UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC 166, Velasquez vs dos Santos

Pasjonująco zapowiadająca się gala UFC 166 odbędzie się już w najbliższą sobotę, a jej esencją będzie elektryzujące zwieńczenie trylogii między Cainem Velasquezem a Juniorem dos Santosem.

Na pojedynki takie jak ten, który zakończy sobotnią galę, czeka się długimi miesiącami, czasem latami. Dwóch bezsprzecznie najlepszych zawodników królewskiej dywizji wagowej na świecie po raz trzeci stanie naprzeciwko siebie. Mount Everest mieszanych sztuk walki. Umiejętności sportowych. I skromność obu wojowników. Żeby chociaż jeden był sukinsynem, żeby chociaż przed kamerą takiego grał! Ale nic z tego, nie sposób życzyć tutaj któremukolwiek porażki. A jednak któryś z tych gladiatorów już w sobotę na tarczy opuszczał będzie oktagon w towarzystwie pocieszających go kolegów.

265 lbs: Cain Velasquez vs Junior dos Santos

Przed kilkoma dniami w cyklu Sierpem opublikowałem ultraszczegółową analizę starcia o pas mistrzowski pomiędzy oboma zawodnikami. Odsyłam do niej wszystkich tych, którzy chcą przyjrzeć się technicznym aspektom tego pojedynku. Rzeczony tekst znaleźć można tutaj.

W tym miejscu natomiast ograniczę się do przytoczenia jedynego według mnie sposobu, w jaki dos Santos może pokonać Velasqueza – jak bowiem wygrać może Amerykanin, wszyscy wiemy. Otóż, Brazylijczyk musi zapomnieć o obaleniach, przestać robić wszystko, by ich uniknąć. Innymi słowy, musi zacząć wyprowadzać ciosy! Zostanie obalony? Trudno! I tak zaraz wstanie! Jeśli znajdzie w sobie nastawienie mentalne, które pozwoli mu korzystać ze swojego arsenału pięściarskiego zamiast nieustannie skupiać się na zapasach Caina, zwycięży. Pamiętajmy, że Amerykanin wielokrotnie w poprzednim boju nurkował po nogi Brazylijczyka kompletnie odsłonięty, z głową z przodu – tymczasem Cigano radował się, gdy udało mu się uniknąć obalenia – podczas gdy winien był robić wszystko, by wówczas ustrzelić Velasqueza!

Mówi się, że JDS będzie miał maksymalnie dwie rundy, by ustrzelić Amerykanina. To bzdura. Brazylijczyk będzie miał na to co najwyżej kilkanaście sekund w trakcie dwóch pierwszych rund. Nieustanna presja ze strony Velasqueza – a niczego innego pretendent spodziewać się nie może – będzie powodowała, że „czasowe okienko” do wystrzelenia celnego, nokautującego ciosu, zostanie ograniczone właśnie do tych kilkunastu, co najwyżej, sekund.

Chciałbym, by była to batalia epicka, taka, po której czasy MMA będziemy dzielić na te przed Velasquez vs JDS III i po tej walce. Czy tak będzie, zobaczymy. Co zaś się tyczy wyniku, już dawno temu postawiłem kilka groszy na Brazylijczyka, którego ówczesny kurs 3.0 uważam za zawyżony. W tej batalii nie zdziwi mnie jednak żaden wynik, a 50.01% szans daję jednak meksykańskiemu Amerykaninowi – czy też amerykańskiemu Meksykaninowi – i to na niego postawię.

Zwycięzca: Cain Velasquez przez decyzję.

265 lbs: Daniel Cormier vs Roy Nelson

Sparingpartner i trener Velasqueza, Daniel Cormier zmierzy się z Roy’em Nelsonem. Daniel po tej walce planuje zejść do niższej kategorii – jeśli Cain obroni pas mistrzowski, nie będzie zresztą miał specjalnego wyboru, jeśli nie chce krzyżować z nim rękawic. Big Country przegrał swój ostatni pojedynek, gdzie nie znalazł recepty na dobrze poruszającego się Stipe Miocica – druga porażka z rzędu przy najgorszym scenariuszu może kosztować go świeżo podpisany (po ostatniej walce) kontrakt z UFC, tym bardziej że krągły brodacz nie należy do ulubieńców Dany White’a.

