UFC

Kevin Lee po ciężkiej walce poddaje Magomeda Mustafaeva, rzuca wyzwanie Conorowi McGregorowi

Kevin Lee odniósł na gali UFC Fight Night 99 trzecie zwycięstwo z rzędu, pokonując Magomeda Mustafaeva.

Kevin Lee (14-2) miał masę problemów z Magomedem Mustafaevem (13-2) podczas gali UFC Fight Night 99 w Belfaście, ale dzięki szlifom zapaśniczym odniósł cenne zwycięstwo.

Mustafaev rozpoczął walkę od atomowego kopnięcia na korpus, które mocno wstrząsnęło Lee – ten od razu poszukał obalenia, ale bez rezultatu. Rosjanin zaatakował kolejnymi middlekickami, naruszając Amerykanina, ale ten poszedł po kolejne sprowadzenie i w końcu dopiął swego. Mustafaev zdołał jednak wydostać się, a w stójce znów trafił serią kopnięć na korpus i efektownym obrotowym backfistem, ale zapaśniczo nastawiony Lee wykorzystał to do przeniesienia walki do parteru.

Tam szybko utorował sobie drogę do dosiadu, ale Mustafaev sprytnie wykorzystał chwilę nieuwagi rywala, wracając na nogi. Lee pozostawał jednak konsekwentny, znów przewracając rywala, tym razem efektownym wyniesieniem.

Tam zaszedł mu za plecy, w końcówce zagrażając Rosjaninowi duszeniem.

Na początku drugiej rundy Mustafaef trafił dobrymi kopnięciami na korpus, ale szybko wylądował w parterze. Zdołał jednak wstać, znów trafiając soczystymi uderzeniami – Lee jednak ponownie utorował sobie drogę do obalenia, zachodząc Rosjaninowi za plecy. Ten jednak ponownie zdołał się wykaraskać, a gdy walka trafiła na środek oktagonu, ponownie – tym razem ciosami – soczyście zdzielił Amerykanina. Znów jednak dał się obalić. Lee znalazł ponownie drogę do dosiadu, potem zaszedł rywalowi za plecy, próbując duszenia. Następnie przeszedł do obijania Mustafaeva. W międzyczasie ponownie przeszedł do duszenie i tym razem dopiął swego – Mustafaev nie odklepał, ale stracił przytomność.

Po walce Lee, dla którego jest to trzecie zwycięstwo z rzędu i siódme w ostatnich ośmiu występach, nazwał całą dywizję „dziwkami”, rzucając wyzwanie… tak, tak, Conorowi McGregorowi.

Powiązane artykuły

Back to top button