UFC

Junior dos Santos: „Zasługuję na walkę o pas”

Były mistrz kategorii ciężkiej UFC Junior dos Santos opowiada o zbliżającej się walce ze Stefanem Struve na gali UFC Fight Night 105 oraz swoich planach podboju dywizji.

Ostatni raz był widziany w akcji w kwietniu tego roku, na chorwackiej gali UFC Fight Night 86 rozmontowując po świetnym w swoim wydaniu występie Bena Rothwella. Zwycięstwo przypłacił jednak kontuzją, która wykluczyła go z walk na kilka długich miesięcy.

Ale czas posuchy powoli dobiega końca – Junior dos Santos powróci bowiem do oktagonu 19 lutego, w walce wieczoru gali UFC Fight Night 105 stając do rewanżu ze Stefanem Struve.

Chciałem po prostu walczyć.

– powiedział Brazylijczyk w rozmowie z MMAJunkie.com.

Cieszyłem się więc, że zaakceptował walkę. To obecnie bez znaczenia, ale było kilku zawodników, którzy w pewien sposób ją odrzucili, robili wymówki. Cieszyłem się więc, że on ją wziął.

Jest w dobrym momencie, ma dobre zwycięstwa. Jest w pobliżu czołowej dziesiątki i jestem pewien, że będzie to świetna walka.

Holender wygrał dwie kolejne walki, co nie udało mu się od 2012 roku. W pokonanym polu zostawiał Antonio Silvę, którego ubił w kilkanaście sekund, oraz naszego Daniela Omielańczkuka, którego poddał w drugiej rundzie.




Obaj zawodnicy – dos Santos i Struve – zmierzyli się w 2009 roku w walce toczonej do jednej bramki. Brazylijczyk znokautował Holendra w niespełna minutę, zaganiając go pod siatkę i tam ubijając kombinacją ciosów.

Struve mocno poprawił swoją stójkę.

– ocenia Cygan.

Ale nadal posiada niebezpieczne narzędzia w parterze. W ostatnie walce niemal wciągnął do gardy (Daniela Omielańczuka). Dał dobrą walkę. To zawodnik, który stanowi duże zagrożenie.

Nic dziwnego, że jest jedynym, który znokautował aktualnego mistrza. Ja też pokonałem Miocica, ale przez decyzję w twardej walce. Jedynym, który go znokautował, był Struve – i nie sądzę, żeby było przypadkiem, że UFC zestawiło nas dwóch ze sobą, jedynych gości, którzy byli w stanie pokonać aktualnego mistrza.

Dos Santos od dawna nie ukrywa, że jego jedynym celem pozostaje powrót na tron kategorii ciężkiej. Zdaje sobie co prawda sprawę, że istnieje scenariusz, w którym szansę na walkę ze Stipe Miocicem otrzyma zwycięzca zaplanowanej na 30 grudnia walki pomiędzy Cainem Velasquezem i Fabricio Werdumem, ale uważa, że absolutnie nie jest to przesądzone.

Oczywiście, prawda jest taka, że UFC zrobi, co zechce. Dlatego opowiadałem o tym problemie z otrzymaniem walki i powrotem do akcji. Wracam po operacji, więc ważne było dla mnie, aby znów walczyć i być gotowym na wszystko. Jeśli UFC zdecyduje inaczej, na przykład zestawiając Velasqueza lub Werduma z Miocicem, prawdopodobnie stoczę jeszcze jedną walkę. Jestem na to gotowy.

– zapowiedział Brazylijczyk.

Nie sądzę jednak, aby do tego doszło. Jeśli wygra Velasquez, to nie jestem pewien, ale słyszałem, że ma operację po walce, co jest dla mnie korzystne. A jeśli wygra Werdum, nie sądzę, aby jego walka z mistrzem była bardziej interesująca niż moja.

Rewanż między Miocicem i mną byłby o wiele ciekawszy, tak sądzę. Szczególnie, że Werdum dopiero co z nim przegrał. To oczywiście tylko moja opinia. Decyzje podejmuje UFC, ale trzeba myśleć pozytywnie.

Reprezentant American Top Team wyjaśnił też, że nie jest tak, że domaga się walki o pas – uważa, że zwyczajnie na nią zasługuje.

Pokonałem Bena Rothwella, czyli gościa, który miał walczyć o pas nawet przed Alistairem Overeemem, gdyby mnie pokonał. Ale nie zrobił tego. Wygrałem walkę, więc spadł w rankingu, podczas gdy ja w ogóle nie poszedłem do góry.

– stwierdził dos Santos.

Więc nie jest tak, że chciałem walki z Miocicem – zasługiwałem na nią. Velasquez i Werdum ostatnio pokonali Travisa Browne’a, który nie był nawet blisko walki o pas. Biorąc to wszystko pod uwagę, zasługiwałem na to.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button