Ranking P4PUFC

Łamiemy piszczel na rankingu P4P!

RANKING P4P – Rozdział III (zbrojenia i manewry)

Dominacja dywizji

Na pierwszy ogień, z racji jej wagi dla układu całego rankingu, wzięliśmy dominację dywizji. Chcąc nadać temu określeniu odpowiednich kształtów, ustaliśmy zasady, którymi będziemy kierować się w kontekście jej rozważania:

  • wyższość rankingowa mistrzów danych kategorii wagowych, nad innymi zawodnikami tychże kategorii, przyjmuje postać aksjomatu,
  • analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku zawodników z kolejnych miejsc; nie kwestionujemy układu panującego w oficjalnych rankingach UFC z podziałem na kategorie wagowe.

Dopełnienie powyższego stanowi sposób, w jaki postanowiliśmy zmierzyć rzeczoną dominację dywizji.

Aby wybrać wśród mistrzów zawodnika, który w największym stopniu zdominował swoją kategorię, wyliczyliśmy w pierwszej kolejności liczbę zawodników będących w top 15 danej kategorii wagowej (bazując na oficjalnych rankingach UFC z maja 2014 r.), których dany mistrz pokonał bezpośrednio.

Kolejnym miernikiem, o nieco mniejszym znaczeniu, jest liczba pośrednich wygranych mistrza nad zawodnikami z top 15 dywizji. Uściślając, pośrednie wygrane ograniczyliśmy czynnikiem czasowym  – przyjmując, że wszystkie walki stoczone przed 2012 r., w kontekście wychwytywania wygranych pośrednich, nie będę odgrywały żadnej roli. Poziom konotacji, w jakim posunęliśmy się w celu wyszukiwania pośrednich wygranych, ograniczyliśmy do trzeciego stopnia pokrewieństwa. Jest to jedynie miernik pomocniczy, gdyż, jak wiadomo, style tworzą walki. Niemniej jednak, jeśli zawodnik A pokonuje zawodnika B, podczas gdy zawodnik B pokonuje zawodnika C, a walki te odbyły się w niedługim odstępie czasowym, to stanowi to silne domniemanie o wyższości zawodnika A nad zawodnikiem C, nawet jeśli obaj nigdy ze sobą nie walczyli. Powyższy przykład jest konotacją stopnia pierwszego. Kolejne poziomy poszukiwania takich zależności przyjmują coraz większe ryzyko błędu, aczkolwiek w celu zbudowania ogólnego obrazu sytuacji panującej pomiędzy zawodnikami w danej dywizji, postanowiliśmy skorzystać z tego narzędzia.

Zawodnicy, którzy nie krzyżowali się z naszym zawodnikiem będącym obiektem porównań, czy to pośrednio, czy też bezpośrednio, stanowią tę resztę czołowej piętnastki, która jednocześnie jest grupą realnych pretendentów.

Dla zawodników nie będących mistrzami swoich kategorii również zastosowaliśmy powyższy miernik.

Oto, jak przedstawiają się wyniki liczbowe, na których to bazowaliśmy, dokonując ostatecznej oceny kryterium dominacji dywizji.

tab2

Powyższe liczby, jak już wspomniałem, stanowiły dla nas wymierną bazę, nie ograniczaliśmy się jednak tylko do nich. Każdy zawodnik i jego wynik wymagał od nas indywidualnego podejścia, co najjaśniej obrazuje np. Cain Velasquez, który w wyniku analizy okazał się być mistrzem mającym na ten moment zaledwie dwóch potencjalnych rywali, z czego jednym z nich jest Soa Palelei. O ile Werduma należy traktować jako potencjalne zagrożenie, tak bez wątpienia The Hulk takiego zagrożenia na tym etapie kariery nie stanowi. Układ walk w tej dywizji sprawił jednak, że patrząc przez pryzmat walk bezpośrednich oraz pośrednich, to potencjalna konfrontacja Australijczyka z Meksykaninem stanowi ciągle kwestię otwartą.

Poniższa tabela prezentuje naszą ostateczną punktację przyznaną za najważniejsze dla rankingu kryterium – dominację dywizji.

tab3

Zawodnik, który zajął pierwsze miejsce, otrzymuje każdorazowo 10 pkt, zawodnik z miejsca drugiego 9 pkt, zawodnik z trzeciego o jedno oczko mniej i tak aż do miejsca dziesiątego, za które przypadał 1 pkt.

