UFC

„Moja szczęka jest bardzo niedoceniana” – Jon Jones broni werdyktu w walce z Dominickiem Reyesem

Jon Jones obszernie podsumował zwycięskie starcie z Dominickiem Reysem, które uświetniło sobotnią galę w Huston.

Mistrz kategorii półciężkiej Jon Jones nie miał łatwej przeprawy w walce wieczoru gali UFC 247 w Houston. Bones pokonał co prawda jednogłośną decyzją sędziowską Dominicka Reyesa, ale zainkasował masę uderzeń, będąc zmuszonym do najwyższego wysiłku.

Szczególnie w trzech pierwszych rundach pretendent radził sobie bardzo dobrze, zdaniem wielu będąc w nich po prostu lepszym. Rundy mistrzowskie należały już do Bonesa.

– Nie było paniki – powiedział Jones podczas konferencji prasowej po gali. – W jakimś sensie chciałem zobaczyć, jak długo będzie w stanie utrzymać to tempo. Chciałem zobaczyć, co ma do zaoferowania. I zobaczyłem, co ma do zaoferowania. Zobaczyłem też, że nie jest w stanie utrzymać takiego tempa. I trzeba to przyjąć, pogodzić się z tym. Praca, jaką wykonuję na co dzień, nie zawsze jest przyjemna. To ważny element tej gry. Zdałem sobie sprawę, że muszę przetrwać jego najlepsze uderzenia. Uważam, że moja szczęka jest bardzo niedoceniana.

– Nie byłem cały czas pewien, że prowadzę w tej walce – przyznał, zapytany o punktację. – Byłem jednak pewien, że się nie poddam i nie zwolnię tempa. Greg Jackson powiedział mi: „Jon, być może musisz wygrać piątą rundę, żeby wygrać tę walkę”. Moje serce mistrza odpowiedziało: „Żaden problem, trenerze. Mamy to. Mogę to dla ciebie zrobić. Zostawię tam wszystko. Zostało pięć minut”. I myślę, że pokazałem różnice między mistrzem i wyjątkowym pretendentem. Posiadał wszystkie niezbędne narzędzia. Miał wydolność, ale gdy mistrz musi pokazać, kim jest, dzieje się coś wyjątkowego. Widzieliście to dzisiaj w piątej rundzie.




Dominick Reyes nie ma natomiast wątpliwości, że to on wygrał pojedynek. Podczas rozmowy z dziennikarzami po gali stwierdził nawet, że werdykt sędziowski stanowi dla niego obrazę.

Mistrz podchodzi jednak do tych wypowiedzi z rezerwą.

– Nie uważam, aby go obrażono takim werdyktem – stwierdził. – Zanotowałem obalenia. On nie miał żadnych. Miałem jego plecy, w pewnej chwili wpiąłem jedną nogę. Piąta rund? Byłem zaskoczony różnicą w aktywności między nami. Muszę jednak obejrzeć najpierw walkę. Nie chciałbym… Trudno mówić z pełnym przekonaniem, gdy nie obejrzałem jeszcze walki. Obejrzę walkę i dam wam wywiad, szczerze oceniając jej przebieg. Teraz po prostu pieprzę bzdury, szczerze mówiąc.

Bones zaznaczył, że Dominick Reyes jest dopiero trzecim rywalem w jego bogatej karierze, który postawił mu duży opór – poza Alexandrem Gustafssonem w pierwszej walce oraz Thiago Santosem w zeszłym roku.

32-latek uważa, że jest w jakimś stopniu ofiarą ogromnych oczekiwań względem swojej osoby. W rezultacie najmniejsze nawet sukcesy ze strony jego przeciwników – każde celne uderzenie – rozdmuchiwane są do gargantuicznych rozmiarów, czasami przesłaniając faktyczny przebieg walki.

Przyznał jednak, że Dewastator – którego bardzo ceni i szanuje – okazał się o wiele większym wyzwaniem, niż się spodziewał. Cieszy się jednocześnie, że miał sposobność, aby pokazać światu, że jego wola walki oraz szczęka są nie do złamania.



– Gdy robi się ciężko, wielu ludzi szuka ucieczki, szuka drzwi – powiedział Jones. – Dobrze opisał to kiedyś Rampage Jackson. Otwierają się wtedy przed tobą drzwi. „Robi się trudno, a tutaj masz drzwi, którymi możesz wyjść”. Możesz odklepać, możesz dać się trafić. Możesz udać, że poczułeś to uderzenie na korpus i skulić się. Jestem wdzięczny, że dzisiaj mogłem przećwiczyć swoje serce.

– Tak, moja szczęka jest z całą pewnością niedoceniana – stwierdził. – Dominick znokautował masę ludzi, a czuję, że zainkasowałem jego najczystsze uderzenia. Ani razu nie byłem zachwiany. Może na krótki czas straciłem odrobinę wizję, ale… Bóg pobłogosławił mnie dobrą szczęką. Nie ma tutaj żadnych zasług po mojej stronie. Albo się rodzisz z taką szczęką, albo nie. Jestem wdzięczny, że taką mam.

Bones uważa, że prędzej czy później ponownie stanie naprzeciwko Dewastatora. Zapowiedział, że wyciągnie lekcje z sobotniej walki – dzięki niej dostrzegł luki w swojej grze oraz mocne strony w grze rywala. Nie ma wątpliwości, że w potencjalnym rewanżu wypadnie znacznie lepiej.




– Moją rolą jest przyjmowanie największych wyzwań – powiedział o potencjalnej drugiej walce. – O to chodzi w byciu mistrzem. Biłem się z DC dwukrotnie. Nie miałem problemu z podpisaniem kontraktu. Walczyłem z Alexandrem Gustafssonem dwukrotnie – żadnego problemu z podpisaniem kontraktu. Jeśli ludzie chcą zobaczyć mnie ponownie z Dominickiem, wszystko będzie zależało od Dany White’a, aby znalazł sposób na doprowadzenie do walki.

Jones stwierdził też, że jest ranny, ale nie doznał w oktagonie żadnych kontuzji. Za tydzień będzie w pełni zdrów.

Co zaś tyczy się dalszych planów – w tym potencjalnego przejścia do 265 funtów – ocenił, że w wadze półciężkiej nadal ma wiele pracy do wykonania.

Cała konferencja prasowa poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Khabib Nurmagomedov odpowiedział na $100-milionową ofertę szejków za rewanż z Conorem McGregorem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button