UFC

Gunnar Nelson: „Nie było potrzeby uderzać kolejnymi ciosami na twarz, to przystojny gość, model”

Gunnar Nelson podsumowuje swoje zwycięstwo z Alanem Joubanem na gali UFC Fight Night 107 w Londynie.

Gdy na początku drugiej rundy Gunnar Nelson podczas gali UFC Fight Night 107 w Londynie soczystym prawym okrutnie naruszył chwiejącego się pod siatką Alana Joubana, potem częstując go kopnięciem na głowę, wydawało się, że jest o maksymalnie dwa dodatkowe uderzenia od skończenia pojedynku przez nokaut. Nic takiego jednak się nie stało, bo Islandczyk ściągnął Amerykanina do parteru, zapinając ciasną gilotynę, którą zmusił rywala do klepania.

W tamtej chwili to było dla mnie najbardziej oczywiste rozwiązanie. Sądzę, że sposób, w jaki do tego doszło, był najbardziej kliniczny, precyzyjny. Zamiast wpadać w niego z masą uderzeń, szukając nokautu… Był już poza walką, nie było potrzeby, żeby uderzać kolejnymi ciosami na twarz. To przystojny gość, model. Nie było takiej potrzeby.

– powiedział na konferencji prasowej po gali Nelson.

Oczywiście, żartuję z tym modelem. Nie przeszło mi przez głowę, że nie chcę go już krzywdzić ani nic takiego. Po prostu tak się to rozwinęło. Trafiłem go, widziałem, że był już wyłączony i po prostu wydawało mi się, że to skończenie było możliwe. Może po prostu nie mam w sobie tego, żeby iść tam i rzucać na lewo i prawo ciosami, żeby go zranić. Jak mówiłem, nie było takiej potrzeby. Złapałem go, owinąłem ręce wokół jego szyi i wykonałem robotę. To było czystsze.

W swoim stylu Nelson po raz kolejny nie założył na ręce owijek, wyjaśniając, że po prostu ograniczają one ruchy jego dłoni w wymianach grapplerskich, co mu nie odpowiada.

W starciu z Joubanem dokonał jednak jeszcze jednej zmiany, jeśli chodzi o uzbrojenie. Otóż, na ogół walczy w dużych rękawicach, a teraz planował założyć te o średnim rozmiarze. Jednak w szatni spotkał swojego klubowego kolegę Makwana Amirkhaniego, który miał na dłoniach małe i narzekał, że chyba nie będą pasowały. Nelson zatem założył je, aby nieco je rozciągnąć – i wtedy uznał, że w sumie nadają się dla niego.

Gdy się je trochę ściągnie, dobrze leżą, są lekkie i trochę przypominają staroszkolne rękawice z karate.

– podsumował Nelson, przyznając, że dzięki mniejszemu rozmiarowi łatwiej zapinać duszenia, łapać chwyty, wciskać ręce w czasie walki na chwyty.

Zwycięstwo z Joubanem jest dla Nelsona drugim z rzędu, czego nie doświadczył pod banderą UFC od 2014 roku. Niewykluczone, że pozwoli mu ono przebić się w górę rankingu, zostawiając za sobą 9. pozycję, na której znajduje się obecnie.

Chcę stoczyć w tym roku dwie kolejne walki. Oczywiście chciałbym dostać rywali z czołówki, najchętniej sklasyfikowanych wysoko.

– powiedział o swoich planach 28-letni zawodnik, przyznając, że chętnie wystąpiłby na jakiejś europejskiej gali.

Teraz jednak po prostu chcę jechać do domu, do swojego syna, wrócić na salę. Podczas czasu spędzonego w oktagonie mogę się wiele nauczyć. To dobre chwile. Sama obecność w oktagonie, ta energia, cała otoczka – mam wrażenie, że wiele się dzięki temu uczę. Dzisiaj czułem się w klatce zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej – wszystko to się zmienia i teraz jest lepiej niż było wcześniej.

*****

UFC Fight Night 107 – wyniki i relacja

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button