UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC Fight Night 131 – Rivera vs. Moraes

Analizy i typowanie wszystkich sześciu pojedynków karty głównej gali UFC Fight Night 131 – Rivera vs. Moraes, która odbędzie się w Utice.

Transmisja z gali UFC Fight Night 131 – Rivera vs. Moraes rozpocznie się w nocy z piątku na sobotę o godzinie 00:30 w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja w Polsat Sport od 04:00 (karta główna).

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




205 lbs: Gian Villante (16-9) vs. Sam Alvey (32-10)

Kursy bukmacherskie: Gian Villante vs. Sam Alvey 2.20 – 1.71

Bartłomiej Stachura: Dziurawa jak dobry szwajcarski ser defensywa Giana Villante jak najbardziej może zostać spenetrowana przez Sama Alveya – szczególnie, że Uśmiechnięty powinien mieć sporo okazji do swoich ulubionych kontrataków – dlatego oczywiście, że Villante lubi napierać, walczyć agresywnie, wyprowadzać sporo ciosów.

Nawet mi wobec tego brew nie drgnie, jeśli Alvey wygra przez nokaut w dowolnej z rund – nawet po możliwym przegraniu dwóch pierwszych.

Jednak stawiam na to, że Villante zaprzęgnie odrobinę choćby taktyki do swoich oktagonowych poczynań i skorzysta z lowkingów. W tym akurat elemencie jest bardzo przyzwoity, podczas gdy obrona Alveya przed niskimi kopnięciami jest fatalna.

Zwycięzca: Gian Villante przez decyzję

145 lbs: Julio Arce (14-2) vs. Daniel Teymur (6-1)

Kursy bukmacherskie: Julio Arce vs. Daniel Teymur 1.48 – 2.75

Bartłomiej Stachura: Obaj zawodnicy to doskonali uderzacze, wobec czego pojedynek najprawdopodobniej toczył będzie się w stójce. Daniel Teymur będzie miał po swojej stronie szybkość oraz kreatywność – natomiast Julio Arce zasięg, fundamenty bokserskie i pracę na nogach.

Nie zdziwi mnie tutaj szczególnie zwycięstwo Teymura, który szczególnie w pierwszej odsłonie będzie bardzo niebezpieczny, ale Arce udowadniał już, że serce do walki nie sposób mu odmówić. Nawet zatem jeśli w pierwszej rundzie będzie miał problemy z szybkim Szwedem, przetrwa – a potem swoją doskonałą pracą na nogach, długimi prostymi, świetnymi kontrami oraz gabarytami wypunktuje niezachwycającego pod względem kondycyjnym – i schodzącego do 145 funtów! – rywala.

Zwycięzca: Julio Arce przez decyzję

170 lbs: Jake Ellenberger (31-13) vs. Ben Saunders (21-9-2)

Kursy bukmacherskie: Jake Ellenberger vs. Ben Saunders 1.53 – 2.65

Bartłomiej Stachura: Sprawa nie jest szczególnie skomplikowana. Jeśli Ellenberger ma ten pojedynek wygrać, to uczyni to przez nokaut. Szczęka Bena Saundersa została już bowiem skruszona dawno temu, a w ostatnich walkach doznał mocnych obrażeń.

Rzecz jednak w tym, że jestem daleki od skreślania tego ostatniego. W stójce jest aktywniejszy, posiada dobre warunki fizyczne, chętnie kopie, dobrze walczy w klinczu, a do tego jest piekielnie niebezpieczny z pleców. Ba, niewykluczone, że ma w sobie więcej ognia niż Ellenberger i nie złamie się przy pierwszym niepowodzeniu. W przypadku Jake’a nie byłbym tego taki pewien.

Tym niemniej, fatalna defensywa Saundersa i krucha szczęka… Juggernaut nie ma już w zasadzie nic do zaoferowania poza… kowadłem w ręce. I to może jednak wystarczyć. Jeśli nie zdoła zdjąć Saundersa w pierwszej rundzie, zapewne przegra, ale stawiam na to, że jednak zdoła – ale absolutnie nie będzie oznaczało to żadnego „powrotu”. To bowiem dwaj zaprawieni w bojach i doświadczeni przez katorżnicze treningi i oktagonowe wojny zawodnicy, którzy biegu swoich karier już nie odwrócą.

Zwycięzca: Jake Ellenberger przez (T)KO

265 lbs: Walter Harris (10-7) vs. Daniel Spitz (6-1)

Kursy bukmacherskie: Walter Harris vs. Daniel Spitz 1.36 – 3.40

Bartłomiej Stachura: Walter Harris będzie miał po swojej stronie odwrotną pozycję, tężyznę fizyczną oraz ciężkie ciosy i kopnięcia – czyli bardzo cenne atuty jak na kategorię ciężką.

