UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC Fight Night 31, Kennedy vs Natal

Może na papierze gala UFC Fight Night 31 nie powoduje palpitacji serca, ale każda z walk na swój sposób może być ciekawa.

Walka wieczoru na UFN 31 powszechnie określana jest jako jeden z najsłabszych (najsłabszy?) main event w historii UFC. Przyjmijmy jednak bardziej optymistyczne podejście i przeanalizujmy wszystkie zaplanowane na środę starcia, próbując znaleźć w nich pozytywy – co, wbrew pozorom, wcale nie będzie takie trudne.

185 lbs: Tim Kennedy vs Rafael Natal

Tim Kennedy spróbuje wyśrubować swoją passę kolejnych wygranych w UFC do dwóch, natomiast jego rywal, Rafael Natal – do czterech. Pewne jest, że jeden z nich uczyni bardzo poważny krok w kierunku czołowej dziesiątki dywizji średniej, a w kolejnej walce może otrzymać zawodnika z najwyższej półki.

Tim Kennedy w ostatnim boju nie dał się poddać Rogerowi Gracie, co bardzo dobrze wróży mu przed starciem z Brazylijczykiem. Amerykanin w ogóle nigdy nie przegrał przez poddanie, co wróży mu jeszcze lepiej. Dysponuje co prawda nieco gorszymi warunkami fizycznymi aniżeli Sapo, ale posiada przewagę kondycyjną, co na dystansie pięciu rund może mieć duże znaczenie – tym bardziej, że Kennedy ma już za sobą walki na takim dystansie. Brazylijczyk w stójce potrafi co prawda mocno uderzyć, ale jego defensywa pozostawia wiele do życzenia i spodziewam się tutaj niewielkiej przewagi Tima. Amerykanin powinien też decydować o tym, gdzie toczyć będzie się walka dzięki swoim zapasom. Jeśli natomiast chodzi o parter, to Kennedy będąc z góry, nie powinien mieć większych problemów z kontrolą pojedynku – prawdziwy problem może się pojawić, jeśli to Brazylijczyk znajdzie się na górze – by tego dokonać, będzie miał dwie rundy, po których opadnie z sił, a wyraźną kontrolę przejmie Amerykanin, ostatecznie ubijając Brazylijczyka.

Zwycięzca: Tim Kennedy przez TKO.

135 lbs: Liz Carmouche vs Alexis Davis

Obie zawodniczki zanotowały zwycięstwa w ostatniej walce i kolejne może doprowadzić je w linii prostej do eliminatora do walki o pas. Alexis Davis dysponuje sporymi umiejętnościami parterowymi, ale czasami daje się ponieść emocjom, wdając się w wycieńczające wymiany stójkowe. Do tego jej kondycja czasami zawodzi, co może okazać się kluczowe, jeśli pojedynek nie skończy się w ciągu dwóch pierwszych rund. Wydaje mi się jednak, że Liz Carmouche zdoła bronić obaleń, a w stójce będzie w stanie punktować Davis – być może sama spróbuje obalenia. Przewaga siłowa powinna być po jej stronie, choć to Alexis będzie mieć kilkucentymetrową przewagę zasięgu.

Zwycięzca: Liz Carmouchue przez decyzję.

185 lbs: Ronny Markes vs Yoel Romero

Starcie mającego na koncie trzy kolejne wiktorie w UFC Ronny Markesa z perspektywicznym 36-latkiem w osobie Yoela Romero, który w ostatniej walce zdemolował latającym kolanem Clifforda Starksa zapowiada się ciekawie w zasadzie tylko dzięki temu drugiemu – srebrny medalista zapasów w stylu wolnym z Sydney walczy bardzo efektownie, demonstrując niebywałą płynność ruchową z ogromną eksplozywnością okraszoną światowej klasy zapasami i ciekawą stójką.


Yeol Romero nokautuje latającym kolanem Clifforda Starksa.

