UFC

Sean Strickland uderzony w czuły punkt? Dricus Du Plessis zapowiedział, że zleje go bardziej niż ojciec w dzieciństwie!

Prawie wyprowadził Seana Stricklanda z równowagi Dricus Du Plessis, gdy podczas zażartej rozmowy odwołał się do dzieciństwa Amerykanina.

W piątek w Las Vegas odbyła się konferencja prasowa promująca pierwsze przyszłoroczne gale UFC – w tym UFC 297 w Toronto, gdzie zmierzą się Sean Strickland i Dricus Du Plessis. Była to pierwsza publiczna interakcja obu zawodników.

Początkowo Amerykanin i Afrykaner nie szczędzili sobie komplementów, zapowiadając wojnę w oktagonie. Z czasem jednak atmosfera zaczęła się nieoczekiwanie zagęszczać.

– Nie było to żadne wchodzenie na szczyt – zastrzegł Dricus, zapytany, co sądzi o mistrzowskim statusie Seana. – Nie było tak, że pokonywał numer trzy, numer cztery i tak dalej. Dostał szansę, a w tej grze właśnie o szanse chodzi. Wykorzystał możliwość, jaka się pojawiła i opłaciło się. Pełen szacunek.

– Wziął tę walkę (z Adesanyą) bez pełnych przygotowań. Wyszedł tam bez względu na ryzyko. Wyszedł i wygrał najważniejszą walkę w swoim życiu. Wykorzystał do cna szansę, jaka się pojawiła. Dobra robota.

– Jednak to już nie jest żadna szansa. Nie dostaje żadnej szansy.

– Przede wszystkim (w przeciwieństwie do Adesanyi) mam nokautujące uderzenie – kontynuował pretendent. – Potrafię robić zapasy, potrafię walczyć na chwyty. Wychodzę tam, żeby się bić. Nie wchodzę tam, żeby biegać po oktagonie i wygrywać na punkty. Wychodzę tam, żeby się bić – a w tym nie dorównuje mi nikt na świecie.

– Wiecie dobrze, że mam kompletnie wy*ebane na ten pas – obwieścił z kolei Sean, zapytany, jak zmieniło się jego życie wraz z sięgnięciem po tytuł mistrzowski. – Chcę po prostu, aby sku*wiele krwawili. I Dricus jest następny. Będzie krwawił. Nie mogę się, ku*wa, doczekać.

– Możecie wziąć ten pas i dać go komukolwiek na widowni. Mam wy*ebane. Nie interesuje mnie ten pas. Jedyne, czego chce, to sprawić, aby ten człowiek obok krwawił. To będzie wspaniałe.

– I przy okazji, Dricus… Lubię Dricusa, ale koniec końców będziemy się bić, więc nie musimy być, ku*wa, przyjaciółmi. Nie muszę być twoim trenerem. Nie próbuję łapać cię za fiuta.

– Chcecie porozmawiać o strachu? Dricus stoczył dość łatwą walkę z Whittakerem – oczywiście dzięki swoim zasługom. Skończył ją bez kontuzji. Zaproponowali mu walkę o pas. A on na to, że nie, bo skręciłem se, ku*wa, kostkę.

– Dajmy więc sobie spokój z gadkami o strachu. Gdy mnie zaproponowali tę walkę, wziąłem ją, wstając z kanapy.

I zaczęło robić się gorąco…

– Byłeś na 7. miejscu w rankingu – zwrócił uwagę Dricus. – Wiesz, że nigdy nie przedarłbyś się wyżej, aby dostać walkę o pas. Zmusili cię do niej.

– Nie zrobiłeś nic, a ja podjąłem, ku*wa, wyzwanie – odpowiedział Sean.

– Nie jesteś materiałem na mistrza – odgryzł się Dricus. – Wygrałeś fartem, osiągając największy życiowy sukces.

– Wygrałem, bo przejechałem się po Izzym i z tobą zrobię to samo, sku*wielu – zapowiedział Amerykanin.

– Nawet go nie skończyłeś! Tego nie można nazwać przejechaniem się po kimś.