Jednak Daniel Spitz ma coś, czego brakuje wielu ciężkim – w tym Walterowi Harrisowi. Chodzi mianowicie o mobilność. Niespotykana jak na rywalizację w 265 funtach ruchliwość Spitza może jak najbardziej sprawić Harrisowi masę problemów. Zwłaszcza, że Daddy Long Legs – bo taki osobliwy pseudonim nosi Spitz – posiada też doskonałe warunki fizyczne, potrafi dobrze korzystać z lewego prostego, a tu i ówdzie zaskoczy nawet jakąś ładną kontrą. Ot, taki trochę Dominick Cruz 265 funtów. No, może dla ubogich…

Mam jednak poważne wątpliwości, czy swoim lotnym stylem Spitz będzie w stanie na tyle poważnie zagrozić nacierającemu rywalowi, aby zmusić go do ograniczenia tegoż natarcia. Czy wcześniej nie padnie kondycyjnie, szalejąc wzdłuż siatki, jak to miało miejsce w jego debiucie? Ba, odwrotnie ustawiony Harris może notować też sporo sukcesów kopnięciami zakroczną nogą – na korpus i głowę.

Absolutnie nie wykluczam tutaj scenariusza, w którym Harris ubija Spitza, ale mimo wszystko postawię jednak na underdoga. Debiut wziął w zastępstwie, niejako z kanapy. Teraz ma za sobą pełen okres przygotowawczy. Przetrwa ataki Harrisa w pierwszej rundzie, od drugiej przejmując stery pojedynku w swoje ręce.

Zwycięzca: Daniel Spitz przez (T)KO




155 lbs: Gregor Gillespie (11-0) vs. Vinc Pichel (11-1)

Kursy bukmacherskie: Gregor Gillespie vs. Vinc Pichel 1.23 – 4.45

Bartłomiej Stachura: Z każdą walką zbliżamy się do przejścia Gregora Gillespiego do kategorii piórkowej. Jego gabaryty nie mają bowiem prawa bytu w konfrontacji z zawodnikami z czołówki 155 funtów.

Rzecz jednak w tym, że Vinc Pichel nie jest zawodnikiem, którego siły i wielkości nie da się obejść innym sposobem – czyli przede wszystkim zapasami. Poza Rustamem Khabilovem lata temu – który rzucał nim na lewo i prawo – Vinc Pichel nie mierzył się bowiem z zapaśnikiem porównywalnym choćby z Gregorem Gillespiem. Ba, jego stójka również pozostawia wiele do życzenia. Owszem, ma ciężkie ręce, ale jest wolny, mało aktywny i ogólnie w swoich poczynaniach mocno toporny oraz mechaniczny. Gillespiego cechuje co prawda totalna brawura w walce na nogach – co jak najbardziej może kiedyś przypłacić ciężkim nokautem – ale jego przewaga szybkościowa powinna być gargantuiczna.

Tym niemniej spodziewam się, że The Gift będzie jednak mieszał uderzenia z zapasami, terroryzując rywala z góry. Problematyczna może być odrobinę tylko pierwsza runda, ale od drugiej do gry wejdzie też świetna kondycja Gillespiego – i ostatecznie albo znajdzie drogę do poddania, albo ubije Pichela uderzeniami z góry.

Zwycięzca: Gregor Gillespie przez (T)KO

135 lbs: Jimmie Rivera (21-1) vs. Marlon Moraes (20-5-1)

Kursy bukmacherskie: Jimmie Rivera vs. Marlon Moraes 1.87 – 1.95

Bartłomiej Stachura: Wskazanie faworyta tego pojedynku jest piekielnie skomplikowane i dobrze oddają to kursy bukmacherskie. Nie mam żadnego problemu z wyobrażeniem sobie scenariuszów, w których zwycięża jeden bądź drugi zawodnik.

Ba, nie zdziwi mnie w najmniejszym stopniu, jeśli starcie to wcale nie okaże się szczególnie ekscytujące. Nie zapominajmy bowiem, że Jimmie Rivera to przede wszystkim kontruderzacz, podczas gdy Marlonowi Moraesowi do agresywnie walczącego zawodnika daleko. Równie dobrze możemy zatem być świadkami swego rodzaju powtórki z rozrywki z Liverpoolu w postaci oktagonowych szachów.

Nie ulega wątpliwości, że Brazylijczyk będzie musiał piekielnie uważać na kontry Rivery – najczęściej w kombinacjach. Amerykaninowi oddać też trzeba, że nie zawsze czeka tylko na ataki rywala, aby je skontrować, ale bywa też, że aktywnie kiwkami czy też bitymi na pół gwizdka ciosami prowokuje rywali do kontrnatarcia – tylko po to, by wówczas odpowiedzieć własnymi uderzeniami. Rivera dysponuje też ciężkimi lowkingami, tu i ówdzie zaprzęgając też do swojej gry obalenia.

