UFC

Typowanie UFC FN 72 – Bisping vs Leites

Redakcyjne typowanie gali UFC Fight Night 72 – Bisping vs Leites, na której wystąpi też kilku Polaków

Transmisja z gali rozpocznie się o godzinie 16:00 w sobotę.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

185 lbs: Michael Bisping (26-7) vs Thales Leites (25-4)

naiver: 36-letni Michael Bisping starzeje się i starzeje, ale zestarzeć się nie może – a przynajmniej nie na tyle, by dało się w jego umiejętnościach zanotować jakiś znaczący regres. Owszem, jego obrona przed obaleniami nie jest już tak skuteczne, kondycja zwłaszcza w walce z Timem Kennedym wyglądała wyraźnie gorzej, ale nadal Brytyjczyk trzyma jednak fason.

Leites zanotował spory progres od czasu powrotu do UFC, ale pomimo tego, że skończył dwóch zawodników uderzeniami i najwięcej mówi się o jego poprawie w umiejętnościach kickbokserskich, to musimy mieć na uwadze rywali, jakich pokonywał, a którzy w stójce prezentowali poziom co najwyżej przeciętny – z pewnością niższy niż Michael Bisping. Brazylijczyk dysponuje niezłymi obaleniami, ale nie jest to poziom CB Dollaway’a czy Tima Kennedy’ego. Jeśli walka trafi do parteru, szanse Leitesa oczywiście wzrosną, ale nie zapominajmy, że w całej swojej karierze Hrabia klepał tylko raz – przeciwko grapplerskiemu magowi Luke’owi Rockholdowi.

Niby od czterech lat Brytyjczyk przeplata w UFC zwycięstwa z porażkami, ale myślę, że teraz ma wyjątkową szansę na przypomnienie sobie, jak smakuje seria zwycięstw. Walczy (niemal) u siebie, jest aktywniejszy i lepszy kondycyjnie, co powinno zaprowadzić go do wiktorii. No, chyba, że jednak w ostatnich miesiącach proces starzenia dramatycznie przyspieszył, czego również wykluczyć nie sposób…

Zwycięzca: Michael Bisping przez decyzję

Bolt: Nie da się odmówić Thalesowi Leitesowi dużego progresu. Ten świetny grappler już od kilku ostatnich walk dotkliwie także rani rywali w stójce, gdzie głównie błyszczy overhandem, niezłymi low kickami oraz często (zbyt często?) rzucanym latającym kolanem. Czy to wystarczy na Bispinga? Ciężko powiedzieć. Michaela ciężko poddać, a i Leitesa nie posądzałbym o zapasy potrzebne do obalania Anglika. W stójce lepiej powinien sprawować się cardiokickboxing w wykonaniu Hrabiego, ale jeden cios Brazylijczyka może wszystko zmienić, a defensywa Bispinga nie jest fenomenalna. Z pewnym wahaniem, ale jednak typuję wypunktowanie odrodzonego czarnego pasa w BJJ.

Zwycięzca: Michael Bisping przez decyzję

155 lbs: Ross Pearson (17-8) vs Evan Dunham (15-6)

naiver: Pearson to piekielnie inteligentny zawodnik i od strony technicznej niezwykle sprawny bokser. W konfrontacji z Evanem Dunhamem będzie jednak miał twardy orzech do zgryzienia, nie tylko z powodu odwrotnej pozycji Amerykanina – Dunham to bowiem kawał twardziela, który dysponując bardzo dobrą kondycją, od początku wywiera ostrą presję na swoich rywalach, spychając ich do głębokiej defensywy. Jednak jego obrona przed uderzeniami pozostawia wiele do życzenia i prognozuję, że Pearson w końcu – gdy rozgryzie już schematy akcji rywala, w czym jest naprawdę dobry – zacznie trafiać mocnymi uderzeniami. Nie sposób wykluczyć tutaj scenariusza, w którym Dunham nieustanną presją zamęcza Pearsona – zwłaszcza, że Amerykanin to naprawdę solidny zawodnik, który przegrywał tylko z czołówką dywizji – ale uważam, że niesiony dopingiem swoich fanów Pearson będzie skuteczniejszy w wymianach stójkowych, broniąc większości prób obaleń rywala i zwyciężając na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Ross Pearson przez decyzję

