UFC

Symboliczny upadek oktagonowego Apolla

Zwycięstwo Bryana Barbereny nad Sagem Northcuttem to triumf twardego, czystego MMA nieskalanego medialnymi ozdobnikami.

Już przed pierwszą walką w oktagonie machina promocyjna UFC pracowała pełną parą, aby 19-letni Bogu ducha winny Sage Northcutt zagościł na nagłówkach portali MMA, przebijając się do świadomości fanów. Dość powiedzieć, że już przy okazji debiutu na UFC 192 zorganizowano media-trening z jego udziałem, co stanowiło ewenement w historii organizacji. Za drugi pojedynek pod banderą UFC otrzymał zawrotne $80 tys. (40 tys. za występ i 40 tys. za zwycięstwo), zwracając na siebie pożądliwy – a może pogardliwy? – wzrok wielu innych znacznie bardziej doświadczonych zawodników, z których większość nigdy do takiego pułapu nie dojdzie.

Na gali UFC on FOX 18 rozpędzona lokomotywa, do której UFC wraz z zaprzyjaźnionymi mediami pełniącymi usługi promocyjne raz po raz dokładali węgla, rozbiła się z wielkim hukiem. 19-latek po niezłym początku pojedynku przeciwko Bryanowi Barberenie z każdą minutą prezentował się coraz gorzej, by ostatecznie w drugiej rundzie odklepać upokarzające na tym poziomie trójkątne duszenie rękami z półgardy, które wywołało prawdziwą lawinę krytyki pod adresem młodziana. Nie wszyscy dołączyli jednak do kopania leżącego – choć nadal uśmiechniętego – młodzieńca.

Obecność Northcutta w mediach zostanie teraz bardzo mocno zredukowana, co może mu wyjść tylko na dobre, choć deficyty, zwłaszcza natury psychicznej, które wyszły na jaw przy okazji omawianego starcia, każą ze sporą dozą ostrożności zapatrywać się na jego przyszłość.

Blask, jakim był otoczony, w dużej części przejął teraz jego skreślany powszechnie przed walką oprawca, którą wziął ją w zastępstwie, niepozornie wyglądający Bryan Barberena.

Reprezentant MMA Lab wykorzystał do cna okazję, jaką sprezentował mu los i nieświadomy niczego matchmaker UFC, nie tylko demonstrując sportową wyższość nad oktagonowym Apollem, ale też szturmem zdobywając serca fanów brawurową przemową w rozmowie z Joe Roganem.

Wszystkim na długo w pamięci zapadnie też symboliczny fikołek, jakim Barberena sparodiował Sage’a Northcutta po zwycięstwie.

Tam gdzie zaczyna się walka, kończy się medialny zgiełk. Gdy drzwi oktagonu zostają zamknięte, jest bezużyteczny. Ozdobniki i popisy odchodzą do lamusa. Prezencja i fizjonomia trafiają na boczny tor, ustępując miejsca sportowo użytecznym umiejętnościom i żelaznemu charakterowi. Tych ostatnich zabrakło Sage’owi Northcuttowi.

Obdarte z marketingowych ozdobników MMA zatriumfowało, ale trudno nie współczuć bolesnego upadku ledwie 19-letniemu aktorowi – zbyt szybko przydzielono mu rolę, której nie potrafił odegrać. O którą prawdopodobnie nawet nie zabiegał.

Powiązane artykuły

Back to top button