Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Sierpem #72: oktagonowa rzeź – Ferguson vs. Gaethje

Techniczna analiza bukmacherska pojedynku Tony Ferguson vs. Justin Gaethje, który zwieńczy galę UFC 249.

W walce wieczoru gali UFC 249, która odbędzie się w Jacksonville, rękawice skrzyżują dwaj zawodnicy wyróżniający się bezkompromisowością w swoich oktagonowych poczynaniach – rozpędzony serią dwunastu wiktorii Tony Ferguson oraz mogący pochwalić się serią trzech nokautów w pierwszych rundach Justin Gaethje.

Kto sięgnie po tymczasowy tytuł mistrzowski wagi lekkiej? Czy kursy bukmacherskie faworyzujące El Cucuya są uzasadnione?

Przeanalizujmy…

155 lbs: Tony Ferguson (25-3) vs. Justin Gaethje (21-2)

Niniejszą analizę podzielimy na kilka części. Najpierw omówimy sobie stójkowe umiejętności obu zawodników, identyfikując ich ulubione akcje, najczęściej zaprzęgane do działania techniki. Następnie spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, co stanie się, gdy obaj znajdą się w oktagonie naprzeciwko siebie – które techniki okażą się skuteczniejsze? Na koniec – typowanie wynik wraz z krótkim uzasadnieniem.

A zatem…

Jak walczy Tony Ferguson?

Na łamach Lowking.pl rozkładałem już styl walki El Cucuya na czynniki pierwsze wielokrotnie, ale… Omówmy sobie najważniejsze elementy oktagonowej gry Amerykanina.

Tony Ferguson to zawodnik pozbawiony stylu walki, jak bardzo trafnie określił go niedawno trener Justina Gaethje Trevor Wittman. El Cucuy nie jest ani zapaśnikiem, ani bokserem, ani zawodnikiem Muay Thai, ani karateką. Łączy w oktagonie techniki z wszystkich tych sztuk walki, często niezwykle kreatywnie, często też bez najmniejszego poszanowania dla defensywy oraz dla… fundamentów technicznych.




Tak – Fergusonowi brakuje solidnych szlifów technicznych w wielu elementach oktagonowego rzemiosła. Bywa czasami przeokrutnie toporny – w niektórych akcjach brak mu finezji, płynności i lekkości w ruchach. Wlecze za sobą nogi, traci równowagę, jest nieuważny w defensywie, wybiera fatalne momenty na zmianę ustawienia, miesza czasami techniki bez ładu i składu. Ot, chwilami wygląda po prostu nieporadnie.

Rzeczona nieporadność – rozumiana też jako działanie poza schematami – czyni go jednocześnie niezwykle trudnym do rozczytania. Jak wieść gminna niesie – a nie byłbym w najmniejszym stopniu zdziwiony, gdyby okazała się ona prawdziwa – sam Tony Ferguson nie wie, co za chwilę zrobi w oktagonie. Jego styl oparty jest bowiem na totalnej improwizacji – jest oparty na oktagonowych instynktach i intuicji. Jak wspomniałem, ma to swoje plusy – nieprzewidywalność – i ma też swoje minusy – brak poszanowania dla elementarnych fundamentów technicznych, co wystawia go często na ostrzał.

El Cucuy to oktagonowy rzeźnik, który potrafi patroszyć rywali na różne sposoby w każdej płaszczyźnie – od stójki przez klincz i zapasy po parter. Wyróżnia go niczym nieskrępowana agresja, uzupełniona o niedostępne dla przeciętnych śmiertelników zaufanie do własnych umiejętności – a wszystko to przy wspomnianej pogardzie dla ryzyka.

Pomimo luk technicznych i dziurawej czasami jak szwajcarski ser defensywy Tony działa bez krzty zawahania – z obu ustawień, w dystansie kickbokserskim, półdystansie, klinczu i w parterze.

Na rzeźnicze nastawienie El Cucuy może sobie pozwolić nie tylko z uwagi na swój szeroki wachlarz wszechstronnych umiejętności, ale także dzięki pojemnemu bakowi z paliwem oraz zdolnej do szybkiej regeneracji szczęce – o ile bowiem posłanie go na deski z cudem nie graniczy, to zupełnie inaczej ma się sprawa z ubiciem go. To już zadanie arcytrudne.

Jak zaznaczyłem, styl Tony’ego Fergusona jest pełen kreatywności i nieprzewidywalności, ale nie znaczy to, że nie jesteśmy w stanie zidentyfikować kilku ulubionych technik, jakie najchętniej zaprzęga do działania w oktagonie. Jesteśmy!

Ciosy proste

Podstawowym narzędziem w arsenale Tony’ego Fergusona są ciosy proste – z obu rąk i z obu pozycji, czasami w krótkich kombinacjach. Nie sprawia mu większej różnicy, czy jest akurat ustawiony klasycznie, czy też odwrotnie.

Klasyczne ustawienie

Korzystanie z prostych z przedniej ręki jest w przypadku Fergusona o tyle ułatwione, że na ogół posiada on gigantyczną przewagę zasięgu ramion nad swoimi rywalami. Tak samo będzie zresztą w przypadku walki z Justinem Gaethje – zasięg El Cucuya jest dłuższy aż o 15 centrymetrów.

Przyjrzyjmy się kilku przykładom jabów Tony’ego…

Na pierwszej z powyższych animacji ustawiony klasycznie Tony Ferguson – mobilny od pasa w górę – zaskakuje lewym prostym odwrotnie ustawionego Rafaela dos Anjosa. Dokonanie tym większe, że smaganie lewymi prostymi mańkutów jest trudniejsze niż w przypadku konfrontacji z tak samo ustawionymi oponentami.

Z kolei na drugim nagraniu widzimy, jak El Cucuy markuje zejście do lewej, podczas gdy Lando Vannata, który wcześniej zainkasował już masę lowkingów, unosi przednią nogę – Tony Ferguson wykorzystuje niestabilną i niezdolną do szybkiej reakcji posturę rywala, aby zdzielić go prostym między gardę.

Rzućmy teraz okiem na krosy z praworęcznej pozycji.

Ferguson próbuje aktywną lewą neutralizować ataki RDA – przy drugiej okazji nie sięga jednak lewicą do prawej Brazylijczyka, zamiast tego ruszając z bezpośrednim krosem, którym trafia czysto w szczękę rywala. Ten próbuje odpowiadać kombinacją sierpowych, ale Amerykanin odchyla głowę unikając obu uderzeń.

Na drugim przykładzie próbka łamanego rytmu w wykonaniu El Cucuya. Doskakuje do dos Anjosa, ale wstrzymuje wyprowadzenie ciosu, by później w pół tempa wyprowadzić niesygnalizowanego kompletnie krosa, schodząc przy okazji z głową do lewej. Chwilę potem uderza prawym prostym na korpus, również zejście głowy unikając ciosu kontrującego Brazylijczyka.

Na powyższych przykładach świetnie widać doskonały zasięg Fergusona i jego arytmiczny – a więc trudny do rozczytania – styl walki. Jest to szczególnie widoczne przy okazji pierwszego ciosu na drugim z powyższych przykładów – RDA był przekonany, że znajduje się w bezpiecznej odległości od rywala, ale nietypowy moment ataku wespół z zasięgiem Fergusona zmusiły go do zainkasowania krosa na twarz.

Przyjrzyjmy się teraz krótko bliźniaczo podobnym akcjom – tj. prostym z przedniej oraz tylnej ręki – z odwrotnej pozycji.

Odwrotne ustawienie

Ferguson na wstecznym, w locie zmienia ustawienie na leworęczne, by nagle doskoczyć z soczystym, kompletnie zaskakującym Vannatę jabem. Od razu ponawia ten sam atak, ponownie sięgając szczęki Vannaty. Natarcie kontynuuje, zmieniając ponownie w locie pozycję na praworęczną.

Na drugim przykładzie widzimy natomiast kros z odwrotnej pozycji w wykonaniu El Cucuya. Amerykanin znajduje się daleko od RDA, stwarzając Brazylijczykowi pozory bezpieczeństwa. Szybki doskok i kapitalny zasięg Fergusona pozwalają mu jednak zaskoczyć rywala bezpośrednim krosem.