PAN EM: W przypadku pozycji numer jeden statystyki potwierdziły to, co przypuszczałem już wcześniej – Jon Jones zdominował swoją dywizję w najbardziej znaczący sposób. Siedem zwycięstw bezpośrednich, sześć  pośrednich i raptem dwóch kandydatów z którymi się nie krzyżował, z czego w zasadzie jedynie Cormier jest na górze tej drabinki w walce o pas… Jeśli JJ pokona Cormiera i w międzyczasie nie pojawi się nikt nowy, to być może Jones zdominuje już tę dywizję totalnie.

Jose Aldo to mój kolejny typ. Pięć wygranych bezpośrednich, siedem pośrednich i raptem trzy nazwiska na liście pretendentów, które zresztą mają jeszcze przed sobą kilka dużych kroków, aby dojść do walki o pas. Zestawienie rewanżu z Mendesem mówi samo za siebie – Jose Aldo powoli zatacza koło w czyszczeniu tej kategorii.

Caina Velasqueza wbrew liczbie bezpośrednich wygranych postawiłem przed Johnsonem, Meksykanim mimo małej ilości bezpośrednich wygranych, która wiąże się z długą sagą walk z JDS i podwójnym bojem z Big Footem, zdominował dywizję bardziej aniżeli Mighty Mouse. Dziesięć pośrednich wygranych i raptem dwóch pretendentów, z czego tylko Werdum na ten moment może być traktowany poważnie. To zdecydowanie przemawia za Velasquezem w tej relacji.

Za wyższością Pettisa nad Weidmanem przemawia liczba potencjalnych pretendentów. Dywizja średnia jest obecnie pełna wyzwań dla Chrisa. Pomimo spektakularnych zwycięstw nad Spiderem i tego nad Machidą, to jednak Pettis zrobił więcej, aby rozwiać wątpliwości co do jego statusu w jego własnej kategorii wagowej.

Hendricksa odrobinę cofa ta, bądź co bądź, kontrowersyjna przegrana z GSP, a Dillashaw jest młodym mistrzem, który ma w swojej kategorii wagowej zawodnika, który go pokonał, a który ciągle czynnie walczy i w tym wypadku rewanż Dillashawa z Raphaelem Assuncao jest warunkiem mogącym legitymizować dominację posiadacza pasa. Dopóki to nie nastąpi, stawiam brodacza ponad podopiecznym Duane’a Ludwiga.

Teraz chyba najbardziej kontrowersyjny wybór – brak Andersona Silvy. Gdyby był to ranking najlepszych zawodników w historii, to jako wielki fan Spidera z pewnością walczyłbym, by przyznać mu fotel lidera, ale kierujemy się tutaj statystykami i chłodną głową. Dopiero te dwie rzeczy uświadomiły mi jeden, nader istotny fakt – Silva zdominował tę dywizję, ale jej oblicze na przestrzeni lat zmieniło się na tyle, że dominacja Silvy w kontekście obecnej piętnastki niemal nie istnieje! Czas zdewaluował obecną wartość Spidera w kontekście teraźniejszych rankingów p4p. Anderson stracił okrągłe dwa lata. Najpierw na walce z nic nie znaczącym dla układu sił Bonnarem, a następnie na tych dwóch przegranych bojach z Chrisem… to są aż 3 walki w ciągu których Silva powinien odprawiać kolejnych pretendentów, tymczasem dywizja ciągle rosła w siłę, dochodziły nowe nazwiska, a lista głów Silvy nie powiększała się. Musiało to doprowadzić do momentu w którym dominacja Silvy staje się bardziej piękną kartą historii, aniżeli rzeczywistym i mającym odzwierciedlenie w teraźniejszości stanem rzeczy.

ljonTichy:  Dla mnie Jose Aldo najbardziej zdominował dywizję (6 wygranych w UFC, 8 w WEC, przy czym nie ma na horyzoncie „nowego” przeciwnika, z którym by już nie walczył. No tak, jest Dustin Poirier, ale do walki o pas ma on jeszcze długą drogę i nie stawiałbym go na pozycji Cormiera, o czym zaraz.

