UFC

Michael Bisping: „Conor jest Jezusem, a ja diabłem”

Michael Bisping odpowiada na nieustającą krytykę swojego pojedynku z Georgesem Saint-Pierrem, do którego dojdzie w drugiej połowie 2017 roku.

Wielu uważa Michaela Bispinga za jednego z najgorszych – jeśli nie najgorszego – mistrza w historii UFC. Brytyjczyk, który prawie rok temu odebrał pas mistrzowski kategorii średniej Luke’owi Rockholdowi, jak dotychczas obronił złoto tylko raz, pokonując na pełnym dystansie leciwego Dana Hendersona, który od strony sportowej nie zasługiwał nawet na walkę z rywalem z czołowej piątki.

Ludzie pamiętają też, jak Hrabia garnął się do występu na kanadyjskiej gali UFC 206 w grudniu zeszłego roku, przekonując, że jest w pełni zdrów i chętnie zmierzy się z celującym wówczas w powrót do oktagonu na tej właśnie gali Georgesem Saint-Pierrem. Gdy natomiast pewnikiem stało się, że Rush nie pojawi się w Toronto, a Ronaldo Souzie wypadł rywal – Luke Rockhold – okazało się, że jednak urazy Brytyjczyka są poważne i o żadnej walce mowy być nie może.

Na początku roku proponowano mu też konfrontację z Yoelem Romero, ale i nią nie był zainteresowany. Jego fani powiedzą – nie był zdrów. Przeciwnicy – czekał na GSP.

I pomimo tego, że od dawna zapewnia, że to nie jego pomysłami były walki z Hendersonem oraz GSP – z którym ma pójść w tany Bóg jeden raczy wiedzieć kiedy – to, mając na uwadze, że Brytyjczyk mówi chętnie i obficie, wierzy mu niewielu.

Lubi co prawda buńczucznie przekonywać, że wszechobecna krytyka spływa po nim jak po kaczce, ale jednocześnie chętnie przytacza rozmaite argumenty, przekonując, że na nią nie zasłużył. Niedawno wyjaśniał, że koniec jego kariery jest bliski i naturalnym jest, że każdy na jego miejscu chciałby zarobić jak najwięcej pieniędzy, czego gwarantem jest właśnie walka z GSP. Teraz natomiast Habia wyprowadził kontrofensywę z innej strony.

Co bym nie zrobił, wszyscy kręcą nosem. Conor McGregor zawsze robi dobrze. Jest drugim wcieleniem Jezusa. Może chodzić po wodzie, może robić, cokolwiek mu się, kurwa, umyśli. Może odejść z UFC i szukać walki w boksie – i nadal jest to świetna rzecz, podczas gdy wstrzymuje dwie dywizje.

– łajał Irlandczyka w swoim podcaście Believe You Me Bisping.

Ale ja, Jezu Chryste, próbuję tylko zarobić dobre pieniądze i nagle jestem największą szumowiną na świecie, diabłem.

Czołowa siódemka (w rankingu) rzuca mi wyzwania. Któregokolwiek bym nie wybrał – a wszyscy oni są mocni, powiedzmy sobie szczerze – sześciu pozostałych będzie stękać, jęczeć i narzekać. Nie da się więc wszystkim dogodzić. Biję się z Georgesem St. Pierrem i lepiej się z tym, kurwa, pogódźcie.

Luke Rockhold nadal pieprzy bzdury, a rękawic nie założył od czasu, jak go znokautowałem w pierwszej rundzie. Yoel nie bił się od dawna. Jeśliście tacy dobrzy, bijcie się. Gdy ja nie dostawałem titleshota, gdy nie byłem mistrzem, nie jęczałem i stękałem. Wychodziłem i się lałem. Zawsze miałem nadzieję, zawsze miałem to w sercu – biłem się, robiłem, co mogłem – i oto jestem. Dotarłem tutaj. Więc przestańcie narzekać i pieprzyć bzdury – i ruszcie cię.

*****

John McCarthy o szalonej walce Diaz vs. Daley: „Jedną rzecz zapamiętałem najbardziej”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button