Gargantuiczny zasięgi Tony’ego oraz jego ruchliwą głowę – zadartą do góry, ale ruchliwą! – widać też doskonale na poniższym przykładzie, na którym gnębi RDA seria prostych.

Klasycznie ustawiony Ferguson smaga dos Anjosa szybkim lewym, uchylając się przed kontrą. Bujając się na lewo i prawo, dokłada następnie niesygnalizowanego krosa. RDA próbuje postraszyć go jabem, ale Amerykanin schodzi do dominującej pozycji, wykroczną nogą na zewnątrz wykrocznej rywala, i smaga go kolejnym lewym prostym.

Lewy podbródek – kros

To jedna z najchętniej zaprzęganych – obok może 1-2 – kombinacji przez byłego tymczasowego mistrza wagi lekkiej. Korzysta z niej bez względu na to, w jakim akurat ustawieniu się znajduje – klasycznym czy też odwrotnym. Jest ona oczywiście obarczona pewnym ryzykiem, jak każda kombinacja inicjowana uderzeniem z dołu, szczególnie z tylnej ręki…

Na pierwszym przykładzie widzimy nacierającego Fergusona. Będąc ustawionym klasycznie, inicjuje atak lewym podbródkiem, następnie dokładając prawego prostego. Natarcie kontynuuje z lewym kopnięciem na korpus oraz natychmiastowymi lewym prostym i prawym prostym. Brazylijczyk odchodzi jednak do boku, unikając większości uderzeń.

Na drugiej animacji początkowo Amerykanin jest ustawiony klasycznie. Smaga jednak RDA omawianym wyżej krosem, idąc za ciosem i przechodząc do odwrotnego ustawienia. Z niego wyprowadza dokładnie tę samą kombinację, co na pierwszym przykładzie – tj. lewego podbródka z prawym prostym. Tym razem jednak – z uwagi na odwrotne ustawienie – jego lewica jest z tyłu.

Kopnięcia

El Cucuy nie jest z całą pewnością najczystszym pod względem technicznym kopaczem, ale jest niezwykle skutecznym kopaczem, umiejętnie wplatając techniki nożne w akcje bokserskie.

Prawie wcale nie kopie tradycyjnymi okrężnymi kopnięciami na głowę, a jeśli za cel ataku obiera sobie korpus, wyprowadza kopnięcia siekająco – tj. w stylu podobnym do Lyoto Machidy – niemal w linii prostej, co umożliwia jednak szybszy powrót do pozycji wyjściowej.

Zdecydowanie najgroźniejszymi kopnięciami w arsenale Tony’ego Fergusona są lowkingi oraz frontalne kopnięcia smagające na korpus. W tych elementach – szczególnie snap-kickach – Amerykanin jest prawdziwym postrachem, terroryzując kończyny dolne i schaby oponentów.

Przyjrzyjmy się na początek szerokiemu wachlarzowi frontali Tony’ego…

Kopnięcia frontalne

Powyżej dwa bliźniaczo podobne przykłady srogich frontalnych kopnięć na korpus prawą nogą na korpus odwrotnie ustawionego – korzystnie pod tą właśnie technikę! – Rafaela dos Anjosa.

Na pierwszej akcji Tony Ferguson próbuje prawego frontala, ale wobec dystansu, jaki trzyma Josh Thomson, przechodzi do odwrotnej pozycji i smaga rywala frontalem z lewej nogi.

Na drugim przykładzie widzimy natomiast, z jaką łatwością Tony Ferguson miesza smagające kopnięcia z obu nóg, terroryzując nimi Lando Vannatę. Na koniec dokłada też lewego prostego, co zresztą jest dla niego charakterystyczne – często po kopnięciu lewa nogą, frontalnym czy siekającym – poprawia lewym prostym.

Tego typu kopnięcia frontalne nie są jednak jedynymi w arsenale Tony’ego. Mamy też bowiem… latające frontale! Czy też frontale po przekroku, jak kto woli. Także w ich przypadku El Cucuyowi nie sprawia różnicy, czy kopie lewą nogą czy też prawą.

Na pierwszym przykładzie Ferguson doskakuje do Thomsona z latającym frontalem lewą nogą, natomiast na drugim – z prawą.

Na tym jednak nie koniec. Najbrutalniejszym z frontali, jakie zaprzęga do działania w oktagonie El Cucuy, jest stepujący frontkick.

Tony Ferguson dobiega do Josha Thomsona, penetrując jego schaby srogim stepującym kopnięciem frontalnym.

Jak morderczym narzędziem mogą być smagające kopnięcia frontalne na korpus, przekonywali się swego czasu Nate Diaz – z powodu tych właśnie kopnięć przegrał rewanżowe starcie z Conorem McGregorem, o czym na Lowking.pl pisałem wielokrotnie – czy Donald Cerrone, właśnie w starciu z… Tonym Fergusonem! W ostatnich sekundach pierwszej, bardzo wyrównanej rundy El Cucuy grzmotnął bowiem Kowboja soczystym snap-kickiem, po którym Donald włączył wsteczny, wykrzywił twarz i skleił łokieć. To był punkt zwrotny tamtej potyczki.

Lowkingi

Jeśli chodzi o lowkingi, Tony wyprowadza je z obu nóg, z obu pozycji – zewnętrzne i wewnętrzne. Pojedynczo i w krótkich kombinacjach z ciosami czy łokciami. Poniżej dwa przykłady stepujących lowkingów z walki z Anthonym Pettisem – już bez omówienia.

Zwrócę tylko uwagę na gigantyczne zaufanie do swojej szczęki, z jakim El Cucuy wpada tutaj w półdystans z rękami na wysokości bioder. Do tematu wrócimy później…

Na osobny akapit – a w zasadzie kilka akapitów – zasługują łokcie Tony’ego Fergusona. To bowiem jeden z najlepszych specjalistów od tej techniki w całym UFC – a nie brak opinii, że najlepszy.

Łokcie

Podobnie jak w przypadku smagających kopnięć na korpus, tak i w przypadku ataków łokciami arsenał Tony’ego Fergusona jest niebywale zróżnicowany. Mamy tutaj wszystko – obrotowe łokcie, pionowe łokcie z doskokiem, łokcie bite z dołu, łokcie w charakterze sierpów. Do wyboru, do koloru!

Aby nie być gołosłownym…

Na powyższych nagraniach widzimy obrotowe łokcie w wykonaniu Tony’ego Fergusona. Na pierwszym atakuje obrotówką lewym łokciem Edsona Barbozę, a na drugim – obrotówką prawym łokciem Lando Vannatę. Bez różnicy!

Prawdziwy majstersztyk mamy natomiast poniżej. Rzekłbym, że lepszych akcji łokciami – nie wliczając może nokautów pokroju Mike’a Perry’ego na Jake’u Ellenbergerze czy Yaira Rodrigueza na Chan Sung Jungu – w UFC nie widzieliśmy. Przynajmniej jeśli chodzi o kreatywność.

Na pierwszej animacji klasycznie ustawiony El Cucuy doskakuje do Edsona Barbozy, okrutnie rozcinając mu czoło frontalnym łokciem. Chwilę potem ponawia atak, zmienia pozycję na odwrotną, przytrzymuje lewą rękę Brazylijczyka, aby zapewnić sobie względnie bezpieczne skrócenie dystansu, i smaga go srogim prawym łokciem w charakterze sierpa. Absolutny majstersztyk!

Z kolei na drugim przykładzie Ferguson inicjuje atak krosem, wpadając w półdystans i odkręcając się z lewym obrotowym łokciem. Brazylijczyk zdołał jednak unieść gardę. Pokręcił głową, dając Amerykaninowi do zrozumienia, że „nic z tego, kolego!”. Tymczasem… Odwrotnie tym razem ustawiony Tony powtarza bliźniaczo podobną akcję – rozpoczyna atak prawym prostym, skraca dystans i kręci się z lewym obrotowym łokciem, trafiając czysto. Kompletnie przechytrzył Brazylijczyka!

