UFC

„Na 100% będę ponownie mistrzem” – po zwycięstwie Błachowicza Weidman przekonany, że pokonałby Adesanyę

Były mistrz kategorii średniej UFC Chris Weidman nie składa broni w walce o powrót na tron.

Może i spośród ostatnich siedmiu walk, na stoczenie których potrzebował prawie sześciu lat, wygrał tylko dwie, ale były mistrz kategorii średniej UFC Chris Weidman nie tylko nigdzie się nie wybiera, ale też pozostaje w swojej narracji niebywale konsekwentny, zapowiadając powrót na utracony sześć lat temu tron.

– Uważam, że mam niezbędny potencjał – zapewnił podczas konferencji prasowej przed sobotnią galą UFC 261 w Jacksonville. – Muszę tylko robić, co trzeba. Przez długi czas nie pracowałem tak, jak powinienem był pracować. Nie byłem na sali cały czas. Szedłem w wielu aspektach na skróty, zamiast pracować tak dużo, jak było to konieczne. Robiłem niezbędne minimum i to wystarczało pod walki, w których na początku wygrywałem.

– W pewien więc sposób moje złe nawyki się utrwalały. Odejście ze środowiska, do którego byłem tak przyzwyczajony z tymi wszystkimi nawykami, pozwoliło mi zakochać się w tym sporcie na nowo. Przebywać na sali, aby się po prostu rozwijać. Nie opuszczam klubu. Cały czas tam jestem, co nie zdarzyło się od czasu walki z (Lyoto) Machidą. Wtedy po raz ostatni tak do tego podchodziłem. Przy okazji walki z Vitorem (Belfortem) zaczęło się moje zaniedbywanie treningów.

W sobotę w Jacksonville Chris Weidman stanie do rewanżu z Uriahem Hallem, którego pokonał jedenaście lat temu w swojej trzeciej zawodowej walce. Jak zapewnia, skupia się obecnie wyłącznie na starciu z Jamajczykiem, ale nie znaczy to, że nie snuje już mocarstwowych panów. Snuje, oj, snuje!

– Na sto procent będę ponownie mistrzem – zapowiedział. – Potem obronię pas i odejdę w pokoju. Tyle. Zostały mi więc cztery walki.

– Wiem, że ci wszyscy ludzie widzieli, jak przegrywam. Wiem, że to nie są wyłącznie nienawistnicy. Po prostu widzieli, że nie wyglądałem w klatce dobrze, więc rozumiem, że trudno im traktować poważnie moje słowa, ale taka jest prawda. Znam prawdę.

– Nie jestem typem zarozumiałego gościa. Nie żyję w jakiejś wydumanej rzeczywistości. Wiem, co czuję w klatce. Wiem, jak trenuję. Sparowałem z jednymi z najlepszych na świecie, jednymi z największych nazwisk w oktagonie i po prostu wiem, na co mnie stać.

– Walka z Adesanyą cholernie mnie ekscytuje. Marzy mi sią ta szansa, ale wcześniej mam robotę do wykonania. To dla mnie świetne zestawienie. Jestem więc podekscytowany całą kategorią średnią i moim odrodzeniem w tym sporcie i w treningu.

– Chcę tam wyjść i pozwolić, aby to fani zadecydowali, kiedy chcę zobaczyć mnie w walce o pas. Muszę dokonać tego, stawiając wyraźną pieczęć. Nie spodziewam się walki o pas zaraz po Uriahu Hallu. Spodziewam się potem walki z kolejnym dużym nazwiskiem, a jeśli potrzebna będzie jeszcze jedna, to zrobię jeszcze jedną. Ale myślę, że dwa spektakularne zwycięstwa, które pokażą mój prawdziwy potencjał, wystarczą, aby fani zechcieli zobaczyć mnie w starciu o pas.

Narracja, wedle której Chris Weidman to koszmarne stylowo zestawienie dla Israela Adesanyi, również nowa nie jest, bo Amerykanin forsuje ją od dawien dawna. Teraz natomiast, jak zapewnia, ma potwierdzenie na jej słuszność w postaci… niedawnego zwycięstwa Jana Błachowicza z Nigeryjczykiem!

– Oglądając tę walkę i widząc, jak mocny gość jest w stanie porobić go grapplersko i obalać, z całą pewnością utwierdziłem się w przekonaniu o naszym starciu – powiedział 37-latek. – Pomimo tego nadal mam pracę do wykonania. Mam przed sobą Uriaha Halla. Nie spodziewam się Adesanyi w kolejnej walce. Wiem, że jestem dla niego złym zestawieniem i gdy nadarzy się okazja, aby to pokazać, ludzie będą chcieli to zobaczyć.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Rzecz jednak w tym, że Chris Weidman nie wyklucza, że gdy utoruje sobie powtórnie drogę do walki o najwyższe laury, na tronie mistrzowskim nie będzie zasiadał już Israel Adesanya. Amerykanin bardzo bowiem ceni sobie umiejętności Roberta Whittakera, opromienionego efektownym zeszłotygodniowym zwycięstwem z Kelvinem Gastelumem.

– Do pierwszej walki z Adesanyą poszedł w szalony sposób – ocenił Weidman. – Bardziej szalony niż kiedykolwiek wcześniej. Nie czuł się tam komfortowo. A jeśli popatrzeć na jego walkę z Gastelumem, to wyglądał tam znacznie pewniej. Wyglądał niesamowicie. Pokazał się świetnie.

– Byłem zachwycony. Wypadł znakomicie i uważam, że może pokonać Adesanyę. Uwielbiam Whittakera i naprawdę nie chciałbym z nim walczyć… Ale oczywiście gdyby było trzeba, zrobilibyśmy to i to byłby dla mnie zaszczyt.

Cały wywiad poniżej:

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Dyrygent oktagonu

Powiązane artykuły

Komentarze: 5

    1. Weidman idealnie się wstrzelił i pokonał takie legendy jak Silva, Machida, Belfort. Ale bądźmy szczerzy oni byli dawno po swoim prime. Chociaż kto wie co by było, gdyby nie tamta obrotówka w walce z Rockholdem. Po tamtej walce jego kariera obróciła się o 180 stopni.

Dodaj komentarz

Back to top button