Dlaczego Jones na drugim miejscu? Również dominacja w dywizji bardzo wyraźna – same zwycięstwa (przegraną poprzez DQ z Hamillem pomijam z raczej oczywistych względów). Natomiast jedna rzecz działa na jego niekorzyść w kontekście dominacji dywizji – brak zwycięstwa nad Danielem Cormierem, którego uważam, za zawodnika wyżej w hierarchii dyw. półciężkiej niż wymienionego wcześniej Poirera w dyw. featherweight. Gdyby Cormier był w innej wadze, to Jonesa umieściłbym na pierwszym miejscu.

Dlaczego Cain przed Weidmanem? Więcej zwycięstw pośrednich – 10, przy 4 w przypadku Krzysztofa. Poza tym brak na horyzoncie zawodników mogących sprawić problemy Cainowi. W mojej opinii Werdum będzie dużo łatwiejszym przeciwnikiem dla Velasqueza, niż chociażby Rpnaldo Souza czy Vitor Belfort dla Weidmana.

Johnson – z nikim nie przegrał w muszej, odkąd powstała – poza tym, jak w przypadku Aldo, koło przeciwników się zamyka i prawdopodobnie powalczy on ponownie z Dodsonem. Kategoria musza zdobyta.

Szósty Pettis spośród pięciu walk w UFC wygrywa cztery ostatnie, dzierżąc pas. Zdominował dywizję, ale mniej niż Johnson.

Hendricks za Pettisem, ponieważ ma świeżą przegraną z GSP, która według mnie działa bardzo na niekorzyść obecnego mistrza.

TJ Dillashawa w zasadzie premiuje na miejscu ósmym tylko fakt posiadania pasa mistrzowskiego.

Henderson i Barao – brak pasa, aczkolwiek dominacja wyraźna.

Po zliczeniu punktów przyznanych przez całą naszą trójkę, sytuacja prezentuje się następująco:

tab4

Poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 32

  1. Bardzo ciekawy projekt. Pierwszy raz widzę ranking p4p, w którym przyjmuj się jakieś kryteria, niemniej jednak takie rankingi zawsze będą subiektywne. Przykładowo, trudno porównać obiektywnie siłę dywizji. W mojej opinii waga ciężka jest znacznie silniejsza niż została tutaj przedstawiona. Rozumiem przedstawioną argumentację, ale sam fakt, że np. Velasquez czy JDS musieli/muszą walczyć z zawodnikami cięższymi w dniu walki od nich jakieś 20 kg, moim zdaniem robi różnicę. Waga ciężka jest specyficzną kategorią.

  2. Czapki z głów. Rewelacyjna robota. Mam wiele przemyśleń, ale będę je dawkował, żeby nie wprowadzać chaosu.

    Po pierwsze – oczywiście, mylicie się w kwestii siły dywizji, ale to temat rzeka :P

    Po drugie – czy myśleliście nad wpleceniem czynnika czasowego? Nie wiem, czy w winning streaku czy w sile pokonanych rywali, ale po prostu, aby świeższe walki miały delikatnie większą wagę niż starsze?

    Po trzecie – według Waszej oceny – da się zrobić coś podobnego w rankingu P4P PL? Na ile to skomplikowane?

    Po czwarte – dzięki!!!

  3. Świetnie zredagowane Panie EM. Gdybym wiedział, że będziesz nas cytował nieco bardziej przyłożyłbym się, aby przedstawić tok myślenia. Jako, że zdecydowaliśmy się nie poznawać wyniku do samej publikacji, nie ukrywam, że jestem nieco zaskoczony miejscem Jury’ego. Myślę, że pod koniec roku będzie nieco przetasowań. Liczę na spory awans Cormiera :D

  4. Ależ ogrom pracy, brawo! Widać, że algorytm działa sensownie w przypadku czołówki rankingu, pierwsze 7-8 miejsc bez żadnych kontrowersji. Natomiast 10-ty Myles Jury pokazuje, że są jeszcze dziury do załatania – w tym układzie winning streak w mocnej kategorii może wywindować kogoś niezasłużenie wysoko – wynika to z tego, że mocna kategoria = liczna kategoria = możliwość zbudowania serii zwycięstw bez mierzenia się z kimkolwiek z czołówki. Nie mam na razie konkretnego pomysłu, jak temu zaradzić. Może jakoś przebudować kategorię „Znaczące nazwiska…”, przyznając w niej arbitralnie punkty tak jak w kat. „Styl…” i uwzględniając w niej wszystkich zawodników występujących w poprzednich kategoriach, tak, by powiedzmy mający kilka bardzo wartościowych zwycięstw Cormier mógł odrobić stracone mniejszą siłą dywizji punkty do Jury’ego. A może po prostu usunąć „Winning streak”?