Powyżej widzimy natomiast przykład łokcia bitego z dołu – a la Anderson Silva czy Charles Oliveira – w wykonaniu Tony’ego Fergusona.

Superman punch

Stójkowe szlify Tony’ego Fergusona domknijmy ciosami Supermana – oczywiście z obu rąk. Poniżej dwa przykłady z odbiciem się od siatki – w ten bowiem sposób Amerykanin najchętniej ponownie łapie dystans, jeśli znajdzie się blisko ogrodzenia – to ważne z punktu widzenia walki z Justinem Gaethje, który chętnie ustawia rywali na siatce!

Tony Ferguson smaga Lando Vannatę ciosem supermana z prawej ręki, a Rafaela dos Anjosa ciosem supermana z lewej ręki.

Rzućmy teraz okiem na stójkowe umiejętności Justina Gaethje…

Jak walczy Justin Gaethje?

O Justinie Gaethje też miałem okazję pisać na Lowking.pl nie raz, nie dwa. Szczegółowo pod lupę brałem jego potyczki z Dustinem Poirierem, Edsonem Barbozą oraz Donaldem Cerrone. Dlatego też często i gęsto korzystał będę w niniejszym tekście z tychże analiz – wiele elementów z oktagonowej gry Justina Gaethje nie uległo bowiem zmianie.




Wszystko to uzupełnimy oczywiście o aspekty, o które Highlight wzbogacił swoją grę w ostatnich trzech występach – a mogą one mieć kluczowe znaczenie dla przebiegu i wyniku jego walki z Tonym Fergusonem.

Przechodząc do właściwego tematu…

Justin Gaethje to król półdystansu i zwarcia. Styl jego walki jest znacznie mniej skomplikowany i łatwiejszy do rozczytania niż styl Tony’ego Fergusona. Swój styl Justin opakował jednak w liczne drobne szlify, które zapewniły mu koronę wagi lekkiej WSoF i nieskazitelny przez wiele lat bilans walk.

Na pozór Highlight to po prostu rzeźnik, który wywiera presję, wpada w półdystans, gdzie rozpuszcza ostro ręce i lowkingi, pracując ochoczo zza podwójnej gardy.

Teoretycznie zatem sprawa nie jest skomplikowana, ale szczelna garda Gaethje i jego balans tułowiem czy obniżanie i podnoszenie pozycji wespół z twardą szczęką oraz nieprzewidywalnością – nie wiadomo, kiedy wystrzeli jakąś bombą albo srogim lowkingiem zza podwójnej gardy – czynią go niezwykle niebezpiecznym.

Najważniejszym jednak elementem, który decyduje o skuteczności jego stylu walki, jest jego nastawienie mentalne. Gaethje jest przygotowany na przyjęcie ciosów. Są one wkalkulowane w jego taktykę. Jest z tym pogodzony. Trudno zatem w jego przypadku mówić o zaskoczeniu go uderzeniami – w wiadomo, że takowe właśnie ciosy wyrządzają najwięcej obrażeń.

Od ogółu przejdźmy do szczegółu, aby na kilku przykładach – ich opis zaczerpnąłem z poprzednich analiz, aby nie wymyślać koła na nowo – przedstawić ulubione narzędzia mordu Justina Gaethje.

Prawy zza podwójnej gardy

Jak wspominałem, Highlight zbudował swoją karierę na przedzieraniu się do półdystansu ze szczelnie uniesioną gardą, zza której rozpuszczał potężne bomby – najczęściej w najmniej spodziewanym przez rywala momencie.

Na pierwszym przykładzie z walki z Eddiem Alvarezem Justin Gaethje wchodzi w półdystans, unosi gardę – ale dwa pierwsze ciosy Króla Podziemia wchodzą czysto pomimo balansu byłego mistrza WSoF. Niewiele sobie jednak z tego robiąc, Gaethje przerywa następną akcję pozostającego w miejscu Alvareza potężnym prawym, który jednak nie trafia czysto. Na koniec inkasuje lewego prostego, ale chwilę potem tym samym odpowiada rywalowi.

Na drugiej animacji Gaethje wpada w półdystans z lewym prostym, następnie standardowo unosząc gardę i balansując, aby uniknąć/zblokować uderzenia Alvareza. Ten umiejętnie omija jednak gardę Justina, precyzyjnym podbródkiem z prawej między jego rękami i sierpem z lewej za jego rękami dosięgając Justina. Pomimo tego Gaethje ponownie odpala srogą prawicę – tym razem trafia, ale cios ześlizguje się po szczęce Eddiego, który przytomnie oddala się.

Zwracam uwagę na szerokie ustawienie Justina na zaprezentowanych wyżej przykładach. Twardo osadza stopy, zapewniając sobie równowagę i dużą moc w uderzeniach – a jednocześnie balansuje tułowiem.

Od dawna powtarzam jednak, że kwintesencję stylu walk Justina Gaethje przedstawia poniższa akcja z walki z Eddiem Alvarezem.

Gaethje wchodzi w półdystans, unosi gardę, balansuje – Alvarez próbuje dosięgnąć go ciosami na korpus, a także podbródkami między gardą i sierpami za nią, ale tym razem defensywa Justina jest nie do przebicia. W końcu Highlight odpala zza podwójnej gardy potężną prawicę, ustawiając się w locie na mańkuta i kontynuując lewicą, by wszystko zakończyć kolejnym prawym. Dwa z tych uderzeń częściowo dochodzą celu.

Gdy Gaethje chowa się za podwójną gardą, broniąc się przed barażem uderzeń rywali, trzeba szczególnie uważać na jego prawicę – potrafi wystrzelić nią w najmniej oczekiwanym momencie, jak widzieliście na powyższych przykładach i jak zobaczycie na poniższych.

Powyżej rewanżowe starcie z Luisem Palomino. Justin Gaethje inicjuje akcję prostym, następnie unosi gardę, aby dać rozpuścić ręce rywalowi – wszak wtedy jest on najbardziej narażony na kontrę! – i nagle w środku jego akcji odpala nieprawdopodobną prawicę, posyłając oponenta na deski.

Poniżej bliźniaczo podobna akcja z walki Gaethje z Poirierem.

Justin Gaethje na balansie unika prostych Luizjańczyka, trzymając dla większego bezpieczeństwa podwójną gardę, by nagle wystrzelić zaskoczonemu rywalowi potężnym prawym prosto na szczękę.

Jak przyznał po walce Diament, po tym uderzeniu przeżył gigantyczny kryzys. Cofnął się na siatkę, tam czekając na kolejne uderzenia, co, jak wiemy, w przypadku starcia z Gaethje jest fatalną taktyką. Przetrwał jednak kilka bomb, w porę uciekając do boku i łapiąc dystans.

Tutaj natomiast w swoich szarżach zapędził się Donald Cerrone. Zaskoczył co prawda Justina Gaethje ładnym krosem, ruszając potem z kolejnymi ciosami, ale Highlight tylko na to czekał – uniósł gardę, broniąc się przed kolejnymi, by następnie kompletnie odsłoniętego i zaskoczonego Kowboja potraktować potężnym prawym sierpem zza podwójnej gardy. Donald Bogu może dziękować, że uderzenie to trafiło go poniżej szczęki, w okolice szyi.

Gdy natomiast to Justin inicjuje atak, wpadając w półdystans i unosząc gardę, jego przeciwnicy są niemalże zmuszeni odpowiedzieć ciosami – a im bardziej się w nich zapominają, im bardziej próbują go ustrzelić, im więcej mocy wkładają w uderzenia, tym bardziej narażeni są na przyjęcie dewastującej kontry – i na takie właśnie okazje nieustannie, metodycznie i z podziwu godną konsekwencją poluje Gaethje.

