UFC

Typowanie UFC 230 – Cormier vs. Lewis

Analizy i typowanie karty głównej nowojorskiej gali UFC 230 – Cormier vs. Lewis, która odbędzie się w Madison Square Garden.

Transmisja z gali UFC 230 rozpocznie się w sobotę o godzinie 23:15 na kanale Polsat Sport, który pokaże ją w całości – z kartą główną od 3:00.

Również od 23:15 rozpocznie się transmisja z gali w aplikacji UFC Fight Pass.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




265 lbs: Adam Wieczorek (10-1) vs. Marcos Rogerio de Lima (15-5-1)

Kursy bukmacherskie: Adam Wieczorek vs. Marcos Rogerio de Lima 1.48 – 2.75

Bartłomiej Stachura: Opromieniony niesamowitą wiktorią z Arjanem Bhullarem, którego poddał drugą w historii UFC omoplatą, Adam Wieczorek wszedł do walki z Marcosem Rogerio de Limą w charakterze zastępstwa – za Ruslana Magomedova.

Oznacza to oczywiście, że polski zawodnik nie ma za sobą obozu przygotowawczego pod walkę, co jak najbardziej może odbić się na jego występie – pod względami technicznym i kondycyjnym. Nie ulega też wątpliwości, że preferujący bijatykę w stójce Brazylijczyk będzie bardzo groźny szczególnie na początku pojedynku. Słynie bowiem z ostrych startów – i na wielu rywali jego agresja i ciężkie ręce wystarczały.

Rzecz jednak w tym, że nawet pomimo braku obozu przygotowawczego polski zawodnik jak najbardziej może mieć przewagę kondycyjną po swojej stronie. Nie dość bowiem, że de Lima nigdy nie słynął z dobrego przygotowania kondycyjnego, nie dość, że jest to dla niego powrót po półtorarocznej nieobecności, to na wagę wniósł ponad 250 funtów – a tyle nie ważył jeszcze nigdy w swojej karierze, nawet rywalizując wcześniej w kategorii ciężkiej, do której teraz powraca.

Wobec tego o ile pierwotnie sądziłem, że szczególnie na początku pojedynku to Brazylijczyk może mieć po swojej stronie przewagę szybkościową, tak teraz mam co do tego pewne wątpliwości. Jeśli nawet w stójce Wieczorek będzie ustępował rywalowi pod względem dynamiki – to tylko nieznacznie. Z drugiej zaś strony, taka masa powinna być korzystna dla de Limy w klinczu i w parterze, jeśli znajdzie się na górze.

Warto odnotować też, że 33-latek przygotowywał się do tej walki pod sztandarem American Top Team, wobec czego na brak dobrego treningu i mocnych sparingpartnerów na pewno narzekać nie mógł. Jednocześnie jednak Adam Wieczorek to zupełnie inny stylistycznie rywal od Ruslana Magomedova, pod którego szlifował formę Brazylijczyk – Dagestańczyk to niemal wyłącznie sprawny, szybki i wszechstronny stójkowicz, podczas gdy Polak jest znacznie groźniejszy w obszarze parterowym.

Jestem daleki od skreślania de Limy, który ma za sobą pełen obóz przygotowawczy i rusza ostro do przodu na początku walk – co przy nawyku cofania się prosto na siatkę Wieczorka może okazać się dla naszego zawodnika fatalne w skutkach. Tym niemniej, jeśli Adam przetrwa początkową nawałnicę rywala – w klinczu czy np. próbując długimi prostymi/kopnięciami utrzymywać go na dystans – z czasem powinien przejąć stery pojedynku w swoje ręce z uwagi na przewagę kondycyjną. Jeśli przewróci niewyróżniającego się w obszarze defensywy zapaśniczej de Limę, będzie o włos od zwycięstwa – czy to przez poddanie, czy też przez uderzenia. Ba, nawet jeśli Wieczorek sam znajdzie się na plecach, może zagrozić de Limie poddaniami – jest bowiem bardzo aktywny, agresywny i niebezpieczny z pleców. Nawet ogromny Anthony Hamilton miał poważne problemy z Adamem Wieczorkiem, będąc na górze.

A zatem? Siwy przetrwa trudne chwile na początku starcia, od drugiej rundy przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ostatecznie w drugiej lub trzeciej rundzie podda niesłynącego z największego serca do walki Brazylijczyka.

Zwycięzca: Adam Wieczorek przez poddanie

185 lbs: Israel Adesanya (14-0) vs. Derek Brunson (18-6)

Kursy bukmacherskie: Israel Adesanya vs. Derek Brunson 1.31 – 3.65

Bartłomiej Stachura: Starcie zapowiada się jako klasyczna konfrontacja uderzacza w osobie Israela Adesanyi z grapplerem w osobie Dereka Brunsona.