Pojedynek pod względem taktycznym zapowiada się wybornie, bo Brazylijczyk będzie prawdopodobnie musiał zrezygnować ze swojej dotychczasowej taktyki polegającej na klinczowaniu i kontroli z góry. Mając naprzeciwko siebie lepszego zapaśnika (ale czy również pod MMA?), zmuszony będzie rozegrać to inaczej – pytanie tylko jak, bo również i w stójce leciwy Kubańczyk powinien mieć przewagę. Istnieją jednak trzy czynniki, które powodują, że Brazylijczyk wcale nie jest bez szans. Po pierwsze – ma znacznie większe doświadczenie w MMA, co może neutralizować przewagę Romero w aspektach zapaśniczych. Po drugie – jest znacznie młodszy i pomimo tego, że jego kondycja nie zachwyca, to podejrzewam, że jeśli walka dotrwa do trzeciej rundy, to jednak młodszy Markes będzie w niej dominował. Po trzecie wreszcie – walka Romero z pleców. Jeśli Ronny zdoła go położyć, dzięki dobrej kontroli z góry powinien być w stanie Kubańczyka tam przytrzymać i może nawet solidnie naruszyć.

Cel na tą walkę dla powracającego po wypadku samochodowym i mającego 9-miesięczną przerwę w startach Markesa? Przetrwać 1,5 rundy, potem powinno być z górki. Ale czy to się uda?

Zwycięzca: Yoel Romero przez TKO.

155 lbs: Jorge Masvidal vs Rustam Khabilov

Pojedynek między Jorge Masvidalem a Rustamem Khabilovem będzie miał duży ciężar gatunkowy. Obaj zawodnicy wygrali dwie ostatnie walki w UFC i zwycięzca mocno zapuka do czołówki dywizji lekkiej.

Nie ma wątpliwości co do tego, że Masvidal mierzył się w swojej karierze ze znacznie lepszymi zawodnikami – stąd przewagę doświadczenia będzie miał po swojej stronie. Tak naprawdę nie widzieliśmy jeszcze stójki Khabilova przeciwko tak poukładanemu uderzaczowi, jakim jest Masvidal – wiemy jedynie, że w momencie, gdy walka przechodzi do klinczu, staje się on szalenie niebezpieczny, rzucając swoimi przeciwnikami jak szmacianymi kukłami. Zanim to jednak zrobi, będzie musiał przedrzeć się przez pięści dobrze pracującego boksersko Jorge Masvidala. W ogóle mam wrażenie, że Czeczen musi jeszcze sporo pokazać, zanim zasłuży na otaczający go już teraz hype. Vinc Pichel i Yancy Medeiros to rywale, których pokonanie było psim obowiązkiem każdego, kto ma ambicje należeć do czołówki dywizji lekkiej. Tygrys nie uderza mocno, stąd nie wierzę, że będzie w stanie zastopować Amerykanina. W parterze Khabilov preferuje uderzenia z góry, ale myślę, iż Masvidal mając rywala w gardzie, nie da sobie jednak zrobić większej krzywdy. W stójce faworyzuję Amerykanina, ale często zdarza mu się być pasywnym – zanim zacznie korzystać ze swojego bogatego arsenału pięściarskiego, lubi przyjąć kilka ciosów na twarz. Czy jednak niechęć do klinczowania i obawa przed wylądowaniem na deskach po sprowadzeniu nie spowodują, że Gamebred będzie jeszcze ostrożniejszy niż zwykle?

Uważam tą walkę za znacznie bardziej wyrównaną, aniżeli zdają się ją postrzegać bukmacherzy faworyzujący dość wyraźnie Khabilova. Masvidal dysponuje niezłymi defensywnymi zapasami, choć przypuszczam, że będzie mu trudno uciekać z klinczu, gdzie walkę kontrolować powinien Khabilov. Jak najbardziej jestem sobie w stanie wyobrazić Czeczena wychodzącego z tarczą z boju z Amerykaninem, ale wydaje mi się, że twardy charakter tego ostatniego w połączeniu z pięściarskimi szlifami wspartymi dobrą kondycją okaże się barierą nie do przebicia dla Rustama.

Zwycięzca: Jorge Masvidal przez decyzję.

155 lbs: Mike Chiesa vs Colton Smith

Obaj zawodnicy przegrali swoje ostatnie starcia i niewykluczone, że stawką środowego boju będzie utrzymanie kontraktu w UFC. Colton Smith zadebiutuje w wadze lekkiej po bezbarwnej porażce z Robertem Whittakerem jeszcze w dywizji półśredniej – pomimo jednak zejścia do niższej kategorii wagowej nie będzie miał przewagi warunków fizycznych, bowiem jego rywalem będzie wysoki Michael Chiesa.