Bolt: Zestawienie dwóch wiecznych strażników do ścisłej czołówki. Zawsze solidnie przygotowani, zawsze groźni, zawsze o krok za najlepszymi. Cenię sobie stójkowe umiejętności Pearsona, który może pochwalić się skutecznym boksem i przyzwoitym wplataniem kopnięć, a także w razie potrzeby powiniene dawać radę uniknąć parteru. Tego zresztą Dunham zapewne nie będzie szukał przesadnie ochoczo, bo choć to prawdziwy czarny pas w BJJ, to preferuje raczej zasypywanie gradem ciosów rywali. Gdyby bił mocniej, to widziałbym go w końcu ubijającego rywala, ale w tym wypadku bez większego przekonania typuję, że Brytyjczyk dzięki większej precyzji będzie wychodził zwycięsko z większości wymian, efektownie karcąc ciągłą agresję Amerykanina. Nie zdziwi mnie przy tym wyższe ocenienie przez sędziów niesamowitej aktywności Evana.

Zwycięzca: Ross Pearson przez decyzję

155 lbs: Joseph Duffy (13-1) vs Ivan Jorge (26-4)

naiver: Walka zapowiada się na pokazówkę dla Josepha Duffy’ego – Ivan Jorge to przeciętnej klasy zawodnik, który poza przyzwoitym parterem nie ma wiele więcej do zaoferowania. Bywa skuteczny w klinczu, ale w konfrontacji z Duffym będzie miał ogromne problemy, aby skracać dystans i przedrzeć się przez ostre zasieki Irlandczyka. Jeśli przyjmujesz sporo ciosów od Josha Shockley’a czy Keitha Wisniewskiego, nie masz prawa przetrwać trzech rund z przygotowującym się do tego boju w Tristar pod okiem Firasa Zahabiego Josephem Duffym. Ostatni Pogromca Conora McGregora skończy to w pierwszej lub drugiej rundzie.

Zwycięzca: Joseph Duffy przez (T)KO

Bolt: Bruce Wayne byłby z pewnością trudnym rywalem dla każdego, ale niestety Ivan Jorge nie prezentuje umiejętności bohatera, od którego pożyczył pseudonim. Jego grappling jest całkiem dobry, zapasy mocno przeciętne, a stójka… cóż, jest. Z tego też powodu trudno nie odnieść wrażenia, że ta walka to idealna pokazówka dla Josepha Duffy’ego, który trenując w Tristar, podnosi swoje i tak już bardzo wysokie umiejętności. Nie przewiduję innego scenariusza niż pacyfikacja w stójce bardzo dobrym boksem i coraz lepszymi – high kicki! – kopnięciami ostatniego pogromcy tymczasowego mistrza wagi piórkowej.

Zwycięzca: Joseph Duffy przez (T)KO

115 lbs: Joanne Calderwood (9-1) vs Cortney Casey-Sanchez (4-1)

Bolt: Calderwood dobrze uderza, ale średnio czuje się, gdy sama jest uderzana. Jej rywalka ma dosyć prostą stójkę, zdarzają jej się w niej kombinacje oparte na swojskich cepach, a jej siła leży w klinczu i szukaniu stamtąd obalenia czy nawet poddania. Joanne powinna to ugrać, jeżeli tylko od początku pokaże rywalce miejsce w szeregu swoim szerokim arsenałem kickbokserskim. Z drugiej strony, pamiętamy sposób, w jaki Moroz bezceremonialnie rozparcelowała Szkotkę…

Zwycięzca: Joanne Calderwood przez decyzję

170 lbs: Leon Edwards (9-2) vs Paweł Pawlak (11-1)

naiver: W swoim debiucie w UFC Leon Edwards zaprezentował się fatalnie. Pomimo tego, że mierzył się z fatalnym stójkowiczem, przeciętnym zapaśnikiem i niezłym parterowcem Claudio Silvą, przyjął wiele ciosów w stójce, dawał się obalać, a jego kondycja i szczególnie aktywność wyglądały bardzo przeciętnie. Pomimo dobrej drugiej rundy, w której w końcu złapał rytm, trzecią zupełnie odpuścił, nie będąc w stanie skończyć ledwie żywego, jak mogło się wydawać, Brazylijczyka, co przypłacił ostatecznie porażką.

