UFC

„Kiedy ci młodzi chłopcy zaczną czuć jakąś odpowiedzialność?” – Jon Jones kpi z Dominicka Reyesa, wyjaśnia słuszność decyzji

Mistrz kategorii półciężkiej Jon Jones wyjaśnił, dlaczego uważa, iż sędziowie podjęli słuszną decyzję, przyznając mu zwycięstwo z Dominickiem Reyesem podczas gali UFC 247.

Obejrzawszy na spokojnie walkę z Dominickiem Reyesem dwa dni po gali UFC 247 w Houston, Jon Jones obwieścił, że nie ma wątpliwości, iż werdykt sędziowski przyznający mu wiktorię jednogłośną decyzją był słuszny.

Wczoraj natomiast na Twitterze Bones raz jeszcze odniósł się do sobotniej walki, tym razem znacznie obszerniej wyjaśniając, dlaczego jego zdaniem werdykt nie powinien budzić żadnych wątpliwości.

– Zdecydowanie najlepszy moment Dominicka w drugiej rundzie – napisał Jones. – Dajcie mi punkty za defensywę, mogę je przyjąć.

– Uwielbiam, jak wszyscy twierdzą, że drugi gość wygrał, gdy tylko toczę wyrównaną walkę – kontynuował Jon. – Najwyraźniej to tak już musi być. Dominick trafił mnie tylko dwunastoma uderzeniami więcej. Ja natomiast zaliczyłem obalenia, byłem agresorem, kontrolowałem oktagon w każdej rundzie, trafiałem bardziej znaczącymi uderzeniami. Dom kompletnie zaprzestał walki w mistrzowskich rundach i ma czelność wściekać się na sędziów?

W licznych wywiadach po gali Dewastator nie miał najmniejszych wątpliwości, iż trzy pierwsze rundy powinny trafić na jego konto, a tym samym to jego ręka powinna powędrować w górę.

– Nie wściekajcie się na sędziów, wściekajcie się na kondycję Doma – napisał Jones. – Gość zaczął się poddawać, gdy zaczęło robić się gorąco, a teraz opowiada w wywiadach, że został obrabowany. Kiedy ci młodzi chłopcy zaczną czuć jakąś odpowiedzialność. Taki właśnie jest problem z tymi chłopcami w dzisiejszych czasach.

Mistrz podał też dalej kilka wpisów, z którymi się zgadzał. W jednym z nich jego fan zapewniał, że podobnie jak w przypadku pierwszej walki z Alexandrem Gustafssonem tak i przy okazji tej sobotniej za kilka miesięcy emocje opadną i nie będzie wątpliwości, że decyzja sędziów była prawidłowa.

– Koniec końców, wziąłem udział w kolejnym klasyku – napisał Jones. – Jestem teraz w Albuquerque, uśmiechając się od ucha do ucha. Tego rodzaju walki mnie kręcą. Czuję, że żyję. Czuję się jak mężczyzna. Szczególnie gdy pokazuje się takie jaja, jakie pokazałem. To mogło być tylko zwycięstwo. I wiem, że moi nienawistnicy są wkurzeni, co też mnie raduje. Tego rodzaju walk fani nigdy nie zapominają. Co za sposób na zapisanie się na kartach historii.

Pomimo 5-rundowej wojny, jaką stoczył w sobotę, Jones zapewnił, że czuje się świetnie i o żadnych urazach nie ma mowy. Potrzebuje jeszcze tylko kilka dni, aby dać odpocząć kolanu, a następnie może wracać do treningów.

– Prawdopodobnie to jedyny raz, gdy bronię wyniku swojej walki – napisał. – Po prostu się cieszę, że wszyscy o niej rozmawiają. Nie wydaje mi się, żeby ludzie rozumieli, na jak wiele sposobów stanowiła ona dla mnie błogosławieństwo. Nauczyła mnie pokory, wyśrubowałem rekord (zwycięstw w mistrzowskich walkach), finansowo, nowy rywal, który wyciągnął ze mnie potwora.

Zaraz po walce pojawiły się spekulacje na temat potencjalnego rewanżu. Mocno prze do niego oczywiście Dominick Reyes, a i Dana White nie wykluczył takiej opcji.

Jon Jones uzależniał natomiast swoje podejście do drugiego starcia od wniosków, jakie wyciągnie z analizy sobotniego starcia. Mając zaś na uwadze, że skonstatował, iż zwycięstwo przypadło mu w udziale w pełni zasłużenie, może się wydawać, że jego determinacja względem rewanżu spadła, ale… Na sugestię jednego z fanów, wedle której znacznie lepsze od bronienia werdyktu na Twitterze byłoby zamknięcie tematu raz na zawsze w oktagonie, Jones udzielił odpowiedzi, która może sugerować, że jednak jest w jakimś stopniu otwarty na drugą walkę z Dewastatorem.

– Niech ktoś powie wujowi Danie, żeby do mnie zadzwonił – zakończył Bones.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Khabib Nurmagomedov odpowiedział na $100-milionową ofertę szejków za rewanż z Conorem McGregorem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button