Murowanym faworytem tego starcia wydaje się być Daniel Cormier – jest szybszy, dysponuje lepszą technicznie stójką, lepszą kondycją oraz ma mistrzowskie zapasy, dzięki którym będzie decydował o płaszczyźnie, w której toczyć będzie się pojedynek. Swego czasu na przeanalizowałem dokładnie jego umiejętności w cyklu Sierpem, więc zainteresowanych znacznie bliższym poznaniem Daniela zapraszam tutaj.

Za Cormierem przemawia także – paradoksalnie – fakt, że nie jest tzw. finisherem. Walczy efektywnie i ostrożnie. Taka postawa może okazać się jednak idealna w starciu z zawodnikiem pokroju Nelsona – dysponującym tytanową szczęką i kowadłem w pięści. Cormier posiada co prawda kilka luk w stójce, z nieumiejętnością radzenia sobie z szybkimi prostymi na czele, ale Nelson to nie jest fighter, który byłby w stanie te luki wykorzystać – na domiar złego, jak sam mówił w wywiadzie, był to jego najgorszy obóz przygotowawczy w karierze. Niewątpliwie Big Country będzie jednak groźny w pierwszych dwóch rundach i na pewno będzie mocno zdeterminowany (podobno też wygląda znacznie lepiej niż wcześniej), ale jednowymiarowość go zgubi.

Zwycięzca: Daniel Cormier przez decyzję.

155 lbs: Gilbert Melendez vs Diego Sanchez

W bardzo istotnym dla dywizji lekkiej starciu były pretendent do pasa mistrzowskiego, Gilbert Melendez skrzyżuje rękawice z efektownie walczącym Diego Sanchezem. Bukmacherzy nie dają żadnych szans temu ostatniemu – czy słusznie?

Melendez wydaje się być lepszym w każdym niemal elemencie rzemiosła MMA. Posiada bardziej poukładaną stójkę, lepsze zapasy, jego gra parterowa, zwłaszcza z góry, robi wrażenie. Jest jednak kilka czynników, których nie można zignorować, analizując tą walkę. Diego posiada jedną z najtwardszych szczęk w historii MMA – potrafi przyjąć ciosy, które powaliłyby zawodników wagi ciężkiej. Pamiętajmy, że Melendez nie jest zawodnikiem, który dysponuje nokautującym ciosem, dość powiedzieć, że z 21 zwycięstw 9 odniósł po decyzjach sędziowskich. Kondycja. Sanchez nie ustępuje pod tym względem Melendezowi – spodziewam się szaleńczego tempa od początku, choć… pojedynek Sancheza z Takanori Gomim pod tym względem był rozczarowujący. Gilbert lubi kontrolować to, co dzieje się w oktagonie – królestwem Diego jest natomiast chaos. Czy Melendez skontroluje chaos? Sanchez jest – podobno – zmotywowany jak nigdy, do tego wygląda naprawdę dobrze, widać, że solidnie przepracował obóz treningowy.

Czy wnoszącemu do klatki nutkę szaleństwa Sanchezowi to wystarczy, by pokonać Melendeza? Uważam, że kurs absolutnie nie odzwierciedla rzeczywistych szans obu zawodników, ale w ostatecznym rozrachunku spodziewam się, że Gilbert zwycięży dzięki swoim zapasom (skuteczność obaleń Diego w UFC wynosi ledwie 19%), tym samym okiełznując burzę, którą do oktagonu wniesie Sanchez.

Zwycięzca: Gilbert Melendez przez decyzję.