Pytanie – w jakim stopniu tak słaba dyspozycja Edwards wynikała z faktu debiutu w UFC na gorącej brazylijskiej ziemi, związanych z tym motyli w brzuchu oraz panicznej obawy przed parterem? Mimo wszystko myślę, że w sporym i nie spodziewam się, by z podobnie biernym nastawieniem Brytyjczyk wyszedł do Pawlaka. Już samo jego odwrotne ustawienie przeplatana z okazjonalnym klasycznym stanowić może problem dla Polaka.

Nie ulega wątpliwości, że Pawlak powinien mieć przewagę w parterze i to zarówno z góry, gdzie będzie mógł w końcu zaprezentować swoje zapomniane już łokcie, i z pleców, strasząc rywala gumową gardą i poddaniami – Edwards w żadnym bowiem wypadku nie posiada parterowych szlifów Petera Sobotty, który stłamsił Pawlaka w walce na chwyty. Polak nie dysponuje co prawda najlepszymi zapasami, ale pamiętajmy, że i Claudio Silva nimi nie dysponował, a pomimo tego był w stanie uderzeniami torować sobie drogę do obaleń.

Pojedynek najpewniej rozegra się przede wszystkim na nogach, a zatem w płaszczyźnie zdecydowanie preferowanej przez Edwardsa. Poza odwrotnym ustawieniem uwagę zwraca też spory luz w akcjach 23-latka, który chwilami potrafi naprawdę nieźle walczyć z kontry, schodząc do boku i zostawiając na trasie ataku rywala krótkie sierpy. Pawlak również nie ma się czego wstydzić w walce na pięści, ale nadal nie odnalazł złotego środka między pasywnym i do cna przewidywalnym stylem, który zaprezentował w walce z Peterem Sobottą oraz chwilami szalonymi akcjami w starciu z Sheldonem Westcottem. Jeśli Pawlak wszystko to wypośrodkuje i wzbogaci swój arsenał, jednocześnie nie przesadzając z nadmierna efektownością, a do tego zagrażając Edwardsowi obaleniami, może to wygrać.

Przewiduję jednak, że większe wyrachowanie i płynność w poruszaniu się Brytyjczyka (schodzenie z linii ataku i kontry) zadecydują o jego zwycięstwie, choć absolutnie nie skreślam tutaj naszego reprezentanta – zwłaszcza, jeśli podejdzie do tego pojedynku na luzie i z odpowiednio naładowanymi paskami agresji oraz determinacji.

Zwycięzca: Leon Edwards przez decyzję

Bolt: Nie uważam szans Pawła Pawlaka za tak niskie, jak sugerują to kursy bukmacherskie. Jeśli da radę przenosić walkę do parteru lub zagrozić tym Edwardsowi w stopniu wystarczającym do zaskakiwania go w stójce, to myślę, że zwycięstwo znajduje się w realnym zasięgu Polaka. To własnie w grapplingu lub ciągłym mieszaniu płaszczyzn szukałbym sposobu na Edwardsa. Brytyjczyk nie zachwyca aktywnością, ale bardzo mocno uderza i dysponuje groźnymi kontrami. To właśnie one powinny dać mu zwycięstwo – Pawlak chwilami jawi się jako agresywny kickbokser, ale jego sposób uderzania da wystarczająco dużo okazji rywalowi.

Zwycięzca: Leon Edwards przez (T)KO

155 lbs: Leonardo Mafra (12-2) vs Stevie Ray (17-5)

naiver: W swoim trzecim podejściu do UFC Leonardo Mafra – agresywnie walczący brazylijski kickbokser, który lubuje się w długich kombinacja, atakując niemal zawsze z morderczymi intencjami – wreszcie zanotował zwycięstwo, pokonując Caina Carrizosę. Był to debiut Brazylijczyka w kategorii lekkiej i trzeba przyznać, że zaprezentował się w nim bardzo dobrze z każdej strony, a na szczególną uwagę zasłużyły jego mocno poprawione zapasy, które szlifuje w American Kickboxing Academy. Tradycyjnie też był zwierzęco agresywny, a jego lowkingi siały spustoszenie. Swoje oczywiście też przyjął, ale z takim stylem walki trudno, aby było inaczej.