Biorąc pod uwagę, że Smith wyglądał w starciu z Whittakerem bardzo słabo w płaszczyźnie kickbokserskiej, a Chiesa momentami zaskakująco dobrze w walce z Jorge Masvidalem, jestem skłonny wskazać na Michaela jako tego, który w stójce będzie miał przewagę – tym bardziej, że będzie dysponował aż 12-centymetrową przewagą zasięgu oraz – co może nawet istotniejsze – nie będzie się obawiał sprowadzenia, bo doskonale czuje się, walcząc z pleców. Oznacza to spory problem dla zapaśniczych zapędów Smitha, bo czy jego kontrola z góry będzie wystarczająco skuteczna, by nie dać się poddać/przetoczyć Chiesie, który dzięki długim kończynom jest w stanie wykorzystać choćby moment nieuwagi swojego rywala?

Teoretycznie przewagę kondycyjną powinien mieć Smith, ale nie zapominajmy, że pierwszy raz ścinał do 155 lbs, więc trudno określić, jak to na niego wpłynie. Mądrzejsi pewnie będziemy po ważeniu. Biorąc jednak wszystko powyższe pod uwagę, uważam, że nie tylko w stójce przewagę będzie miał Michael Chiesa, ochocza korzystając z kopnięć, ale i w parterze będąc na plecach, nieustannie zagrażał będzie Coltonowi Smithowi, by ostatecznie, korzystając z milisekundy nieuwagi swojego rywala…

Zwycięzca: Michael Chiesa przez poddanie.

155 lbs: James Krause vs Bobby Green

James Krause zadebiutował w UFC, biorąc zastępstwo za kontuzjowanego Isaaca Vallie-Flagga, demolując faworyzowanego wówczas Sama Stouta i zgarniając bonus za poddanie wieczoru – Krause nie tylko poddał swojego rywala, ale też złoił mu skórę w płaszczyźnie kickbokserskiej, demonstrując bogaty arsenał uderzeń i świetne wykorzystanie rewelacyjnych warunków fizycznych.

Bobby Green natomiast w debiucie poddał Jacoba Volkmanna pomimo sporych problemów w pierwszej rundzie. Pewnikiem wydaje się, że Green nie będzie chciał toczyć walki w stójce i spróbuje przy pierwszej nadarzającej się okazji przenieść ją do parteru. Jednak i tam będzie musiał uważać na długie kończyny Jamesa Krause, choć jego kontrola z góry okaże się prawdopodobnie wystarczająco dobra, by nie dać się poddać.


Próbka umiejętności i kreatywności Jamesa Krause.

Pytanie zatem, czy Green będzie w stanie kłaść na plecach swojego rywala? Stout nie jest może wybitnym zapaśnikiem, ale kilkukrotnie próbował obaleń, które bez problemu wybronił Krause. Myślę, że Bobby zdoła jednak obalić kilka razy Jamesa, co jednak w ostatecznym rozrachunku nie zapewni mu przychylności sędziów skłaniających się ku lepszemu w płaszczyźnie kickbokserskiej Krause’owi.

Zwycięzca: James Krause przez decyzję.

135 lbs: Francisco Rivera vs George Roop

Francisco Rivera w oktagonie to gwarancja efektownej walki. 32-latek każdy niemal cios rzuca z pełną mocą i naprawdę złymi intencjami. Gdyby nie zmieniona na no-contest walka z Rolandem Delorme miałby na koncie trzy kolejny wiktorie w UFC. George Roop natomiast po zejściu do wagi koguciej zanotował dwie kolejne wygrane i pewnym jest, że zwycięzca tego boju uczyni spory krok w kierunki walk z czołówką w następnym starciu.

Roopa w poprzednim starciu powalił zdezelowany, choć naładowany testosteronem, Brian Bowles i myślę, że pomimo wyraźnej przewagi warunków fizycznych nieco drewniany George zostanie prędzej czy później ustrzelony przez przeplatającego potężne ciosy na głowę z ciosami na korpus i znacznie bardziej dynamicznego oraz odpornego Francisco Riverę, który tym samym uczyni poważny krok w kierunku czołowej dziesiątki w dywizji koguciej.