  5. Eeee, za dużo stron – nie czytam.
    A na poważnie to bardzo ładnie zredagowane przez Pana EM – zastanawiałem się jak to zorganizujesz i jak to wszystko będzie wyglądało ostatecznie i ten podział na rodziały poprzedzone prologiem i zakończone podsumowaniem mi się naprawdę podoba – wszystko elegancko uporządkowane i czytelne :)

  6. Rewelacyjna robota, jak bierze się do takich rankingów matematykę, to jest właśnie taka wada, że ktoś jak Myles Jury, który niewątpliwie nie zasłużył na top 10 tam się znajduje, ale generalnie czołówka Wam się udała, moim zdaniem tak właśnie to powinno wyglądać!

    To, nad czym powinno się popracować, to przede wszystkim:
    a) siła dywizji. Raczej liczy się siła przeciwników. Ewentualnie siłę dywizji można brać pod uwagę gdy ktoś jest mistrzem (plus do mistrzostwa w silniejszej dywizji), a tym bardziej, jeśli ktoś mocno zdominował daną dywizję.
    b) Styl moim zdaniem jest ważniejszy niż go oceniliście, dąłbym tutaj 5 punktową skalę i brał pod uwagę nie tylko to jak zdecydowanie dany zawodnik wygrywa, ale jak efektownie.

  7. Dzięki za pozytywny feedback! To jest bardzo motywujące i na pewno spróbujemy ogarnąć ranking p4p pl w podobnym stylu.

    @pogolsky – czy dziwnie? Ciężko powiedzieć, ale ja byłem mocno zdziwiony, czemu wyraz dałem pod koniec tekstu. Jest to jednak również namacalny dowód na to, że staraliśmy się zawodników oceniać pod kątem wcześniej ustalonych kryteriów, a nie naginać je dla uzyskania oczekiwanego wyniku.
    Mój problem ze wszystkimi rankingami p4p był podobny – były to rankingi oparte na autorytecie i wiedzy wybierających. Oczywiście, że osoba, która zna się świetnie i rozumie temat, zawsze wybrnie ze swoich wyborów, ale dobrze manipulując słowem i dobierając kryteria selektywnie, może bronić poszczególnych wyborów, nawet jeśli są one względem siebie sprzeczne. Wszystko jest więc znośne dopóki wybierającym jest ktoś ogarnięty, jednak nie szukając daleko – spójrz na ranking p4p pl na lowkingu, gdzie naiver uwzględnił głosy różnych portali… niektóre wybory są tak irracjonalne i pozbawione sensu, że zamykamy się w ramach zwykłego plebiscytu. Ja tak nie chciałem.

    @maerkx – do momentu w którym choćby ustalanie wag oparte jest na przekonaniu/intuicji/wiedzy wybierających, to już nie jest to ranking w 100% obiektywny. Tak czy owak celem było maksymalnie ograniczyć czynniki subiektywne na rzecz obiektywnych przesłanek.

    @naiver –

    1. pamietam te dyspute na cohones ;). Nie zgadzma się z tym, że HW jest słaba ponieważ zawodnicy posiadają tam takie, a nie inne atrybuty i są np. wolniejsi – to logiczne. To co przekonuje mnie do tego, że HW jest słaba, to fakt, że nie pojawiają się tam nowi zawodnicy mogący gonić czołówkę, w czubie nie ma żadnej rotacji i w zasadzie poza UFC też na próżno szukać potencjalnych kandydatów na angaż, którzy mogliby zamieszać w organizacji braci F.

    2. jest to oczywiście sensowne, żeby nieco dewaluować wartość tych pojedynków, które odbyły się dawno, kosztem tych świeższych bojów. Nie chcieliśmy jednak od razu wprowadzać zbyt wielu czynników, bo można się w tym wszystkim pogubić na pierwszy raz. Na pewno kolejne wersje rankingu będą również obejmować modyfikację samej metodologii.

    3. Wszystko się da! Szczególnie na lowkingu ;). Na pierwszy rzut oka będzie nieco trudniej ze względu na to jak rozrzuceni są zawodnicy na różne organizacje, które prezentują przecież zupełnie inny poziom. Usiądziemy, zastanowimy się i jakoś rozwiążemy ten problem ;).

    4. to ja dziękuję, za możliwości publikacji na łamach lowkinga.

