UFCZapowiedzi gal UFC

Przed Burzą – UFC FN 49, Henderson vs RDA

KARTA WSTĘPNA

170 lbs: Neil Magny vs Alex Garcia

W bardzo ciekawie zapowiadającej się walce diametralnie różniących się stylistycznie zawodników Neil Magny (11-3, 4-2 UFC) spróbuje przedłużać passę swoich kolejnych wygranych do czterech, w czym przeszkodzić spróbuje mu znajdujący się na fali dwóch kolejnych wiktorii Alex Garcia (12-1, 2-0 UFC). Stawką pojedynku będzie prawdopodobnie możliwość stoczenia kolejnego boju z zawodnikiem z czołowej piętnastki dywizji półśredniej.

Pierwszym, co od razu rzuca się w oczy, jest różnica w warunkach fizycznych obu zawodników. Amerykanin mierzy 188 centymetrów wzrostu i może się pochwalić niebotycznym jak na tę kategorię wagową zasięgiem 206 centymetrów! Mierzący 175 centymetrów i dysponujący zasięgiem o długości 183 centymetry Alex Garcia będzie w tych aspektach bardzo wyraźnie ustępował Magny’emu.

Ta dysproporcja może odegrać kapitalne znaczenie w wymianach kickbokserskich. Magny w ostatnich pojedynkach prezentował się bardzo dobrze od strony stójkowej, wreszcie dobrze korzystając z fizjonomii, którą go Pan Bóg obdarzył. Zaczął w końcu efektywnie razić rywali ciosami prostymi oraz stał się znacznie mobilniejszy, niż to onegdaj bywało. Alex Garcia, pomimo tego, że pochodzi z Tristar Gym, jest zawodnikiem niezwykle efektownie walczącym i nieustannie poszukującym skończenia przed czasem, co mocno kontrastuje z punktowym i znacznie bardziej techniczno-taktycznym nastawieniem Amerykanina.

Dominikanin kopie tylko od wielkiego dzwona, koncentrując się raczej na pojedynczych uderzeniach prawym sierpowym lub podbródkowym, które wyprowadza z morderczymi intencjami. Praktycznie w ogóle nie korzysta z lewego prostego, co może dziwić, biorąc pod uwagę, gdzie trenuje. Czasami atakuje jakąś dłuższą kombinacją, która jednak służy głównie skróceniu dystansu i przeniesieniu walki do parteru.

Garcia bije zdecydowanie mocniej niż Magny, ale też wyraźnie ustępował będzie mu pod względem kondycyjnym. Niby Dominikanin zapewnia, że zdaje sobie sprawę z tego, jak postrzegane jest jego cardio, że teraz będzie bardziej starannie wybierał kosztujące dużo energii momenty szarży, że w swoim ostatnim boju w trzeciej rundzie nadal był w stanie kłaść na plecach Seana Spencera, ale… Podopieczny Firasa Zahabiego ciężko oddychał już w końcówce pierwszej rundy! W drugiej i trzeciej natomiast przeszedł w tryb zombie i tylko dzięki hartowi ducha i nie mniej zmęczonemu rywalowi był w stanie zanotować zwycięstwo. Magny’ego natomiast od strony wydolnościowej prezentuje się bardzo dobrze, jak na długodystansowca w biegach – którym był za młodu – przystało.

Pytanie zatem, czy technika i kondycja Amerykanina okażą się istotniejsze niż agresja i ciężkie ręce Dominikanina? Czy Magny będzie w stanie kontrolować dystans i nie dopuści do siebie dynamicznego w pierwszej rundzie rywala? Amerykanin dopiero od dwóch walk trenuje indywidualnie płaszczyznę kickbokserską pod okiem specjalisty i wydaje się, że owoce tej zmiany (wcześniej nie miał osobnego trenera stójki) były widoczne już w ostatnim starciu.

Oczywistym wydaje się, że reprezentant Tristar Gym będzie miał prawdopodobnie tylko jedną rundę na skończenie tego pojedynku – czy to poprzez nokaut, czy też poddanie. To ostatnie jest odrobinę bardziej prawdopodobne, bo wydaje się, że fakt, iż Magny przetrwał w parterze pierwszą rundę z dobrym grapplerem w osobie Rodrigo de Limy, dobrze mu wróży na okoliczność potyczki z Garcią, odganiając demony z walki przeciwko nieustannie kontuzjowanemu Sergio Moraesowi.

