UFC

Trzech Wspaniałych po UFN 53 & 54

W miniony weekend odbyły się aż dwie gale UFC, jedna w Szwecji, druga w Kanadzie.

Kto wypadł najlepiej? Czyją dyspozycję zapamiętamy najdłużej? Zapraszamy do Trzech Wspaniałych po dwóch weekendowych galach UFC!

UFC Fight Night 53 (Szwecja)

#3 – Mike Wilkinson

Pokonał: Niklasa Backstroma przez nokaut, 1:19, runda 1

Nikt nie uciszył skuteczniej szwedzkich kibiców niż Mike Wilkinson, który brutalnie znokautował ulubieńca publiczności i ogromnego faworyta, niepokonanego wcześniej Niklasa Backstroma.

Brytyjczyk nie rozpoczął tego starcia najlepiej, przyjmując kilka mocnych kolan od wysokiego Szweda, ale poczekał na swoją okazję i po drugim frontalnym kopnięciu na twarz w wykonaniu ociekającego pewnością siebie (i trochę arogancją…) przed walką i w jej trakcie Backstroma zgasił go potężnym prawym, notując tym samym swoje drugie zwycięstwo w UFC po kilkunastu miesiącach przerwy spowodowanej kontuzjami wszelakimi.

#2 – Rick Story

Pokonał: Gunnara Nelsona przez niejednogłośną decyzję (50-44, 49-46, 47-48)

Skreślany przez większość obserwatorów Rick Story okazał się przeszkodą nie do pokonania dla Islandczyka Gunnara Nelsona. Amerykanin na przestrzeni pięciu rund był duże aktywniejszym, skuteczniejszym i mocniej trafiającym zawodnikiem, posyłając nawet w pewnej chwili swojego rywala na deski. Story zaimponował kondycją i bardzo dobrą pracą bokserską, wrażenie robiły też jego potężne ciosy na korpus, którymi bardzo często raził Nelsona.

Tym samym Amerykanin odniósł drugie zwycięstwo w UFC z rzędu, która to sztuka udała mu się pierwszy raz od grubo ponad trzech lat. Na konferencji prasowej po gali Horror nieśmiało wspominał o swoich mistrzowskich aspiracjach, które w tym momencie mogą wydawać się jeszcze odległe, ale… nie zapominajmy, że Story to jedyny aktualnie zawodnik UFC, który pokonał obecnego mistrza Johny’ego Hendricksa.

#1 – Jan Błachowicz

Pokonał: Ilira Latifiego przez techniczny nokaut, 1:58, runda 1

Nie mogło być inaczej. Na największe wyróżnienie zasługuje Jan Błachowicz, który nie pozostawił wątpliwości, że jest lepszym zawodnikiem niż mocno przez zachodnie media faworyzowany przed walką Ilir Latifi.

Pojedynek nie był toczony w szybkim tempie, ale jedno przyspieszenie naszego zawodnika wystarczyło, by złamać Szweda kopnięciem na korpus, które odebrało mu dalszą ochotę do walki.

Jak podaje MMAJunkie.com, Cieszyński Książę jest dopiero drugim zawodnikiem w historii wagi półciężkiej UFC, który zwyciężył przez kopnięcie na korpus – pierwszym był Rich Franklin, który na UFC 88 odprawił w ten sposób Matta Hamilla.

Błachowicz zatem zanotował wymarzony debiut w UFC, świetnie prezentując się po kontuzji i zwyciężając przed czasem pierwszy raz od ponad trzech lat, gdy na KSW 16 poddał Toniego Valtonena.

Honorowe wyróżnienie

Max Holloway, Zubaira Tukhugov i Mairbek Taisumov (niestety dla nas) za efektowne nokauty oraz Charles Rosa za sprawienie ogromnych problemów Dennisowi Siverowi, pomimo wzięcia walki na kilka dni przed galą.

UFC Fight Night 54 (Kanada)

#3 – Chris Kelades

Pokonał: Patricka Holohana przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)

Skazywany na pożarcie Chris Kelades, który wziął walkę z niepokonanym wówczas Patrickiem Holohanem ledwie kilka dni przed galą, zaprezentował się doskonale, będąc wyraźnie lepszym w dwóch z trzech rund.

Nieustanna presja, dobre zapasy i ciężkie uderzenia z góry zadecydowały o zwycięstwie debiutanta, który tym samym zaserwował Irlandczykowi pierwszą porażkę w karierze. Od zera do bohatera w pięć dni!

#2 – Albert Tumenov

Pokonał: Matta Dwyera przez nokaut (kopnięcie na głowę), 1:03, runda 1

Ledwie 22-letni Albert Tumenov w końcu zaczyna przypominać zawodnika, którym był przed podpisaniem kontraktu z UFC – ciężkorękim i ciężkonogi talentem, który może sporo namieszać w kategorii półśredniej.

Rosjanin brutalnie i efektownie rozprawił się z Mattem Dwyerem, notując drugie kolejne zwycięstwo przez nokaut w UFC. Jego nieudany debiut na brazylijskiej ziemi w starciu z Ildemarem Alcantarą (Einstein był blisko skończenia go, ale nie dopiął swego, co ostatecznie przypłacił wyczerpanym bakiem paliwa i w konsekwencji porażką) wydaje się być już tylko wspomnieniem i Tumenov jest na najlepszej drodze do marszu w górę dywizji półśredniej.

#1 – Rory MacDonald

Pokonał: Tareca Saffiedine’a przez techniczny nokaut, 1:28, runda 3

Bezwzględnie bohaterem numer jeden kanadyjskiej gali został Rory MacDonald – stał się pierwszym zawodnikiem w historii, który pokonał Tareca Saffiedine’a przed czasem.

Kanadyjczyk od początku był aktywniejszy, skuteczniejszy i precyzyjniejszy od szukającego przede wszystkim lowkingów Belga. Nie przeszkadzała mu odwrotna pozycja, z której prze większość czasu walczył Saffiedine. Koniec nastąpił w trzeciej rundzie, gdy Ares powalił rywala na deski piękną kombinacją prawego sierpowego i lewego podbródkowego, po czym dobił go w parterze.

Notując trzecie kolejne cenne zwycięstwo, MacDonald stał się bardzo mocnym kandydatem do pojedynku o pas mistrzowski ze zwycięzcą boju Johny Hendricks vs Robbie Lawler. Dodatkowo, skończenie mistrza Strikeforce przed czasem powinno na jakiś czas uciszyć głosy krytyków Kanadyjczyka wypominających mu kunktatorski styl walki.

Honorowe wyróżnienie

Pedro Munhoz i Olivier Aubin-Mercier za efektowne poddania i Chad Laprise za doskonałą formę i nieustanny atak.

A Wy kogo wyróżnilibyście najbardziej po weekendowych galach UFC?

fot. MMAJunkie.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button