UFC

Trener Anthony’ego Johnsona wyjaśnia okrzyki „Nie poddawaj się!” z walki z Danielem Cormierem

Trener Henri Hooft odniósł się do sytuacji z pierwszej rundy Anthony’ego Johnsona z Danielem Cormierem, w której krzyczał do swojego zawodnika, by ten się „nie poddawał”.

Daniel Cormier wielokrotnie w rozmaitych wywiadach przekonywał, że słynne okrzyki „Don’g give up!”, jakie trener Henri Hooft kierował do Anthony’ego Johnsona w pierwszej walce obu zawodników, są dowodem na mentalną słabość Rumble’a, którą DC zamierza wykorzystać podczas rewanżowego starcia na gali UFC 210.

Niektórzy ludzie mówią o mnie: „Jesteś świetnym trenerem, ale nie możesz mówić takich rzeczy swoim zawodnikom w walce”.

– powiedział Hooft w rozmowie z ESPN.com, nawiązując do rzeczonych okrzyków.

To bzdura, bo podczas treningu, gdy oddają komuś plecy, krzyczymy „Kręć się, dajesz!”. Bardziej chodzi tutaj o: „Nie oddawaj pozycji. Nie siedź tam i nie czekaj, aż coś się wydarzy, bo twój rywal będzie coraz mocniejszy”.




Holenderski trener krzyknął łącznie dziesięć razy „Don’t give up!”, gdy Johnson znajdował się pod siatką, skontrolowany i obijany przez Cormiera.

„Nie poddawaj się” nie znaczyło „Nie pękaj” – nie uważam, aby AJ był z takich zawodników. Inaczej tak daleko by nie zaszedł. To po prostu znaczy „nie oddawaj pozycji, bo twój rywal czuje, że staje się mocniejszy”.

Daniel Cormier nie był jedynym, który podkreślał rzekomą mentalną słabość Johnsona, przytaczając fragmenty ich pierwszej walki. W podobnym tonie wypowiadał się też Ryan Bader, choć akurat jemu niewiele to pomogło, bo skończył ekspresowo rozbity.

Wielu ludzi sądzi, że mogą złamać AJ, co jest trochę śmieszne.

– powiedział Hooft.

Po tym wszystkim, co przeszedł ze ścinaniem wagi (do kategorii półśredniej), więcej by nie walczył, gdyby był gościem, który pęka. (Po zwolnieniu z UFC) poszedł bić się na małe gale w Kansas, gdzie nie było nawet szatni. Razem ścinaliśmy drogę na autostradzie.

*****

Daniel Cormier: „To był najłatwiejszy pojedynek w mojej sportowej karierze”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button