W konfrontacji ze Steviem Ray’em, który w swoim debiucie w UFC – wziętym w zastępstwie – rozprawił się z Marcinem Bandelem, Mafrę czeka jednak niezwykle trudne zadanie. Walczący przed własną publicznością Szkot to były mistrz Cage Warriors i kawał wszechstronnego zawodnika z wielkim sercem do walki. Ray potrafi walczyć z obu pozycji, dysponuje dobrymi zapasami, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Można co prawda doczepić się do jego obrony przed poddaniami, ale ostatnio mocno szlifował ten elementa, a i Mafra nie jest zawodnikiem, który błyszczy BJJ, zdecydowanie preferując w parterze uderzenia.

Myślę, że bardziej wyrachowany, poukładany styl Ray’a okaże się barierą nie do pokonania dla Mafry, ale nowo narodzony w nowej dywizji Brazylijczyk absolutnie nie jest tutaj bez szans.

Zwycięzca: Stevie Ray przez decyzję

Bolt: Stevie Ray może i jest lepszym grapplerem od Brazylijczyka, ale nie sądzę, by dał radę sprawić, by cała walka toczyła się na ziemi. Jego rywal mocno ostatnimi czasy szlifował zapasy w American Kickboxing Academy, a także dysponuje ciężkimi łapami i nogami oraz zwyczajnie solidnymi umiejętnościami z zakresu stójki. Pogromca Marcina Bandla z kolei w płaszczyźnie uderzanej zupełnie nie błyszczy i używa jej mocno pretekstowo. Wniosek jest więc taki, że będzie przy tym bity po twarzy, a do parteru i tak nie zejdzie, chyba, że po ciosach. Oczywiście Leonardo to żaden wirtuoz i mocny faworyt, ale w AKA może być tylko lepszy i lepszy, a Ray to raczej ktoś, kto odpowiada mu stylem walki.

Zwycięzca: Leonardo Mafra przez (T)KO

125 lbs: Paddy Holohan (11-1-1) vs Vaughan Lee (14-10-1)

naiver: Krótko – jeśli Vaughan Lee będzie w stanie zaprzęgnąć do działania swój niezwykle mobilny sposób walki i nie będzie się niepotrzebnie podpalał – jak w pojedynku z Iurim Alcantarą – powinien spokojnie wypunktować nieprzewidywalnego, ale i chaotycznego Paddy’ego Holohana. Zwłaszcza, jeśli nie da się obalić, co jednak wcale nie jest takie pewne…

Zwycięzca: Vaughan Lee przez decyzję

Bolt: Holohan to zawodnik, którego umiejętności z pewnością nie należą do wybitnych. Jego zapasy prezentują dosyć niski poziom, grappling stwarza zagrożenie, ale też może obrócić się przeciwko niemu, a w stójce nie można odmówić mu mocy, ale także chaosu. Lee jako niezły grappler nie wpadnie w panikę przy walce w parterze, a jego stójkowe umiejętności – duża mobilność i ciekawe kombinacje – spokojnie powinny wystarczyć do wypunktowania Holohana. Chyba, że jakiś magiczny podbródkowy odłączy Vaughana, czego też nie można wykluczyć…

Zwycięzca: Vaughan Lee przez decyzję

205 lbs: Ilir Latifi (9-4) vs Hans Stringer (22-6-3)

naiver: Dwa kluczowe elementy, które powinny zadecydować o wyniku tego pojedynku to zapasy i kondycja Latifiego. Jeśli będzie w stanie przewracać Stringera, zwycięży. Jeśli nie… cóż, z każdą minutą jego szanse i tak powinny rosnąć z uwagi na fatalna kondycję Stringera, więc…

Zwycięzca: Ilir Latifi przez decyzję

Bolt: Stringer ma dużego pecha trafiając ze swoim stylem akurat na Latifiego. To grinder, który szuka brudnego boksu i kontroli pozycji w parterze wspartej ciosami, a na dystansie kickbokserskim rzuca pojedyncze, chociaż celne ciosy. Z Ilirem taką taktykę będzie trudno wprowadzić w życie, bo Szwed powinien być silniejszy fizycznie, radzić sobie z próbami obaleń oraz samemu miotać rywalem. W stójce może jego ciosy nie błyszczą techniczną maestrią, ale są także silniejsze. Po trzech rundach leżenia na sobie i prób przepchania rywala przez siatkę oktagonu…

Zwycięzca: Ilir Latifi przez decyzję

155 lbs: Mickael Lebout (13-4-2) vs Teemu Packalen (7-0)

naiver: Teemu Packalen to całkiem solidny zawodnik, który nie powinien być absolutnie skreślany w walce z Mickaelem Leboutem, ale bardzo krótki okres przygotowawszy oraz fakt debiutu w UFC nie wróżą mu dobrze. Cwany Lebout, który tym razem nie będzie obawiał się parteru, wyciągnie wnioski ze swojej niskiej aktywności w debiucie przeciwko Sergio Moraesowi i mieszając kombinacje w stójce z obaleniami, zapewni sobie wygraną.