265 lbs: Shawn Jordan vs Gabriel Gonzaga

Shawn Jordan pokonywał w ostatnich dwóch walkach Mike’a Russowa oraz Pata Barry, natomiast jego przeciwnik, Gabriel Gonzaga znokautował Dave’a Hermana, wcześniej przegrywając z Travisem Browne.

Napao po swoim powrocie do UFC stara się robić to, w czym jest najlepszy – wykorzystywać swoje BJJ. Nadal jednak jest to zawodnik chimeryczny, którego walki ciężko typować. Mając mocny cios i słabą szczękę, raz nokautuje swoich rywali, by w kolejnym boju samemu paść na deski. Shawn Jordan jest znacznie dynamiczniejszym zawodnikiem niż Brazylijczyk. Jeśli rusza z szarżą, jego rywal musi mieć się na baczności – Amerykanin bije bardzo mocno, aż 11 z 15 zwycięstw zanotował przez (techniczny) nokaut. Uważam też, że dysponuje znacznie mocniejszą szczęką aniżeli Gabriel (w pierwszej rundzie przetrwał multum bomb od Mike’a Russowa), a także lepszą kondycją. Swojej szansy zatem Brazylijczyk będzie musiał upatrywać w parterze, ale wydaje mi się, że Greg Jackson przygotuje odpowiedni gameplan, neutralizując mocne strony Gonzagi.

Zwycięzca: Shawn Jordan przez TKO.

125 lbs: John Dodson vs Darrell Montague

W nielicznej dywizji muszej Darrel Montague powinien stać się mocnym graczem. Na jego nieszczęście w swoim debiucie dostał jednego z najtrudniejszych możliwych rywali w osobie szybkiego jak błyskawica Johna Dodsona. Absolutnie jednak nie spodziewam się dominacji tego ostatniego. Montague dysponuje niezłą siłą, mocno uderza z obu rąk, potrafi walczyć z klasycznej oraz odwrotnej pozycji, ma niezły parter. Z drugiej jednak strony Dodson dysponuje jeszcze mocniejszym ciosem, co w tak lekkich dywizjach jest niezwykle rzadkie – bije prawdopodobnie najmocniej w całej dywizji. Spodziewam się, że czynnikiem decydującym okaże się szybkość Dodsona oraz niewielka przewaga zapaśnicza, dzięki której powinien udanie bronić obaleń Montague.

Zwycięzca: John Dodson przez decyzję.

185 lbs: CB Dollaway vs Tim Boetsch

Słaby matchmaking Joe Silvy. Mający na koncie dwa kolejne zwycięstwa CB Dollaway zmierzy się z powracającym do oktagonu po dwóch porażkach Timem Boetschem. Ten ostatni będzie walczył o życie – jeśli przegra, prawdopodobnie wyleci i do dziarskiej roboty w celu jego sprowadzenia na KSW ruszy Martin Lewandowski.

Dollaway w swojej karierze przegrał z Jaredem Hammanem. Niektórzy uważają, że był to punkt zwrotny w jego karierze i od tamtego momentu zmienił się na lepsze, ale nie kupuję tego. CB nie zachwycił w starciach z Jasonem Millerem oraz Danielem Sarafianem. Ma szklaną szczękę i słabą kondycję. Dysponuje za to bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, ale niewiele pomoże mu to w starciu z mocno bijącym Timem Boetschem. Tym bardziej, że wziął tą walkę z miesięcznym wyprzedzeniem. Jego jedyna szansa to sprowadzenie Boetscha i kontrola + gnp z góry, ewentualnie złapanie Barbarzyńcy w gilotynę – CB dysponuje niezłymi zapasami i przypuszczam, że uda mu się co najmniej raz obalić Tima, ale na przestrzeni całych 15 minut nie zdoła uniknąć jednego z ciosów Barbarzyńcy, który dobije go w parterze.

Zwycięzca: Tim Boetsch przez TKO.