Co prawda Amerykanin od dłuższego czasu – gdy stracił kontakt z rzeczywistością po wygraniu kilka walk przez nokauty – bawi się w uderzacza, ale… Analizując ten pojedynek, nie można zapomnieć o potyczce Dereka Brunsona z Andersonem Silvą i stójkowym podejściu Amerykanina do tegoż. Otóż, powracając wówczas po nokaucie z rąk Roberta Whittakera, Amerykanin był w tej batalii piekielnie uważny w stójce, nie chcąc narazić się na kontry ze strony Pająka. I spodziewam się bliźniaczo podobnego podejścia do starcia z Israelem Adesanyą.

Brunson zdaje sobie doskonale sprawę, z jakiej klasy uderzaczem się mierzy – i choć Nigeryjczyk nie jest typem kowadłorękiego punchera, który urywa łby na lewo i prawo, to jest piekielnie kreatywny, szybki i precyzyjny – a dobrze wymierzona kontra może ściąć każdego szarżującego rywala, a szczególnie takiego, który zadziera wówczas szczękę w chmury.

Wobec tego Brunson będzie piekielnie ostrożny w stójce, próbując wykorzystywać pojedyncze długie ciosy oraz kopnięcia, którymi starał się będzie utorować sobie drogę do bioder Adesanyi. Czy jednak sztuka ta mu się powiedzie?

Nie wykluczam. Nie wykluczam, że na przestrzeni 15 minut walki Amerykanin będzie w stanie kontrolować Nigeryjczyka pod siatką lub z góry wystarczająco długo, aby ugrać decyzję sędziowską. Jednak za bardziej prawdopodobny scenariusz uważam ten, w którym rozwijający się z walki na walkę i świetnie prezentujący się ostatnio w obszarze defensywy zapaśniczej Israel wybroni większość prób przeniesienia walki do parteru Dereka – a w szermierce na pięści i kopnięcia, do której zmusi tym samym Amerykanina, będzie oczywiście skuteczniejszy.

Innymi słowy, Israel Adesanya wypunktuje Dereka Brunsona w stylu podobnym do tego, w jakim uczynił to już wtedy słabszy od dzisiejszego Nigeryjczyka Anderson Silva – z tą różnicą, że Style Bender wygra znacznie wyraźniej, bo jak pamiętamy, werdykt w starciu Brazylijczyka z Amerykaninem był mocno kontrowersyjny.

Zwycięzca: Israel Adesanya przez decyzję

185 lbs: Karl Roberson (6-1) vs. Jack Marshman (22-7)

Kursy bukmacherskie: Karl Roberson vs. Jack Marshman 1.36 – 3.40

Bartłomiej Stachura: Karl Roberson to walczący z odwrotnej pozycji kickbokser, podczas gdy Jack Marshman to bijący się w klasycznym ustawieniu bokser. A zatem – zapowiada się wymiana kopnięć i pięści.

Absolutnie nie wykluczam jednak, że Amerykanin poszuka w tym starciu obaleń i pracy z góry – a to dlatego, że parter to zdecydowanie najsłabsza płaszczyzna w oktagonowej grze Walijczyka, podczas gdy Roberson udowodnił, że posiada w tym obszarze pewne umiejętności.

Marshman to bardziej doświadczony zawodnik, ale samo zestawienie stylistyczne może być dla niego skomplikowane. Nie dość bowiem, że bije się z odwrotnie ustawionym rywalem, to zmuszony będzie też skracać dystans, aby dopaść Robersona z ciosami – a Amerykanin w starciu z Darrenem Stewartem pokazał całkiem niezłą kontrolę dystansu oraz zmysł do kontr.

Z drugiej zaś strony, Marshman to kawał twardziela. Jest agresywny, potrafi sporo przyjąć, posiada niezłą kondycję. Scenariusz, w którym przełamuje Robersona, jest realny – szczególnie, że Amerykanin tylko raz przewalczył pełen dystans, dawno temu w swoim debiucie. Jego pozostałe walki kończyły się już w pierwszych rundach, wobec czego jego kondycja stanowi pewną niewiadomą.

Tym niemniej, Amerykanin jest wszechstronniejszy – jeśli walka w stójce zacznie sprawiać mu problemy, być może z powodu agresji Walijczyka, przeniesie ją do parteru, tam łapiąc drugi oddech. Wygra decyzją sędziowską.

Zwycięzca: Karl Roberson przez decyzję




185 lbs: David Branch (22-4) vs. Jared Cannonier (10-4)

Kursy bukmacherskie: David Branch vs. Jared Cannonier 1.29 – 3.85

Bartłomiej Stachura: Nie dość, że Jared Cannonier wziął pojedynek z Davidem Branchem na dwa tygodnie przed galą, to będzie to dla niego debiut w kategorii średniej – dotychczas bił się bowiem w 205, a nawet w 265 funtach.

