UFC

Jimi Manuwa: „Co tu się, do ku*wy, wyrabia?”

Jimi Manuwa opowiada o okolicznościach, w jakich zestawiono jego pojedynek z Corey’em Andersonem na gali UFC Fight Night 107 w Londynie.

W kategorii ciężkiej o walkę nie mógł doprosić się Junior dos Santos, a w kategorii średniej to samo przydarzyło się Gegardowi Mousasiemu. Pierwszy ostatecznie dostał Stefana Struve, ale gdy Holender doznał kontuzji, UFC nie zdołało znaleźć dla niego zastępstwa. Mousasi z kolei w końcu został zestawiony z Chrisem Weidmanem.

Tymczasem podobne problemy w kategorii półciężkiej przeżywał w ostatnim czasie Jimi Manuwa. Brytyjczyk pierwotnie był zestawiony z Gloverem Teixeirą, ale gala, na której mieli się bić – pierwotnie było to UFC 208 – została odwołana.

Potem zaproponowali mi walkę z nim w Denver na dużej wysokości, a to oznaczałoby ogromne wydatki, bo musiałbym tam zabrać całą swoją ekipę na miesiąc.

– powiedział w rozmowie z FloCombat.com Manuwa.

Powiedziałem im to i próbowałem negocjować, ale powiedzieli „nie”. Stwierdziłem więc, że mogę się bić z nim w Brooklynie (UFC 208). Rozważali to. Powiedziałem, że bardzo chcę walczyć z Gloverem, bo ma to dla wszystkich sens.

Ale potem powrócili do mnie i powiedzieli, że Brooklyn nie wchodzi w grę. A potem dowiedziałem się, że Teixeira walczy z jakimś gościem, który nie jest nawet w pierwszej piętnastce (Jaredem Cannonierem). To nie ma dla nikogo sensu – czemu to ma służyć? Nie rozumiem.

W rezultacie powracający po efektownym zwycięstwie z Ovincem St. Preuxem Poster Boy zwrócił swój wzrok na sklasyfikowanego o jedną pozycję wyżej w rankingu kategorii półciężkiej – na 4. miejscu – Ryana Badera.

Powiedzieli mi, że walka z Baderem jest niemożliwa z powodu jego sytuacji kontraktowej.

– stwierdził Manuwa.

Zastanawiałem się, dlaczego oni wszyscy nie chcą walczyć?

Zdesperowany zawodnik poprosił zatem o walkę z Mauricio Shogunem Ruą, z którym swego czasu był już zestawiony, ale z powodu kontuzji zmuszony był wycofać się z pojedynku.

To wojownik, weźmie walkę. Wygrał dwie walki z rzędu, mieliśmy walczyć kilka lat temu. Nie było między nami żadnych nieporozumień ani nic takiego, ale mielibyśmy walkę, którą powinniśmy byli stoczyć kilka lat temu – i to byłaby świetna walka na Londyn. To weteran i legenda.

– opowiadał Manuwa.

Ale odezwali się do mnie i powiedzieli „nie”. Shogun powiedział „nie”. Co tu się, do kurwy, wyrabia? Gdzie się wszyscy podziali? Nienawidzę wyzywać ludzi do walki, ale teraz rozumiem, dlaczego to robią. Za dużo jest wybierania rywali i gości, którzy chcą po prostu utrzymać swoją pozycję.

Ja jestem wojownikiem. Prawdziwym, kurwa, walczakiem. Mogę bić się z każdym, jak to robiłem już w przeszłości.

W końcu jednak znaleziono Brytyjczykowi rywala – 18 marca na gali UFC Fight Night 107 w Londynie pójdzie w oktagonowe tany ze sklasyfikowanym na 9. miejscu w rankingu Corey’em Andersonem.

Powiedziałem od razu – jedziemy.

– przyznał 36-letni zawodnik.

To świetny zawodnik, wygrał TUF-a, jest dobrym zapaśnikiem, ma dobre ręce i wszystko. To dobra walka na Londyn.

Nie znaczy to jednak, że Manuwa jest już usatysfakcjonowany. Nic z tych rzeczy – uważa, że jest wstrzymywany w swoim marszu po pas mistrzowski. Nie zamierza jednak wydłużać sobie drogi.

Zamierzam sprzątnąć tego gościa. Nie lekceważę go. Trenuję bardzo, bardzo ciężko pod niego – bo chce odebrać mi moją pozycję. Gdy ją obronię i sprzątnę go w dwie rundy, będę prosił o zwycięzcę walki Rumble’a z DC. Goście z czołowej piątki mieli już swoje szanse. Prosiłem o Badera, Glovera i nie chcieli tej walki, więc jebać ich.

Chcę być następny w kolejce po titleshota. Nikt w tej dywizji nie uderza mocniej ode mnie czy Rumble’a. Nawet Cormier – tylko ja i Rumble. Chcę zwycięzcy i wierzę, że w tym roku dostanę titleshota.

*****

Shogun: „Trochę mnie drażnią pytania o emeryturę”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button