UFC

„Runąłem na deski” – Kamaru Usman zdradził, kto zafundował mu jedyny knockdown na sparingu

Mistrz wagi półśredniej Kamaru Usman opowiedział o cennej lekcji, jaką kiedyś otrzymał na matach Blackzilians.

Swego czasu były dominant wagi półciężkiej UFC Jon Jones, którego w warunkach bojowych na deskach po uderzeniach jeszcze nie widzieliśmy, zdradził nazwisko jedynego zawodnika, który zdołał posłać go na deski.

Z kolei w najnowszym wywiadzie dla True Geordie Podcast rąbka tajemnicy w tym samym temacie uchylił inny mistrz UFC, który również nigdy na oczach świata na deskach nie lądował – rozdający karty w kategorii półśredniej Kamaru Usman.

Wszystko zaczęło się od pytania prowadzącego, który zechciał dowiedzieć się, jak to jest, że Nigeryjczyk po zainkasowaniu uderzeń w oktagonie nie tylko nie oddaje pola, ale wręcz często idzie do przodu, podkręcając tempo.

– Byłem posłany na deski raz w całej mojej karierze, czy to na sparingach, czy też w walce – powiedział Kamaru. – Tylko raz wylądowałem na deskach. Zrobił to jeden z moich klubowych kolegów, zawodnik kategorii lekkiej UFC Michael Johnson.

– Wydaje mi się, że to był mój drugi rok w MMA. Sparowaliśmy, on przygotowywał się do walki, bo miał już za sobą występy w UFC. Dał mi wtedy bardzo cenną lekcję.

– Co robimy jako ludzie, gdy czujemy ból? Próbujemy od niego uciekać. Próbujemy ukryć ból, próbujemy się przed nim schować. I w pewien sposób przeniosło się to do walki.

– Gdy sparowaliśmy, dosięgał mnie uderzeniami, trafiał w pewne konkretne miejsca. I czułem ten ból. Zaczynałem go odczuwać. Chciałem się cofać, odchylać. Gdy wymienialiśmy się ciosami, chciałem odsunąć go od siebie, bo bolało coraz bardziej. Próbowałem więc odchylać się coraz bardziej i wtedy mnie dosięgnął. Naruszył mnie. Runąłem na deski.

Co ciekawe, Michael Johnson to zawodnik kategorii lekkiej, który swego czasu występował nawet w piórkowej. Zawsze słynął jednak z szybkich i ciężkich rąk.

– Po wszystkim odbyłem długą rozmowę z trenerem – kontynuował Usman. – Spytał mnie, czy spróbowałem… Bo zawsze się tego bałem z powodu bólu. Spytał mnie, czy spróbowałem kiedyś wskoczyć w ogień? Spytałem go, po co? Wyjaśnił mi, że czasami trzeba wskoczyć w ogień, żeby zdać sobie sprawę, że nie jest wcale tak gorący.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Przemyślałem to i doszedłem do wniosku, że będę musiał spróbować. Wtedy w kolejnej walce poszedłem w ostrą bijatykę. Po uderzeniach szedłem do przodu. Z psychologicznego punktu widzenia gdy wymieniasz się ciosami z przeciwnikiem, chcę, aby pokazał mi, że moje ciosy go bolą, że moje ciosy na niego wpływają, także psychologicznie. W ten sposób, że nie chce już być w tej walce.

– Jeśli jednak nie oddajesz pola, nie okazujesz mi tego, a gdy cię trafiam, to tym bardziej wchodzisz w ogień, idąc przed siebie, to jest to wręcz dla mnie zniewagą. Otrzymuję sygnał, że moje ciosy nie wyrządzają ci takiej krzywdy, abyś oddał pole.

– To więc jest ta mentalna wyższość, którą okazuję innym gościom. Owszem, wszyscy uderzają mocno. Rozumiem to. Ale jestem gotowy tam zginąć. A to nie jest poziom, na jaki gotowi są wejść inni ludzie. Kiedy więc ktoś ci to pokazuje, to dumasz, że, o jasny gwint, nie sądziłem, że będzie tutaj trzeba umierać, myślałem, że to tylko zawody sportowe.

Póki co nie wiadomo, kiedy powróci do oktagonu mający na koncie cztery obrony tytułu mistrzowskiego Nigeryjczyk. Wiele wskazuje jednak na to, że jego rywalem będzie ponownie Colby Covington. Obaj spotkali się po raz pierwszy w grudniu 2019 roku. Nigeryjski Koszmar wygrał wówczas przez techniczny nokaut w piątej rundzie.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Czeski artysta chaosu – jak daleko zajdzie Jiri Prochazka?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button