Styl walki Moraesa? Metodyczny. Cierpliwy. Poukładany. Brazylijczyk lubi walczyć w wolnym, miarowym tempie, przejawiając podobną gotowość do inicjowania ataków oraz ich kontrowania. Podobnie jak Rivera, dysponuje solidnym lewym sierpem w kontrze, ale jego najmocniejszą bronią stójkową są zdecydowanie kopnięcia wszelakie – z lowkingami na czele. Zapytany kiedyś o zawodnika, który kopie je mocniej, Edson Barboza – klubowy kolega Marlona Moraesa – wskazał właśnie tego ostatniego. Na lowkingach oczywiście arsenał technik nożnych Marlona się nie kończy – mamy tu bowiem także kopnięcia okrężne z obu nóg na korpus i głowę czy obrotówki.

I tutaj robi się ciekawie… Nie mam bowiem większych wątpliwości, że Moraes może wygrać tę walkę właśnie głównie dzięki niskim kopnięciom, ograniczając w ten sposób mobilność Rivery. Piekielnie pomóc może mu w tym sama technika, z jaką wyprowadza lowkingi – ogranicza bowiem wówczas ryzyko zainkasowania kontry do minimum, idealnie wybierając moment do ataku, trzymając ręce wysoko. Czy jednak będzie w stanie unikać kontr Rivery? Czy Amerykanin nie spróbuje wykorzystać kopnięć w charakterze okazji na obalenie?

Absolutnie nie zdziwi mnie, jeśli Rivera – nieco wzorem Assuncao – wymusi na Moraesie ograniczenie technik nożnych właśnie poprzez ciągłe zagrażanie mu kontrami oraz obaleniami.

Jednocześnie jednak nie będę ukrywał, że byłem pod dużym wrażeniem występów Marlona Moraesa z Johnem Dodsonem oraz Aljamainem Sterlingiem. Może pokonanie tego ostatniego nie jest jakimś gigantycznym wyczynem, ale nawet przed nokautem była to pełna dominacja Brazylijczyka, który wybronił wszystkie kopnięcia Amerykanina, później posyłając go na deski ciosami.

A starcie z Johnem Dodsonem? Przyznam szczerze, że mam poważne wątpliwości, czy rzeczywiście – jak wszyscy wydają się twierdzić – Jimmie Rivera będzie szybszy od Marlona Moraesa. Brazylijczyk bowiem szybkiego jak błyskawica Magika – prawdopodobnie najszybszego koguciego na świecie! – wielokrotnie wyprowadzał w pole. Nie tylko unikał jego krótkich, ostrych szarży, ale też był w stanie traktować go sierpami w kontrze z odejściem!

Obaj zawodnicy w przeszłości lądowali już na deskach nie raz, nie dwa, ale defensywa Rivery jest znacznie słabsza – wszystko oczywiście z uwagi na jego umiłowanie do długich kombinacji, które sprawny kontruderzacz potrafi przerwać ciosem. Takowym jest też Moraes. Brazylijczyk może i walczy metodycznie, ale zaprzęgany przez niego arsenał wydaje się nie tylko szerszy, ale też lepiej dostosowany do aktualnych wydarzeń w oktagonie, podczas gdy Amerykanin lubi zafiksować sobie 2-3 kombinacje, którymi spamuje bez względu na to, co się dzieje. Brazylijczyk lepiej czyta walkę.

Wydaje się też, że od strony kondycyjnej – a ten aspekt może mieć kapitalne znaczenie z uwagi na stylistyczne zestawienie tej walki, która zapowiada się na decyzję – to Brazylijczyk prezentuje się odrobinę lepiej. Szczególnie, że teraz ma za sobą pełen obóz przygotowawczy.

Innymi słowy, absolutnie nie skreślam Jimmiego Rivery, ale lowkingi Marlona Moraesa, jego metodyczne – konserwujące kondycję – tempo, umiejętne kontrowanie obaleń próbami poddań oraz zdolność do dostosowania taktyki do wydarzeń w oktagonie zaprowadzą go do zwycięstwa.

Zwycięzca: Marlon Moraes przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Rivera - Moraes
1.95 - 1.95

Moraes
Gillespie - Pichel
1.26 - 4.40

Gillespie
Spitz - Harris
3.35 - 1.39

Spitz
Saunders - Ellenberger
2.75 - 1.53

Ellenberger
Teymur
- Arce

2.85 - 1.50

Arce
Villante - Alvey
2.30 - 1.71

Villante
Murphy - Eubanks
2.70 - 1.54

Eubanks
Teymur - Lentz
1.34 - 3.60

Teymur
Muhammad - Rencountre
1.26 - 4.40

Muhammad
Green - Tibau
1.34 - 3.65

Green
Aguilar - Esquibel
1.91 - 2.00

Esquibel
Eduardo - Wood
3.40 - 1.38

Wood
Brooks - Torres
2.45 - 1.65

Torres
Ostatnia gala5-6
Łącznie1171-654
Poprawne64,16 %

*****

Kulisy katorżniczego ścinania wagi Darrena Tilla – video

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button