UFC

„Nie szanujesz mnie, kłamiesz przy ludziach, spójrz mi prosto w oczy” – Gane zirytowany słowami Ngannou

Francis Ngannou i Ciryl Gane wdali się w żywiołową chwilami debatę na temat nokdaunu, jaki ten pierwszy miał zafundować swego czasu temu drugiemu.




W środę podczas Francis Nganno potwierdził, że swego czasu znokautował Ciryla Gane podczas sparingu w paryskim Factory MMA. Ba! Doprecyzował nawet, że uczynił to lewym kopnięciem na głowę, dodając, że był to ciężki nokaut.

Czy rzeczywiście sytuacja taka miała miejsce? O to obu zawodników zapytano podczas czwartkowej konferencji prasowej, która odbyła się w Anaheim przed sobotnią galą UFC 270. I się wywiązała intensywna chwilami dyskusja…




– Możesz to powtórzyć, Francisie? – powiedział z uśmiechem Ciryl, spoglądając na Kameruńczyka.

– Poszedłeś na deski, Cirylu – odparł uzbrojony w ciemne okulary Predator. – A potem opuściłeś trening.

– Ale możesz dokładnie powiedzieć, co się stało?

– A więc nie pamiętasz?

– Po prostu powiedz ludziom.

– Kopnięcie na głowę lewą nogą.

– Lewe kopnięcie. I posłałeś mnie na deski?

– Wylądowałeś na deskach.

– Wylądowałem?

– Czyli nie pamiętasz – skonstatował triumfalnie Ngannou.



Francuz zaśmiał się.

– Jesteś kłamcą – powiedział, szczerząc białe zęby.

– Wygląda na to – zwrócił się do publiczności Francis – że jednak został znokautowany, bo nic nie pamięta.

– Nie. To nie jest prawda. Znacie mnie. Robiliśmy wtedy sparing z Francisem. I to był naprawdę świetny sparing w wykonaniu Francisa. I to było piękne kopnięcie na głowę lewą nogą. Problem z Francisem jest taki, że nie lubi sparować technicznie. Sparuje mocno. I mówiłem ci to wtedy kilka razy wcześniej. Trafiłeś mnie tym lewym kopnięciem i zraniłeś mnie. Widzisz? Jestem szczery. Zraniłeś mnie. Zraniłeś. Ale nie posłałeś mnie na deski. Nie posłałeś mnie na deski.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Nie wylądowałeś na deskach po tym lewym haju, Cirylu? Bądźmy szczerzy. Ja nie sparuję technicznie? Sparuję z lekkimi, sparuję z kobietami i one nie narzekają. Oczywiście to był dobry sparing, w tym temacie nie kłamie, ale… Wylądowałeś na deskach.

– Bardzo mi przykro – powiedział Gane, już bez uśmiechu na twarzy.

– Szanuję cię i wiem, że spośród wszystkich innych jesteś naprawdę uczciwy, ale w tym temacie mógłbyś jednak mówić prawdę.

– Szanujesz mnie?

– Szanuję cię, bracie.

– Nie szanujesz mnie. Kłamiesz przy ludziach. Uśpiłeś mnie tym lewym kopnięciem? Poważnie. Spójrz mi w oczy. Szczerze.

– Nie mam nagrania, więc nie potrafię tego udowodnić, ale gdzieś na nagraniu to jest.

– Ok, czyli nie możesz udowodnić. Możemy o tym gadać i gadać.




Dopytany przez jednego z dziennikarzy, dlaczego Ngannou miałby kłamać, Gane wrócił do tematu.

– To nie jest prawda – zapewnił. – Zraniłeś mnie, mówiłem to już. Piękne kopnięcie na głowę lewą nogą ze zbyt dużą mocą. Ale nie posłał mnie na deski. Prawda jest taka, że zranił mnie i byłem zaskoczony mocą w uderzeniu, bo kilka razy wcześniej powtarzałem mu (że walczymy technicznie). Chciałem wrócić do sparingu, ale trener powiedział: nie, nie, nie, wystarczy, bo coś sobie zrobicie. Dlatego skończyliśmy. Taka jest prawda.

– Czy kontynuowałeś sparing tego dnia? – dopytał Kameruńczyk.

– Nie kontynuowałem, bo trener tego nie chciał, bo byłem trochę rozczarowany twoim…

– Czy skończyłeś wtedy trening? Poszedłeś, wziąłeś swoje rzeczy i pojechałeś?

Gane nie zrozumiał angielszczyzny Ngannou.




– Tak czy siak – podsumował Predator. – To tak naprawdę nie ma znaczenia, bo to był przypadek. Nie chciałem zranić go kopnięciem, ale tak się stało. Ale mówimy tu o tym teraz tylko dlatego, że wypuściliście inne migawki ze sparingów, zmuszając mnie, żebym o tym powiedział. Nigdy o tym nie mówiłem, bo to był wypadek. Nie chciałem cię zranić. Trenowaliśmy. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Raz jeszcze – szanuję cię. Nie kłamię. W sobotę będziemy się bić.

– Dobra. Dobra, Francisie, wielki bracie.

Na zakończenie konferencji prasowej obaj zawodnicy stanęli oko w oko.

– Cokolwiek sobie myślisz, szanuję cię – powiedział do Gane Ngannou. – Niech ci to nie mąci w głowie. W sobotę pójdziemy na wojnę, ale szanuję cię.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Kameruńsko-francuskie starcie zwieńczy galę UFC 270.

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 4

  1. Potwierdzone, że to bajka.

    Z punktu kanapowego psychologa:
    Franek nie może znieść, że został obnażony na sprytnie wyciętym skrócie
    i wygląda na to, że może tak zimno nie zawalczyć jak w rewanżu ze strażakiem.

  2. Abstrahując od rzeczonego sporu, jestem pełen podziwu dla umiejętności krasomówczych Franciszka.
    Nie dość że niesamowicie poprawił swój angielski. Używa bardziej skomplikowanych składni, zwrotów, słów. To jeszcze mówi z sensem i z humorem.
    Szacun

Dodaj komentarz

Back to top button