Justin nie jest – tj. nie był, bo do zmian w jego stylu walki przejdziemy później – typem zawodnika, który szczególnie chętnie oddaje pole – mając zaufanie do swojej defensywy zapaśniczej, chętnie zostaje w miejscu w odpowiedzi na ataki rywala, unosi gardę i… robi swoje – czyli balansuje, stara się zblokować, przepuścić uderzenia, by nagle zaatakować z jakąś srogą kontrą – najczęściej właśnie wspomnianym i zaprezentowanym powyżej prawym sierpem.

Nie znaczy to jednak, że stary i nowy Justin nie korzysta z prostszych bokserskich narzędzi – tj. lewego prostego. Owszem, korzysta.

Lewy prosty

Nie jest to może najczęściej zaprzęgana przez Gaethje technika, ale od czasu do czasu odpala lewego prostego, najczęściej z doskokiem.

Na pierwszym przykładzie Gaethje smaga jabem Alvareza, na drugim odwrotnie ustawionego Poiriera.

Jak widać powyżej, Justin nie rezygnuje z lewego prostego, gdy walczy z mańkutami – tak samo było w przypadku jego debiutanckiego pojedynku w UFC, w którym ubił odwrotnie ustawionego Michaela Johnsona.

Mając zaś na uwadze, że Tony Ferguson często walczy z pozycji odwrotnej, można się spodziewać, że także i wtedy Justin Gaethje poszuka jaba, choć… Zasięg El Cucuya stanowił będzie dla niego ogromne utrudnienie.

Podsumowując aspekty bokserskie Justina Gaethje w wersji 1.0, warto wspomnieć też o podbródkach z klinczu – także bowiem w swojej nowej wersji odwołuje się do nich chętnie, wolną ręką próbując kontrolować kark/głowę oponentów.

Lowkingi

Renomę Highlight wyrobił sobie jednak nie tylko omówionymi wyżej bombami zza podwójnej gardy, ale także morderczymi lowkingami. Wielu uważa – nie bez pewnej słuszności – że to właśnie niskie kopnięcia Gaethje są jego firmową bronią. Nieprzypadkowo aż trzy walki w karierze wygrał za sprawą lowkingów – nie wspominając o tych, w których wygrał ciosami, które wyprowadził wcześniej kastrując rywali z mobilności!

Żaden inny zawodnik w UFC nie kopie tak często właśnie zza podwójnej gardy – a często z tak bliskiej odległości, z której lowking, na pozór, nie ma prawa dojść – jak właśnie Justin Gaethje.

Na pierwszym przykładzie Gathje naciera, inkasuje prawego, unosi gardę, ale inkasuje jeszcze lewego – jest jednak na to przygotowany, bo to wkalkulowane w jego grę. Niewiele robiąc sobie zatem z tych uderzeń, odpala srogiego lowkinga zza podwójnej gardy.

Na drugiej animacji Justin ponownie naciera, dobrze blokując lowkinga. Potem jednak Alvarez kapitalnie markuje ciosy – Gaethje daje się nabrać, unosząc gardę i bujając się do lewej i prawej. Przeczekawszy, Eddie odpala śliczną prawicę, gdy garda oponenta opada – ale i tak inkasuje potężnego lowkinga.

Gaethje wpada w dystans, unosi podwójną gardę, dobrze broni się przed ciosami Alvareza – a na koniec z niemalże klinczerskiego dystansu gnębi rywala niskim kopnięciem.

Drugi przykład – z walki z Poirierem – jest jeszcze lepszy, bo dobrze obrazuje, jakie spustoszenie w głowach rywali wywołuje przeplatanie przez Gaethjego ataków ciosami i lowkingami zza podwójnej gardy. Bez wdawania się w szczegóły – przy pierwszym zwarciu Highlight częstuje Dustina lowkingiem zza podwójnej gardy. Przy drugim, chwilę potem, srogim prawym. Na koniec wraca do lowkinga.

I właśnie ta nieprzewidywalność Gaethje po wejściu w półdystans i schowaniu się za podwójną gardą czyni z niego piekielnie niebezpiecznego zawodnika. Jego rywale muszą bowiem uważać zarówno na bomby na głowę, jak i na lowkingi. A żeby uniknąć jednego i drugiego, przebywając tak blisko Justina, potrzeba nie lada szybkości, balansu i sprawnej pracy na nogach.

W temacie niskich kopnięć warto wspomnieć jeszcze, że Gaethje kopie zarówno na wysokości uda/kolana, jak i na wysokości łydki – szczególnie ostatnimi czasy. Na tym nie koniec, bo kopie nie tylko prawą nogą, jak widać na przedstawionych wyżej migawkach – w starciu z odwrotnie ustawionym Dustinem Poirierem Highlight równie chętnie kopał bowiem przednią (lewą) nogą. Diament, który skończył tamten pojedynek ze zdemolowaną wykroczną nogą, przyznał, że tego rodzaju ataki zewnętrznymi lowkingami ze strony rywala stanowiły dla niego duże zaskoczenie.

I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o styl walki Justina Gaethje z czasów WSoF i trzech pierwszych walk pod sztandarem UFC. Nie jest oczywiście tak, że zupełnie zrezygnował z bomb zza podwójnej gardy – vide chociażby zaprezentowany wyżej prawy sierp w kontrze ze starcia z Kowbojem – ale teraz uzupełnił swoją oktagonową grę o szereg nowych elementów. Omówimy je poniżej, przyglądając się technikom obu zawodników, które mogą przesądzić o wyniku pojedynku.

Konfrontacja

Przejdźmy do najciekawszego, jak sądzę, elementu – tj. przewidywań co do tego, jak potoczy się pojedynek. Na wstępie przyjrzyjmy się zmianom, jakie do swojej oktagonowej gry po drugiej w karierze porażce – z Dustinem Poirierem – wprowadził Justin Gaethje. Jak bowiem wspominałem, mogą mieć one kapitalne znacznie w pojedynku z Tonym Fergusonem – dlatego też od razu pospekulujemy o tym, jak mogą one wpłynąć na walkę.

Justin Gaethje 2.0 – świadomy półdystans

Jedną z najważniejszych nowalijek w stylu Highlighta jest jego podejście do walki w półdystansie, gdzie bomby świszczą na lewo i prawo. Justin widzi teraz znacznie więcej, zdając sobie też sprawę, że najlepszą obroną nie jest zblokowanie ciosu – w takiej bowiem sytuacji rywal może ponowić atak, nie będąc wybitym z rytmu – ale przepuszczenie go. Wtedy właśnie – tj. po przestrzelonym uderzeniu, które powoduje, że zawodnicy są przez kilka milisekund okrutnie narażeni na kontry – Gaethje próbuje teraz dosięgnąć rywali bombami.

Oczywiście, nie jest absolutnie tak, że Justin zrezygnował z podwójnej gardy – nic z tych rzeczy! O ile jednak wcześniej na niej przede wszystkim oraz mniej lub bardziej schematycznym – tj. niezależnym od poczynań oponenta – balansie opierał swoją grę, tak teraz odchyla się w reakcji na uderzenia przeciwników.

Na pierwszej animacji widzimy nową wersją Justina Gaethje. Jest znacznie bardziej świadomy tego, co dzieje się w ostrych wymianach. Nie wbija już wzroku w deski, tracąc rywala z pola widzenia, gdy znajduje się za gardą – a tak było wcześniej, co wykorzystywali Alvarez czy Poirier. Pracuje na odchyleniach, na balansie, cały czas mając na oku przeciwnika.

Druga akcja jest podobna. Gaethje doskakuje do Barbozy z kombinację prawego na dół i lewego na głowę. Przytrzymuje jego głowę lewą ręką, dokładając prawy podbródek i prawy sierp (lubi takie akcje!). Brazylijczyk włącza wsteczny, cofając się na siatkę. Amerykanin rusza za nim, ale nie jest to furiacki atak, od jakich nie stronił wcześniej. Nic z tych rzeczy! Nie spuszczając z rywala wzroku, skraca dystans i inteligentnie przepuszcza na odchyleniu potężnego prawego sierpa Edsona, doskakując następnie z własnymi sierpami.

Jak bardziej taktyczne podejście Justina Gaethje do walki w półdystansie może przełożyć się na jego pojedynek z Tonym Fergusonem?