Na papierze sprawa nie jest tutaj szczególnie skomplikowana. Cannonier to naprawdę sprawny stójkowicz, który sprawił w tej płaszczyźnie sporo problemów każdemu niemal rywalowi, z którym mierzył się w oktagonie. Ma szybkie ręce, dobrze się porusza, jest dynamiczny, a wszystko uzupełnia srogimi lowkingami na wysokości łydki.

Jeśli wobec tego David Branch spróbuje szermierki na pięści, jak najbardziej może skończyć pokonany, a może nawet znokautowany. Będę jednak szczerze zdziwiony, jeśli były podwójny mistrz WSoF tak właśnie rozegra walkę – szczególnie, że Killa Gorilla posiada co prawda solidną defensywę grapplingową, ale jego obrona przed obaleniami do najmocniejszych zdecydowanie nie należy. Przewracali go kilka razy Jan Błachowicz, Glover Teixeira czy Ion Cutelaba.

Zdając sobie zatem sprawę, że nie ma w tym pojedynku szczególnie dużo do ugrania – pierwotnie miał bowiem skrzyżować rękawice z Ronaldo Jacare Souzą – a Jared Cannonier to sprawny stójkowicz, David Branch zamieni ten pojedynek w klinczersko-parterowy bój, długimi fragmentami męcząc rywala na siatce i kontrolując z góry.

Zwycięzca: David Branch przez decyzję

185 lbs: Chris Weidman (14-3) vs. Ronaldo Jacare Souza (25-6)

Kursy bukmacherskie: Chris Weidman vs. Ronaldo Jacare Souza 1.54 – 2.60

Bartłomiej Stachura: Starcie Chrisa Weidmana z Ronaldo Jacare Souzą zapowiada się bardzo ciekawie, choć jest oczywiście spóźnione o dobre trzy lata. Obaj zawodnicy wydają się bowiem najlepsze chwile swojej kariery mieć już za sobą.

Nie będę ukrywał, że mam ogromną zagwozdkę z próbą wytypowania tego pojedynku. Obaj fighterzy posiadają bowiem narzędzia do walki w każdej płaszczyźnie. O ile wykluczam jednak zwycięstwo Amerykanina przez poddanie, to żaden inny rezultat mnie nie zdziwi.

W stójce wyrachowany w swoich poczynaniach i lubujący się w korzystaniu z lewego sierpa Weidman będzie musiał skonfrontować się z agresywnie na ogół nastawionym, polującym na ostre cepy Souzą. I nie ukrywam, że biorąc pod uwagę formę stójkową, jaką prezentuje od pewnego czasu Amerykanin – nawet i w ostatecznie wygranej potyczce z Kelvinem Gastelumem – nawet mi brew nie drgnie, jeśli Brazylijczyk dosięgnie go jakąś bombą albo kopnięciem.

Nie ulega natomiast wątpliwości, że od strony zapaśniczej przewaga powinna należeć do Weidmana – i to od niego będzie prawdopodobnie zależeć, czy walka zostanie przeniesiona do parteru. Przy wszelkiego rodzaju obaleniach będzie jednak musiał mieć się na baczności – Jacare naprawdę nie potrzebuje wiele, aby przechwycić szyję rywala.

Brazylijskie jiu-jitsu Aligatora jest oczywiście groźniejsze i to on będzie zagrażał poddaniami byłemu mistrzowi – a nie odwrotnie. Z drugiej zaś strony, parter Weidmana również jest bardzo mocny i w ogóle nie zdziwi mnie, jeśli przewróciwszy Brazylijczyka, będzie w stanie utrzymać dominującą pozycję, nie dając się poddać – a może nawet od czasu do czasu traktując rywala jakimś uderzeniem?

Jak obaj zawodnicy prezentują się od strony kondycyjnej? Ostatnimi czasy – jako tako. Souza ma już na karku prawie 39 lat, a Weidman nie walczył od prawie półtora roku. Souzie oddać natomiast trzeba, że nawet w trybie zombie potrafi nadal atakować, nie załamuje się, walczy do końca, szuka swoich szans.

Sprawa jest tu więc mocno skomplikowana… Niby Weidman ma narzędzia, aby w stójce wypunktować lub w parterze skontrolować Souzę, ale zarówno na nogach, jak i na dole Brazylijczyk będzie piekielnie groźny. W przeciwieństwie do byłego mistrza – nie kalkuluje.

Bez żadnego przekonania postawię ostatecznie na to, że Jacare albo dosięgnie Weidmana jakąś bombą w stójce, albo złapie go w jakieś poddanie – a w razie problemów w sukurs przyjdą mu ogromne serce do walki i pomimo upływu lat nadal dobra szczęka.