170 lbs: Nate Marquardt vs Hector Lombard

Nate Marquardt to drugi – obok omawianego wyżej Gonzagi – chimeryczny zawodnik na tej karcie. Czasami to, co wyprawia w klatce, wzbudza zachwyt, ale równie często nigdy nie posiadający planu B Nate wali głową w mur, nie będąc w stanie odejść choćby na chwilę od założonego pierwotnie gameplanu. Zawodnik ten przegrywa na ogół przed walką, dobierając taktykę, której później nie potrafi zmodyfikować. W stójce Marquardt jest niezłym strikerem, ale wyłącznie z tymi słabszymi kickbokserami. Gdy skonfrontowano go z Tarekiem Saffiedinem, jego nieporadność mocno raziła w oczy. Nokaut z rąk Jake’a Ellenbergera – a w zasadzie jego okoliczności (rzucanie kopnięć z plecami na siatce) – również chluby Amerykaninowi nie przynoszą.

Hector Lombard natomiast po raz pierwszy w karierze schodzi do kategorii półśredniej, co biorąc pod uwagę, iż miewał problemy ze ścinaniem do średniej, rodzi masę pytań na temat przygotowania kondycyjnego Kubańczyka. Już w wywiadach przed walką jął marudzić, że być może powróci do średniej…

Dla obu zawodników jest to szalenie istotne starcie, jako że obaj wracają po porażkach. Druga z rzędu może oznaczać zwolnienie i… przymiarki do Mameda Khalidova. Spodziewam się bojowo nastawionego Lombarda, który tym razem będzie jednak umiejętnie zarządzał swoimi ograniczonymi zasobami kondycyjnymi. Potężna moc drzemiąca w pięściach Lombarda oraz jego dynamika wraz z doskonałym judo powinny stanowić mur nie do przebicia, jeśli Marquardt uzna, że pora przenieść walkę do parteru. Przewaga siłowa również powinna należeć do Kubańczyka, a biorąc pod uwagę, że w każdej niemal walce Nate przyjmuje na twarz mocne ciosy, to spodziewam się, że po którymś z kolei od Lombarda padnie na deski. Nie sądzę, by Amerykanin był w stanie naruszyć szczękę Hectora, który jeszcze nigdy nie przegrał przez nokaut. Jeśli jednak Nate przetrwa dwie pierwsze rundy, w trzeciej będzie walczył z zombie – i tam widzę jego szanse. Tym niemniej…

Zwycięzca: Hector Lombard przez TKO.

135 lbs: Sarah Kaufman vs Jessica Eye

Jako ekspert od kobiecego MMA stwierdzam na podstawie obejrzanych trzech walk Sary Kaufman oraz jednej Jessiki Eye, że ta walka odbędzie się w stójce. A tutaj widzę przewagę Kaufman – co prawda jej defensywa jest bardzo dziurawa, ale nadrabia to nie tylko duża odpornością, ale też swoją ofensywą i masą ciosów, które wyprowadza. Eye to jednak nie przelewki i spodziewam się wyrównanej walki w wykonaniu debiutujących w UFC zawodniczek. Agresja i odporność Kaufman zadecydują, choć jeśli w tak zwanym międzyczasie Eye uda się przenieść walkę do parteru, wszystko może się zdarzyć, jako że Sara w tej płaszczyźnie nie bryluje.

Zwycięzca: Sarah Kaufman przez decyzję.

155 lbs: George Sotiropoluos vs KJ Noons

Starcie George’a Sotiropoulusa z KJ Noonsem to typowy pojedynek grappplera ze strikerem. Obaj w wypadku przegranej mogą pożegnać się z UFC, więc stawka jest szalenie wysoka.