Zwycięzca: Mickael Lebout przez decyzję

Bolt: Packalen przejawia pewne strikerskie szlify, chociaż zdarzają mu się dosyć specyficzne ciosy (wysoko uniesiona szczęka, jedna ręka przy udzie, druga wystrzelona w stronę stojącego dobry metr dalej rywala – to nie może się udać panie Teemu). Fin przede wszystkim jest dobrym grapplerem, który potrafi dynamicznie wchodzić – także pod ciosami – w nogi. Myślę jednak, że Lebout, który wypada przyzwoicie w każdej płaszczyźnie oraz w wadze lekkiej powinien dysponować przewagą siły, da radę wymęczyć decyzję po nudnawym pojedynku.

Zwycięzca: Mickael Lebout przez decyzję

145 lbs: Rob Whiteford (11-2) vs Paul Redmond (11-4)

naiver: Redmond nie jest tak słaby, jak sugerowałby jego pojedynek z Mirsadem Bekticem – nie dość, że wziął go w zastępstwie, to jeszcze mierzył się z piekielnie wymagającym przeciwnikiem, który wkrótce może szturmem zawojować dywizję piórkową. Whiteford jest przede wszystkim typem grindera z dużym sercem do walki i myślę, że przed własną publicznością nie odpuści, w czym jeszcze powinny pomóc mu treningi w ATT. Jeśli tylko uniknie prób dźwigni na nogi w wykonaniu Irlandczyka, wyjdzie z tej walki zwycięsko.

Zwycięzca: Rob Whiteford przez decyzję

Bolt: Redmond to błyskotliwy grappler, ale nie zachwyca zapasami, podobnie jest z jego stójką. Whiteford również świata nie zawojuje, ale to judoka z niezłym boksem i zimną głową. Nie zapowiada to pięknego widowiska, ale Robert, punktując prostymi kombinacjami, zapewni sobie kolejne zwycięstwo, a także zagrozi Paulowi zwolnieniem. Nie da się przy tym go skreślać, bo każda sekunda rozgrywająca się w parterze daje mu duże możliwości.

Zwycięzca: Rob Whiteford przez decyzję

135 lbs: Marcus Brimage (7-4) vs Jimmie Rivera (16-1)

naiver: Rivera to solidny zawodnik, który wcześniej korzystał głównie ze swoich zapasów, ale ostatnio poczynił spore postępy w stójce. Nie wiem, czy będzie w tej płaszczyźnie lepszy od doświadczonego w UFC Marcusa Brimage’a, zwłaszcza że będzie to jego debiut, który z miejsca stawia jego dyspozycję pod znakiem zapytania, ale pomimo tego myślę, że jednak Rivera nie będzie szczególnie odstawał od rywala na nogach, a mieszając uderzenia z klinczem i obaleniami (choć o te będzie trudno, bo defensywa zapaśnicza Brimage’a jest solidna), zaliczy udany debiut. W ogóle jednak nie zdziwi mnie zwycięstwo Marcusa.

Zwycięzca: Jimmier Rivera przez decyzję

Bolt: Szkoda mi Brimage’a. To naprawdę bardzo solidny zawodnik, który ma pecha do decyzji i debiutantów. Jego stójka pozwala sobie radzić z naprawdę wieloma rywalami, ale jakimś dziwnym trafem nowe twarze w UFC posiadają w niej umiejętności pozwalające im nokautować Amerykanina. Był już Conor McGregor, był Cody Garbrandt, teraz pora na Jimmiego Riverę. Chociaż rywal Marcusa zaczynał przygodę ze sportami walki od zapasów, to na chwilę obecną to przede wszystkim bardzo precyzyjnie kontrujący i zwyczajnie ciężkoręki striker, który dobrze korzysta z low kicków. Nie odbieram Brimage’owi szans, ale Rivera to ktoś, kto w UFC powinien znaleźć się już wcześniej, a swoimi kontrującymi kombinacjami w końcu ubije rywala.

