UFC

Holly Holm: „Ciosy po gongu były celowe”

Holly Holm zabrała głos po porażce z Germaine de Randamie w walce o inauguracyjny pas mistrzowski kategorii piórkowej podczas gali UFC 208 w Brooklynie.

Pojedynek o pas mistrzowski kategorii piórkowej kobiet pomiędzy Germaine de Randamie i Holly Holm – zakończony jednogłośną decyzją sędziowską na korzyść Holenderki – rozczarował.

Obie panie podczas gali UFC 208 w Brooklynie stoczyły wyrównaną, ale nieszczególnie emocjonującą walkę, po której najwięcej mówi się o dwóch ciosach de Randamie po gongach kończących rundy drugą i trzecią.

Bardzo często za pierwszy (przypadek ciosu po gongu) dają ostrzeżenie. To normalne, nie oczekiwałabym, aby odbierali punkt za pierwszą sytuację tego rodzaju nawet, pomimo tego że było to celowe.

– powiedziała na konferencji prasowej po gali Holm, zapytana o kontrowersyjne akcje de Randamie.

Jednak za drugim razem można było się spodziewać, że coś z tym zrobią, ale jestem jedną z osób, która uważa, że po prostu nie powinnam była jej na to pozwolić. Tak, było to po gongu, słyszałam go, więc się zatrzymałam. I to nie było nic w stylu, powiedzmy, ostatniego ciosu w kombinacji, gdy rozległ się gong. To było celowe i było po gongu.

To były jedne z jej najlepszych uderzeń w całej walce – zaraz po gongu. Nie wiem, jak ocenili to punktowi. Jeśli potraktowali to na jej korzyść, co mogę zrobić? Powinnam była też kontynuować walkę.

Amerykanka przyznała, że błędem były próby obaleń z jej strony, w które, jak przekonuje, nie wkładała wszystkich sił. Uważa, że albo powinna była je włożyć i przewrócić rywalkę, albo kontynuować walkę w dystansie.

Holm przyznała także, że w piątej odsłonie, po tym jak naruszyła szarżującą rywalkę mocnym prostym w ostatniej odsłonie, powinna była błyskawicznie rozerwać klincz, żeby ją skończyć – a zamiast tego walczyła pod siatką o obalenie.

Uważam, że zaczęła trochę lepiej, ale ja lepiej radziłam sobie w ostatnich trzech rundach.

– powiedziała podopieczne Mike’a Winkeljohna i Grega Jacksona.

Powaliłam ją dwa razy. Wiem, na co mnie stać, a nie wyrządziłam jej na siatce takich szkód, jakie mogłam. Ale w aspektach kontroli walki (przeważałam), więc walka mogła pójść w obie strony.

Sądzę, że wygrałam trzy pierwsze rundy. Dwukrotnie miałam ją naruszoną, ale tego nie wykorzystałam, co jest moją winą.

Sędziowie wypunktowali pojedynek w stosunku 48-47 dla Holenderki, ale wielu dziennikarzy widziało zwycięstwo Amerykanki, która wierzy, że powinno jej to zapewnić rewanż.

Gdy ponad połowa ludzi mówi, że walka mogła pójść w obie strony, na ogół jest to gwarancja rewanżu. Byłoby świetnie.

W ostatnich walkach mam jednak rekord 0-3, więc wezmę wszystko, co mi dadzą.

*****

Dana White krytykuje sędziego w walce wieczoru: „To była zła decyzja”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button