Nieporadność Tony’ego w skracaniu dystansu

Otóż, lepsza praca Highlighta w półdystansie może stanowić gargantuiczne ryzyko dla El Cucuya. Wszystko dlatego, że były tymczasowy mistrz to zawodnik, który zdecydowanie nie trzyma pozycji przy wyprowadzaniu uderzeń. Co to oznacza? Idzie za ciosem, wpada w półdystans, czasami kompletnie nieprzygotowany, jakby jeszcze nie przemyślał, co chce zrobić – albo jakby chciał zrobić kilka rzeczy jednocześnie, nie mogąc się zdecydować na żadną. A tymczasem – hej, jesteś już w półdystansie! W zasięgu rażenia!

Na pierwszym przykładzie Ferguson wpada w zasięg, szukając prawdopodobnie lewego z dołu – podchodzi jednak zbyt blisko, kompletnie bez defensywy. Inkasuje szybkiego lewego prostego od Kowboja. Potem odpłaca mu prawym na korpus, ale – co ważne – pozostaje w półdystansie. Balansuje, unika drugiego lewego prostego rywala – ale pozostaje w półdystansie. A taki właśnie dystans – tj. dobry na sierpy, ale zbyt daleki dla Fergusona, aby zaprzęgnąć łokcie, będzie dla El Cucuya w konfrontacji z Gaethje zabójczy.

Kolejną niedbałą akcję El Cucuya widzimy na drugim przykładzie. Tony skraca dystans z nieprzygotowanym lewym prostym, który jest zbyt krótki. Wpada jednak za ciosem, nie trzymając pozycji – w rezultacie inkasuje lewego Cerrone, gdy w zasadzie nie ma kontroli nad swoim ciałem – trzyma się bowiem na jednej nodze.

Każda tego typu nieporadna akcja w konfrontacji z Justinem Gaethje będzie natomiast obarczona gigantycznym ryzykiem.

Powyżej jeszcze jeden przykład dziurawej jak szwajcarski ser defensywy Tony’ego Fergusona. Donald Cerrone zaskakuje go 1-2, podczas gdy El Cucuy cofa się ze szczęką zadartą do góry, próbuje się kręcić, odpowiadać – ale i tak inkasuje jeszcze jeden mocny cios.

Ferguson to bowiem zawodnik, który w zasadzie nie polega na gardzie. Próbuje unikać ciosów balansem, odchyleniami, wyprostowanymi rękami czy pracą na nogach. Rezygnacja ze wsparcia defensywy gardą w konfrontacji z Justinem Gaethje może skończyć się dla Tony’ego Fergusona w opłakany sposób.

To jednak nie wszystko, bo umiłowanie El Cucuya do mieszania pozycji czasami prowadzi go na manowce – wtedy mianowicie, gdy spróbuje zmienić ją, będąc zbyt blisko oponenta. W momencie zmieniania ustawienia jest bowiem narażony na ataki.

Tony naciera w klasycznym ustawieniu, by w nieodpowiednim momencie – tj. będąc w zasięgu rażenia Donalda – spróbować zmienić je na odwrotne. W rezultacie inkasuje szybkie 1-2, uchylając się przed trzecim ciosem. Ba, w pewnej chwili ustawia się nawet bokiem do Kowboja! Nie korzysta oczywiście z gardy, polegając na balansie i pracy na nogach.

Na zaprezentowanym powyżej przykładzie El Cucuy miał wiele szczęścia, że Kowboj nie odpalił akurat prawego kopnięcia na głowę.

Poniżej jeszcze dwa przykłady – pierwszy dotyczy nietrzymania pozycji przez Fergusona, drugi – pozostawania w półdystansie bez obrony.

Na pierwszym przykładzie trudno cokolwiek zarzucić Tony’emu, bo… Trafia. I to trzema ciosami. Zwracam jednak uwagę tutaj na to, że El Cucuy po krosie leci za ciosem ze szczęką zadartą do góry. Także po kombinacji podbródka z prostym bezładnie biegnie przed siebie z rękami opuszczonymi nisko. Tutaj się udało, ale w starciu z Gaethje tego rodzaju niedbałe wpadanie w zasięg rażenia rywala oznaczać będzie igranie z oktagonową śmiercią.

Na drugiej akcji zwracam tylko uwagę na to, jak El Cucuy pozostał w półdystansie po wyprowadzeniu prawego sierpa po niskim kopnięciu. Na tego typu okazje po wyprowadzonych uderzeniach czekał będzie Gaethje.

Dlaczego tak szeroko rozpisuję się o okolicznościowej nieporadności Tony’ego Fergusona przy skracaniu dystansu oraz jego tendencjom do pozostawania w polu rażenia zbyt długo? Otóż, dlatego że Justin Gaethje w wersji 2.0 uzupełnił swoja grę o zupełnie nowy element – a mianowicie…

Kontry Gaethje

W arsenale Highlighta pojawiły się uderzenia kontrujące – wcześniej niezwykle rzadkie w jego wykonaniu. W starciu z Donaldem Cerrone Arizończyk regularnie polował natomiast na prawego sierpa – z poprawką lewym i poszukaniem podbródka, gdy nadarzała się okazja – w odpowiedzi na ataki ciosami prostymi przez Kowboja.


Wszystkie powyższe przykłady są bliźniaczo podobne – Justin Gaethje czai się na prawego overhanda z zejściem głową do lewej, celem przepuszczenia ciosów rywala – i kilka razy dopina swego.

Z kolei tutaj widzimy, jak atak prostymi ze strony Cerrone Gaethje najpierw kontruje lewym sierpem z pivotem, by następnie – także na wstecznym – doskonale uchylić się przed lewym prostym rywala i skontrować go soczystym prawym sierpem, który stanowił początek końca pojedynku.

Właśnie dlatego – tj. z uwagi na kontrujące umiejętności Justina Gaethje – nieporadność Tony’ego Fergusona przy skracaniu dystansu może zaważyć o wyniku pojedynku.

Jak doszło do tego, że Highlight tak mocno zmodernizował swoją grę? Z jednej strony jest to oczywiście pochodna porażek z Eddiem Alvarezem i Dustinem Poirierem – styl oparty na pracy zza podwójnej gardy przestał zdawać egzamin – ale z drugiej strony także mocno poprawionego wzroku Highlighta, który po przejściu operacji w 2016 roku zaczął w końcu bardzo dobrze widzieć. Wcześniej właśnie z uwagi na słaby wzrok korzystał ochoczo z podwójnej gardy, w ten sposób czując dystans, czując przeciwnika.

Operację przeszedł co prawda cztery lata temu, ale niewykluczone, że dopiero teraz nabiera wprawy w wykorzystaniu polepszonego widzenia do implementacji nowych technik w swoim stylu.




Powróćmy jednak jeszcze do nowych elementów w stylu walki byłego mistrza WSoF. Poza odejściem od opierania swojej gry na pracy podwójną gardą dodał bowiem do swojego arsenału jeszcze kilka nowości.

Prawy sierp – lewy sierp z odwrotnej

Highlight dodał ostatnimi czasy do swojego arsenału nową technikę – a mianowicie srogiego lewego sierpa z odwrotnej pozycji, którego przygotowuje sobie markowanym prawym sierpem.

Na pierwszym przykładzie widzimy tę właśnie nową sztuczkę Arizończyka. Markuje prawego sierpa, trafiając do odwrotnej pozycji, z której wyprowadza serię ciosów, rozpoczynając lewym sierpem. Kapitalnie później schodzi pod kontrami Barbozy, szukając potężnego prawego – ale Brazylijczyk również świetnie unika ciosu, karcąc go jeszcze lewym na odchodne.

Niemal tą samą akcją próbuje na drugiej animacji ustrzelić Kowboja. Tuż przed atakiem zmienia ustawienie na odwrotne (powyżej uczynił to odrobinę później), doskakuje z markowanym prawym sierpem, który ma otworzyć rywala na potężnego lewego sierpa. Uderzenie dochodzi, ale niewystarczająco czysto, aby wstrząsnąć rywalem.

