UFC

Nate Diaz: „Czekam na sku*wiela, który coś zrobi”

Nate Diaz zabrał głos na temat potencjalnej walki z Georgesem Saint-Pierrem i Conorem McGregorem oraz swoich sportowych planów.

Wraz z doniesieniami o szykowanej na sierpniową galę UFC 227 walce Nate’a Diaza z Georgesem Saint-Pierrem – w zasadzie rozmowach nad nią, którym prawdopodobnie daleko do finalizacji – stocktońscy bracia mocno podkręcili swoją medialną aktywność.

Najpierw Nate stwierdził w mediach społecznościowych, że do walki z Georgesem mógłby wyjść wyłącznie wtedy, jeśli Kanadyjczyk przyzna się do oszustw w walce z jego bratem Nickiem podczas gali UFC 158. Wczoraj natomiast głos zabrał Nick, twierdząc, że potraktuje liściem z backhandu każdego, kto spróbuje zestawić jego brata z GSP.

Dziś natomiast ekipa MMAJunkie.com dotarła do młodszego ze stocktońskich braci…

Chciałem coś podziałać w temacie.

– powiedział Nate, zapytany o plany powrotu do akcji.

Chciałem podziałać w temacie jeszcze w tym roku. Mam za sobą już tą sprawę sądową (Diaz został oskarżony przez byłą grupę menedżerską o niewypłacenie im należytej gaży za wynegocjowanie kontraktów na walki z McGregorem – dop. red.), która toczyła się dwa lata, więc nie mogłem walczyć. Teraz gdy wszystko to jest już skończone, jestem gotowy do powrotu do walki – o ile jeszcze zamierzam walczyć.

Będę trenował, aż pojawi się coś dobrego.

Jeśli zaś chodzi o potencjalną konfrontację z Georgesem Saint-Pierrem, niewidziany w akcji od sierpnia 2016 roku – przegrał wówczas większościową decyzją rewanżowe starcie z Conorem McGregorem – stawia sprawę jasno.

Nie. Nie będzie tej walki.

– powiedział.

Tak, jak powiedziałem (w mediach społecznościowych), oszukiwał, gdy walczył z moim bratem Nickiem, więc musiałem to przypomnieć, bo próbują zamieść to pod dywan, jakby nic się nie stało. Mam inne rzeczy na głowie, więc gadka o tej walce jest dziwna, bo nigdy o niej nawet nie rozmawialiśmy.

Nie znaczy to jednak, że 33-letni stocktończyk nie ma swoich preferencji. Jak najbardziej je ma. Ale konkretów nie zdradził…

Jest walka, o którą ich kiedyś pytałem, ale teraz gdy to się posypało, wracamy do punktu wyjścia.

Do pojedynku z Natem Diazem od dłuższego czasu garną się między innymi Eddie Alvarez, Kevin Lee czy Clay Guida, ale ten pierwszy został już zestawiony z Dustinem Poirierem, a rewanżem z tym ostatnim stocktończyk prawdopodobnie nie będzie zainteresowany – choć ostatnie incydenty podczas gali Combate Americas mogą wskazywać, że jednak może być inaczej.




Kilka miesięcy temu na celowniku Nate’a Diaza znalazł się Tyron Woodley, który sam zresztą robił, co mógł, aby spotkać się ze stocktończykiem w oktagonie. Nic z tego jednak ostatecznie nie wyszło – Diaz i UFC nie doszli bowiem do porozumienia w kwestiach finansowych.

W ocenie wielu Diaz czeka na powrót McGregora, ale Amerykanin stawia sprawę jasno.

Ludzie nie rozumieją, że bez względu na to, z kim walczę, to będzie kasowa walka. Nie czekam więc na nikogo.

– stwierdził.

Po prostu czekam na skurwiela, który coś zrobi. Zróbmy prawdziwą walkę. Nie zamierzam brać udziału w jakimś gównie.

Nikt konkretny mnie teraz nie interesuje – ale chcę coś zrobić. Nie wydaje mi się, żeby UFC chciało doprowadzić do tych wszystkich walk, bo o żadnej z nich nie rozmawialiśmy. Czas pokaże.

******

„Stracicie przez to gówno miliony fanów! Je*ać Bellatora!” – Paul Daley ruga organizację w trakcie walki z Jonem Fitchem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button