    @inqvisition – trafiłeś w sedno! To co sprawdziło się w kontekście góry tabeli, jednocześnie stworzyło pewne paradoksy w jej dole. Na pewno będziemy się starali temu przeciwdziałać w kolejnych odsłonach.
    Pierwsze co przyszło mi na myśl to premiować większą ilość zawodników w kontekście dominacji dywizji (czynnika bezapelacyjnie najważniejszego w kontekście układania rankingu) w ten sposób unikniemy sytuacji w której zawodnik z pewną dozą dominacji w dywizji nie dostaje żadnych pkt, bo jest poza „10”, a dostaje je zawodnik, który nabił niezły streak na przeciętnych rywalach… nie mając przy tym najmniejszych znamion dominacji w dywizji.
    Ewentualnie można to jeszcze ugryźć w ten sposób, że poszerzamy liczbę zdobywających pkty za dominację dywizji, a w dodatku wprowadzamy zasadę, iż zamiast za streak wprowadzamy pkt za to jaki procent walk wygrał dany zawodnik na przestrzeni powiedzmy ostatnich 6 walk z uwzględnieniem czynnika czasowego, który zaproponował naiver. Wtedy ocenę za te ostatnie „6” walk dostają tylko zawodnicy, którzy zapunktowali w dominacji dywizji. To wyklucza z marszu zawodników na fali, którzy aktualnie obijają średniaków w swoich dywizjach.

    @kurekq

    a) sprowadza się do tego o czym pisał inqvisition – siła dywizji jest OK, ale problem pojawia się kiedy premiujemy w jej kontekście zawodników spoza czuba dywizji. Czy mistrz LW powinien dostać dodatkowe punkty za wybitność na tle bardzo silnej konkurencji? Jak najbardziej. Czy zawodnik będący zaraz za mistrzem w tej dywizji również powinien dostać premię za siłę dywizji? Myślę, że tak. Czy powinien taką też premię dostać zawodnik z powiedzmy – 7 miejsca w dywizji? No to właśnie pojawia się paradoks. To o czym pisałem wyżej powinno wyeliminować ten problem.

    b) ja styl ważyłem relatywnie wysoko, ale Comber i Ljon mieli inne zdanie na ten temat. Co do efektowności, to byłbym tutaj powściągliwy – czy obrotówka Barbozy kończąca walkę jest efektowna? Jak najbardziej. A dominacja zapaśnicza Cormiera, czy Nurmagomedova? A bokserski szturm Diaza? Dla mnie to za duży zgrzyt.

  8. Szacunek za ogrom pracy jaką w ten projekt włożyliście. Wiem, że ten ranking ma być w pełni obiektywny, ale jednak czasem trzeba oprócz statystyk użyć własnej wiedzy. Ja osobiście proponuję, żeby uwzględniać tylko zawodników z top3-top5 danej kategorii, gdyż śmiało można przyjąć, że niżej są za słabi na p4p. No i osobiście nie zgadzam się, że musza jest mocniejsza do ciężkiej. Zawodnicy tacy jak Werdum, Silva, Hunt, Browne czy Overeem to bardzo mocne nazwiska. A w muszej?

    1. Ranking p4p nigdy nie będzie obiektywny, ponieważ wybór kryteriów, a także ustalenie ich wagi oraz przyznawanie zawodnikom konkretnych not jest subiektywne.

      Chociażby porównywanie sił dywizji przypomina dyskusję o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Właściwie jedynym sposobem weryfikacji byłoby zestawienie zawodników z różnych wag ze sobą.

      1. W pełni obiektywny nie będzie nigdy, ale ten do tego dąży. Wybór kryteriów może być obiektywny, natomiast ich znaczenie – nie. MMA to sport, w którym trzeba wygrywać – obiektywne, z jak najlepszymi – obiektywne, jak najwięcej – obiektywne, im większa dominacja tym lepiej – obiektywne. A z tymi siłami dywizji też się nie zgodzę, bo jednak w średniej jest więcej dobrych zawodników niż w ciężkiej. Inna sprawa, że w bezpośrednim pojedynku ciężcy są faworytami. A zestawienie ze sobą zawodników różnych kategorii w ramach porównania, zaprzecza samej idei ich istnienia. Po to są różne dywizje, żeby mniejsi, ale bardziej utalentowani nie walczyli z większymi, ale klocami.