W jakim stopniu novum to stanowić może zagrożenie dla El Cucuya? O ocenę i prognozę nie jest łatwo, bo jest to mimo wszystko oryginalna akcja, której wcześniej rywale Fergusona nie stosowali, ale… Pewne jest jedno – Ferguson trzyma prawicę nisko, będąc w każdej niemal walce narażonym na lewe sierpowe. Oto cztery takie właśnie przykłady, na których inkasuje lewe sierpy – już bez omówienia.


Jeśli nie przekonywałaby Was korelacja pomiędzy wspomnianym prawym sierpem z przejściem do lewego sierpa w wykonaniu Justina Gaethje z podatnością na ataki lewym sierpem Tony’ego Fergusona, rzućcie okiem na to, jak Highlight podszedł do walki z rywalem górującym nad nim pod względem warunków fizycznych – tj. Jamesem Vickiem.

W konfrontacji z Vickiem Gaethje polował na kombinację bezpośredniego lewego sierpowego z doskokiem z prawym sierpem. Na pierwszej akcji trafił lewym, ale nie dobił rywala prawym, ale na drugiej – wcześniej kapitalnie ustawiwszy sobie Jamesa pod siatką – nie trafił lewym, ale skończył prawym.

Podobieństwo pomiędzy tymi akcjami oraz lewym sierpowym z doskokiem Barbozy na ostatnim z czterech przedstawionych powyżej przykładów, na których Ferguson inkasuje ten właśnie cios, w pierwszej fazie jest widoczne gołym okiem.

Jednym z najważniejszych atutów Justina Gaethje w wersji 2.0 może jednak okazać się coś innego poza omówionymi wyżej nowinkami – tj. pracą na odchyleniach, kontrującymi overhandami i kombinacją prawego sierpa z lewym z odwrotnej pozycji…

Mobilność

Właśnie… W tym obszarze najwyraźniej widać zmianę w stylu walki zawodnika z Arizony. Kapitalnie zobrazowało to starcie z Donaldem Cerrone, w którym Justin Gaethje chwilami przypominał… Rose Namajunas – swoją klubową koleżankę.

Człapiący w kierunku rywali Highlight, który mocno opiera ciężar ciała na szeroko rozstawionych nogach, odszedł w niepamięć. Teraz mamy wersję light. Szybkonogiego i lekko hasającego się zawodnika, który doskonale porusza się do boków, poszukując dogodnego kąta do natarcia. Wcześniej, przypomnijmy, poruszał się niemal wyłącznie do przodu, atakując w linii prostej.

Przyjrzyjcie się poniższym nagraniom wyłącznie pod kątem pracy na nogach Gaethje. Doskok, odskok, skok w bok, jeden, drugi. Uwielbiający techniki nożne Cerrone zmuszony jest nieustannie dostrajać swoje ustawienie, nie znajdując okazji na wyprowadzenie kopnięć.

Zwracam też uwagę na początek poniższej animacji – w odpowiedzi na uniesienie nogi przez Cerrone Gaethje błyskawicznie odskakuje do boku, w zarodku dusząc próby kopnięć ze strony oponenta.

Po walce Highlight przyznał zresztą, że jego mobilność nie była przypadkowa. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosą kopnięcia Cerrone, pozostawał nieustannie w ruchu, nie dając rywalowi czasu na przygotowanie ataków.

Nie ukrywam, że nowo nabytą mobilność Gaethje uważam za jeden z kluczy do pokonania Fergusona. El Cucuy uwielbia bowiem atakować w linii prostej, po prostu rozpuszczając ręce – hasając do boków, łatwiej go wtedy wymanewrować. Co jednak najważniejsze, Ferguson będzie miał utrudnione zadanie w dosięganiu Highlighta swoimi firmowymi frontalami. A – powtarzam – to jedna z najbardziej destrukcyjnych broni, jakie posiada w swoim arsenale El Cucuy.

W swoich ofensywnych ciągotkach El Cucuy bywa tak agresywny, że atakuje czasami bez przygotowania, czołowo – a to ułatwia jego rywalom odejście do boku.

Agresor?

Pytanie – kto będzie tutaj agresorem? Kto będzie wywierał presję, nacierając, a kto będzie oddawał pole? Niemal we wszystkich walkach to właśnie Ferguson i Gaethje byli zawodnikami, którzy szli do przodu – co zatem stanie się, gdy staną naprzeciwko siebie?

Otóż, nie jest łatwo ocenić. Z jednej strony El Cucuy posiada wyraźną przewagę zasięgu, a Gaethje wyrobił w sobie nawyki do kontr, więc być może to on będzie walczył z delikatnego wstecznego, ale… To Justin uderza znacznie mocniej – a to może mocno ograniczyć ofensywę Tony’ego.

Jeśli na którymś etapie walki Justin Gaethje zmusi Tony’ego Fergusona do cofnięcia się, ten znajdzie się w tarapatach. Na powyższych przykładach zwracam przede wszystkim uwagę na sposób poruszania się Highlighta – tj. zamykania na siatce Eddiego Alvareza i Dustina Poiriera. Styl „in your face mothermother” byłego mistrza WSoF jest tutaj doskonale widoczny – nie gania rywali, ale porusza się do boku razem z nimi, aby wywrzeć na nich morderczą presję, nie dać im ani sekundy wytchnienia, ani milimetra przestrzeni.

Nie jest też zresztą tak – wracając do potencjalnej presji ze strony Fergusona – że Gaethje ochoczo oddaje teraz pole. W wersji 1.0 nie oddawał go niemal w ogóle, a i teraz chociażby w konfrontacji z Cerrone cofnął się co prawda kilka razy pod naporem uderzeń rywala, ale jego gotowość do oddawania pola ma swoje wyraźne granice, których nie przekracza. W końcu się zatrzymuje i odpala. Nie jest to zawodnik, który przyjmie rolę defensywą.

– Mając na uwadze zmiany w stylu walki, jakie wprowadziłem, o wiele lepiej oszczędzam energię – powiedział dwa tygodnie temu o walce z Fergusonem Gaethje. – Czuję, że w sposób, w jaki przewalczyłem trzy ostatnie walki, mógłbym walczyć w nieskończoność. Ile rund będzie trzeba.

– Tony na to nie pozwoli. Zrobiłby mądrze, gdyby na to nie pozwolił, ale… Muszę dotknąć jego nóg, dotknąć jego ciała, aby nie chciał dalszych wymian, aby pozwolił mi na walkę w moim tempie. Muszę walczyć po swojemu i ułożyć go do snu.

– Muszę go trafić. Jest trafiany często. Wdaje się w dużo wymian. Wiem, że będzie niesamowicie nakręcony od strony mentalnej z uwagi na okoliczności, na utraconą szansę na walkę z Khabibem. Wiem więc, że będzie agresywny. Wyjdzie tam agresywnie – ale popełni błędy i dotknę go.

Fragment ten dobrze oddaje plan, z jakim do oktagonu zamierza wejść Highlight. Wie, że Ferguson będzie agresywny i aktywny. Wie, że walczy on w bardzo szybkim tempie. Jako rozwiązanie tego problemu wskazuje ostrzelanie nóg i korpusu El Cucuya. I nie ukrywam, że plan taki wydaje się mieć ręce i nogi. Dlaczego?

Lowkingi

Otóż, RDA w pierwszej rundzie walki z Tonym Fergusonem okrutnie okopał mu wykroczną – wówczas głównie lewą – nogę. Tak mocno, że El Cucuy w końcówce rundy podrywał ją mimowolnie z obawy przed kolejnymi lowkingami. Rzecz jednak w tym, że Amerykanin przetrwał trudne chwile, a od drugiej rundy sam zaczął rąbać RDA niskimi kopnięciami, podczas gdy Brazylijczyk przestał kopać – także z uwagi na kontry ciosami ze strony byłego tymczasowego mistrza.

Justin Gaethje to jednak zawodnik, który kopie jak koń, a jego próg bólu przekracza skalę dostępną śmiertelnikom. W jatce lowking za lowking faworyzuję Gaethje.