– Uspokój się! Spokój tam, ku*wa!

– Wiesz, co to znaczy przejechać się po kimś? Nokautujesz gościa. Sprawiasz, że sędzia mówi ci, że już dość, bo zabijesz człowieka. Nie możesz pozwalać, żeby sędziowie rozstrzygali twoją walkę. Ja naprawdę wygrywam walki. Tak postępuje prawdziwy mężczyzna.

– Zdaj sobie sprawę, że narobiłeś w portki, a ja zachowałem się jak mężczyzna.

– Spróbuj kończyć walki. Kończysz tylko 33% swoich walk.

– Bez żadnych treningów wstałem z kanapy i zlałem najlepszego uderzacza na świecie. Jedną z, ku*wa, legend tego sportu. Przejechałem się po nim, podczas gdy ty, pi*do, chłodziłeś sobie tę pie*doloną kostkę.

– To był szczyt twojej kariery – zapewnił Du Plessis. – Zawsze będziesz pamiętał tę walkę.

– Morda w kubeł. Idź i wy*chaj swojego trenera, pe*ale.

Na moment temperatura dyskusji nieco spadła, ale szybko przebiła skalę.

– Słuchajcie, prawda jest taka, że Dricus jest twardy – orzekł Strickland. – Sparowałem z gośćmi, z którymi walczył. Znam go.

– Tak, pokonał, ku*wa, Whittakera, ale ja bym go, zniszczył. Rozpie*dolił Whittakera. Nie rozumiem, jakim sposobem to ma być takie wielkie osiągnięcie. Whittaker ma jedno – tę swoją szarżę. Dricus to zneutralizował i Whittaker nie miał już nic w zanadrzu.

– Koniec końców, tak, Dricus potrafi się bić. Ale dan mu, ku*wa, lekcję życia. Przejadę się po Dricusie.

– I powiem wam jeszcze coś – prawdopodobnie nie skończę tego człowieka, bo jest gotowy na śmierć w klatce. Ale jeśli go nie skończę, to będziecie przez pięć rund oglądać, jak dostaje wpie*dol swojego życia. Obiecuję wam to, ku*wa. Na śmierć, Dricusie!

Na odpowiedź Afrykanera nie trzeba było długo czekać.

– Powiedział, że się po mnie przejedzie – rzekł Dricus. – Bardzo się cieszę, że jesteś świadom, że mnie nie skończysz. Nawet nie będziesz blisko. Ale nie martw się. Nie dam ci wiele czasu na rozmyślanie nad tym…

– Nie muszę się martwić o to, żeby cię skończyć – wszedł mu w słowo Sean, wykorzystując grę słów z finish. – Trener skończy cię na zapleczu, do czego jesteś już przyzwyczajony. Nie przejmuj się więc tym. Skończysz tego wieczoru. Twój trener o to zadba.

– Brachu, dlaczego jesteś taki zdenerwowany – syknął Dricus. – Wydaje ci się, że ojciec sprawiał ci lanie? Twój ojciec nie ma do mnie podjazdu. Pokażę ci, to to znaczy dostać wpie*dol. Wróci każde twoje traumatyczne wspomnienie z dzieciństwa, gdy znajdziemy się w tej klatce. Każde z nich! Gdy leżałeś w łóżku, przychodził twój ojciec i cię prał…

– Słuchaj, odbiorę ci, ku*wa, duszę – wypalił Strickland. – Rozumiesz, co do ciebie mówię, pi*do?

Afrykaner zaniósł się śmiechem, przechodząc na wysokie tony.

– Z czego się śmiejesz, pie*dolony pe*ale – ryknął Sean.

– Widzę, że trafiłem w czuły punkt – zatriumfował Dricus. – Ha ha!

– Tak, trafiłeś w czuły punkt, ty, ku*wa, pi*do – przytaknął Strickland. – A teraz spie*dalaj obandażować sobie kosteczkę, je*any cykorze.

Po wszystkim zawodnicy zmierzyli się po raz pierwszy wzrokiem w intensywnym staredownie.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button