Zwycięzca: Francisco Rivera przez TKO.

145 lbs: Dennis Bermudez vs Steven Siler

Mający na koncie cztery kolejne wygrane w UFC Dennis Bermudez to prawdziwa bestia, zawodnik, który idzie na żywioł, dostarczając raz po raz nieprawdopodobnie efektownych starć. Jego rywalem będzie wszechstronny Steven Siler, który wygrał pięć z ostatnich sześciu walk w amerykańskiej organizacji, będąc zmuszonym uznać jedynie wyższość Darrena Elkinsa. Zwycięzca będzie miał pełne prawo oczekiwać kogoś z czołowej dziesiątki w kolejnym starciu.

Faworytem tego starcia jest Bermudez, ale ma on bardzo nieprzyjemną tendencję blokowania ciosów rywali swoją głową. W szale bitewnym, tak uwielbianym przez kibiców, często popełnia błędy, co przypłaca wizytą na deskach – potrafi jednak błyskawicznie wydostać się z tarapatów. Siler dysponuje dużo lepszymi warunkami fizycznymi, co powinno odrobinę studzić ofensywne zapędy Dennisa. Dodatkowo, jeśli Steven wyląduje na plecach – a przypuszczam, że Bermudez nie zrezygnuje z zaprzęgnięcia swoich zapasów do boju – nadal pozostanie bardzo groźny dla Dennisa, który wszystkie trzy porażki poniósł przez odklepanie.

Walka zapowiada się na bardzo wyrównaną, ale minimalnie więcej szans daję w niej Bermudezowi, który dzięki swojej odporności i ciągłej agresji będzie w stanie wywalczyć decyzją nad odpornym Silerem, dominując w pierwszych dwóch rundach. Jeśli jednak ten ostatni będzie wyraźnym underdogiem (powyżej, powiedzmy, 2.30), poważnie zastanowię się nad postawieniem na niego drobnej sumy.

Zwycięzca: Dennis Bermudez przez decyzję.

135 lbs: Amanda Nunes vs Germaine de Randamie

Obie panie zaprezentowały się bardzo dobrze w ostatnich starciach. Amanda Nunes szybko zdemolowała Sheilę Gaff, natomiast ogromna Germaine de Randamie pokonała Julię Kedzie. Obie są zatem po wygranych, a zatem w nielicznej dywizji kobiecej druga kolejna wygrana mocno poprawi ich pozycję w hierarchii żeńskiego MMA w UFC.

Jeśli walka będzie toczyć się w stójce, kickboxing i rozmiary de Randamie okażą się decydujące – i myślę, że tak właśnie się stanie. Amanda Nunes będzie miała spore problemy z przeniesieniem akcji do parteru i ostatecznie przegra na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Germaine de Randamie przez decyzję.

185 lbs: Chris Camozzi vs Lorenz Larkin

Obaj zawodnicy przegrali swoje ostatnie walki w UFC i w razie kolejnej porażki będą musieli liczyć się z możliwością zwolnienia, zwłaszcza Lorenz Larkin.

Monsoon jest z całą pewnością lepszym i wszechstronniejszym strikerem, ale jego problemem jest to, że często jest przesadnie bierny, odpalając ciosy czy kombinacje raz na dwie minuty – w porywach! Dysponuje za to dobrą dynamiką i bije mocno. Chris Camozzi z kolei uderza znacznie, znacznie częściej, ale każdy niemal cios rzuca na pół gwizdka – dzięki czemu nie odsłania się zanadto, ani też nie nadwyręża swojej kondycji. Jeśli walka wejdzie w trzecią rundę, Camozzi powinien uzyskać przewagę. Nie spodziewam się walki w parterze, bo raczej nie przeniesie jej tam Larkin, a i Chris będzie miał problemy z niezłymi defensywnymi zapasami Larkina. Walka zapowiada się na bardzo wyrównaną i ciężko wskazać faworyta, ale wydaje mi się, że Larkin ma wystarczająco mocne atuty w stójce, by ją zwyciężyć – pod warunkiem wszak, że zdecyduje się je wykorzystać.

