UFC

Nie dla Jana Błachowicza walka o pas? Co naprawdę powiedział Dana White w najnowszym wywiadzie!

Gdy we wtorek Dana White zabrał głos na temat mistrzowskiej rozgrywki w wadze półciężkiej, przez nadwiślańską scenę MMA przebiegł pomruk zaniepokojenia – czy słusznie?




W drodze do niedawnej, jaką stoczyli w Las Vegas, Jan Błachowicz i Aleksandar Rakić nie mieli wątpliwości, że wyłoni ona kolejnego pretendenta do pojedynku o złoto ze zwycięzcą starcia na szczycie dywizji, które już w sobotę w daniu głównym singapurskiej gali UFC 275 stoczą Glover Teixeira i Jiri Prochazka.

Po wszystkim zdanie podtrzymał tylko Polak, który pokonał Serba przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie – a to za sprawa kontuzji, jakie ten się nabawił, prawdopodobnie nie bez czynnego udziału Cieszyńskiego Księcia zresztą. Z uwagi jednak na takie a nie inne zakończenie Rakieta zdanie zmienił, obwieszczając, że sprawa nie została należycie załatwiona i potrzeba rewanżu.




Były polski mistrz oczywiście czekać pół roku – co najmniej! – na Serba nie zamierza, nie mając wątpliwości, że jako sklasyfikowany na 1. miejscu zawodnik, który pokonał rywala z pozycji 3. na mistrzowską konfrontacją w pełni zapracował – i tylko ona go interesuje.

O ile Jiri Prochazka nie wybiega za 11 czerwca – pytany w licznych wywiadach, kto powinien być pretendentem do walki ze zwycięzcą, jak mantrę powtarzał, że w ogóle o tym nie myśli, w pełni koncentrując się na brazylijskim czempionie. Większych wątpliwości nie ma natomiast Glover Teixeira, który zdążył już kilka razy potwierdzić pełną gotowość do rewanżu z Janem Błachowiczem, proponując nawet konkretne miejsce i termin – a mianowicie listopadową galę w Nowym Jorku.

Zupełnie inaczej temat ten z oczywistych względów widzi zwycięski w trzech ostatnich starciach Anthony Smith, który 30 lipca pójdzie w oktagonowe tany z rozpędzonym serią aż ośmiu wiktorii Magomedem Ankalaevem. Amerykanin jest przekonany, że to jego starcie z Dagestańczykiem powinno wyłonić pretendenta do złota.



Jak natomiast na mistrzowską rozgrywkę zapatruje się głównodowodzący UFC Dana White? Póki co amerykański promotor głosu w temacie nie zabierał, ale… Właśnie uległo to zmianie. W najnowszym podcaście My Mom’s Basement with Robbie Fox sternik UFC został zapytany o kolejnego pretendenta.

– Zanim zostawimy za sobą temat kategorii półciężkiej… – powiedział jeden z dziennikarzy przeprowadzających wywiad. – Mamy oczywiście teraz dużą walkę zaplanowaną na lipiec pomiędzy Magomedem Ankalaevem i Anthonym Smithem. Rakić, jak wiemy, doznał kontuzji. Czy określiłbyś tę walkę mianem eliminatora?

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Huh – zadumał się White, zacierając ręce i przyglądając się planszom z walkami, rozwieszonym w War Roomie. – Tak. Tak, to byłby (eliminator).

– Błachowicz jest w zasadzie jedynym gościem, który jest teraz zdrowy – dodał dziennikarz. – Dlatego zapytałem. Byłem ciekawy.

– Jasne… – przytaknął jakby odrobinę mechanicznie White, nie odrywając wzroku od plansz z walkami. – Tak, to koszmar. Ale tak, tak, masz pełną rację.

Czy zatem oznacza to, że Jan Błachowicz zmuszony będzie obejść się smakiem? Scenariusza takiego wykluczyć nie sposób, ale trudno też nie odnotować, że White był nieco zbity z tropu powyższym pytaniem.




Za kandydaturą byłego polskiego mistrza niewątpliwie przemawiać będzie jego obecność w Singapurze – cieszynianin będzie oglądał brazylijsko-czeskie starcie z pierwszego rzędu trybun, co stanowić może dogodną okazję do położenia medialnych fundamentów pod zestawienie ze zwycięzcą.

Polak zdążył już natomiast zapowiedzieć, że jeśli na kolejną walkę o pas z jakiegokolwiek powodu – choćby przyznania jej zwycięzcy starcia Smitha z Ankalaevem – będzie trzeba poczekać, poczeka. Nie spieszy mu się.

Cały wywiad poniżej. Przytoczony fragment od 32:45.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button