Przypomnę jednak rozstrzygającą akcję z walki Arizończyka z Diamentem. Otóż, początkiem końca Justina był… właśnie lowking! Poirier skontrował go idealnie ciosem na szczękę, później rzucając się za naruszonym przeciwnikiem i dobijając go. Na szczęście dla Gaethje Ferguson nie uderza tak mocno jak Poirier, ani jest tak precyzyjny w obszarze pięściarskim.

Skoro zaś przy kontrach na lowkingi jesteśmy, to znacznie więcej na sumieniu ma tutaj Tony Ferguson – o ile bowiem Highlight to zawodnik, który całe życie opierał swoją grę na korzystaniu z gardy, to, jak wspominałem, El Cucuy nie korzysta z niej niemal w ogóle. Przy niskich kopnięciach odsłania się natomiast z każdej strony… Poniżej kilka przykładów, już bez omówienia.



Także w pojedynku z Anthonym Pettisem Tony Ferguson atakował lowkingami z pełną pogardą dla defensywy i pełnym zaufaniem do swojej szczęki – i w końcu przypłacił to knockdownem.


Innymi słowy, najważniejsze techniki nożne El Cucuya nie będą łatwe do zaprzęgnięcia w sobotnim starciu. Frontale z uwagi na mobilność Highlighta, lowkingi z uwagi na kowadła w rękach Justina. Ile lowkingów na łydkę autorstwa Highlighta zdzierży natomiast El Cucuy, zanim zacznie się spieszyć przy skracaniu dystansu?

Uderzenia na korpus?

Highlight wspomniał, że zamierza też ostrzelać schaby El Cucuya, aby w ten sposób go spowolnić. Taktyka ta może być o tyle ciekawa, że nikt wcześniej systematycznie nie próbował atakować korpusu Fergusona – co wydaje się odrobinę zaskakujące, mając na uwadze fakt, że Tony, jak na wysokiego zawodnika przystało, często walczy na odchyleniu, zostawiając korpus na ostrzał.

Swego czasu pewne sukcesy w tym obszarze – tj. obijania dołów Fergusona – zanotował Barboza.

Ferguson przyjął już wcześniej kilka uderzeń na korpus, dlatego prawy łokieć klei już do boku. Inkasuje jednak soczysty lewy na schaby, potem lewy na głowę, a na koniec jeszcze soczysty prawy na korpus. Mógł być to punkt zwrotny w tamtej walce, bo od tego momentu – czego nie widać już na nagraniu – Ferguson zaprzestał ofensywy na dobre pół minuty. Barboza jednak przegapił swoją szansę, nie przyspieszając wtedy i okazując rywalowi nadmiernie dużo szacunku.

Możemy być natomiast pewni, że gdy krew poczuje Gaethje, zawahania nie będzie.

Z drugiej zaś strony… Uderzenia na korpus były kluczem do zwycięstwa Alvareza właśnie z Gaethje. Zdając sobie sprawę z betonowego łba, jaki nosi na szyi Highlight, Król Podziemia terroryzował jego schabyvide dwa przykłady poniżej.

Opieranie bowiem swojej całej gry na podwójnej gardzie – a tak walczył wówczas Justin – odsłaniało jego doły. Jak jednak ustaliliśmy, Justin Gaethje w wersji 2.0 nie jest takim fanatykiem walki zza podwójnej gardy.

Zapasy i parter

Sprawę potraktuję po macoszemu w porównaniu do bojów stójkowych, bo… Szczerze wątpię, aby Justin Gaethje wykorzystywał swoje zapasy do prób obaleń. Nie zechce wdać się w kulankę z szalonym Tonym Fergusonem.

Nie mam natomiast większych wątpliwości, że jego defensywa zapaśnicza z nawiązką wystarczy, aby bronić się przed potencjalnymi próbami zapaśniczymi ze strony Fergusona – o ile w ogóle takowe się pojawią. Jeśli bowiem prześledzimy statystyki prób przeniesienia walki do parteru przez Tony’ego, to dojdziemy do oczywistych wniosków, że podejmuje je wyłącznie od wielkiego dzwona.

Na pewno jednak Gaethje będzie musiał mieć się na baczności, jeśli wpadnie w klincz z nisko opuszczoną głową – Ferguson przechwytuje bowiem szyje rywali jak nikt inny. Potrzebuje dosłownie milisekundy, aby zapiąć ciasne brabo czy zabrać rywala do Snap Down City.

Kondycja

El Cucuy ma żelazne płuca – i nie spodziewam się żadnych zmian w tym elemencie. Wiadomo, jest już starszy, najlepsze lata ma już prawdopodobnie za sobą, ale w starciu z Donaldem Cerrone w drugiej odsłonie nie zwolnił ani odrobinę. Będzie miał po swojej stronie przewagę kondycyjną.

Jak natomiast w aspektach kondycyjnych prezentuje się Justin Gaethje? Otóż, w jego przypadku temat jest odrobinę bardziej skomplikowany. Z jednej strony, w swojej wersji 1.0 bywał już okrutnie zmęczony w drugich rundach, ale – i to ważne ale – jego rywale oddychali już wówczas rękawami. Czwartą rundę potyczki z zawsze dobrze dysponowanym wytrzymałościowo Dustinem Poirierem – najdłuższej w swojej sportowej karierze – rozpoczął w bardzo dobrej formie kondycyjnej. Nie było mowy o zakładaniu rąk na biodra czy wyraźnym obniżeniu aktywności.

Zmieniwszy swój styl walki, stwierdził niedawno, że teraz znacznie lepiej zarządza swoim bakiem z paliwem i w tempie, w jakim walczył z Donaldem Cerrone, mógłby bez najmniejszego problemu przewalczyć pięć rund – a nawet więcej!

Mam jednak co do tego poważne wątpliwości… Po pierwsze – Tony Ferguson będzie znacznie aktywniejszy niż Kowboj i dysponuje znacznie lepszym zasięgiem. Po drugie – w warunkach bojowych Gaethje jeszcze nie testował swojego nowego stylu, tak mocno opartego na mobilności – a mobilność pochłania przecież wiele sił… Justin Gaethje to nie Lyoto Machida, który potrafił za swoich złotych lat hasać na wstecznym przez całą walkę.

Wbrew zatem wypowiedziom Justina, który twierdzi, że będzie miał około 18 minut na skończenie Tony’ego, szacuję jego czas na maksymalnie 10 minut. Maksymalnie… Jeśli walka wejdzie w trzecią rundę i Ferguson nie będzie okrutnie porozbijany – np. z wykluczoną od lowkingów nogą – wówczas trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Gaethje – biorący dodatkowo walkę w zastępstwie, bez pełnego obozu przygotowawczego! – kończy z ręką w górze.

Typowanie

Zdaję sobie doskonale sprawę, że wydźwięk tego artykułu stawia w korzystniejszym świetle Justina Gaethje aniżeli Tony’ego Fergusona. Zwracam jednak uwagę, że największe luki w oktagonowej grze Highlighta obnażył Dustin Poirier. W jaki sposób? W taki:

Czy Tony Ferguson – stary pies, który nowych sztuczek już się nie nauczy – kiedykolwiek w karierze zaprezentował tego typu akcje? Nigdy. To raz. A dwa – Justin Gaethje już w ten sposób nie walczy.

Jestem jednak tak daleki od skreślania Tony’ego Fergusona, jak to tylko możliwe. To rzeźnik. Może i jego obrona woła chwilami o pomstę do nieba, może w swoich poczynaniach bywa czasami cholernie niedbały, ale od wielu lat nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie luki w jego grze wykorzystać. Jego nieprzewidywalny, kreatywny i ryzykowny styl działa.

Justin Gaethje nigdy nie mierzył się z zawodnikiem pokroju El Cucuya – bo drugiego takiego ze świecą szukać. Ferguson ma większe doświadczenie, będzie miał po swojej stronie gigantyczną przewagę zasięgu, która może mocno zniwelować jego luki techniczne.

