Polskie MMA

Łukasz Jurkowski wśród trzech rywali z listy życzeń Tomasza Sarary na debiut w MMA

Zapowiedziawszy migrację z kickboxingu do MMA, Tomasz Sarara zdradził nazwiska trzech rywali, z którymi najchętniej poszedłby w tany w debiucie.

Ledwie pojawiły się doniesienia, że wyborny kickbokser Tomasz Sarara rozpocznie przygodę z MMA, przygotowując się do debiutu pod skrzydłami Mirosława Oknińskiego w warszawskiej Akademii Sportów Wilanów, a w medialnej grze pojawiły się pierwsze nazwiska potencjalnych rywali dla krakowianina.

Wszystko za sprawą zaprawionego w medialnych bojach Mirosława Oknińskiego, który zawyrokował w mediach społecznościowych, iż starcie Tomasza Sarary z Arturem Szpilką na zasadach MMA sprzedałoby się w Krakowie w jeden dzień. Trener nie ma wątpliwości, że to najbardziej kasowe zestawienie, jakie można zestawić w byłej stolicy.

Jak na temat ten zapatruje się sam Sarara? Otóż, w rozmowie z Wojciechem Mrozowskim w programie MMANews Live krakowianin potwierdził, że ma na oku kilka nazwisk, a wśród nich także Artura Szpilkę.

– Już nawet nie chodzi o te zaczepki Mirka, który zaproponował Artka Szpilkę – powiedział Tomasz. – Nie wiem w ogóle, na ile to jest realne, ale dla mnie to jest jak najbardziej miła opcja.

34-latek ma też na oku swojego dobrego znajomego Izu Ugonoha, który lata temu również parał się kickboxingiem, a obecnie po zakończeniu kariery bokserskiej sposobie się do spróbowania swoich sił w MMA.

– Z Izu też się bardzo chętnie skonfrontuję, tyle że z Izu mam taki troszeczkę kontrargument na to wszystko – my naprawdę jesteśmy jesteśmy zajebistymi ziomkami – powiedział Sarara. – Mega się lubimy. Też nie siadamy tutaj do gry w piłkę, tylko tutaj trzeba troszeczkę nie tyle złej krwi, ale chodzi o to, żeby zrobić drugiemu krzywdę, więc to jest też moja robota. Jako taki typowy wojownik – wychodzę. Choć, mówię, z jakimś tam niesmakiem.

Na tym jednak nie koniec, bo niepokonany na ringach od ponad siedmiu lat Tomasz Sarara, który zamierza walczyć w kategorii półciężkiej, łypie też w kierunku innego zawodnika – jednego z pionierów nadwiślańskiego MMA – który również trenuje w Berkucie WCA Fight Team

– Kolejna postać z wagi 93 kilogramy, która jest naprawdę bogata – kontynuował kickbokser. – Już to kiedyś mówiłem: chciałbym, żeby to była walka i sportowa, i marketingowa, bo tylko wtedy mówimy o naprawdę dobrym produkcie. Myślę o Łukaszu „Jurasie” Jurkowskim. Obydwoje w jakiś sposób – gdzie Łukasz wygrywa – komentujemy gale. Wywodzi się ze sportu stójkowego, jakim jest taekwondo, więc ma się bardziej za strikera niż parterowca. Jest na pewno dużo bardziej doświadczonym rywalem, tak że muszę powiedzieć, że chętnie bym wziął przykładowo taką walkę, bo myślę, że to nie wybiega poza standardy jakiegoś fantasy tylko realnej walki. Przykładowo takie nazwisko.

Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że taka a nie inna lista życzeń Tomasza Sarary – złożona z zawodników konkurencyjnego warszawskiego klubu – jest pochodną konfliktu, jaki trener Mirosław Okniński od dawna toczy medialnie z Berkutem WCA Fight Team.

Wręcz przeciwnie – zawodnik z Krakowa stanowczo odcina się od tego tematu.

– Ja przede wszystkim chcę być poza tą polityką: kto, z kim, gdzie – powiedział. – Ja jestem marka Tomasz Sarara i tą markę chcę reprezentować. Nie chcę wchodzić w żadne polityczne rozgrywki, ambicjonalne – kto komu zaszedł za skórę. Od wielu, wielu lat dbam o swój PR, o swoją pozycję i reprezentuję siebie, wychodząc do walk. Nie będę uczestniczył w przepychankach. Jestem zawodnikiem Mirka w MMA – to jest sprawa jasna i jest to głośno powiedziane. Nie wiem, czy to będzie przesiąknięte rywalizacją między klubami czy między organizacjami. Nie chcę w ogóle w tym uczestniczyć. Jestem poza tym.

– Tym, co potrzebuję zrobić, jest skupienie się na fachowym treningu, na tym, żebym naprawiał te rzeczy, w których mam duże braki – i żadna cała reszta mnie nie interesuje. Kto z kim komu co powiedział, kto co zrobił, kto komu napluł na twarz, kto komu odbił babę. Mam to w dupie, za przeproszeniem.

Obecnie Sarara kończy rehabilitację po ostatnich problemach zdrowotnych. Do Warszawy zawita pod koniec marca lub na początku kwietnia. Termin jego debiutu jest w dużym stopniu uzależniony od rywala, z jakim przyjdzie mu rywalizować – na stójkowicza będzie potrzebował mniej czasu, na zawodnika z zapasami i parterem więcej.

Zdradził, że toczyły się już rozmowy z ONE Championship, ale spełzły na niczym. Póki co nie zgłosiły się do niego żadne organizacje, ale Sararze nigdzie się nie spieszy. Wie, że czeka go jeszcze sporo pracy przed debiutem.

Cały wywiad poniżej.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Błachowicz czy Reyes? „Nie wiem, jak można gościowi odmówić” – Jones zabiera głos!

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button