Zwycięzca: Jimmie Rivera przez (T)KO

265 lbs: Daniel Omielańczuk (16-5-1) vs Chris De La Rocha (4-0)

naiver: Tak, tak, wiem – Daniel Omielańczuk jak dotychczas prezentuje się w UFC bardzo słabo. Nie przesadzajmy jednak – tutaj staje do walki z prawie 40-letnim Amerykaninem, który wziął tę walkę w zastępstwie, a jego największym atutem są gabaryty oraz wynikająca z nich praca z góry w parterze. Omielańczuk przed rozpoczęciem swojej przygody z UFC pokonywał już tego typu zawodników i jeśli tylko jego nastawienie będzie odpowiednie – czyli wyjdzie z minimalnym choćby poziomem agresji i determinacji, nie będąc zadowolonym z pozostawiania przypartym plecami do siatki – to powinien ustrzelić piekielnie sztywnego w stójce de la Rochę. Kluczem jest praca na nogach Polaka, która tak bardzo zawiodła w ostatnim starciu. Jeśli od czasu do czasu chociaż poruszał będzie się po łuku, unikając frontalnych ataków rywala, powinien w końcu znaleźć sposób na dobranie się do jego szczęki. Im szybciej, tym lepiej, bo kondycja Polaka nie zachwyca. Nie odbierając zatem szans jego rywalowi, który zwłaszcza w parterze może napsuć Omielańczukowi dużo krwi, stawiam na Polaka. Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie z de la Rochami tego świata, to z kim?

Zwycięzca: Daniel Omielańczuk przez (T)KO

Bolt: Naprawdę nie chciałbym tego pisać, ale… Marny póki co rekord przeciwnika Polaka nie powinien nikogo zmylić. Jasne, to żaden drugi Ryan Couture, ale jego umiejętności powinny być ciężkim zestawem dla Daniela. De la Rocha posiada niezłe zapasy, jest silny fizycznie i zapowiadał, że jego cel to przeniesienie walki do parteru, gdzie walka należeć będzie raczej do niego ze względu na GnP i próby poddań. Nie skończy Omielańczuka, ale decyzja jak najbardziej znajduje się w jego zasięgu. Stójkowo Chris jest dosyć surowy i drewniany, chociaż mocno bije, ale z drugiej strony Daniel nie należy do szczególnie szybkich i nokautujących rywali zawodników. Muszę wytypować niestety Amerykanina, chociaż chciałbym się mylić.

Zwycięzca: Chris De La Rocha przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkanaiverCaloBoltWilk
Michael Bisping vs Thales Leites
1.87 - 1.95

Bisping

Leites

Bisping

Leites
Evan Dunham vs Ross Pearson
3.00 - 1.42

Pearson

Pearson

Pearson

Pearson
Ivan Jorge vs Joseph Duffy
6.50 - 1.13

Duffy

Duffy

Duffy

Duffy
Cortney Casey vs Joanne Calderwood
3.90 - 1.29

Calderwood

Calderwood

Calderwood

Calderwood
Leon Edwards vs Paweł Pawlak
1.26 - 4.15

Edwards

Edwards

Edwards

Pawlak
Leonardo Mafra vs Stevie Ray
2.70 - 1.50

Ray

Ray

Mafra

Ray
Paddy Holohan vs Vaughan Lee
1.54 - 2.60

Lee

Lee

Lee

Lee
Hans Stringer vs Ilir Latifi
3.00 - 1.42

Latifi

Latifi

Latifi

Latifi
Mickael Lebout vs Teemu Packalen
2.05 - 1.80

Lebout

Lebout

Lebout

Lebout
Paul Redmond vs Robert Whiteford
2.25 - 1.69

Whiteford

Whiteford

Whiteford

Whiteford
Jimmie Rivera vs Marcus Brimage
1.80 - 2.05

Rivera

Rivera

Rivera

Rivera
Chris de la Rocha vs Daniel Omielańczuk
2.30 - 1.67

Omielańczuk

Omielańczuk

De La Rocha

De La Rocha
Ostatnia gala9-35-65-710-2
Łącznie365-198345-194344-21119-4
Poprawne64,83 %64,00 %61,98 %82,60 %

fot. MMAFighting.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button