawiony w 5 rundowych bojach, bajeczny parter, bardzo dobra stójka i warunki fizyczne. Problem polega na tym, że chyba nie poradziłby sobie z presją Weidmana.

        1. Rockhold póki co walczył tylko z jednym zawodnikiem ze ścisłej czołówki i kiepsko to się dla niego skończyło. Ciężko oceniać jego szanse na pas po zwycięstwach, efektownych co prawda, nad Costą i Boetschem. Ale warunki fizyczne ma wręcz idealne fakt.

  11. Spodziewałem się, że Weidman wygra, jednakże liczyłem, że pokona Smoka w bardziej decydujący sposób, czytaj przed czasem. O ja naiwny, nie wziąłem pod uwagę, że Smok ma w zwyczaju bujać w obłokach, strącając wszelkiej maści owady i ptactwo, zmuszając rywali do gonitwy i szewskiej pasji jednocześnie. Dobrze, że szewczyk Drate… tfu. Krzyś znalazł sposób na unicestwienie gada i rozdawał karty, za wyjątkiem kilku minut, od początku aż do końca starcia. Weidman ku zdziwieniu wielu spekulantów dominował nie tylko elementach zapaśniczych, ale także w stójce, do momentu, aż nie zabrakło mu tchu. Każdemu by zabrakło, gdyby przez piętnaście minut musiał uganiać się za chochlikiem. Uważam, że ten kto nadal ma czelność podważać kunszt Krzysztofa, zwyczajnie bredzi i powinien solidnie zastanowić się nad tym czy, aby na pewno dobrze ulokował swoje uczucia, bo wygląda na to, że miłość do mieszanych sztuk walki jest nieodwzajemniona.

  12. Myślę, że to był wynik przyjętych ciosów jak, chęci wywierania presji i taktyki przyjętej przez Machidę. Podczas walki zacząłem wspierać pomysł Doożego & Groobego, który oponował za tym, aby wypierdolić z UFC Machidę i wszystkich walczących na wstecznym :P

  13. Dla mnie jedno jest pewne, Weidman to najbardziej wszechstronny mistrz jakiego miała kategoria średnia. Pokonać go jednak może każdy, wystarczy jeden dobry czysty cios, kontuzja podczas walki itd. Jedne z trenerów Weidmana najlepiej o tym wie;)Ogólnie w MMA, aby pozostać długo mistrzem, trzeba mieć oprócz umiejętności dużo szczęśćia.

Dodaj komentarz

Back to top button