Kluczowe w tym starciu będą zapasy – KJ nie jest może w tej płaszczyźnie orłem, ale jego obrona przed sprowadzeniami stoi na relatywnie przyzwoitym poziomie. Natomiast ofensywne zapasy Australijczyka są słabe – w ostatnich pięciu walkach ten grappler zanotował tylko 5 sprowadzeń, z czego 3 w starciu z Joe Lauzonem, który słynie z braku jakichkolwiek umiejętności zapaśniczych. W stójce natomiast spodziewam się podobnego scenariusza jak w starciu George’a z Rossem Pearsonem – a zatem systematycznego obijania robotycznego Australijczyka przez znacznie lepszego w pięściarskim fachu Noonsa. Jeśli dodamy do tego, że Sotiropoulos ma najsłabszą szczękę w dywizji lekkiej (6 razy padał na deski po ciosach), to jeśli tylko Amerykanin będzie unikał sprowadzeń, zwycięży.

Zwycięzca: KJ Noons przez TKO.

170 lbs: Adlan Amagov vs TJ Waldburger

Będą fajerwerki! TJ Waldburger to jeden z najlepszych grapplerów w dywizji półśredniej, a już na pewno najczęściej szukający poddań. Przytoczmy kilka statystyk – w ciągu 48 minut walki w UFC zanotował 12 sprowadzeń, 17 razy przechodził gardę rywali i spróbował 18 (!) poddań. Oglądanie tego zawodnika w parterze to prawdziwa przyjemność, ze świecą szukać teraz grapplerów, którzy tak ochoczo dążą do skończeń. Był Paul Sass, ale Anglik był mniej przekrojowy w parterze, a jego dążenia do poddań były momentami wręcz szalone, co przypłacał porażkami.

Adlan Amagov natomiast… również jest grapplerem, choć od kilku walk zdecydowanie bardziej preferuje wymiany stójkowe, w których zresztą prezentuje się bardzo dobrze.


Adlan Amagov w akcji – gdyby trafił, byłby nokaut roku.

Nie mam jednak wątpliwości, że Czeczen jeszcze w swojej karierze nie mierzył się z tak dobrym parterowcem, jakim jest TJ Waldburger. Czy jednak walka trafi w ogóle do parteru – z całą pewnością nie będzie do tego dążył Amagov, chyba że pod koniec rund, aby zyskać na kartach sędziowskich. Stójka Waldburgera jest solidna, choć brakuje jej tak zwanego pazura. Przypuszczam, że jest w stanie nawiązać walkę w tej płaszczyźnie z Amagovem, choć nie jest w stanie jej wygrać – on musi przenieść walkę do parteru, choćby i wciągając Adlana do gardy. Czy jednak będzie w stanie to zrobić, biorąc pod uwagę, że Czeczen bardzo dobrze kontroluje dystans?

Zwycięzca: Adlan Amagov przez decyzję.

155 lbs: Tony Ferguson vs Mike Rio

Tony Ferguson nie walczył od ponad roku. W sobotę zmierzy się z Michaelem Rio. Obaj zawodnicy wracają po porażkach, więc stawka tego pojedynku będzie wysoka.

Ferguson i Rio to zapaśnicy, ale ten pierwszy zdecydowanie chętniej i lepiej uderza. Poza tym Tony jest o 7 centymetrów wyższy oraz posiada zasięg ramion dłuższy aż o 15 centymetrów niż Rio. Wszystko to prowadzi mnie do konkluzji, że Ferguson będzie w stanie bronić obaleń Rio, w a wymianach kickbokserskich będzie górą.

Zwycięzca: Tony Ferguson przez decyzję.

145 lbs: Andre Fili vs Jeremy Larsen

Andre Fili trenuje w Alpha Male, ale… wziął tą walkę z kilkudniowym ledwie wyprzedzeniem. Dodatkowo, Jeremy Larsen debiutuje w kategorii piórkowej, co może – ale nie musi – być jego atutem. Spodziewam się jednak, że agresja, eksplozywność i umiejętne przeplatanie uderzeń obaleniami zaprowadzą Andre Filiego do zwycięstwa.

Zwycięzca: Andre Fili przez decyzję.