Zwycięzca: Lorenz Larkin przez TKO.

155 lbs: Yves Edwards vs Yancy Medeiros

Weteram Yves Edwards zmierzy się z Yancy Medeirosem w walce o utrzymanie kontraktu w UFC.

Nie ulega wątpliwości, że znacznie bardziej doświadczonym zawodnikiem w tym boju będzie Edwards. 37-latek jednak nie zachwycił w ostatnich starciach i wydaje się, że od jakiegoś czasu znajduje się na równi pochyłej. Może i jest bardziej poukładanym uderzaczem niż Medeiros, ale ten ostatni w przegranym pechowo (kontuzja kciuka) boju z Rustamem Khabilovem nie zaprezentował się źle od strony kickbokserskiej. Wszechstronność Edwardsa może okazać się czynnikiem decydującym, ale postawię na to, że 10 lat młodszy i dysponujący aż 11-centymetrową przewagą zasięgu Medeiros ostatecznie przekona do siebie sędziów punktowych – o ile tylko wytrzyma 3 rundy po tym, jak z kategorii średniej przeszedł niedawno do lekkiej…

Zwycięzca: Yancy Medeiros przez decyzję.

170 lbs: Seth Baczynski vs Neil Magny

W kolejnej na tej gali potyczce o utrzymanie kontraktu z UFC zmierzą się dwaj zawodnicy dysponujący rewelacyjnymi warunkami fizycznymi jak na kategorię półśrednią – jednak to Neil Magny będzie miał w tym aspekcie przewagę nad Sethem Baczynskim. Myślę, że jednak agresja i wszechstronność tego ostatniego w połączeniu z ogromną przewagą doświadczenia, którą będzie miał po swojej stronie, okażą się decydujące, prowadząc go do zwycięstwa przez poddanie.

Zwycięzca: Seth Baczynski przez poddanie.

185 lbs: Derek Brunson vs Brian Houston

Po odprawieniu Chrisa Lebena Derek Brunson po prawie rocznej nieobecności wraca do oktagonu. Zmierzy się z debiutującym w UFC Brianem Houstonem. Nie będę czarował – widziałem tylko krótki highlight tego ostatniego, na podstawie którego mogę napisać jedynie, że bije mocno i korzysta z szerokiego wachlarza ciosów. Wygląda na strikera, a zatem spodziewam się, że Brunson będzie próbował skorzystać ze swojej bazy zapaśniczej. Nie mam pojęcia, kto zwycięży, ale postawię na to, że duża przewaga doświadczenie Dereka oraz jego zapasy w połączeniu z „debiutową tremą” Houstona doprowadzą tego pierwszego do zwycięstwa. Jeśli jednak kurs na Briana będzie wynosił ponad 3.0 – czego się nie spodziewam – być może się połakomię.

Zwycięzca: Derek Brunson przez decyzję.

fot. cagewall.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 14

  1. „Pewne jest, że jeden z nich uczyni bardzo poważny krok w kierunku czołowej dziesiątki dywizji półśredniej, a w kolejnej walce może otrzymać zawodnika z najwyższej półki.” – powinno być średniej.

  2. A ja powiem szczerze, że pisząc zapowiedź, się wkręciłem i na pewno obejrzę kartę wstępną, a główną pewnie nagram. Ogólnie większość walk jest mega wyrównanych, w których żadne rozstrzygnięcie nie powinno zdziwić.

  3. Rzeczywiście na papierze rozpiska prezentuje się bardzo słabo, co nie zmienia faktu, że często im słabsza rozpiska tym lepsza gala. Gdybym w czwartek nie musiał wcześnie wstać to pewnie bym się skusił.

  4. Rozpiska słaba biorąc pod uwagę miejsca rankingowe zawodników, natomiast sama stylistyka zestawień sprawia, że jestem zainteresowany kilkoma pojedynkami. Ponadto podobnie jak Naiver, biorąc pod lupę kilka walk, które pojawią w dzisiejszym epizodzie BC, po prostu się wkręciłem w tą galę. Jeśli przyjrzymy się dokładniej tej rozpisce, to zauważymy kilku zawodników, którzy nudnych walk nie dają. Nie skreślam tej gali i myślę, że nie będzie źle.

Dodaj komentarz

Back to top button