  9. Jak zmierzyć poziom talentu między zawodnikami z różnych kategorii? Szybkość, dynamika czy wydolność pewnie wchodzą w jego skład, ale siła ciosu, fizyczna, odporność na nie czy warunki fizyczne już nie? Jeżeli ciężcy wygraliby starcia z mniejszymi – a pewnie większość zgodzi się, że tak (jakieś wątpliwości można mieć w starciu LHW vs HW – to wniosek jest taki, że są bardziej predysponowani, utalentowani do walki.

    Nie postuluje powrotu do walk rodem z pierwszych gal UFC bez podziału na kategorie wagowe, bo każda dostarcza innych wrażeń, stwierdzam jedynie, że ranking p4p w samym założeniu to, cytując potomka naszego noblisty, chuj, dupa i kamieni kupa.

  10. Za pomocą matematyka da się zmierzyć wszystko. Nawet taki poziom talentu, który – przykładowo – zmierzyć można by ilością błyskotliwych (trzeba je wcześniej zdefiniować) akcji na jednostkę czasu.

    Myślę, że zaproponowane przez autorów kryteria bardzo dobrze określać mogą to, co przynajmniej ja rozumiem pod sformułowaniem „ranking P4P” – czyli, w uproszczeniu, skala dominacji nad przeciwnikami przy uwzględnieniu ich klasy oraz stylu, w jakim zwyciężają.

    1. I o czym by to świadczyło? Nawet po zdefiniowaniu tych błyskotliwych akcji? Można czarować przez 25 minut albo strzelić w pysk raz a dobrze w każdej walce i wygrywać wszystko jak leci. Tylko to już według tej definicji nie będzie utalentowany zawodnik…

      1. Po czym poznać utalentowanego zawodnika? Wystarczy tylko to zdefiniować, a następnie poszukać liczb, które to potwierdzają/temu zaprzeczają. Błyskotliwym akcjom wystarczy, dla przykładu, nadać wagę – nokauty byłyby takimi z największą wagą, a jakieś ucieczki z niebezpiecznych pozycji – najmniejszą. Można wpleść do tego klasę rywali, na których te akcje zostały „przeprowadzone”, wcześniej oczywiście określając, czym rzeczona „klasa” jest.

        Można też wpleść czynnik czasu, tj. ile walk (lat treningu) dany zawodnik potrzebował do prezentowania wspomnianych błyskotliwych akcji, bo wychodzimy z założenia, że ten utalentowany nie potrzebuje tak dużo treningu jak ten obdarzony mniejszym talentem.

        I jeszcze wiele innych kryteriów można tu wpleść… Powyższe to tylko przykład.

        Nie ma takiej rzeczy na świecie, której nie dałoby się opisać liczbami, a co dopiero taki mikroskopijny wycinek rzeczywistości jak MMA.

          1. Myślę, że rozwiązanie zaproponowane przez chłopaków odnośnie wagi jest dobre, każdy przypisuje swoją i wyciągamy średnią.

  11. Nie dyskutujmy na temat sensu układania takiego rankingu. Nie ma na celu wyłonienia rzeczywiście najlepszego wojownika, bo oczywiste jest, że Cain jest najlepszym zawodnikiem na globie. Naiver dobrze określił, co ranking ma na celu przedstawić. Dyskutujmy o kryteriach oraz ewentualnych ulepszeniach w sposobie tworzenia rankingu :)

  12. Tens, błyskotliwe akcje w powietrze nie byłyby liczone;), więc raczej nie 25 minut, poza tym jeśli dla ciebie cep Nelsona ma większą wartość niż dominacja Caina na JDS i równą z obrotówką Belforta, albo Barbozy, to raczej cię nikt nie przekona. A jak ktoś wygrywa ze wszystkimi to raczej będzie wysoko w takim rankingu, nie sądzisz? Dominacja dywizji, mocne nazwiska… Myślę, że to co napisał Comber powinno wystarczyć (za 2 zdanie stawiam browara, jeśli się kiedyś spotkamy;))

      1. A jakby Belfort sciągnął taką obrotówką Weidmana? Ta dyskusja raczej do nikąd nie prowadzi. Sam chciałbym istnienia kategorii open, ale obiektywnie rzecz biorąc, różne wagi są na różnym poziomie. Bo chyba zgodzisz się, że taki Pettis jest lepszy od wspomnianego Nelsona, mimo że raczej walki by nie wygrał?

Dodaj komentarz

Back to top button