135 lbs: Dustin Pague vs Kyoji Horiguchi

Debiutujący w UFC Kyoji Horiguchi jest faworytem starcia z Dustinem Pague, choć będize to jego pierwsza walka poza Japonią. Horiguchi to przede wszystkim bardzo szybki striker – właśnie dynamiką nadrabia swoje braki fizyczne. Jak na zawodnika kategorii koguciej dysponuje też mocnym ciosem, czego dowodzi aż 7 nokautów w 11 zwycięstwach. Niewątpliwie Japończyk będzie miał w płaszczyźnie kickbokserskiej przewagę nad Amerykaninem, któremu nie pomoże nawet duża przewaga warunków fizycznych. Jeśli jednak walka trafi do parteru, Pague będzie czuł się jak w domu. Na korzyść Amerykanina przemawia to, że obrona przed sprowadzeniami Horiguchiego jest bardzo przeciętna, ale z drugiej strony ofensywne zapasy Dustina również nie należą do mistrzowskich.

Nie omieszkałem postawić drobnej sumy na Dustina w tej walce, co nie zmienia faktu, że za bardziej prawdopodobne uznaję, że to Horiguchi wygra przez TKO, niż to, że Pague podda swojego rywala. Co prowadzi mnie do wniosku, iż…

Zwycięzca: Kyoji Horiguchi przez decyzję.

fot. ufc.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 14

  1. A ja jestem pewien jednego. Walka Cain-JDS III nie potrwa pięciu rund. Nie sądzę by JDS miał motywację po ostatniej walce na kolejne 5 rund z Cainem, więc albo go ustrzeli, albo sam zostanie ustrzelony. Na decyzję jednak bym nie liczył.

  2. Tym razem JDS nie wyłapie od Caina i powinien wygrać przed czasem. Nawet wykończony doszczętnie w 2 strciu mógł posłać Caina na dechy . Myślę, że doświadczenei zdobyte w ich 2 starciu zaprocentują.
    JDS przez KO (1-2 runda)

    Lombard wygladal zajebiście. Wiem ,że wygląd nie gra roli, ale jeśli nabierze sporo kilo na dziś , to zmiecie Nate’a z oktagonu w 1 rundzie.

    Jordan przez KO (Gonzaga to cienki bolek w stójce)

    Cormier mnie nie zachwyca zbytnio. Solidny fighter, ale to wszystko. Sam sie zdziwiłem 9i Cormier też) , jak podali 244 ;-) Myślę: ILE?! Gdzie te kilogramy schował?? Raczej wymęczy Grubaska – decyzja.

    Ps. W ogóle fajna gala się szykuje!
    Yo

  3. Cormier może jedynie przegrać przez lucky cepa ze strony Nelsona. Daniel jest kilka poziomów wyżej w każdym aspekcie niż Roy. Tutaj jedynie szczęście i boski czynnik może sprawić, że Nelson wygra. Może będziemy świadkami cudu najbliższej nocy.

    1. Zwłaszcza jeden z dziennikarzy z największego portalu o MMA, który uwielbia techniczne pojedynki, dlatego gardzi wagą ciężką, ale nie przeszkadza mu to wychwalać walk kobiet;)W których obecnie jest poziom techniczny jak w męskim MMA w latach 90.

  4. W mojej ocenie najlepsza gala w tym roku, najlepsza walka w tym roku i jedna z najlepszych walk w wadze ciężkiej jakie widziałem. Nie widzę obecnie nikogo kto byłby wstanie zagrozić Velasquzowi. Jedynie gdyby Jon Jones zdecydował się przejść do najwyższej kategorii,ale po ostatnich walkach Velasqueza, stawiałbym na niego. Również nie widzę nikogo kto mógłby zagrozić JDS. Jedynie Cormier, ale on schodzi wagę niżej. Tak jak mówił Goldberg podczas transmisji, JDS z Velasquezem tak dominują kategorię ciężką, że mogliby walczyć ze sobą non stop.

Dodaj komentarz

Back to top button