Ostatecznie postawię jednak na to, że warunki fizyczne, kondycja, technika i stójkowa aktywność (właśnie w takiej kolejności!) Neila Magny’ego zatriumfują nad dynamiką i siłą Alexa Garcii. Innymi słowy, myślę, że Amerykanin przetrwa pierwszą rundę, od drugiej stopniowo zyskując przewagę, by ostatecznie zwyciężyć na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Neil Magny przez decyzję

BUKMACHER MMA

Alex Garcia jest faworytem tego starcia z kursem 1.70, czemu trudno się dziwić – tak to zazwyczaj bywa w przypadku ciężkorękich, dynamicznych zawodników, którzy jednym ciosem mogą rozstrzygnąć pojedynek. Myślę jednak, że kurs 2.25 na wygraną ciekawie rozwijającego się Neila Magny’ego prezentuje się całkiem interesująco. Nie jest może okazją roku, ale za drobne? Dlaczego nie.

Propozycja – zwycięstwo Neila Magny’ego (2.25)

155 lbs: Beneil Dariush vs Tony Martin

Beneil Dariush (7-1, 1-1 UFC) i Tony Martin (8-1, 0-1 UFC) nie będą mile wspominać swojego ostatniego boju pod banderą Zuffy. Ten pierwszy po całkiem niezłym początku walki został zmasakrowany przez Ramsey’a Nijema, natomiast ten drugi dokładnie odwrotnie – po świetnym początku, będąc o włos od poddania Rashida Magomedova w pierwszej rundzie, potem nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki z doskonałym Rosjaninem.


Tony Martin prawie poddaje balachą Rashida Magomedova.

Dariush to bardzo dobry grappler szlifujący na co dzień stójkę w Kings MMA pod okiem Rafaela Cordeiro. Nic więc dziwnego, że ochoczo korzysta w swojej ofensywie z kolan, na co może zresztą sobie pozwolić ze względu na brak obawy przed wylądowaniem na plecach. Kickbokserska defensywa Beneila jest jednak mocno niedbała, co ostatnio mocno obnażył Nijem, choć i w walkach poprzedzających jego przygodę z UFC dało się zauważyć. Mimo wszystko Dariush może mieć delikatną przewagę w stójce, bo Martin poza kopnięciem na głowę, do którego lubi się odwoływać, nie ma w stójce zbyt wiele do zaoferowania.

Reprezentant American Top Team – bo tam trenuje Martin – ma jednak inne atuty, które w konfrontacji z Dariushem mogą okazać się kluczowe. Jak na kategorię lekką jest naprawdę potężny i niezwykle silny. W swoim pierwszym występie w UFC opadł co prawda szybko z sił, ale możemy to chyba zganić na debiutancką tremę – w poprzednich bowiem pojedynkach od strony kondycyjnej prezentował się bardzo solidnie.

Myślę, że Beneil może mieć spore problemy z przenoszeniem walki do parteru, a i nie będę absolutnie zdziwiony, jeśli to Martin – z sukcesami! – dążył będzie do parteru i kontroli z góry, w czym zresztą jest całkiem niezły. Raczej nie zagrozi Dariushowi swoją ulubioną kimurą, ale biorąc pod uwagę, że prawie skończył Magomedova, wszystko się może zdarzyć.

Dariush bez wątpienia ma narzędzia, by uprzykrzyć życie w stójce Martinowi lub poddać go w parterze, ale wydaje mi się, że przewaga siłowa i zapaśnicza tego ostatniego oraz solidna kondycja z walk poprzedzających debiut w UFC zaprowadzą go do zwycięstwa na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Tony Martin przez decyzję

BUKMACHER MMA

Bukmacherzy minimalnie więcej szans na wygraną dają Dariushowi – kurs 1.83 do 2.00 na Martina. Wobec tego, że odrobinę więcej szans daję temu ostatniemu, to kurs na jego zwycięstwo jest mi bliższy, ale nie na tyle, by zaryzykować. To nadal dwaj mało doświadczeni zawodnicy, których formę i dyspozycję trudno przewidzieć.

Propozycja – no bet

135 lbs: Matt Hobar vs Aaron Phillips

Pojedynek Matta Hobara (8-2, 0-1 UFC) z Aaronem Phillipsem (5-1, 0-1 UFC) zapowiada się na klasyczną konfrontację grapplera ze strikerem. Dla obu będzie też niezwykle ważny, bo druga porażka z rzędu może kosztować któregoś z nich kontrakt z UFC.

