UFC

Shogun vs Manuwa – stary lis czy niemłody wilk?

Do karty walk gali UFC Fight Night 56, która odbędzie się 8 listopada w Brazylii dodano szalenie interesujące zestawienie.

Legendarny Mauricio Shogun Rua (22-9, 6-7 UFC) powraca do oktagonu po ciężkim nokaucie z kamiennych rąk Dana Hendersona, by zmierzyć się z brytyjskim kickbokserem Jimim Manuwą (14-1, 3-1 UFC). Starcie zapowiada się wybornie. Niby 34-letni Brytyjczyk jest starszy o dwa lata od swojego rywala, ale to Brazylijczyk ma znacznie większy przebieg i to on będzie tutaj wcielał się w rolę starego lisa, Manuwa natomiast – niekoniecznie młodego wilka.

Tło pojedynku

Rua przegrał trzy z ostatnich czterech walk i znajduje się w bardzo trudnym położeniu – porażka z Manuwą prawdopodobnie nie doprowadzi do jego zwolnienia z UFC, ale prawdopodobnie na zawsze pogrzebie jego marzenia o ponownym rajdzie na szczyt. Od momentu, gdy nieprzytomny James Te Huna lądował na deskach, do chwili gdy Hendo łamał nos Shogunowi wydawało się, że Brazylijczyk może raz jeszcze powalczyć o najwyższe trofea w UFC. Chwila nieuwagi przy rozrywaniu klinczu kosztowała go jednak porażkę z Hendersonem i powrót na stare, zdawać by się mogło, tory wielkiej legendy chylącej się powoli acz nieubłaganie ku upadkowi.

Jimi Manuwa rozpoczął swoją przygodę z UFC od trzech kolejnych zwycięstw, choć ich okoliczności były odrobinę niecodzienne. O jego zwycięstwie nad Kylem Kingsburym w debiucie w UFC zadecydowało przerwanie lekarskie (Amerykanin był już bardzo mocno poobijany), natomiast jego dwaj kolejni rywale – Cyrille Diabate i Ryan Jimmo – nabawili się kontuzji i nie mogli kontynuować pojedynku. Po takiej serii Brytyjczyk zmierzył się z Alexandrem Gustafssonem i pomimo, że zaprezentował się co najmniej przyzwoicie, to nie sprostał jednak nieustającej presji Szweda, padając na deski w drugiej rundzie.

Zwycięstwo nad legendarnym Brazylijczykiem pozwoli Manuwie powrócić do walk z najlepszymi półciężkimi w dywizji. Shogun powalczy natomiast o to, by przedłużyć swoje marzenia i udowodnić, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Kto lepszy na papierze?

Zapowiadają nam się prawdziwe kickbokserskie fajerwerki! Obaj zawodnicy preferują walkę w stójce i prezentują tam doskonałe umiejętności.

Poster Boy jest zawodnikiem, który nie marnuje niepotrzebnie energii, nieustannie jednak wywierając presję na rywalach, by w momencie, który uzna a stosowny, wystrzelić z jakimś potężnym ciosem lub kopnięciem, ewentualnie króciutką kombinacją. Brytyjczyk wkłada w nie jednak pełną moc, uderzając precyzyjnie i soczyście, kopiąc na nogi, korpus i głowę.

Rua również nie jest znany z tego, że ustępuje pola komukolwiek. W swoich ostatnich dwóch pojedynkach Brazylijczyk zaprezentował pewien progres, co jest nie lada osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że jest już starym psem, a takich, jak wiemy, nowych sztuczek nauczyć bardzo trudno. Swoją całą karierę Shogun zbudował na piekielnie ciężkich rękach i nogach, zwierzęcej agresji i tytanowej szczęce. Z wiekiem jednak musi walczyć mądrzej i to stara się robić. Maurycy zaczął korzystać z lewego prostego, ciosów na korpus oraz zaprzestał okrutnego nawyku rozpoczynania co drugiego ataku od długiego podbródkowego, który to nawyk kosztował go bardzo wiele w pierwszym, epickim boju z Danem Hendersonem.

Manuwa to piekielnie dobry uderzacz, ale… ręce Brazylijczyka nadal są bardzo ciężkie, a szczęka Brytyjczyka do tytanowych nie należy. Próby zabicia rywala każdym ciosem narażają Poster Boy’a na kontry, a pojedynek Ruy z Te Huną udowodnił, że Brazylijczyk potrafi karcić szarżujących nań rywali. Mimo wszystko trudno nie traktować ostatniej porażki Shoguna w kategoriach wyjątkowego pecha – do momentu nokautu dominował bowiem w starciu z Hendersonem niepodzielnie.

Brazylijczyk jest też bez wątpienia lepszym grapplerem, co daje mu dodatkowe możliwości na rozstrzygnięcie pojedynku. Dodając do tego, że walka odbędzie się na dystansie pięciu rund, a Rua zdaje się dysponować nieco lepszą kondycją (wyglądał dobrze w ostatnim boju) oraz doskonałymi umiejętnościami walki w trybie zombie, wydaje się, że to właśnie on – pomimo ogromnego wyniszczenia organizmu na tym etapie swojej kariery – ma więcej narzędzi do tego, by zwyciężyć.

manuwavsblythe
Jimi Manuwa swoim firmowym lewym sierpem usypia Luke’a Blythe’a. To bezwzględnie ulubiona technika Brytyjczyka, którą na powyższej animacji przygotowuje markowanym prawym prostym mającym za cel zmylenie przeciwnika.

Kurs bukmacherski

Mauricio Rua jest o wiele bardziej rozpoznawalnym zawodnikiem niż nadal dla wielu fanów dość anonimowy Jimi Manuwa. Myślę, że będzie faworytem tego starcia – i to dość wyraźnym. Być może nawet zbyt wyraźnym…

Predykcja kursu:

Mauricio Rua – 1.50
Jimi Manuwa – 2.60

fot. UFC.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button