UFC

Mateusz Rębecki póki co nie chce walczyć z Armanem lub Guramem, celuje w innych zapaśników: „Biorę ich i mielę”

Mateusz Rębecki podsumował doskonałe zwycięstwo nad Loikiem Radzhabovem i opowiedział o swoich dalszych sportowych planach.

Koncertowo rozbiwszy Loika Radzhabova, któremu podczas gali UFC on ABC 5 w Jacksonville zadał pierwszą w karierze porażkę przed czasem, Mateusz Rębecki nie miał okazji, aby publicznie opowiedzieć o swoim zwycięstwie, nie wliczając krótkiego wywiadu, jakiego udzielił w oktagonie.

W niedzielę Chińczyk zawitał natomiast na Instagram, gdzie zorganizował krótką sesję na żywo, odpowiadając na pytania fanów.

Mateusz stwierdził, że atomowe niskie kopnięcia, którym rozbił nogi Tadżyka, nie były elementem planu na walkę. Gdy jednak zauważył w oktagonie, że działają, zaczął odwoływać się do nich regularnie.

– Niesamowicie się stresowałem – powiedział. – Ciężko opisać to uczucie. Tak, to chyba był jeden z moich lepszych dni. Bardzo dobrze się wstrzeliłem ze wszystkim – z wagą, z świeżością, nawet z taką sylwetką kulturystyczną.

– Czy spodziewałem się takiego zakończenia? Spodziewałem się dominacji. Czułem, że jestem dużo lepszy w każdej płaszczyźnie i to udowodniłem.

Po zakończeniu walki Rebeasti narzekał na uszkodzony palec u nogi, obawiając się, że doszło do złamania. Okazało się jednak, że skończyło się na strachu.

– Z moją nogą jest wszystko OK – powiedział. – Lekko stłuczona. Nie jest złamana. W sumie największy ból sprawiło mi to, że uderzyłem w siatkę. Wiadomo, że piszczel, kostka też są stłuczone, ale to jest mniej bolesne niż sam paluszek.

Zapytany, czy już pora na awans do czołowej piętnastki rankingu wagi lekkiej, 31-latek podszedł do tematu spokojnie.

– Chyba mnie jeszcze nie zauważyli, nie doceniają mnie – powiedział wesoło. – Nawet jak dałem taką dyspozycję dnia, to niestety ale coś cicho jest.

W przeszłości niewyróżniający się gabarytami jak na kategorie lekką Chińczyk przebąkiwał o migracji do wagi piórkowej, ale przyznał, że ścinanie kilogramów do sobotniego starcia ostatecznie utwierdziło go w przekonaniu, że nie ma to najmniejszego sensu. Wykluczył kategorycznie próby zejścia do wagi piórkowej.

Z kim zatem mógłby zmierzyć się w kolejnym boju w 155 funtach?

– Nie mam nikogo na oku – powiedział. – Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy. Nie ukrywam, że chciałbym jakiegoś grapplera, zapaśnika. Biorę ich i mielę.

– Czy będzie ktoś z Top 15? Na pewno nie. To jeszcze za wcześnie. Myślę, że jeszcze UFC będzie chciało mnie budować. Widzą we mnie potencjał, widzą, że dobre walki daję, więc dają mi fajnych przeciwników, dają mi możliwości.

W trakcie transmisji pojawiły się pytania o potencjalne starcia z dwoma zawodnikami – Guramem Kutateladze i Armanem Tsarukyanem. Mateusz Rębecki do obu propozycji podszedł z rezerwą – choć z innych powodów.

– Nie chciałbym się bić z Kutateladze na razie – powiedział. – Jest mocny, mocno kopie. Stylistycznie by mi bardzo nie pasował. Nie, że się boję, ale sądzę, że jest nisko w rankingu, a jest dużo mocniejszy, niż się wydaje.

– Nie chciałbym się bić z Armanem – rzekł w temacie Ormianina. – Ja z nim mieszkałem teraz w American Top Team. Kurczę, dziwnie jest, jak jest się trenuje w tym samym miejscu, a później trzeba się z tą osobą bić. Tak że ja nie jestem z tych osób.

– Niestety jest to taki biznes, a nie inny. W American Top Team są często takie zestawienia, ale ja będę dążył do tego, aby tak nie było.

Do akcji Matuesz Rębecki chciałby powrócić pod koniec listopada lub na początku grudnia. Jeżeli walka miałby odbyć się w Stanach Zjednoczonych, wówczas na sześć tygodni przed galą zawitałby ponownie do American Top Team. Chińczyk podkreślił, że bardzo ważne jest, aby w jego narożniku stali trenerzy z BT Gym.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button