Obaj w poprzednich starciach przegrali z Pedro Munhozem (Hobar) i Samem Sicilią (Phillips), ale też obaj wzięli tamte walki w zastępstwie, co stanowić może okoliczność łagodzącą ich tamtejsze porażki.

Obaj walczą z odwrotnych pozycji, ale umiejętności kickbokserskie Phillipsa są o klasę wyższe – Hobar korzysta ze stójki w zasadzie tylko w celu sprowadzenia walki do parteru, w czym zresztą jest całkiem niezły, jak na zapaśnika przystało. W walkach poprzedzających przygodę z UFC Aaron prezentował się przyzwoicie od strony defensywnych zapasów, ale w debiucie oddał Samowi Sicilii aż 5 obaleń, co nie wróży mu najlepiej w konfrontacji z Hobarem. Nie mam bowiem wątpliwości, że ten ostatni dążył będzie do przeniesienia walki do parteru – co prawda, Phillips jest całkiem aktywny, walcząc z pleców, ale nie spodziewam się, by był w stanie zagrozić rywalowi jakimś poddaniem.

Trzeba zatem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy uzdolniony kickboksersko Aaron Phillips zdoła ustrzelić Matta Hobara, zanim wyląduje na plecach? Absolutnie nie odbieram mu na to szansy, bo jego przewaga stójkowa powinna być wyraźna, ale jednak wydaje mi się, że zapasy Hobara okażą się tutaj czynnikiem decydującym.

Zwycięzca: Matt Hobar przez decyzję

BUKMACHER MMA

Hobar jest tutaj bardzo wyraźnym faworytem – kurs 1.45. Wobec tego 2.80 na Phillipsa prezentuje się całkiem interesująco, choć fakt relatywnie niskiego poziomu obu, dopiero drugiej walki w UFC i sporej dawki nieprzewidywalności, którą wniosą do oktagonu, każe podejść do tego starcia ostrożnie. Póki co no bet, ale po ważeniu… kto wie.

Propozycja – no bet

135 lbs: Wilson Reis vs Joby Sanchez

Wilson Reis (17-5, 1-1 UFC) miał pierwotnie bić się z Timem Elliottem, ale Amerykanin wypadł z pojedynku na skutek kontuzji. Zastąpił go trzy tygodnie przed galą 23-letni Joby Sanchez (6-0, 0-0 UFC), dla którego będzie to debiut w organizacji.

Amerykanin to ciekawy zawodnik, który prowadzony jest przez Grega Jacksona, ale został rzucony na bardzo głęboką wodę. Wilson Reis w poprzednim boju był bliski pokonania mocnego Iuri Alcantary kategorię wyżej, co bardzo pozytywnie świadczy o jego umiejętnościach. Doskonałe zapasy i świetny parter mogą oznaczać piekło dla Sancheza, choć ten powinien być skuteczniejszy w stójce, a także – być może – dysponował będzie przewagą szybkości i kondycji. Od strony siłowej jednak będzie wyraźnie ustępował mocnemu Brazylijczykowi, co nie wróży mi najlepiej w kontekście obrony przed sprowadzeniami.

Trudno nie uznać tutaj Reisa za wyraźnego faworyta. Brazylijczyk to solidny zawodnik, który zmierzy się z niedoświadczonym, debiutującym w organizacji młokosem. Niby ten ostatni nie ma nic do stracenia, co może pozytywnie wpłynąć na jego nastawienia, niby za jego plecami będzie stał taktyk Jackson, ale i tak wydaje się, że Reis może to przegrać tylko na własne życzenie. No, chyba że pierwsze w karierze ścinanie wagi do kategorii muszej nie pójdzie mu dobrze i wtedy…

Zwycięzca: Wilson Reis przez decyzję

BUKMACHER MMA

Reis – 1.35, Sanchez – 3.50. Na moje niewprawione oko takie a nie inne kursy całkiem nieźle odzwierciedlają szanse obu zawodników, co jednak czyni je średnio atrakcyjnymi.

Propozycja – no bet

170 lbs: Ben Saunders vs Chris Heatherly

Ben Saunders (16-6-2, 4-3 UFC) powraca do UFC po kilkuletniej nieobecności. Zmierzy się z debiutantem Chrisem Heatherlym (8-1, 0-0 UFC).

