UFC

Matt Brown: „CM Punk stchórzył, żaden z niego zawodnik”

Weteran największej organizacji świata nie jest zadowolony z uprzywilejowania, którym cieszy się w UFC były gwiazdor wrestlingu.

Mający opinię jednego z największych twardzieli w UFCMatt Brown, dał ostatnio upust swoim emocjom. W ostatnim odcinku podcastu Great MMA Debate jasno i klarownie dał do zrozumienia, co sądzi o Philu Brooksie, który szerzej znany jest pod pseudonimem CM Punk.

Nieśmiertelnemu nie podoba się, że pomimo, iż minął już ponad rok od chwili podpisania przez Punka kontraktu z wiodącą organizacją MMA, to dalej nie doczekaliśmy się występu gwiazdy wrestlingu w oktagonie. Brown nawiązał w ten sposób do faktu, iż Punk ogłosił ostatnio, że nabawił się kontuzji pleców i w najbliższym czasie fani nie powinni spodziewać się jego debiutu w klatce.

Jak on się nazywa? Ten je**ny koleś od wrestlingu? Ten punkowy chłoptaś? Nabawił się kontuzji. Tak naprawdę znowu stchórzył. 

Weteran z Ohio wątpi, że doświadczenia z wrestlingu w jakikolwiek sposób mogą pomóc Brooksowi w początkach jego kariery MMA. Według Browna świadomość, że wchodzisz do klatki naprzeciwko kogoś, kto chce urwać twoją głowę sprawia, że to całkowicie odmienne przeżycie od show, jakim jest WWE.

Ten gość, on nie jest fighterem. Ludzie nie wiedzą, jak to jest siedzieć w szatni przez dwie albo trzy godziny, myśląc o tym, że koleś, z którym się zmierzysz, ma zamiar cię zabić. Tego uczucia nie da się opisać słowami. Nerwy, które ludzie nazywają strachem. To stan nie do pozazdroszczenia. Osobiście, ja zazdroszczę takiego stanu, ale właśnie to oddziela fighterów od zwykłych ludzi. Zwalczanie tego strachu wymaga czegoś, czego większość ludzi nie posiada. Wątpię, że CM Punk będzie potrafił zwalczyć ten strach.

Punk miał okazję widzieć swojego przyszłego rywala w akcji podczas UFC Fight Night 82. Mickey Gall, bo o nim mowa, udusił wtedy Mike’a Jacksona w pierwszej rundzie, by następnie podczas staredown’u spojrzeć głęboko w oczy CM Punkowi.

Widzieliście, że gdy przyszło do staredownu, to nagle CM Punk przestał być showmanem. Nie było żadnego trash-talku, żadnego gwiazdorzenia. Nagle ten gość spokorniał w miarę, jak uświadamiał sobie, że właśnie po raz pierwszy patrzy w oczy swojego przeciwnika. To uczucie wyolbrzymi się w miarę zbliżania się do walki.

Na koniec Nieśmiertelny ponownie podważył zdolność Punka do przygotowania się na to, co czeka go w klatce.

Kiedy siedzisz w szatni, to wszystkie obawy zaczynają się urzeczywistniać. To, co cię czeka, wywołuje gęsią skórkę, wchodzi głęboko w twój umysł. Mark Coleman nazywa to pasożytem zwątpienia. Nie wiem, czy CM Punk jest do tego stworzony. Nie sądzę, że wrestling może cię przygotować na coś takiego.

Ostatni występ Brown zanotował podczas UFC 189, gdzie przez gilotynę odprawił Tima Meansa. Teraz czeka go bardzo trudne starcie z wirtuozem BJJDemianem Maią. Pojedynek odbędzie się na UFC 198.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button