Na tym nie koniec, bo przecież Tony słynie z rozcinania swoich rywali – a na rozcięcia Justin jest jak najbardziej podatny. O ile w półdystansie Ferguson igrał będzie z ogniem, to kto wie, czy jeden dobry łokieć nie wystarczy, żeby mocno rozciąć Gaethje?



Warto podkreślić wreszcie, że pomimo ewidentnych luk w defensywie i oparciu jej niemal wyłącznie na balansie, Ferguson posiada świetne statystyki obrony – jedne z najlepszych w kategorii lekkiej! Zdecydowanie więcej uderzeń przepuszcza niż inkasuje – a że walczy na sporym ryzyku… Bywa.

Jak też wspomniałem, jeśli El Cucuy przetrwa pierwszą rundę, bardzo mocno zbliży się do zwycięstwa. Jeśli przetrwa też drugą, będzie miał je jak w banku.

Rzecz jednak w tym, że o ile Gaethje nie walczył nigdy z rywalem pokroju Fergusona, to działa to również w drugą stronę. El Cucuy nigdy nie stawał w szranki z tak groźnym w aspektach pięściarskich uderzaczem jak Highlight – a na domiar złego obdarzonym takimi kowadłami w pięściach! W wielu poprzednich starciach mógł sobie pozwolić na pewnego rodzaju chwile niedbałego zapomnienia – tutaj takowa może skończyć się dla niego nokautem. Margines błędu będzie znacznie, znacznie mniejszy – szczególnie na początku!

Tego typu akcje, w których zawstydza Dereka Brunsona, inicjując ataki podbródkami, Tony Ferguson musi w starciu z Justinem Gaethje ograniczyć do absolutnego minimum.

Nie ukrywam, że z pewną zadumą podszedłem do niedawnych wypowiedzi Dustina Poiriera, który kilka tygodni temu stwierdził, że nie do końca rozumie, w jaki sposób zawodnik o tak wykoślawionych fundamentach w stójce, tak poplątanej pracy na nogach i tak lichej defensywie jak Tony Ferguson pozostaje niepokonany od dwunastu aż walk. Coś w tym jest…

Nie sposób nie odnotować też przebiegu El Cucuya. Ma on już na karku 36 lat, liczne wojny i kontuzje za sobą. Nie przyjmuje może dużo ciosów, ale jego głowa szybko przechodzi w tryb resetu – tj. zalicza knockdowny. Póki co oczywiście natychmiast wraca na nogi, ale Justin Gaethje uderza piekielnie mocno.

Nowy styl Highlighta, oparty na mobilności, może sprawić Fergusonowi masę problemów – przynajmniej dopóki Gaethje wystarczy sił na żwawe hasanie. Jak też zaznaczyłem, daję przewagę Justinowi w obszarze niskich kopnięć – szczególnie że Ferguson miał przecież niedawno poważne problemy z kolanem.




Wreszcie, co być może najważniejsze – Gaethje rozpoczyna walki bardzo ostro, podczas gdy Ferguson potrzebuje czasu na złapanie rytmu, rozczytanie rywala. Takowego czasu będzie potrzebował teraz prawdopodobnie jeszcze więcej, bo wraca do akcji po prawie rocznej przerwie. Pierwsze minuty będą więc dla niego bardzo ryzykowne.

Podsumowując wszystko w jednym zdaniu – Justin Gaethje wygra przez nokaut.

Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:

Tony Ferguson vs. Justin Gaethje 1.52 – 2.35 – z cashbackiem 200 PLN

Zwycięzca: Justin Gaethje przez (T)KO

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Szanowni Czytelnicy, jeśli przypadła Wam do gustu powyższa analiza i inne treści na Lowking.pl oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, zapraszam Was do objęcia portalu mecenatem na Patronite.pl. Szczegóły w oknie poniżej. Dziękuję!

Powiązane artykuły

Komentarze: 14

  1. Poirer zapomina o najważniejszym, co go różni od Fergusona. Psychika i poczucie własnej wartości. Poirer wyszedł do Nurmagomedova jak uczeń do wielkiego mistrza, co było widać już od pierwszych sekund walki. Był pogodzonony z porażką jeszcze przed wejściem do oktagonu. Jak nastawienie jest istotne najlepiej pokazuje osoba Kowboja.

  2. Dla mnie to takie 50 na 50. Ta beztroska i ryzykowna ofensywa Fergusona plus moc w pięściach i smykałka do krótkich potężnych ciosów Geathje wskazuje na dość szybki nokaut. Z drugiej strony jeśli walka potrwa dłużej, a Ferguson złapie swój rytm będzie nie do zatrzymania.
    Co do Geathje 2.0…zmiana jego stylu walki jest bardzo widoczna. Aczkolwiek te jego trzy ostatnie walki poszły mu jak z płatka. Zobaczymy co zrobi, kiedy walka nie będzie szła po jego myśli, czy dawne nawyki nie powrócą. ZPalce w oko Barbozy też zrobiły swoje, a taki Cerrone, zaprezentował się beznadziejnie w walce z Justinem.

      1. Zgadzam się z twierdzeniem, że czym dłużej walka będzie trwała tym szanse Fergusona będą rosły. Mimo wszystko uważam, że Gaethje będzie w stanie wygrać pojedynek nawet jeśli wyjdzie on poza dwie pierwsze rundy (Biorę pod uwagę niepełny obóz przygotowawczy Justina). Oczywiście zależne będzie to również od tego jakich obrażeń dozna Gaethje w pierwszych 10 minutach walki.

        1. Mimo wszystko jeśli Justin skończy to po drugiej rundzie, uniosę brew. Po trzeciej – będę zbierał szczękę z podłogi.

          Nie wspominałem o tym, bo to bardzo subiektywne wrażenie, które może nie mieć nic wspólnego z prawdą, ale miałem wrażenie, że w końcówce walki z Kowbojem – tj 3-4 minucie – Justin oddychał już odrobinę ciężej. A miał cały obóz + Cerrone nie walczy w takim tempie. Ale, wiadomo, otwarte usta jeszcze o niczym nie muszą świadczyć.

    1. Prawie padł od ciosów Vannata, który brał walkę w zastępstwo i nie bije tak mocno jak Justin. Polecam odświeżyć sobie tę walkę. Chłopak wyszedł do Tonego bez respektu. Nacierał i to się okazało dobrym planem. Zabrakło paliwa i instynktu mordercy, który Justin ma.

  3. Uuuuu Tony Fergusson dalej niedoceniany? Justin przez TKO? Tony nie padał po czystych kopnięciach od Barbozy, a ma paść po ciosach Justina? Nie ma mocnych na Fergussona, zajedzie Justina, jedyny sposób na wygraną z Tonym to przeleżenie go. A tego Gaethje nie będzie robił. Niezależnie kto wdawał się w bójke z Tonym w końcu padał. Tak będzie i teraz. Fakt, że szczęka Fergussona musi słabnąć po tylu latach i ciosach ale to jeszcze nie ten etap. Jak dla mnie 80-20. I mocno się zdziwię jeśli Justin wygra, jak dla mnie zbyt mocno jest on przeceniany.
    A tak poza tym świetna robota jak zawsze Bartku :-)

      1. Czysto boksersko jak najbardziej, jednak ogólnie stójkowo to wyżej postawiłbym Barboze z czasów walki z Fergusonem. A tam jednak wpadło mnóstwo czystych ciosów, które nawet nie zraniły Tonego. Szczęka jest juz słabsza ale mimo wszystko będę ogromnie zdziwiony jeśli padnie.
        Tym bardziej że Gaethje mial mało czasu na przygotowania, treningi też pewnie wyglądały inaczej przez koronawirusa, więc jakoś nie widzę zwycięstwa Justina.

        1. @oslizglymenadzer
          Geathje faktycznie nie miał czasu się dobrze przygotować, i to może być ważne i np odbić się właśnie na kondycji.
          Ale z drugiej strony Ferguson robi drugi raz wagę w ciągu paru tygodni, więc też cholera wie jak wpłynie to na jego formę.

          1. Dzięki za odpowiedź. Ciekawe co wyjdzie z analizy walki kontruderzaczy :)

Dodaj komentarz

Back to top button