Gdyby obaj zawodnicy mieli za sobą pełny obóz przygotowawczy, rzekłbym, że ta walka zapowiada się na bardzo wyrównaną. Heatherly jednak wszedł na zastępstwo na około tydzień przed walką, co stanowić musi ogromny znak zapytania odnośnie jego kondycji. Saunders jest już zaprawionym w bojach weteranem, którego rozwój zatrzymał się jakiś czas temu, ale doskonałe warunki fizyczne (prawie 20 centymetrów lepszy zasięg!), morderczy klincz i niezły mimo wszystko parter czynią z niego bardzo niewygodnego rywala dla Heatherly’ego. Ten ostatni na ogół agresywnie idzie do przodu, poszukując obalenia, ale myślę, że bogatszy arsenał stójkowy, dobry klinczu, warunki fizyczne i doświadczenie Bena Saundersa wespół z w pełni przepracowanym obozem przygotowawczym zaprowadzą go do zwycięstwa nad debiutantem.

Heatherly nie ma jednak nic do stracenia i myślę, że nie stoi na straconej pozycji. Tym bardziej, że Saunders nie walczył od prawie roku, choć… Chris bił się ostatnio… 25 lipca, a więc niespełna miesiąc temu! Trudno powiedzieć, co gorsze…

Zwycięzca: Ben Saunders przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Zgodnie z oczekiwaniami Ben Saunders jest faworytem tego pojedynku. Kurs na jego wygraną w porywach osiągający 1.30 nie zachęca jednak w najmniejszym stopniu do stawiania. Zdecydowanie ciekawiej wygląda ponad 4.00 na Heatherly’ego i ryzykanci mogą się skusić, ale, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności (debiut, długa przerwa Saundersa, krótka Heatherly’ego, niski poziom), ja pasuję.

Propozycja – no bet

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 16

  1. naiver muszę się z Tobą nie zgodzić odnośnie walki Pyle vs. Mein
    Jak dla mnie szanse rozkładają się bardzo równomiernie. Co prawda Mein jest dobrym zawodnikiem, młodym, z potencjałem ale brak mu „tego czegoś”.
    Pyle lepszy już nie będzie, ma 38 lat ale jest bardzo kreatywnym zawodnikiem i wydaje mi się, że czymś zaskoczy Meina i wygra tę walkę.

  2. Rabittt, nie wiem, czy (jaką) wagę przywiązujesz do ostatniej potyczki Meina, ale może to jest kwestia różnic między nami – bo ja bardzo niewielką. Wracał po długiej przerwie, zapowiadał, że będzie ostrożny, był ostrożny, nie walcząc tak, jak to czyni zwykle. Zresztą Perpetuo to nie gość z pierwszej łapanki, co potwierdził z Meansem (choć przegrał).

    Pyle natomiast zaprezentował się przeciętnie ze słabym Waldburgerem, ma swoje lata, poza Storym w walce, w której prawie przegrał w pierwszej rundzie, nie pokonał nikogo znaczącego, od każdego prawie przyjmując w stójce mocne ciosy. Nie będzie tutaj też miał przewagi wzrostu i zasięgu, którą na ogół się cieszy. Owszem, w klinczu albo w parterze może nabroić, ale myślę, że Mein prędzej ubije go w stójce.

  3. Największym problemem Pyle’a jest to, że daje się trafiać. Często zapomina o obronie gdy zaczyna wyprowadzać ciosy. Jak najbardziej Mein w stójce będzie miał przewagę ale jeśli Mike złapie go w klincz i obali to Jordan będzie miał naprawdę duży problem.

  4. „choć czy będzie ona przekonywująca” przekonująca* w opisie ME.

    Niestety nie widzę szans dos Anjosa w tym starciu. Urwie 1, może 2 rundy, a potem zostanie wyprzytulany na śmierć. Benson pokręci włoskami, kopnie 2 low kicki i wygra 50:43.
    Mein także mnie nie przekonuje, ale sądzę, że wygra z Pylem po dosyć wyrównanej walce – chyba, że go szybko znokautuje.
    Carmont według mnie jest lepszym zawodnikiem, silniejszym i mocno zmotywowanym po 2 porażkach.

  5. A ja wam mówię, że RDA zaskoczy. Jeśli gość był w stójce lepszy od Cerrone, dawał radę zapaśniczo z Highem i kondycyjnie stoi nieźle a do tego ma czym przyłożyć to nie wolno go skreślać

Dodaj komentarz

Back to top button