Zwycięzca: Ronaldo Jacare Souza przez (T)KO

265 lbs: Daniel Cormier (21-1) vs. Derrick Lewis (21-5)

Kursy bukmacherskie: Daniel Cormier vs. Derrick Lewis 1.15 – 5.75

Bartłomiej Stachura: Daniel Cormier jest zdecydowanym bukmacherskim faworytem tego pojedynku – i trudno się temu dziwić. Zanim jednak opowiem o tym, dlaczego jest to w pełni uzasadnione, spróbujmy zastanowić się, w jaki sposób i dlaczego Czarna Bestia może jednak zdetronizować aktualnego mistrza.

Otóż, pierwszym poważnym znakiem zapytania jest… forma DC. Na wagę wniósł 251,2 funta, co stanowi jego absolutny rekord. Nigdy w karierze nie ważył tak dużo – ani w UFC, ani przed UFC. Trudno się jednak dziwić, bo ma za sobą bardzo krótki obóz przygotowawczy. W tym kontekście szybki powrót Derricka Lewisa po ledwie miesięcznej przerwie może okazać się korzystniejszy – co może przełożyć się na mniejszą niż wszyscy zakładają dysproporcję kondycji między oboma zawodnikami.

Podobnie ma się sprawa z aspektami szybkościowymi. O ile nadal nie mam wątpliwości, że to DC będzie tutaj szybszy, to przy takiej wadze różnica między oboma w tym elemencie wcale nie musi być szczególnie wyraźna.

Pójdźmy dalej… Lewis będzie miał po swojej stronie przewagę siłową. Może ona w klinczu i w parterze odrobinę choćby zniwelować przewagę techniczną Cormiera, być może zmuszając go do większego niż zazwyczaj wysiłku przy przewracaniu i kontrolowaniu pretendenta.

Niemający nic do stracenia w tej potyczce – a to może mieć znaczenie mentalne – Lewis poza swoją firmową prawicą pokazywał ostatnimi czasy też ciosy proste, co może stanowić pewien problem dla Cormiera. Jeszcze większym mogą okazać się bardzo szybkie jak na zawodnika jego gabarytów kopnięcia Derricka – z obu nóg. Wszyscy wiemy wszak o notorycznym odchylaniu się Daniela do swojej prawej strony – a ten nawyk nadaje się idealnie pod kopnięcie na głowę po przekroku w wykonaniu pretendenta.

Mając to wszystko na uwadze… zejdźmy teraz na ziemię. Pomimo tak dużej wagi i z pewnością dalekiej od szczytowej formy Cormier to rewelacyjny zapaśnik, podczas gdy Lewis był kładziony na deskach z dziecinną łatwością przez rywali, którzy pod względem zapaśniczym nie dorastają nawet DC do pięt.

Owszem, Lewisa piekielnie trudno poddać czy nawet skontrolować z góry, a Cormier w tych aspektach nie jest wcale geniuszem, ale… Nie musi być. Jeśli tylko będzie w stanie kłaść rywala na plecach, w pełni wystarczy mu to do wygrywania rundy za rundą – nawet jeśli będzie kontrolował go z góry tylko przez kilkanaście czy kilkadziesiąt sekund.

Każda wymiana w stójce z Lewisem będzie oczywiście dla Cormiera piekielnie ryzykowna – szczególnie na początku walki – ale DC to mistrz w skracaniu dystansu poprzez wykorzystanie hand-trappingu.

Innymi słowy, pomimo elementów, o których wspomniałem na początku, Daniel Cormier jest wyraźnym faworytem tego pojedynku. I na niego stawiam – zastrzegając jednak, że ta masa mistrza daje jednak sporo do myślenia…

Zwycięzca: Daniel Cormier przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Cormier - Lewis
1.17 - 6.05

Cormier
Weidman - Souza
1.59 - 2.60

Souza
Branch - Cannonier
1.32 - 3.85

Branch
Marshman - Roberson
3.48 - 1.37

Roberson
Brunson - Adesanya
3.60 - 1.34

Adesanya
Knight - Rinaldi
1.40 - 3.30

Knight
Modafferi - Eubanks
5.50 - 1.19

Eubanks
Arce - Moraes
1.40 - 3.10

Arce
Saunders - Good
5.80 - 1.18

Good
Vannata - Frevola
1.38 - 3.20

Vannata
Holobaugh - Burgos
3.70 - 1.30

Burgos
Kelleher - Jackson
2.15 - 1.74

Jackson
Wieczorek - de Lima
1.48 - 2.75

Wieczorek
Ostatnia gala8-4
Łącznie1284-715
Poprawne64,23 %

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button